Skocz do zawartości


Dionizy

Pod wspólnym dachem

Polecane posty

Nomada
Dnia 15.01.2024 o 22:25, Zuzia napisał:

 

A wieczorem wszystko ucichło, więc poszłam na spacer z psem, choć mogłam z trzema koziołkami ;) 

To dobra wiadomość Zuziu nie lubię ciszy przed burzą ale ta po burzy jest radosna nawet gdy tego nie widać ; )

  • Lubię to! 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Dionizy

U mnie nie było burzy już dawno. To przywilej wiosny a szczególnie majowych dni. Tak mi sę wydaje. Tu za oknami biało i bardzo mroźno. Czuć jak dnia przybywa a po strojnej w świecidełka choince nie ma już śladu. Jakoś już podświadomie oczekuję wiosny. Dziś byłem w sklepie ogrodniczym i kupiłem pierwsze nasiona. Ageratum, georginie i pachnące zmysłowo gozdziki. Posieję w skrzyneczki na parapecie i zobaczymy co z tego będzie. Muszę zobaczyć w jakimś sklepie czy jest opcja kupna foli bąbelkowej jeśli tak to wtedy zorganizowałbym na balkonie małą hbo tylko jeden metr na cztery szklarenkę. Na kwiaty i pomidory gdy są jeszcze małe wystarczy pewnie.

Chce mi się wiosny

PS

Czekam niecierpliwie na odwiedziny kogoś bardzo mi bliskiego.

 

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nomada
Dnia 18.01.2024 o 21:44, Dionizy napisał:

 

Chce mi się wiosny

 

 

Ja też zaczynam tęsknić

Zima nie przestaje mnie zaskakiwać. Kapryśny Styczeń obdarował śnieżycami i nieznośnym spadkiem temperatury w ciągu dnia co zdarza się niezwykle rzadko ale dziś zdurniałam. Niosąc ziarno do karmnika bo Sikory zaglądały już z samego rana w okno upominając się o słonecznik usłyszałam wrzask- uwaga lecimy! uwaga lecimy!- zadarłam głowę i zobaczyłam lecący klucz dzikich gęsi. Przez chwilę zastanawiałam się czy to wariatki, desperatki czy może niepoprawne optymistki. Nagle jak wywinę orła. Oj. Tak leżąc na śniegu pomyślałam ze zrobiłam to z dużą gracją bo nawet spódnica się nie zadarła. Byłam z siebie dumna. Pierwszy orzeł tej zimy i w dodatku tak elegancko wykonany. Zanim się pozbierałam gęsi odleciały. Słonecznik rozsypał się na śniegu a Sikory ruszyły na niego szturmem.

Wiesz Dionizy gdy się w całość pozbierałam pomyślałam że dawno nie zaglądałam do paśnika. Może jutro trochę jabłek z piwnicy, zboża i sianka od koźląt załaduję na sanki i ruszę w las.

Może wybierzesz się ze mną

Mówią idzie Luty podkuj buty ; )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monika
2 godziny temu, Nomada napisał:

Ja też zaczynam tęsknić

Zima nie przestaje mnie zaskakiwać. Kapryśny Styczeń obdarował śnieżycami i nieznośnym spadkiem temperatury w ciągu dnia co zdarza się niezwykle rzadko ale dziś zdurniałam. Niosąc ziarno do karmnika bo Sikory zaglądały już z samego rana w okno upominając się o słonecznik usłyszałam wrzask- uwaga lecimy! uwaga lecimy!- zadarłam głowę i zobaczyłam lecący klucz dzikich gęsi. Przez chwilę zastanawiałam się czy to wariatki, desperatki czy może niepoprawne optymistki. Nagle jak wywinę orła. Oj. Tak leżąc na śniegu pomyślałam ze zrobiłam to z dużą gracją bo nawet spódnica się nie zadarła. Byłam z siebie dumna. Pierwszy orzeł tej zimy i w dodatku tak elegancko wykonany. Zanim się pozbierałam gęsi odleciały. Słonecznik rozsypał się na śniegu a Sikory ruszyły na niego szturmem.

