Skocz do zawartości


Dżulia

Śmierć, a co dalej?

Polecane posty

Dżulia
Dnia 28.08.2021 o 23:36, Aco napisał:

Często lekarze lekceważą książkowe objawy, bo mają to zwyczajnie w dupie żeby rozpocząć głębszą diagnostykę. Jak ktoś choruje na nadciśnienie, cukrzycę, to lekarz tylko przepisze tabletki, insulinę itd. Oczywiście najpierw uświadamia i mówi na temat choroby(często jest jakieś szkolenie) a potem jesteśmy skazani sami na siebie. Taka niestety jest prawda.

Muszę przyznać Ci rację, bo często tak bywa.

Myślę, że lekarze nie lekceważą objawów książkowych, a zwyczajnie ich nie znają lub zapomnieli. Nigdy nie uczyłeś się dzień wcześniej przed egzaminem?

Większość studentów tak robi, a taka wiedza szybko się ulatnia, bo jest nieutrwalona.

 

Często przy spotkaniu, kiedy cukier spada podpowiadam by zmniejszyć sobie dawkę insuliny i kontrolować cukier, a odp. brzmi, ale doktor tak kazał brać...kazał, a cukier jest 50.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Dżulia
Dnia 29.08.2021 o 07:31, Pieprzna napisał:

Przywrócić siły życiowe umierającemu? Absurd. Kiedy wiesz, że to już czyjeś ostatnie godziny na tym świecie, możesz działać dwutorowo. Zadbać o komfort ostatnich chwil życia doczesnego i ułatwić przejście do życia wiecznego modlitwą.

Nigdy nie jest wiadome, jakie zmysły są wyostrzone w agonii i nic nie robiąc przy takim pacjencie uświadamiamy mu, że jest już po nim.

Ten absurd jest zrozumiały dla stojących obok umierającego, ale umierający być może mieć właśnie taki komfort, że jest nim zainteresowanie.

Wg. mnie nie trzeba się modlić jeśli ktoś żyje, a dopiero w momencie kiedy nastąpi śmierć. Dusza jest koło ciała aż do pogrzebu, więc wie o tym co się dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pieprzna
2 minuty temu, Dżulia napisał:

Nigdy nie jest wiadome, jakie zmysły są wyostrzone w agonii i nic nie robiąc przy takim pacjencie uświadamiamy mu, że jest już po nim.

Ten absurd jest zrozumiały dla stojących obok umierającego, ale umierający być może mieć właśnie taki komfort, że jest nim zainteresowanie.

Pewnie wszyscy tutaj wypowiadający się mają różne doświadczenia i wyobrażenia o okolicznościach umierania. Jedni towarzyszyli komuś w szpitalu podłączonemu do aparatury, drudzy w domu świadomym co się zaraz stanie starcom, albo jeszcze w innych okolicznościach. Zachowanie będzie różne w zależności od stanu osoby ochodzącej, więzi jaka jest między nią a towarzyszami umierania, pobożności obu stron, itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dżulia
Dnia 29.08.2021 o 12:13, Aco napisał:

Co nie zwalnia lekarza z obowiązku dalszej diagnostyki jeżeli pacjent zgłasza problemy i widzi u siebie niepokojące objawy.

Cytat

 

  Nie zawsze jest tak jak w książce

Zawsze jest wszystko zapisane, ale trzeba wiedzieć, gdzie szukać.

Kiedy mój syn był dzieckiem nie było szczepień p/odrze.

Miał wys. temp. i zmiany na skórze...nie opisuję drogi jak trafiłam do prywatnego mieszkania lekarki, którą trochę znałam.

Miała malowanie mieszkania...bałagan totalny, nie chciała się zgodzić przyjść na wizytę, bo jak później powiedziała, myślała, że przesadzam, ale ogarnęła się i mąż ją przywiózł.

Zbadała i powiedziała, że odra jest na pewno, a co jeszcze ona nie wie.

To była sobota pod wieczór...dostał leki jakie zaleciła i czekaliśmy na poprawę.

