Skocz do zawartości


Przeszukaj forum

Pokazywanie wyników dla tagów 'mam'.

  • Szukaj wg tagów

    Wpisz tagi, oddzielając przecinkami.
  • Szukaj wg autora

Typ zawartości


Forum

  • Dyskusje
    • Przywitaj się
    • Rozmowy w toku
    • Plotkarnia
  • Wydarzenia i Aktualności
    • Polityka
    • Z kraju i ze świata
    • Gospodarka
    • Wspomnień czar
  • Na luzie
    • Dowcipy
    • Stand-up i Kabarety
    • Memy i Śmieszne filmiki
    • Gry i zabawy
    • Pytania i odpowiedzi
  • Rozrywka
    • Film i kino
    • Telewizja
    • Muzyka
  • Zainteresowania
    • Hobby
    • Moda, uroda i zdrowie
    • Kulinaria
    • Zwierzęta
    • Edukacja i Praca
    • Turystyka
    • Sport
    • Motoryzacja
    • Psychologia, Socjologia, Nauka i filozofia
    • Strefa Tajemnic
  • Technologia
    • Komputery
    • Telefonia
    • Gry i Konsole
    • Pozostałe
  • Artystycznie
    • Nasza twórczość
    • Literatura
    • Kultura i sztuka
  • Trudne sprawy
    • Miłość i przyjaźń
    • Problem
    • Sprawy damsko - męskie
    • Religia
    • Samotni
    • Rodzina i dzieci
  • Mój region
    • Województwa
    • Zagranica i polonia
  • Inne
    • Dom i Ogród
    • Bazar
  • Sprawy Forum
    • Regulamin Forum Nastroik.pl
    • Ogłoszenia
    • Poradniki
    • Forumowicze Pomagają
    • Pytania, sugestie i problemy

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Rozpocznij

    Koniec


Ostatnia aktualizacja

  • Rozpocznij

    Koniec


Filtruj po ilości...

Znaleziono 41 wyników

  1. Tak przy okazji, ostatnio gralem znowu w jazz klubie w Anglii na zestawie perkusyjnym za 15000zl. Caly klub byl wypchany ludzmi. Znowu sie wszystkim podobala moja gra, i nawet uslyszalem komplement od atrakcyjnej bardzo blondynki kolo 40 ;D. Wobec czego zachcialo mi sie znowu cwiczyc i grac, i chce zostac profesjonalnym jazzowym perkusista, bo mi wychodzi granie jazzu, a od dawna juz nie gram, tak jak, gdy bylem nastolatkiem... Wtedy codziennie cwiczylem... A teraz raz na kilka tygodni... Ale mam zamiar to zmienic, bo to super sprawa granie na perkusji i bycie utalentowanym
  2. Je m'appelle córka fubu.
  3. tu idole, tam idą, szaro brudno i śnieży, kot zamiast do kuwety robi do talerzy.
  4. Diabeł , który mnie neka miał dwa ulamane rogi i trzy zeby . Miał tylko oczy i jedna nogę ręce mu wyparowalywyparowały
  5. Za to, że zawsze jesteście przy naszym boku. Za to, że wskazujecie nam drogę w mroku. Za to, że dni nasze tęczą malujecie. Dużo zdrowia, miłości i szczęścia życzę wszystkim forumowym mamom!
  6. Cooliberek

