Skocz do zawartości


BrakLoginu

Tworzymy historyjkę - dokończ zdanie

Polecane posty

Wesoły
BrakLoginu

Na to weszła Paciaciakowa z dorodną córką, aż @KapitanJackSparrow mlasnął z podziwu i jakby mu ślinka pociekła, po podążeniu wzrokiem z góry na dół. Córka Paciaciakowej była specjalistką od leczenia niedociśnienia. Efekty jej pracy były niewyobrażalne. Na przyjętych 1532 pacjentów tylko jeden miał wyniki bez zmian, ale to był...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Dionizy

Tylko szczegół  bez większego znaczenia ponieważ cała ta sytuacja miała ukryc fakt że za oknem zaczął padać śnieg a w komórce nie było wystarczającej ilości chrustu. Moze jeszcze jest czas by to jakoś naprawić? Dionizy wsparłszy brode na złożonych na parapecie dłoniach patrzył na spadające powoli w taneczny wirowaniu białe płatki.  

-Pieknie. Czas chyba będzie pomyśleć o choince. Chociaż czy w tym roku będziemy ja ubierać? Czy jeszcze ktoś wierzy w tą magię i w świętego Mikołaja?

Teraz w głowie Dyzia zaczęły pojawiać się jak migawki, jak trójwymiarowe slajdy na upstrokaconym śnieżynkami ekranie wspomnienia z dzieciństwa. Właśnie ojciec ustawia we wiadrze z piaskiem przyniesioną z lasu choinkę. Potem wiesza na jej gałązkach lampki zrobione z żarówek samochodowych. Mama lepi uszka z grzybami......rozlega sie.....cicha noc,święta noc.... Już dzieci dostają poi jednej pomarańczy. Jakaż to była radość....o maluczki kieby rękawicka...... Tak głośno skrzypi śnieg pod butami w czasie marszu radosnego na pasterkę.....a Ty go Matulu w płaczu utulaj....... Jakże miło było podkradać ciastka wiszące na choince i cukierki.. Ileż to już tych świąt było?

Ilez fotografi już martwych twarzy

-Dyziu. Co Ci jest ze taki smutek Cię otulił?

Dionizy wcale nie musial sie oglądać by wiedzieć do kogo należały te niezwykle ciepłe dłonie.

-Nic Zuziu. To tylko taka chwila słabowici i wspomnień. Nie wiesz czy w tym roku BL przyniesie choinkę?

-Na pewno. Na niego można zawsze liczyć.

Teraz dopiero zauważyli ze nie byli sami w tej wielkiej izbie. Tuż kola pieca chlebowego stała odwrocona do plomieni Maryyyyś ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KapitanJackSparrow

(No tak strażacy nie bedą gasić do Gwiazdki hłe hłe)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Maryyyś stała wpatrzona w płonące drwa ale czy widziała roztańczone płomienie? Nie wiem choć bardzo szeroko otwarte oczy odbijały ogniki. Ręce jej ściskały bardzo mocno jakiś przedmiot czy raczej element odzieży. Nie jestem pewien ale wydaje mi się ze jest to brązowa opaska czy też chusta noszona zwykle przez ludzi morza pływających pod czarną banderą ze skrzyżowanymi piszczelami i czaszką. Usta Maryyyyś bezwiednie szeptały jakieś modlitwy lub zaklęcia

-......niech on już powróci....niech już powróci.....

W pachnącej żywicą i ziołami izbie zapanowała cisza.

Zamyślenie?

Nostalgia?

To takie typowe dla listopadowych wieczorów.

Tymczasem po trakcie od strony wsi podążało szorując buciorami dwoje rosłych meżczyzn.

-Czy myślisz że ktoś jest w domu?

-Tak. Gdzie by łazili wieczorami....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Tymczasem zbliżała się północ.