Na drugi dzień (niedziela 8-a rano) przyjechała bez zapowiedzi i od progu powiedziała: już wiem, co to jest. Wyjaśniła, że całą noc siedziała w książkach i znalazła...to była krwawa odra, która od wielu lat się nie ujawniała, nie było zachorowań, więc ona na studiach nie widziała, ani się o tym nie uczyła...ale znalazła.

Tacy lekarze obecnie są tylko w bajkach.

Cytat

Co nie zwalnia lekarza z obowiązku dalszej diagnostyki jeżeli pacjent zgłasza problemy i widzi u siebie niepokojące objawy.

 

Oczywiście, że tak powinno być, ale nie ma pieniędzy i nie ma badań...w NFZ pusto.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dżulia
Przed chwilą, Pieprzna napisał:

Pewnie wszyscy tutaj wypowiadający się mają różne doświadczenia i wyobrażenia o okolicznościach umierania. Jedni towarzyszyli komuś w szpitalu podłączonemu do aparatury, drudzy w domu świadomym co się zaraz stanie starcom, albo jeszcze w innych okolicznościach. Zachowanie będzie różne w zależności od stanu osoby ochodzącej, więzi jaka jest między nią a towarzyszami umierania, pobożności obu stron, itd.

Jasne, każdy inaczej umiera i każdy inaczej towarzyszy przy umieraniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
ddt60
37 minut temu, Dżulia napisał:

To też prawda, wile osób cierpiących mówi o tym, że chce umrzeć.

 

niektórzy tak silnie wyrażają taką potrzebę albo podejmują tak dużo prób samobójczych, że w krajach gdzie jest dozwolona eutanazja albo się już ich nie ratuje i pozwala umrzeć albo pomaga w odejściu z tego świata.  Dlatego rodzi się pytanie czy samo "pilnowanie" aby po prostu ktoś sobie czegoś nie zrobił to wystarczająca pomoc w takich depresjach. Zapewne nie. Czy są jakieś inne możliwości - trudno powiedzieć. Ja  miałem myśli samobójcze ale prób nie. Ratowało mnie to, że przed śmiercią chciałem zawsze jakoś uporządkować swoje sprawy a gdy to już następowała jakaś poprawa, która pozwalała mi dalej żyć  - i tak dalej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
ddt60
21 minut temu, Dżulia napisał:

Zawsze jest wszystko zapisane, ale trzeba wiedzieć, gdzie szukać.

Kiedy mój syn był dzieckiem nie było szczepień p/odrze.

 

 

o jej - kiedy to było - oczywiście można znaleźć. Przed 1975 rokiem - bo od tego roku odra znalazła się obowiązkowo w kalendarzu szczepień. Czyli masz dorosłego syna  ?

 

Oczywiście - dobrze, że lekarz się szybko na tej chorobie poznał (choć szczególnego leczenia i tak nie było) ale w tamtych czasach przed erą szczepień pewnie jednak była to na tyle częsta choroba, że nie stanowiła aż tak wielkiego problemu aby na podstawie znanych objawów ją rozpoznać. Natomiast dzisiaj pewnie byłoby bardzo trudno bo jak wiadomo prawie jej nie ma i kto dziś widział chorego z odrą? Szczepienia ją w zasadzie wyeliminowały i to jest dodatkowy argument przeciw antyszczepionkowcom.

 

Dziś chodzi nie o choroby częste bo te może i łatwiej rozpoznać ale takie, które są niezmierną rzadkością. Część tych rzadkich chorób łatwiej się rozpoznaje przez to, że albo są badania przesiewowe albo zostały nagłośnione przez media jak rdzeniowy zanik mięśni (zresztą też są wdrażane badania przesiewowe noworodków) ale część bardzo rzadkich chorób niestety są pewnie tak rzadko spotykane, że przeczytanie o nich w książkach może nie pomóc w ich szybkim rozpoznaniu. Czasami zresztą i tak nie ma lekarstwa - np. moja koleżanka  zachorowała  na Creutzfeldta-Jakoba. Już nie żyje. Trudno winić, że pierwszy lekarz do którego przyszła a nawet wielu innych się w tym nie połapał tym bardziej, że ona sama upierała się, że ugryzł ją kleszcz i  jako pacjentka upierała się może to być borelioza (której w kółko szukano)  a wyniki laboratoryjne były długi czas niejednoznaczne.