Wiesz Dionizy gdy się w całość pozbierałam pomyślałam że dawno nie zaglądałam do paśnika. Może jutro trochę jabłek z piwnicy, zboża i sianka od koźląt załaduję na sanki i ruszę w las.

Może wybierzesz się ze mną

Mówią idzie Luty podkuj buty ; )

Hej Nomadka! Dobrze, że w śnieg, a nie na lód. U mnie jest tak dużo śniegu chyba 20 cm jak nie więcej, że upadek w taki to chyba bardziej przyjemność:) Mnie sikorka ostatnio pukała dzióbkiem do okna, ja to bym chciała żeby zima potrwała dłużej i żeby te gęsi się myliły jednak:) Buziaki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nomada
20 godzin temu, Monika napisał:

Hej Nomadka! Dobrze, że w śnieg, a nie na lód. U mnie jest tak dużo śniegu chyba 20 cm jak nie więcej, że upadek w taki to chyba bardziej przyjemność:) Mnie sikorka ostatnio pukała dzióbkiem do okna, ja to bym chciała żeby zima potrwała dłużej i żeby te gęsi się myliły jednak:) Buziaki:)

Witaj Moniko: )

Śnieg i mróz dla ludzi to teraz kłopot. Kiedyś dostrzegaliśmy ich walory. Na mróz wynosiło się pierzyny i poduchy, trzepało dywany na śniegu by pozbyć się roztoczy. Ale to zamierzchłe czasy. Chociaż śnieg dla roślin zimujących i gleby nadal stanowi ciepłą kołderkę, chroni przed zmarznięciem rośliny i wysuszeniem ziemi gdy temperatura niska.

Dziś pod karmnik przyleciał Kos, wybrał wszystko to co Sosnówki, Bogatki i Wróble z niego wyrzuciły. Nic się nie zmarnowało.

To cenię w przyrodzie szczególnie. Nic nie dzieje się bez powodu, wszystko ma jasne znaczenie i sens.

Pozdrawiam serdecznie: )

  • Lubię to! 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monika
2 godziny temu, Nomada napisał:

Witaj Moniko: )

Śnieg i mróz dla ludzi to teraz kłopot. Kiedyś dostrzegaliśmy ich walory. Na mróz wynosiło się pierzyny i poduchy, trzepało dywany na śniegu by pozbyć się roztoczy. Ale to zamierzchłe czasy. Chociaż śnieg dla roślin zimujących i gleby nadal stanowi ciepłą kołderkę, chroni przed zmarznięciem rośliny i wysuszeniem ziemi gdy temperatura niska.

Dziś pod karmnik przyleciał Kos, wybrał wszystko to co Sosnówki, Bogatki i Wróble z niego wyrzuciły. Nic się nie zmarnowało.

To cenię w przyrodzie szczególnie. Nic nie dzieje się bez powodu, wszystko ma jasne znaczenie i sens.

Pozdrawiam serdecznie: )

Tak sens życia tkwi w kontakcie z małymi dziećmi, jeszcze nie "zniszczonymi" przez społeczeństwo, w kontakcie ze zwierzętami, naturą, w uprawie roślin (ja nie umiem :( ) i w gotowaniu smacznego jedzenia :P  tam wszystko jest takie proste i przewidywalne :) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy
2 godziny temu, Nomada napisał:

. Nic nie dzieje się bez powodu, wszystko ma jasne znaczenie i sens.