Mimo tak późnej pory nikt jeszcze nie położył się w swoim łózku. Nikt nawet nie poszedł do swojego pokoju. Wszyscy siedzieli blisko siebie trzymając się za ręce w milczeniu i tylko czasem ktoś z lękiem patrzył na drzwi. I wtedy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KapitanJackSparrow
Napisano (edytowany)

Rozległ się budzik... świąteczne mary w jednej chwili odleciały z szybkością pękającej bańki mydlanej. Za oknem brzask wschodzacych promieni Słońca przebijał leniwie przestrzeń,  rozświetlając mroki nocy. Dyziu ze zdziwieniem wyłączył dzwonek zegara, przysiągłby, że go nie nastawiał wcześniej na budzenie. Pewnie to Zuzia postanowiła zrobić mu psotę, zapewne, chichocząc wyobrażała sobie jego nieprzytomny wzrok gdy obudzi się o tej nieludzkiej porze.  Dyziu z niechęcią zwlókł się z łóżka na pięterku. Drzwi pokoju z racji tego, że rzadko tu zachodził skrzypnęły nieprzyjaźnie przy otwarciu, domagając się, od jakiegoś czasu smaru. W izbie na dole pokotem na podłodze leżało towarzystwo gości, które nawiedziło wczoraj jego chałupę. Na materacach,  w śpiworach odbywało się rytmiczne posapywanie owładniętych nocą osób. W powietrzu unosił się zapach przetrawionego alkoholu którym kompania wczoraj raczyła się . Kogoż tam nie było. Pod ścianą zwinięta w kłębek Nomada, obok niej napierał kjs😂, dalej leżała...

Edytowano przez KapitanJackSparrow
  • Super 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monika
22 minuty temu, KapitanJackSparrow napisał:

Rozległ się budzik... świąteczne mary w jednej chwili odleciały z szybkością pękającej bańki mydlanej. Za oknem brzask wschodzacych promieni Słońca przebijał leniwie przestrzeń,  rozświetlając mroki nocy. Dyziu ze zdziwieniem wyłączył dzwonek zegara, przysiągłby, że go nie nastawiał wcześniej na budzenie. Pewnie to Zuzia postanowiła zrobić mu psotę, zapewne, chichocząc wyobrażała sobie jego nieprzytomny wzrok gdy obudzi się o tej nieludzkiej porze.  Dyziu z niechęcią zwlókł się z łóżka na pięterku. Drzwi pokoju z racji tego, że rzadko tu zachodził skrzypnęły nieprzyjaźnie przy otwarciu, domagając się, od jakiegoś czasu smaru. W izbie na dole pokotem na podłodze leżało towarzystwo gości, które nawiedziło wczoraj jego chałupę. Na materacach,  w śpiworach odbywało się rytmiczne posapywanie owładniętych nocą osób. W powietrzu unosił się zapach przetrawionego alkoholu którym kompania wczoraj raczyła się . Kogoż tam nie było. Pod ścianą zwinięta w kłębek Nomada, obok niej napierał kjs😂, dalej leżała...

...pusta flaszka Kapitana, bo okazało się, że ta orgia tylko jego niespełniona fantazja... Nomada już dawno była w kuchni i sprzątała po śniadaniu, które Kapitan przespał. Wszyscy wspominali ubiegłą noc, która wcale nie była snem Dyzia. To była bardzo poważna sytuacja, okazało się bowiem, że w okolicy grasował Wilkołak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KapitanJackSparrow
29 minut temu, Monika napisał:

...pusta flaszka Kapitana, bo okazało się, że ta orgia tylko jego niespełniona fantazja... Nomada już dawno była w kuchni i sprzątała po śniadaniu, które Kapitan przespał. Wszyscy wspominali ubiegłą noc, która wcale nie była snem Dyzia. To była bardzo poważna sytuacja, okazało się bowiem, że w okolicy grasował Wilkołak...

(O tyy..😁

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KapitanJackSparrow
Napisano (edytowany)
48 minut temu, Monika napisał:

...pusta flaszka Kapitana, bo okazało się, że ta orgia tylko jego niespełniona fantazja... Nomada już dawno była w kuchni i sprzątała po śniadaniu, które Kapitan przespał. Wszyscy wspominali ubiegłą noc, która wcale nie była snem Dyzia. To była bardzo poważna sytuacja, okazało się bowiem, że w okolicy grasował Wilkołak...

Monika śniła właśnie o gwałcie na sobie dokonanym przez... wilkołaka...podniecenie sięgało zenitu i nagle przebudziła się zawstydzona spojrzała na spoglądającego na nią Dyzia...