Edytowano przez ddt60

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
ddt60
12 minut temu, Dżulia napisał:

Oczywiście, że tak powinno być, ale nie ma pieniędzy i nie ma badań...w NFZ pusto.

 

 

 

w Polsce już nie ma prawie komu leczyć. I jak będzie tak dalej z kadrami to będzie jeszcze gorzej. Pewnie pusta kasa NFZ na pewno w tym nie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dżulia
Przed chwilą, ddt60 napisał:

o jej - kiedy to było - oczywiście można znaleźć. Przed 1975 rokiem - bo od tego roku odra znalazła się obowiązkowo w kalendarzu szczepień. Czyli masz dorosłego syna  ?

W 1975 r. wyszło rozporządzenie, ale szczepić zaczęto później.

Mam dwu dorosłych...jeśli to Cię tak interesuje.

Przed chwilą, ddt60 napisał:

Oczywiście - dobrze, że lekarz się szybko na tej chorobie poznał (choć szczególnego leczenia i tak nie było) ale w tamtych czasach przed erą szczepień pewnie jednak była to na tyle częsta choroba, że nie stanowiła aż tak wielkiego problemu aby na podstawie znanych objawów ją rozpoznać.

U mojego syna był problem, bo było wiele badań...nawet z laboratorium przyjeżdżano do domu. 

Zwyczajnie nie potrafili postawić rozpoznania, dopiero lekarka o której wspomniałam dociekała co to jest.

Przed chwilą, ddt60 napisał:

Natomiast dzisiaj pewnie byłoby bardzo trudno bo jak wiadomo prawie jej nie ma i kto dziś widział chorego z odrą? Szczepienia ją w zasadzie wyeliminowały i to jest dodatkowy argument przeciw antyszczepionkowcom.

Są zachorowania, ale nie jest tak ciężki przebieg.

To jest prawdziwa szczepionka...obecnie tzw. skojarzona czyli p/odrze. śwince i różyczce razem.

Przed chwilą, ddt60 napisał:

 Czasami zresztą i tak nie ma lekarstwa - np. moja koleżanka  zachorowała  na Creutzfeldta-Jakoba. Już nie żyje. Trudno winić, że pierwszy lekarz do którego przyszła a nawet wielu innych się w tym nie połapał tym bardziej, że ona sama upierała się, że ugryzł ją kleszcz i  jako pacjentka upierała się może to być borelioza (której w kółko szukano)  a wyniki laboratoryjne były długi czas niejednoznaczne.

Są choroby stare i nowe i na wiele nie ma leczenia.

Zwyczajnie nie zrobiono wszystkiego by rozpoznać wcześniej chorobę...być może wtedy coś udałoby się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dżulia
Przed chwilą, ddt60 napisał:

 

w Polsce już nie ma prawie komu leczyć. I jak będzie tak dalej z kadrami to będzie jeszcze gorzej. Pewnie pusta kasa NFZ na pewno w tym nie pomoże.

Takie mamy czasy i taki rząd lepiej dać pieniądze na tv niż na uposażenie pracowników medycznych, czy dla chorych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aco
1 godzinę temu, Dżulia napisał:

Muszę przyznać Ci rację, bo często tak bywa.

Myślę, że lekarze nie lekceważą objawów książkowych, a zwyczajnie ich nie znają lub zapomnieli. Nigdy nie uczyłeś się dzień wcześniej przed egzaminem?

Większość studentów tak robi, a taka wiedza szybko się ulatnia, bo jest nieutrwalona.

 

Często przy spotkaniu, kiedy cukier spada podpowiadam by zmniejszyć sobie dawkę insuliny i kontrolować cukier, a odp. brzmi, ale doktor tak kazał brać...kazał, a cukier jest 50.