Nie tylko w przyrodzie tak się dzieje bo w innych aspektach życia też. Wszystko ma swój sens i powód. Tylko nie zawsze to dostrzegamy. Ja jestem tak w ogóle szczęściarzem. Od wielu lat mam swojego Anioła. Jest to mój ideał Kobiety Opiekunki Pocieszycielki i Przyjaciółki i pomimo tego że mieszkamy od siebie pol Polski to jest Ona kimś na kogo zawsze i we wszystkim mogę liczyć

Mroźny poranek szczsypal policzki. Nie wiem czemu Namadzie tak bardzo zależy na tym żeby wyprawę z sianem i tymi jabłkami co miały poleżeć i zmięknąć a nadal sa  twarde i kwaśne zrealizować praktycznie o świtaniu

Wieczorem Bili wyciągnął z szopki sanki te co były używane do kulika bo one sa większe Przewidziane były na trzy osoby i wyposażone są w hamulce. To ważne bo najbliższy pasnik jest za lączką Ani która biegnie od naszego domostwa lekko pod górę w stronę oszronionych smrkow Potem po równym kawałek i dalej lekki zjazd na dół do skał nazywanych Trzy Świnki. Blisko nich na bukowym wzniesieniu jest chętnie odwiedzany przez sarny, kozły, łanie i jelenie paśnik. Czasem tu można zobaczyć także tropy muflonów. Tak. Zwierząt jest coraz więcej w naszym lesie. Jakze wielkie dopadło mnie zdziwienie że oprocz Nomady i mnie koło obórki pojawiła się Zuzia ubrana w swój zielony zimowy kombinezon i z jabłuszkiem plastykowym takim do zjeżdżania na pupie. Pomogła mi ułożyć na sankach belkę siana. Po chwili zjawiła się też Monika odziana w kożuch i futrzane kozaki. No oczywiście nie mogło zabraknąć BLa Kapitana Jacka. Zapowiadadł się piękny i radosny dzień. Ciekawe czy ktoś pomyślał o kanapkach i termosie z ciepłą herbatą   

  • Super 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Memento
26 minut temu, Monika napisał:

sens życia tkwi w

Życie jest do dupy. Koniec taki sam dla każdego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aliada
38 minut temu, Memento napisał:

Życie jest do dupy. Koniec taki sam dla każdego.

Gdyby było takie do dupy, nie przejmowałbyś się, że się skończy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Memento
5 minut temu, aliada napisał:

nie przejmowałbyś się

To tylko twoja nadinterpretacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monika
3 godziny temu, Memento napisał:

Życie jest do dupy. Koniec taki sam dla każdego.

uhm, ale jeszcze jest tzw w między czasie...jesteś przemęczony, rozczarowany ludźmi, chory dlatego tak myślisz. Ale tak  nie jest, czasem człowieka po prostu przytłoczy zbyt wiele jak na jego możliwości. Rozumiem Cię może to niewiele, ale rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BuonaNotte

Zycie jest takie jakie je sobie zrobimy.

😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matylda
32 minuty temu, BuonaNotte napisał:

Zycie jest takie jakie je sobie zrobimy.

😉

Do końca tak nie jest. Czasami ktoś nam może uprzykrzać albo utrudniać życie i wtedy ono nie jest takie jak byśmy tego chcieli :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monika
39 minut temu, BuonaNotte napisał:

Zycie jest takie jakie je sobie zrobimy.

😉

Bzdura. Powiedz to chorym ludziom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BuonaNotte
3 godziny temu, Monika napisał:

Bzdura. Powiedz to chorym ludziom

No tu w przypadku choroby sie zgodze , ale wszystko inne na co mamy wplyw , mozemy kreowac tak jak chcemy.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BuonaNotte
3 godziny temu, Matylda napisał:

Do końca tak nie jest. Czasami ktoś nam może uprzykrzać albo utrudniać życie i wtedy ono nie jest takie jak byśmy tego chcieli :)

Zlych ludzi na swiecie jest duzo , ale z takimi trzeba sobie radzic , zadna osoba nie jest wstanie (jesli ty bedziesz darzyc do szczescia  w zyciu) spieprzyc tobie zycia. 

Wszystko jest w twoich rekach.   