    Mam problem

    Przed godziną 14 w pracy badano mi temperaturę , oczywiście w domu sama rownież mierzylam przed wyjściem i wyszlo mi że w pracy mialam 38 stopni i odeslano mnie do domu. W domu znow miere temperatura w normie 36,6 Mam Prośbę na jaki numer mam dzwonić i zglosić to ? Dzwonię do swojej rejonowej przychodni i nikt nie odbiera
  7. Drogie Mamy, zakładam temat w tej grupie, bo wiem, że spotkam się ze zrozumieniem innych matek. Nie wiem co robić. Mam 43 lata, partner uciekł rok temu do 20 lat młodszej kobiety. Zostawił mnie z małym dzieckiem. Ja sobie poukładałam życie, byłam na terapii, wyzbyłam się żalu, pozwalam na odwiedziny dziecka. Problem jest w jego kobiecie, z którą mieszka. Podpuszcza go przeciwko mnie, że alimenty płaci za duże (sam zadeklarował kwotę), że niepotrzebne mi mieszkanie (sama najchętniej by w nim zamieszkała, a ja z dzieckiem na bruk). Nie robię byłemu partnerowi pod górkę dla dobra dziecka, nie kłócę się, jestem ugodowa. Co robić, żeby się odczepiła? Nie chcę grać dzieckiem absolutnie. Jak jej dać do zrozumienia, że nie ma się wtrącać? Raz na zawsze? Proszę, pomóżcie, osiągnęłam względny spokój po terapii, a mnie to dobija.
  8. U kogoś widać że jest w patologicznym związku u siebie juz nie tak łatwo to zauważyć. Jesteśmy razem od ok 9 miesięcy a polowa tego czasu to jakies niedomówienia itp. Obydwoje przez ostatnie lata bylismy sami , mamy swoje przyzwyczajenia , nawyki, nie łatwo nam się dopasować do drugiego człowieka. Ale ostatnio mój Kochany przeszedł sam siebie. Z racji że ma prace wyjazdową to często kotaktujemy się telefoniczne. Wczoraj cos napisał na temat seksu, ja nie podjęłam tematu to stwierdził że on nie lubi się narzucać ,poza tym ostatnio powiedziałam że dla mnie seks nie jest najważniejszy, a jak byłam sama to wcale mi go nie brakowało , więc zadecydował że przez nastepne pare miesięcy nie bedziemy się kochać. Niby żeby udowodnić ze nie tylko dla seksu jest ze mną. Nie mam takiego temperamentu jak on,i przyznam szczerze że mało kiedy inicjuje zbliżenie. Powiem tak, było mi dobrze samej . Spotkałam go , on się zakochał , mówi o wspólnych planach, troszczy się o mnie i o moje dzieci, ale psychicznie nie czuję się spokojna. Wydaję mi się że często co powiem odbiera inaczej niż moja intencja. Dopiero po paru tyg to z siebie wyrzuca i praktycznie nie mam jak tego sprostowac bo po prostu nie pamietam danej sytuacji a i on się upiera że tak było i koniec. Jestem z nim bo wierzę że mnie kocha, nie chce go skrzywdzić jak również też w końcu kogoś bym chciała mieć . Samemu w życiu jest troche trudniej niż z kimś. Nie ma miedzy nami chemii, motylków w zamian za to jest codzienność. A może to po prostu w tym wieku juz tak jest... , jesteśmy przed czterdziestką. Ciężkie to wszystko...
  9. Witam dziewczyny, proszę napiszcie co o tym myślicie. Jestem mężatką mam 38 lat i dwoje dzieci, od 6 lat pracuje w markecie jako kasjerka. Wszystko jakoś grało, więcej pieniędzy bo dwie wypłaty..... Ale z czasem A właściwie w ostatnich miesiącach jest źle, nienawidzę swojej pracy,nie lubię tam być, każda godzina to jak wieczność, ludzie doprowadzają mnie do szału. Poprostu chodzę tam bo muszę bo już przywyklam że mam pieniadze swoje Ale każdy kolejny dzień kiedy wiem że muszę tam iść to dramat. Nawiązując do tematu właśnie od