Pewnie dużo w tym racji co napisałaś, że zapomnieli. Nie myli się ten co nic nie robi, ale lekarz to jednak poważny zawód od którego diagnozy często zależy życie innych osób i on powinien w zasadzie się nie mylić. Przede wszystkim jeżeli nie jest czegoś pewien, to powinien się skonsultować z innym lekarzem,  a nie wróżyć z fusów. Żeby nie zabrzmiało to źle, to ja nie mam zamiaru nikogo tutaj linczować, ale fakty są takie, a nie inne i tak jak napisałaś w innym poście ( że to tylko w bajkach tacy lekarze jak Twój przypadek) Druga strona medalu jest taka, że ludzie czasami nic nie wiedzą na temat swojej choroby( historia z cukrem 50, bo lekarz tak kazał)??‍♂️ Zero własnej inwencji. Czasami jest tak, że nawet niewiedzą jakie leki biorą. To jest dla mnie nie do pomyślenia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aco
10 minut temu, Dżulia napisał:

Takie mamy czasy i taki rząd lepiej dać pieniądze na tv niż na uposażenie pracowników medycznych, czy dla chorych.

Też prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
ddt60
7 minut temu, Aco napisał:

on powinien w zasadzie się nie mylić.

ciekawa sprawa - jak Pan Bóg?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arkina
58 minut temu, ddt60 napisał:

niektórzy tak silnie wyrażają taką potrzebę albo podejmują tak dużo prób samobójczych, że w krajach gdzie jest dozwolona eutanazja albo się już ich nie ratuje i pozwala umrzeć albo pomaga w odejściu z tego świata.

Mam wątpliwości spore co do eutanazji z powodu depresji dlatego, że nasilenie choroby może być zmienne. 

Pamiętam jeden przypadek pewnej młodej holenderki, która usilnie chciała odejść i w końcu jej pozwolono bo jak twierdzili lekarze wszystkie metody zostały wyczerpane i byli bezsilni. Nie doszło do tej eutanazji w efekcie bo się wycofała tłumacząc poprawa samopoczucia. Jak dla mnie szansa zawsze jest na wyzdrowienie i choć czasami trudno w to uwierzyć to warto trwać... 

Edytowano przez Arkina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
ddt60
5 minut temu, Arkina napisał:

która usilnie chciała odejść i w końcu jej pozwolono bo jak twierdzili lekarze wszystkie metody zostały wyczerpane i byli bezsilni.

chyba byli bezsilni, bo ona notorycznie podejmowała próby samobójcze - także w szpitalu. Bezsilni byli na pewno. W Polsce oczywiście nie ma eutanazji ale nie potrafilibyśmy zapewne zabezpieczyć jej przed którąś, kolejną próbą samobójczą - co nie oznacza, że popieram generalnie eutanazję  - zwłaszcza w takiej sytuacji

Edytowano przez ddt60

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arkina
59 minut temu, ddt60 napisał:

Dlatego rodzi się pytanie czy samo "pilnowanie" aby po prostu ktoś sobie czegoś nie zrobił to wystarczająca pomoc w takich depresjach. Zapewne nie. Czy są jakieś inne możliwości - trudno powiedzieć. Ja  miałem myśli samobójcze ale prób nie. Ratowało mnie to, że przed śmiercią chciałem zawsze jakoś uporządkować swoje sprawy a gdy to już następowała jakaś poprawa, która pozwalała mi dalej żyć  - i tak dalej....

Ostatnio dziewczyna która znałam wirtualnie popełniła samobójstwo, była sama psychologiem a do tego chorowała długi okres czasu. Odstawiła leki i mimo całego doświadczenia, wiedzy jaka posiadała nie przetrwala. Zwyczajnie ta choroba czasami nie daje szans i jest cholernie podstępna. Mami i oplata jak tylko może...dlatego tak trudno czasami od tego kogoś odwieść, zwyczajnie czeka się na dobry moment. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
ddt60
Przed chwilą, Arkina napisał:

Ostatnio dziewczyna która znałam wirtualnie popełniła samobójstwo, była sama psychologiem a do tego chorowała długi okres czasu. Odstawiła leki i mimo całego doświadczenia, wiedzy jaka posiadała nie przetrwala. Zwyczajnie ta choroba czasami nie daje szans i jest cholernie podstępna. Mami i oplata jak tylko może...dlatego tak trudno czasami od tego kogoś odwieść, zwyczajnie czeka się na dobry moment. 