No moze dodac trzeba tez, ze troszke szczescia tez trzeba po drodze spotkac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nomada
21 godzin temu, Dionizy napisał:

 

Mroźny poranek szczsypal policzki. Nie wiem czemu Namadzie tak bardzo zależy na tym żeby wyprawę z sianem i tymi jabłkami co miały poleżeć i zmięknąć a nadal sa  twarde i kwaśne zrealizować praktycznie o świtaniu

Wieczorem Bili wyciągnął z szopki sanki te co były używane do kulika bo one sa większe Przewidziane były na trzy osoby i wyposażone są w hamulce. To ważne bo najbliższy pasnik jest za lączką Ani która biegnie od naszego domostwa lekko pod górę w stronę oszronionych smrkow Potem po równym kawałek i dalej lekki zjazd na dół do skał nazywanych Trzy Świnki. Blisko nich na bukowym wzniesieniu jest chętnie odwiedzany przez sarny, kozły, łanie i jelenie paśnik. Czasem tu można zobaczyć także tropy muflonów. Tak. Zwierząt jest coraz więcej w naszym lesie. Jakze wielkie dopadło mnie zdziwienie że oprocz Nomady i mnie koło obórki pojawiła się Zuzia ubrana w swój zielony zimowy kombinezon i z jabłuszkiem plastykowym takim do zjeżdżania na pupie. Pomogła mi ułożyć na sankach belkę siana. Po chwili zjawiła się też Monika odziana w kożuch i futrzane kozaki. No oczywiście nie mogło zabraknąć BLa Kapitana Jacka. Zapowiadadł się piękny i radosny dzień. Ciekawe czy ktoś pomyślał o kanapkach i termosie z ciepłą herbatą   

Niezmiernie cieszę się na tę wyprawę. Tylko rano w tym miejscu możemy być nad chmurami, podziwiać zimowe chochoły i głębię błękitu nieba a to bardzo ciekawe doświadczenie. Jeśli tylko pogoda nam dopisze

Hej, hej przygodo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy
2 godziny temu, Nomada napisał:

Tylko rano w tym miejscu możemy być nad chmurami, podziwiać zimowe chochoły i głębię błękitu nieba a to bardzo ciekawe doświadczenie. Jeśli tylko pogoda nam dopisze

Task. Jeśli tylko szczęście i pogoda nam dopisze.

Wiedziałem że Nomi{Nomada} ma jakiś ukryty plan namawiając mnie i innych na tą poranną wyprawę do paśnika. Za wcześnie na taki spacer i za solidny ekwipunek. Monika została przez nią zrugana za te beztroskie futerko i musiała wrócić do swojego pokoju przebrać się w ocieplacze

-W takim ubraniu nie wyrusza się na zimową wyprawę w górach! I nie ma znaczenia czy to jest kilometr czy też dziesięć

Po chwili Monika była już ubrana w zimową kurtkę a przy jej plecaku tak z boku zauważyłem przywiązane do troków elastyczne raki

Nasza kotlina spowita była zmrożoną mgłą powoli osiadającą na naszych ubraniach i na twarzach przemieniając brwi i moje wąsy w białe lodowe zmarzliny. Ja z Bilim szliśmy jako pierwsi po chrzęszczącym śniegu Dalej Nomi potem Zuzia i Monika Caly pochód zamykał Kapitan Jack Sparow. Milczenie. Tylko ten chrzęst i obłoki oddechów.

Po wyładowaniu siana do paśnika Nomi z Moniką zakopały nasze sanie między dwoma świerkami w śniegu

-Teraz ja was już poprowadzę

Powiedziała Nomada i wyciągnąwsze z plecaka kije powoli ruszyła przodem

-Gdzie ona nas prowadzi i co zamierza

zadawalem sobie w myślach pytania ale nie wytrzymałem i

-Dokąd nas wiedziesz Nomado?