jakiegoś czasu stałam się bardzo nerwowa, placzliwa, potrafię poryczec się przy zmywaniu naczyń! Jestem okropna dla męża, wyzywam go, obrażam. I sprawia mi to przyjemność kiedy widzę że go zabolalo. Wogole to nasze życie odkąd pracujemy oboje z czasem stało się tylko mijaniem, już jakby nas niema, nie mamy czasu dla siebie, nic razem nie robimy. Jestem tym zmęczona i pisząc to znów płacze:(. Niewiem Ale nie widzę sensu tej gonitwy tego wszystkiego.... Dziś praktycznie cały dzień przelezalam bo jestem zmęczona, nie chce mi się niczego, nic mi nie sprawia radości. Mam wrażenie że wszyscy ode mnie coś chcą, tylko czy jest wyprane?? A czy jest już obiad? ,a czemu nie pójdziesz z córką na dwór jak masz wolne??? I ciągle cos... A gdzie jestem w tym wszystkim ja????:(:(:( Mąż mnie nie rozumi myśli że mam fochy ,a ja mam problem. W pracy mam wrażenie że jestem nikim pusta kasjerka którą nic nie umie tylko przerzucać towar na taśmie, czuje się tam Jak niewolnik któremu z góry narzuca się wykonanie danej czynnosci. Ta praca mnie przytłacza nie rozwija , 8 godzin z 30minutowa przerwa ciągle kasuje. Można dostać białej gorączki. Wracam do domu wchodzę do łazienki A tam kosz pełen prania.... brudne naczynia.... siadam i rycze z bezsilnosci. Mój mąż pracuje na dwa etaty ,chcemy kupić mieszkanie bo ciągle wynajmujemy, ale my się zatracilismy, nas niema. Przepraszam jak pisze nieskladnie, ale wyrzuciłam z siebie wszystko co mi przyszło na mysl...... do tego wszystkiego czuje się brzydka niekobieca mało atrakcyjna, i mam wrażenie że życie ucieka mi między palcami A ja jestem tylko w pracy i nic z tego niemam. Czasem przychodzą lepsze chwilę że sama obiecuje sobie że to zmienię Ale starczy zle postawiona szklanka i zaczyna się dogadywanie i cała lawina rusza od nowa......Pomocy!
  10. Witam mam 22 lat jestem wysoki, ale mam zeza i nie jestem zbyt przystojny nie wierzę w prawdziwą miłość, dziewczyny mnie nie olewają, jak nie są zbyt zajęte, (a szukam od kilku miesięcy od kiedy wyleczyłem się od drugiej nieszczęśliwej miłości) i na portalu randkowym i w realu) jak podają mi numer to mnie wystawiają albo oszukują/rozmyślają się. Szukam dalej ale mam co raz mniejsze nadzieję, że kogoś znajdę dałem sobie max czas do 30 stki, a potem poddaję się w wieku 19 lat postanowiłem się rozprawiczyć na prostytutce bo nie wierzyłem ze zrobię to kiedykolwiek z kimś kogo bym kochał, a bylem od podstawówki zakochany nieszczęśliwie w koleżance z klasy pod koniec liceum zakochałem się nieszczęśliwie po raz drugi w koleżance również z klasy (która dodatkowo i wyleczyła mnie po 10 latach dopiero z tej pierwszej), była mila i dawała mi jakieś sygnały, ale okazało się ze miała kogoś, a mnie traktowała jak kolegę powiedziała mi o tym sama później jak już się z niej wyleczyłem od tamtej pory po tych wszystkich nie powodzeniach nikt mi nie wmówi że szczęśliwie się zakocham bo po prostu w to nie wierze i nie ma siły która by to zmieniła. Czuję że wszystkie traktują mnie jak potwora który nie zasługuje na szczęście tak tylko informuję was możecie teraz na mnie wylewać pomyje drogie panie nie prosiłem się na ten świat ale staram się korzystań z życia najlepiej jak potrafię dobrze się ubieram jestem zadbany chodzę do dobrego barbera ( fryzjer męski) ale to widocznie za mało nie jestem typem "macza" a zwykłym chłopakiem z bloku który chciał tylko poczuć się facetem kochanym i kochającym tyle.