 

chyba nawet coś takiego się nazywa "eutanazją bierną" - Ostawianie leków, które trzymają przy życiu aby umrzeć. W onkologii też się takie sytuacje zdarzają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
ddt60
5 minut temu, Aco napisał:

Jak zwał, tak zwał. 

i wydaje wam się, że studenci medycyny uczą się na egzamin dzień przed egzaminem? Czy jest to w ogóle na takich studiach możliwe aby przejść tak czyniąc całe studia i dostać dyplom?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
ddt60
30 minut temu, Dżulia napisał:

Zwyczajnie nie potrafili postawić rozpoznania, dopiero lekarka o której wspomniałam dociekała co to jest.

no tak, ale w tamtych czasach odra nie była rzadką chorobą a dziś tak. Akurat o to mi chodziło. W zasadzie w tamtych czasach można było pewnie widząc wielu takich chorych nie musieć wertować książek aby to rozpoznać. Chyba, ze objawy były bardzo nietypowe i gdy już zrobiono wszystkie możliwe badania i wykluczono pewnie inne choroby infekcyjne to nastąpiła eureka i jeden z lekarzy - ta lekarka wpadła na to rozpoznanie. I tak w sumie chyba leczenia szczególnego nie było bo nie ma chyba leków na odrę do dziś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aco
9 minut temu, ddt60 napisał:

i wydaje wam się, że studenci medycyny uczą się na egzamin dzień przed egzaminem? Czy jest to w ogóle na takich studiach możliwe aby przejść tak czyniąc całe studia i dostać dyplom?

Po niektórych akcjach z życia wziętych śmiem tak podejrzewać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aco
14 minut temu, Arkina napisał:

Ostatnio dziewczyna która znałam wirtualnie popełniła samobójstwo, była sama psychologiem a do tego chorowała długi okres czasu. Odstawiła leki i mimo całego doświadczenia, wiedzy jaka posiadała nie przetrwala. Zwyczajnie ta choroba czasami nie daje szans i jest cholernie podstępna. Mami i oplata jak tylko może...dlatego tak trudno czasami od tego kogoś odwieść, zwyczajnie czeka się na dobry moment. 

 

Kiedyś pisałem o podobnej sytuacji z wychowaniem dzieci (chodzi o psychologa) On sam stwierdził, że mimo swojego doświadczenia i wiedzy, czasami nie potrafi sobie poradzić z własnymi dziećmi ??‍♂️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
ddt60
54 minuty temu, Aco napisał:

Po niektórych akcjach z życia wziętych śmiem tak podejrzewać. 

nie wiem czy tak książkowa wiedza i ukończone studia w ogóle są wystarczające - zdaje się, że chyba na podstawie książek nie da się zoperować serca - choć pewnie to jak to zrobić jest tam opisane. Prawdopodobnie wiedza książkowa jest tylko podstawą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aco
Przed chwilą, ddt60 napisał:

nie wiem czy tak książkowa wiedza i ukończone studia w ogóle są wystarczające - zdaje się, że chyba na podstawie książek nie da się zoperować serca - choć pewnie to jak to zrobić jest tam opisane. Prawdopodobnie wiedza książkowa jest tylko podstawą.

Bez praktyki słabo to widzę. Podobnie jest w innych zawodach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.