- Zrobimy sobie taki zimowy spacer. Najpierw dojdziemy koło Trzech Jaworów do drogi pod Reglami a potem przez kocioł Czarnego Stawu z boku Bystrej podejdziemy na góre która jest najdostojniejsza choć nie najwyższa w naszych górach. Ma w sobie coś bardzo tajemniczego a jednocześnie dumnego. Zimą wygląda jak wychodząca za mąż panna młoda. Ma w sobie i dumę i idealnie symetryczny kształt. To wspaniała góra Śmielec.

No tak. Mogłem się tego spodziewać Dobrze że mam dobre buty

-Posluchajcie!

To mowiła Nomada wcielając się w rolę przewodniczki i szefowej wyprawy. Tak wyprawy bo do przejścia mamy jakieś sześć i pół kilometra po ośnieżonym szlaku niezbyt często uczęszczanym Ona lubi takie nieskażone ceprami miejsca

-Teraz idziemy równym niezbyt szybkim marszem bez wygłupiania i zabaw Te będą na powrocie.

Zrozumieliśmy o czym wczoraj mówila Nomada dopiero wtedy gdy przekroczyliśmy wysokość tysiąca metrów. Nagle zniknęly lasy i kosodrzewiny a krajobraz jakby z kosmosu. Uformowane wiatrem ogromne bałwany i rzeźby iście fantastycznych kształtów ale nie to było najdziwniejsze. Nagle znaleźliśmy się ponad mgłą i chmurani. Niebo stało się głębią błękitu królewskiego pędzącego gdzieś w czerń o tak wielkiej przejrzystości że zetykało oddech. Nie byłoi widać dolin. Zalane wszystko oceanem chmur z którego tylko gdzieniegdzie sterczały pojedyncze wyspy szczytów. I to tak mocno grzejące plecy słońce.

Pomyślałem że jeśli istnieje niebo to ono wlaśnie tak wygląda. Bez slów siedzieliśmy na lodowych bryłach z parującymi kubkami herbaty w dłoniach.

Uśmiechnąłem się do Zuzi

Cudownie wygląda z tym rumieńcem

  • Super 4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monika
1 godzinę temu, Dionizy napisał:

Task. Jeśli tylko szczęście i pogoda nam dopisze.

Wiedziałem że Nomi{Nomada} ma jakiś ukryty plan namawiając mnie i innych na tą poranną wyprawę do paśnika. Za wcześnie na taki spacer i za solidny ekwipunek. Monika została przez nią zrugana za te beztroskie futerko i musiała wrócić do swojego pokoju przebrać się w ocieplacze

-W takim ubraniu nie wyrusza się na zimową wyprawę w górach! I nie ma znaczenia czy to jest kilometr czy też dziesięć

Po chwili Monika była już ubrana w zimową kurtkę a przy jej plecaku tak z boku zauważyłem przywiązane do troków elastyczne raki

Nasza kotlina spowita była zmrożoną mgłą powoli osiadającą na naszych ubraniach i na twarzach przemieniając brwi i moje wąsy w białe lodowe zmarzliny. Ja z Bilim szliśmy jako pierwsi po chrzęszczącym śniegu Dalej Nomi potem Zuzia i Monika Caly pochód zamykał Kapitan Jack Sparow. Milczenie. Tylko ten chrzęst i obłoki oddechów.

Po wyładowaniu siana do paśnika Nomi z Moniką zakopały nasze sanie między dwoma świerkami w śniegu

-Teraz ja was już poprowadzę

Powiedziała Nomada i wyciągnąwsze z plecaka kije powoli ruszyła przodem

-Gdzie ona nas prowadzi i co zamierza

zadawalem sobie w myślach pytania ale nie wytrzymałem i

-Dokąd nas wiedziesz Nomado?

- Zrobimy sobie taki zimowy spacer. Najpierw dojdziemy koło Trzech Jaworów do drogi pod Reglami a potem przez kocioł Czarnego Stawu z boku Bystrej podejdziemy na góre która jest najdostojniejsza choć nie najwyższa w naszych górach. Ma w sobie coś bardzo tajemniczego a jednocześnie dumnego. Zimą wygląda jak wychodząca za mąż panna młoda. Ma w sobie i dumę i idealnie symetryczny kształt. To wspaniała góra Śmielec.