  11. Mam już dosyć siebie i swojego życia. 5 lat temu umarł mój tata, 7 lat temu mój starszy brat zginął w wypadku samochodowym. Jednak mam wrażenie, że nie to jest głównym powodem mojego złego samopoczucia. Dokłada mi po prostu jeszcze więcej smutków. Teraz mam 19 lat. Coraz częściej płaczę. Potrafię przepłakać pół dnia. Wstydzę się wszystkiego co robię i mówię. Zwykle jak wracam do domu po fajnej imprezie (na której dobrze się bawiłam) to wstydzę się dosłownie za wszystko co na niej zrobiłam. Myślę, że to zaczęło się już w gimnazjum. Krótko po śmierci taty zaczęłam się głodzić. Bardzo dużo schudłam, z pulchnej osoby do niedowagi. Nikt się nie przejął, musiałam sobie poradzić z tym sama. Liceum to płacz pod prysznicem, problemy w szkole i trochę dobrych wspomnień ze znajomymi. W październiku dostałam się na studia (w trzecim terminie bo oczywiście jestem beznadziejna) i zamiast być wdzięczna, że mi się to udało, to po dwóch miesiącach przestałam chodzić na wykłady, po prostu zostawałam w pokoju i spałam/oglądałam jakiś serial/płakałam. W końcu powiedziałam mamie, że nie podoba mi się kierunek i nie będę marnować na to czasu. Choć tak naprawdę bardzo go lubiłam, po prostu nie miałam do tego głowy. Zapisałam się też do szkoły policealnej na język angielski zaocznie, nie pojawiłam się tam przez pół roku. Mam okropne wyrzuty sumienia, bo mama za to płaci. Ja zamiast tam chodzić zostawałam w pokoju i płakałam/upijałam się, czasem też wychodziłam na imprezę żeby się upić i nie myśleć o niczym. Po prostu bałam się wychodzić do ludzi. Miałam/mam też problemy zdrowotne, myślę, że to ze stresu (zespół jelita drażliwego) Teraz mieszkam w domu i nie robię nic. Jeżdżę na zajęcia z angielskiego raz na 2 tygodnie, czasem pójdę, a czasem zostaje cały dzień w pokoju. Cała rodzina śmieje się ze mnie/wypomina mi, że nie pracuję. Nie dziwie im się w sumie, ale jest to bardzo często powód mojego płaczu. Jeżeli o to chodzi to bardzo chciałabym pracować, ale nie mam na to siły i psychicznie i fizycznie, a do tego myśl, że miałabym tyle przebywać z ludźmi sprawia, że mam ochotę nigdy nie wychodzić już z domu. Do tego dochodzi problem z akceptacją siebie, swojego charakteru i wyglądu. Moje poczucie własnej wartości jest zerowe. Zerwałam kontakt ze wszystkimi znajomymi, boję się miłości i bliskości, więc nie mam drugiej połówki. Czuję, że naprawdę jestem totalnie beznadziejnym człowiekiem. Taki stan trwa od jakichś 2/3 lat, czasem jest lepiej, czasem gorzej. Zawsze sobie powtarzałam, że nie odbiorę sobie życia, bo nie mogę zrobić tego mojej rodzinie, nie po tym co przeszli. Jednak ostatnio coraz częściej myślę, że to już nie jest ważne. Moja mama jest tak zapatrzona w siebie, że nie zauważyła, że z jej córką jest fatalnie. Ja potrafię bardzo dobrze ukrywać uczucia. Nigdy o niczym jej nie mówię. Nie znała imion moich znajomych, nie wie kiedy wracam pijana, kiedy jestem na imprezach, czy piję, czy palę, czy ćpam, nic. Nie obchodzę jej. Myślę, że gdyby mnie nie było to popłakaliby dzień czy dwa i później poczuliby ulgę, bo jestem tylko ciężarem i nic dla nich nie znaczę. Teraz biję się z myślami czy powiedzieć mamie o tym, że myślę, że mam depresję, ale się boję. Jestem już na skraju