  • Statystyki forum

    • Tematów
      9 539
    • Postów
      253 164
  • Statystyki użytkowników

    • Użytkowników
      830
    • Najwięcej dostępnych
      8 477

    Igormdg
    Najnowszy użytkownik
    Igormdg
    Dołączył
  • Nowe Posty

    • Gość w kość
      a ja...  
    • Miejscowy
      Pewnie, że: miłość do rzeczy materialnych nie jest może zła... , bo każdy wybiera sobie co chce.  Są ludzie, którzy bardziej kochają: pieniądze, materializm jak zwierzęta i innych ludzi i to sprawa takich ludzi, ale...  Ale jeżeli chodzi o: relacje, między ludzkie, związki, małżeństwa i prawdziwą miłość, to naprawdę nie idzie to często ze sobą w parze.  Czyli, jeżeli kobieta, która jest: materialistką ( a uważam, że kobiet takich nie brakuję na świecie ) i widzi tylko same pieniądze, wygodne życie i to stawia sobie na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest dla takiej osoby mniej ważne albo w ogóle nie jest ważne.  I facet, który będzie z taką kobietą, a który ma dobre serce i ma dobry charakter, może być wykorzystywany i nie szanowany przez taką kobietę.  Bo najczęściej kobiety ( ale i faceci również ) nie mają dobrych, ludzkich uczuć dla drugiej osoby.  To są osoby: zimne jak... , lód... , obojętne na drugą osobę, a jedyna miłość, jaką mają w sobie, to... kasa, materializm i dobrobyt.  I tutaj nie ma nic wspólnego z prawdziwą, szczerą miłością.  Jasne, "miłość" do drugiej osoby może być udawana... , ale to nie jest szczere.  Ja byłem w takiej sytuacji, kiedy znałem pewną kobietę i o tym już wspomniałem wcześniej.  Każdy może, w słowach wypowiadać słowo "ja Ciebie bardzo kocham", ale czy ktoś to udowodni, że naprawdę i szczerze kocha?  Za "słowami" powinny iść także czyny.  Słowa bez czynów.  Obietnice bez pokrycia są nic nie warte.  To jest: puste gadanie...    Wracając do: miłości do materializmu, to raczej rzadko się zdarza, żeby ktoś, kto na pierwszym miejscu stawia sobie: pieniądze, jak największe, materializm, kochał jednocześnie człowieka, szczerze...  To nie idzie najczęściej ze sobą w parze.  Zarówno kobiety, jak i faceci ( ale myślę, że częściej kobiety ), jeżeli mają w mentalności, w myślach: dobrobyt, jak najlepszy i pieniądze, to jest to jedyna do tego miłość.  Już nie mówiąc o tym, że takie osoby są zdolne ( to też wynika z charakteru złego ) do złych rzeczy, nawet dopuszczając się przestępstwa dla kasy, dla korzyści własnej.  Są na przykład kobiety, które potrafią: kłamać, zachowywać się różnie ( kobiety, moim zdaniem często też kłamią i wcale nie są lepsze od facetów, którzy też kłamią ) dla uzyskania własnej korzyści, materialnej.  Bo za: "materializmem", w parze ( raczej często ) idzie też: rządzą, pieniądza... Olbrzymia chęć posiadania, ile się tylko da, nawet kosztem innych ludzi.  To nie jest nic dobrego u takich ludzi. 
    • Astafakasta
      Nie uważam by miłość do pieniędzy była jakkolwiek zła, jeśli ma się ich dużo żyje się w obfitości, co jest raczej przeciwieństwem skąpstwa i zazdrości. Miłość do pieniądza może być zamiłowaniem do pracy, co jest dobre. Jak można mieć pieniądze, skoro nie polubiło się zajęcia i nienawidzi pieniędzy. Pieniądze raczej nie mogą być dla mnie obojętne, bo żyję z nimi w konflikcie, ale pracuję nad tym by ich mieć przynajmniej wystarczająco. Co do ludzi, to niekiedy jest potrzebna twarda miłość np. w uzaleznieniach. Wszystko zależy od przypadku, więc nie wybiegał bym tak daleko w generalizacje niemalże ideologiczne. 
    • Miejscowy