No tak. Mogłem się tego spodziewać Dobrze że mam dobre buty

-Posluchajcie!

To mowiła Nomada wcielając się w rolę przewodniczki i szefowej wyprawy. Tak wyprawy bo do przejścia mamy jakieś sześć i pół kilometra po ośnieżonym szlaku niezbyt często uczęszczanym Ona lubi takie nieskażone ceprami miejsca

-Teraz idziemy równym niezbyt szybkim marszem bez wygłupiania i zabaw Te będą na powrocie.

Zrozumieliśmy o czym wczoraj mówila Nomada dopiero wtedy gdy przekroczyliśmy wysokość tysiąca metrów. Nagle zniknęly lasy i kosodrzewiny a krajobraz jakby z kosmosu. Uformowane wiatrem ogromne bałwany i rzeźby iście fantastycznych kształtów ale nie to było najdziwniejsze. Nagle znaleźliśmy się ponad mgłą i chmurani. Niebo stało się głębią błękitu królewskiego pędzącego gdzieś w czerń o tak wielkiej przejrzystości że zetykało oddech. Nie byłoi widać dolin. Zalane wszystko oceanem chmur z którego tylko gdzieniegdzie sterczały pojedyncze wyspy szczytów. I to tak mocno grzejące plecy słońce.

Pomyślałem że jeśli istnieje niebo to ono wlaśnie tak wygląda. Bez slów siedzieliśmy na lodowych bryłach z parującymi kubkami herbaty w dłoniach.

Uśmiechnąłem się do Zuzi

Cudownie wygląda z tym rumieńcem

Czytam i to widzę. Piękne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy
8 godzin temu, Monika napisał:

Czytam i to widzę. Piękne:)

To jest zwyczajne zapierające oddech w piersiach zjawisko w górach na przedwiośniu. Wystarczy tylko by nie było wiatru i była wyżowa aura Rąk ch widoków i wrażeń się nie zapomina 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KapitanJackSparrow
11 godzin temu, Dionizy napisał:

Task. Jeśli tylko szczęście i pogoda nam dopisze.

Wiedziałem że Nomi{Nomada} ma jakiś ukryty plan namawiając mnie i innych na tą poranną wyprawę do paśnika. Za wcześnie na taki spacer i za solidny ekwipunek. Monika została przez nią zrugana za te beztroskie futerko i musiała wrócić do swojego pokoju przebrać się w ocieplacze

-W takim ubraniu nie wyrusza się na zimową wyprawę w górach! I nie ma znaczenia czy to jest kilometr czy też dziesięć

Po chwili Monika była już ubrana w zimową kurtkę a przy jej plecaku tak z boku zauważyłem przywiązane do troków elastyczne raki

Nasza kotlina spowita była zmrożoną mgłą powoli osiadającą na naszych ubraniach i na twarzach przemieniając brwi i moje wąsy w białe lodowe zmarzliny. Ja z Bilim szliśmy jako pierwsi po chrzęszczącym śniegu Dalej Nomi potem Zuzia i Monika Caly pochód zamykał Kapitan Jack Sparow. Milczenie. Tylko ten chrzęst i obłoki oddechów.

Po wyładowaniu siana do paśnika Nomi z Moniką zakopały nasze sanie między dwoma świerkami w śniegu

-Teraz ja was już poprowadzę

Powiedziała Nomada i wyciągnąwsze z plecaka kije powoli ruszyła przodem

-Gdzie ona nas prowadzi i co zamierza

zadawalem sobie w myślach pytania ale nie wytrzymałem i

-Dokąd nas wiedziesz Nomado?