wszystkiego, jeżeli ona mnie odepchnie to nie dam rady dalej żyć. W ciągu ostatniego roku próbowałam jej już powiedzieć na różne sposoby. Najpierw, że potrzebuję pomocy bo nie radzę sobie ze śmiercią taty. Powiedziała, że mogłam korzystać z pomocy psychologa zaraz po jego śmierci, ale nie chciałam. Koniec tematu. Innym razem powiedziałam, że nie mogę już wytrzymać ze stresu i muszę iść do psychologa bo nie daję rady. Kazała się zapisać na nfz, bo "nie ma pieniedzy na dodatkowe wydatki". Oczywiście tego nie zrobiłam. Nie daję sobie rady czasem nawet ze zrobieniem sobie jedzenia przez cały dzień, a co dopiero to. Jeszcze wymyślałam inne rzeczy, zawsze mnie zbywała. Bardzo to boli, bo mam tylko ją. Nigdy nie powiedziałam "depresja". Może to ją ruszy. Od 2 tygodni zastanawiam się co zrobić. Powiedzieć jej? Bardzo się boję, że jak się nie przejmie, to mi się jeszcze pogorszy. Przepraszam, że wpis jest taki długi i możliwe, że chaotyczny. Ciężko mi się myśli ogólnie. Dziękuję za każdą odpowiedź.
  12. Na rynku wielu jest producentów styropianu. Jak mam odróznic ten dobrej jakości od martnoty? Czy wystarczy sugerowac sie parametrami które deklaruja na opakowaniach?
  13. Od rozpoczęcia naszego małżeństwa pomagałem w utrzymaniu domu finansowo - pracowałem, jak i sprzątałem i często gotowałem. Odszedłem z pracy na rzecz wspólnego rozwoju firmy z moją żoną, a teraz gdy nasza firma nie daje wystarczających zarobków, szukam nowej pracy. Nie mamy poważnych problemów - nie ma przemocy ani uzależnień, problem tkwi w tym, że przez cały okres naszej relacji moja żona wyrażała żal do mnie o brak uczucia w okresie przed rozpoczęciem naszego związku oraz za ranienie jej różnymi słowami i zachowaniami. To prawda - byłem draniem i odrzucałem ją zanim byliśmy w związku, bo na samym początku naszej relacji kazała mi sp*****ć z jej życia. Od tamtego momentu nie układało się dobrzem, a ja ją odrzucałem i raniłem. Jednak pomimo przeciwności zbliżyła się do mnie i postanowiliśmy być razem, bo kochaliśmy się, a ja stałem się czuły i ciepły. Dwa lata później wzięliśmy ślub, a żona zaczęła żałować, że jest z osobą, która kiedyś ją zraniła. Pomimo mojej pracy, rozmów, ciągłego poświęcania jej czasu, nie mogę zmienić przeszłości przed ślubem. Na wspólnej terapii odmówiła pracy nad obecnym związkiem na rzecz ran, które ma względem przeszłości. Jestem w impasie i nie mogę zmienić przeszłości. Czego mogę się spodziewać w tym pozwie? Wciąż kocham moją żonę i chciałbym umieć z nią pracować nad przeszłością na dalszej terapii, ale nie wyraża na to zgody. Poświęciłem wszystko tej relacji, ale dla mojej żony jak talerz spadnie na ziemię, to pozostanie już na zawsze rozbity.
  14. Gość

    Mam wielka ochote na randke

    Dlaczego jest tak, ze gdy spotykamy sie z kims wydaje sie nam, ze wokol jest troche interesujacych facetow. Jednak gdy jestesmy same, sytuacja jest zupelnie inna. Jestem mloda i dosyc atrakcyjna. Ostatnio chcialam poswiecic wiecej czasu studiom i mialam mniej dla siebie. Teraz mam wielka ochote na randke... Tylko brak drugiej osoby... Pozdrawiam
  15. Dzień dobry ?Czy tu na Nastroiku jest względny spokój? Czy można założyć temat i bez hejtu rozmawiać. Lekko edytuję tytuł, żeby przekazywał, o czym jest mowa w temacie. – endriu

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...