      Tak naprawdę są dwa rodzaje miłości: miłość pierwsza to jest do człowieka, jako do: człowieka, płynąca ze szczerości, z dobroci i bezinteresowności.  Ale druga miłość jest fałszywa, czyli do: pieniędzy, do materializmu.  Jeżeli ( najczęściej dotyczy to kobiet ) ktoś jest materialistą/materialistką i jest nastawiony tylko na kasę, na rzeczy materialne, to taki ktoś zawsze, do śmierci będzie kochał materializm.  I takie osoby, kobiety nie mają żadnych uczuć do drugiej osoby. A nawet nie mają dobrych uczuć do samych siebie ( chociaż w niektórych przypadkach tak ).  To są osoby, które na pierwszym miejscu i to przez całe życie swoje ( tak jest najczęściej ) stawiają: kasę, dobrobyt i materializm, jak najlepszy.  Mają miłość, ale nie do: człowieka, a do kasy i rzeczy materialnych.    I wcale nie brakuję ludzi takich na świecie. 
    • Astafakasta
      Trzeba dużo wysiłku niekiedy, żeby dostąpić miłości.
    • Nomada
      Jeszcze miłość zrobi nas w bambuko ; )
    • Nomada
      Gdy czegoś nie wiem, robię wiele by się dowiedzieć.
    • Vitalinka
      Nie no co Ty, bez przesady... miłość jest dla każdego❤️
    • Astafakasta
      Nie ma miłości dla nieudaczników.
    • Astafakasta
      Nie wiem, muszą być bardzo zakompleksieni i nie mieć przyjaciół...
    • Vitalinka
      Uwielbiam ten teledysk❤️
    • Vitalinka
      ahahahahahahah😄 to jesteś jeden tu z nielicznych, w takim razie  😉  
    • Astafakasta
      No spoko, jeszcze Cię nie znienawidziłem. 
    • Vitalinka
    • Vitalinka
      ok🙂 dzięki za odpowiedź🙂
    • Astafakasta
      Nie, janmam tylko jedno konto na tym forum.
    • Vitalinka
      a Ty nie jesteś Fubu?😄 Szkoda, że Go/Jej już nie ma. Jak i Plasterka❤️
    • Vitalinka
      Zapomniałam o słowie "uwielbiam", no tak...wtedy jest się wielbicielem muzyki❤️ a to więcej niż lubię i mniej niż kocham🙂 Ja jednak muzykę kocham.
    • Astafakasta
      No tak, widać, że znasz się na rzeczy i rozwinałeś swą myśl skrupulatnie, czego można było się spodziewać...
    • Miejscowy
    • Astafakasta
      Powtarzany frazes.
    • Miejscowy
      W Polsce będzie coraz gorsza jakość życia i będzie wzrost bezrobocia.  Każdy, kto będzie miał możliwość, będzie z Polski wyjeżdżał do lepszych, bogatszych krajów, aby tam mieć lepszą prace, za lepsze wynagrodzenie.  W Polsce rodzi się mało dzieci, bo jest: niż demograficzny, więc w to miejsce ściągają obcokrajowców, nie tylko z Ukrainy.  Ja nie widzę dla tego kraju dobrej przyszłości i dobrej sytuacji, nie tylko gospodarczej.    A chciałbym naprawdę jak najlepiej dla mojego kraju, ale... 
    • Miejscowy
      Nie da się kogoś kochać, nie kochając samego siebie.  Miłość to jest uczucie szczere, ale czy: każdy szczerze kocha??  Ja miałem sytuację z jedną kobietą, którą znałem i Ona była z Poznania.  To była kłamczucha, która opowiadała mi wymyślone rzeczy i nigdy nie spełniła tego, co obiecywała.  Ona, co drugi dzień wmawiała mi swoją: miłość do mnie, co było kłamstwem, bo nigdy nie pokazała mi, nie udowodniła tej "miłości" do mnie.  No i zakończyłem z tą osobą kontakt i znajomość, gdyż nie chciałem się dłużej dawać wykorzystywać takiej kobiecie.    Same słowa o: "miłości" nic nie znaczą.  Trzeba pokazać realnie komuś, że: naprawdę się kocha...  Miłość może być do drugiej osoby udawana... , ale nie jest szczera.  I są takie sytuacje w relacji. 
    • Vitalinka
      A ja kocham cały świat i wszystkich ludzi (prócz Kościa i Kapitana)i jestem taaaak baaaaardzo szczęśliwa ❤️
    • Vitalinka
      To jest bardzo mądra odpowiedź, bo rzeczywiście mówi się potocznie "miłość do muzyki", a to przecież namiętność, bo miłość nie dotyczy pasji. Tyle, że język polski okazuje się ograniczony, bo jak powiedzieć "namiętnam" 😉 tę piosenkę - kiedy "lubię" to za mało? "Bardzo lubię" niewystarczająco ? Jest słowo : "zamiłowanie", ale też nie powiemy "zamiłowuję", więc mówi się "kocham", ale to nie miłość. Teoretycznie oczywiście, bo jak ktoś czuje miłość, że miłość i nic innego, to jest to miłość i koniec kropka!🤗❤️    
  • Najnowsze Tematy

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...