- Zrobimy sobie taki zimowy spacer. Najpierw dojdziemy koło Trzech Jaworów do drogi pod Reglami a potem przez kocioł Czarnego Stawu z boku Bystrej podejdziemy na góre która jest najdostojniejsza choć nie najwyższa w naszych górach. Ma w sobie coś bardzo tajemniczego a jednocześnie dumnego. Zimą wygląda jak wychodząca za mąż panna młoda. Ma w sobie i dumę i idealnie symetryczny kształt. To wspaniała góra Śmielec.

No tak. Mogłem się tego spodziewać Dobrze że mam dobre buty

-Posluchajcie!

To mowiła Nomada wcielając się w rolę przewodniczki i szefowej wyprawy. Tak wyprawy bo do przejścia mamy jakieś sześć i pół kilometra po ośnieżonym szlaku niezbyt często uczęszczanym Ona lubi takie nieskażone ceprami miejsca

-Teraz idziemy równym niezbyt szybkim marszem bez wygłupiania i zabaw Te będą na powrocie.

Zrozumieliśmy o czym wczoraj mówila Nomada dopiero wtedy gdy przekroczyliśmy wysokość tysiąca metrów. Nagle zniknęly lasy i kosodrzewiny a krajobraz jakby z kosmosu. Uformowane wiatrem ogromne bałwany i rzeźby iście fantastycznych kształtów ale nie to było najdziwniejsze. Nagle znaleźliśmy się ponad mgłą i chmurani. Niebo stało się głębią błękitu królewskiego pędzącego gdzieś w czerń o tak wielkiej przejrzystości że zetykało oddech. Nie byłoi widać dolin. Zalane wszystko oceanem chmur z którego tylko gdzieniegdzie sterczały pojedyncze wyspy szczytów. I to tak mocno grzejące plecy słońce.

Pomyślałem że jeśli istnieje niebo to ono wlaśnie tak wygląda. Bez slów siedzieliśmy na lodowych bryłach z parującymi kubkami herbaty w dłoniach.

Uśmiechnąłem się do Zuzi

Cudownie wygląda z tym rumieńcem

Wychodzi na to że byłem tam powtórnie 😁 wychodzi na to, że to czwarty raz . 

Za pierwszym jedynie dotarliśmy do wnętrza Czarnego Kotła, prowadziła tam wąska ścieżka mimo tablic o zakazie wstępu,  krajobraz jak z bajki o Jasiu i Małgosi, a sam kocioł mógłby zagrać jako idealny plener np dla Horpyny. Potem po latach latem nie odnalazłem tej zakazanej ścieżki, przyroda i zakazy zrobiły swoje. Trzeci raz była wiosna a tam zima i była mgła i mróz na wąsach jako żywo tu opisujesz.  Fajne miejsce 

  • Super 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nomada
Dnia 22.01.2024 o 22:05, Dionizy napisał:

Bez slów siedzieliśmy na lodowych bryłach z parującymi kubkami herbaty w dłoniach.

 

Zdecydowanie mnie zatkało. Parująca w kubku herbata szybko ostygła, wzięłam łyk i spojrzałam na chmury które powoli znikały odsłaniając zarys doliny. Jakbym parzyła przez woalkę.

Już chciałam wyjąć z plecaka raptularz który niedawno podarowała mi Zuzia ( bym zamiast na przypadkowych karteczkach zapisywała swoje spostrzeżenia, wszelkie informacje, przepisy, wnioski i wszystko to co w danym momencie uznam za warte zapisania w tym notatniku) by opisać w nim wyjątkowość tej chwili, poczucie jedności z naturą i tymi  osobami których zachwytu na twarzach nie dało się ukryć, gdy rozległ się głos Dyzia

- Zbierajcie się, wracamy

  • Super 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KapitanJackSparrow

-Wracamy? Przecież kocioł czarny czeka . A w nim grochówka na przysmażanym boczuniu. Mmm m ooo żeberko można wyłowić patrz, spróbujesz? 

 

  • Super 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aliada
2 godziny temu, Nomada napisał:

 raptularz 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy
1 godzinę temu, Nomada napisał:

gdy rozległ się głos Dyzia

- Zbierajcie się, wracamy

-Wracamy. Popatrzcie na Łabskiego co zaczyna się dziać. Do najbliższego schroniska mamy około trzech kwadransów a patrząc na zywe kroki Moniki i Zuzi to zajdzie nam przynajmniej godzinę.

Oczy wszystkich skierowane były na łagodne kształty Łabskiego Szczytu. Przez wąskie obniżenie zza Drogi Przyjaźni od czeskiej strony wlewały się na naszą stronę już nie białe ale szarawe kłęby niskich chmur. Wkrótce może widoczność spaść do kilku metrów i zacząć padać śnieg. Nomi wyjęła z plecaka cienką linkę którą każdy po kolei w odstępach około pięć metrów upinał do siebie w pasie. Na szlaku jest trochę lodu i niewiele potrzeba by pośliznąć się i polecieć po kamienno lodowej stromiźnie

-Dyziek ty pójdziesz pierwszy bo tu się urodzileś i znasz wszystko najlepiej. Poprowadzisz.

-Nie Jacku. Ja [pójdę jako ostatni patrząc by nikt się nie zgubił

Marsz na dół szedł nadzwyczaj sprawnie. To dzięki zalegającemu na poboczu ścieżku zmrożonego śniegu. Na tyle był twardy by buty nie zapadały się i na tyle kruchy że nie było ryzyka poślizgu

Niżej nie było wiatru ani slońca

-No a co będzie z tą naszą grochówką?

Zapytal prawie ze łzami w oczach Jacek. Nomada roześmiała się na głos

-Taki jesteś głodny huncwocie?

-Ja też jestem głodna!!!!

Wykrzyczała płaczliwym głosem Monika

-Ja też coś bym zjadła ale nie koniecznie greochówkę

Wyszeptała jak zwykle cichutka Zuzia. Popatrzyłem na nią z uśmiechem świadczącym o wielkiej przyjaźni od wielu lat A może o czymś jeszcze? Zresztą nieważne przecież ja jestem taki zwykly chłopak ze wsi a Ona

Do drzwi schroniska pozostała nam już tylko jedna niezbyt szeroka bo może na jakieś 100-150 metrów hala a raczej pochylona niezbyt mocno łaka. Tu kiedyś chodził taki stary wyciąg narciarski określany jako wyrwirączka Trzeba było mieć swój specjalny zaczep by z tego korzystać. Ten klucz to był przeważnie aluminiowy gruby pręt z ukośnym nacięciem. Czasem robiono coś takiego z trzonka bukowego lub dębowego  Na lince ciągnącej nie było żadnych orczyków czy talerzyków Trzeba było podniesć linkę ze stoku a następnie wczepić sie takim kluczem do niej i podjechać sobie te kilkaset metrów do góry. Potem zmieniło się prawo i wymagania. Te stare wyciągi zostały rozebrane i na ich miejsce nie powstało nic. W tamtym czasie gdy jeszcze ta wyrwirączka tu istniała dla zapaleńców organizowany tu był tzw ,,Czekoladowy Slalom,, Odbywał sie on na początku maja gdy już nigdzie nie było sniegu tylko jeszcze tu były jego resztki Zapaleńcy w tym ja szusowali na plamach brudnego wspomnienia zimy a każda wywrotka zostawiała plamy na skromnej odzieży.

-Ustawiajcie się w kolejce.

Zawołała Nomi

-odwiązujcie te sznurki, sprawdzić czy nikt nie zginął  i teraz wyciągamy z plecakow jabłuszka i robimy zawody kto pierwszy w schronisku

Pierwszy raz dzisiaj zobaczyłem na twarzach moich współmieszkańców pozostałość dziecięcych twarzy. Nawet zawsze poważna Aliada śmiałe sie radośnie. Zuzia jak zwykle ustawiała się na samym przodzie bo przeciez...... 

Teraz dopiero zauważyłem że Bili był w gumofilcach

Do startu!

Gotowi?

Start!!!!

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.






Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...