Edytowano przez KapitanJackSparrow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KapitanJackSparrow
2 godziny temu, KapitanJackSparrow napisał:

Rozległ się budzik... świąteczne mary w jednej chwili odleciały z szybkością pękającej bańki mydlanej. Za oknem brzask wschodzacych promieni Słońca przebijał leniwie przestrzeń,  rozświetlając mroki nocy. Dyziu ze zdziwieniem wyłączył dzwonek zegara, przysiągłby, że go nie nastawiał wcześniej na budzenie. Pewnie to Zuzia postanowiła zrobić mu psotę, zapewne, chichocząc wyobrażała sobie jego nieprzytomny wzrok gdy obudzi się o tej nieludzkiej porze.  Dyziu z niechęcią zwlókł się z łóżka na pięterku. Drzwi pokoju z racji tego, że rzadko tu zachodził skrzypnęły nieprzyjaźnie przy otwarciu, domagając się, od jakiegoś czasu smaru. W izbie na dole pokotem na podłodze leżało towarzystwo gości, które nawiedziło wczoraj jego chałupę. Na materacach,  w śpiworach odbywało się rytmiczne posapywanie owładniętych nocą osób. W powietrzu unosił się zapach przetrawionego alkoholu którym kompania wczoraj raczyła się . Kogoż tam nie było. Pod ścianą zwinięta w kłębek Nomada, obok niej napierał kjs😂, dalej leżała...

Na marginesie ja tylko opisywałem grzecznie śpiących ludzi, ba! przyjaciół skąd u ciebie Monia orgiaaa 😁 nie wiem 😂😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monika
54 minuty temu, KapitanJackSparrow napisał:

Na marginesie ja tylko opisywałem grzecznie śpiących ludzi, ba! przyjaciół skąd u ciebie Monia orgiaaa 😁 nie wiem 😂😂

Hahahah, ja po prostu czytam w Tobie jak o otwartej księdze (gdzie błądzą Twe myśli), czego już nawet nie muszę udowadniać po tym co napisałeś potem.

Przemilczę, bo mnie zatkało.

Wszyscy siedzieli trzymając się za ręcę (no kiedy ludzie trzymają się w nocy za ręce? Tylko jak jest wojna, kataklizm...a tego smutnego wątki nie chciałam wprowadzać - stąd wesoły z wilkołakiem. Twój o Kapitanie "napierającym na Nomadę" w oparach alkoholu ahahah był równie głupi).

Tak więc wilkołak, OSOBNIK MĘSKI A JAK (co nie znaczy, że pochodzący z marzeń Kapitana - chyba oglądamy inne filmy, zwykły  wilkołak co biega i zagryza ludzi i oni się też zmieniają NIC WIĘCEJ "Kapitanie Bożesztymój jest z Tobą gorzej niż myślałam" ) A skoro to wilkołak i znaczy to, że mógł być jednym z nas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monika
1 godzinę temu, KapitanJackSparrow napisał:

Na marginesie ja tylko opisywałem grzecznie śpiących ludzi, ba! przyjaciół skąd u ciebie Monia orgiaaa 😁 nie wiem 😂😂

Na marginesie: Gupi Gupol :D (ciesz się, że się śmieję).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KapitanJackSparrow
Napisano (edytowany)

(Nie czytajcie jej! 😁)

Kontynuując

(...)..Pod ścianą zwinięta w kłębek Nomada, obok niej napierał śpiący kjs, dalej leżała...

Edytowano przez KapitanJackSparrow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monika
39 minut temu, KapitanJackSparrow napisał:

(Nie czytajcie jej! 😁)

Kontynuując

(...)..Pod ścianą zwinięta w kłębek Nomada, obok niej napierał śpiący kjs, dalej leżała...

pusta butelka flaszki opróżniona przez Kapitana, który w oparach alkoholu marzył o orgii, a na zewnątrz grasował Wilkołak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monika

pusta butelka flaszki hahah (to z nerwów :D ) Pusta flaszka po rumie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monika

Dobra, poddaje się.

Ty masz dobrą zabawę, a ja nerwy ( odczuwam dyskomfort):D

Niech będzie Twoja wersja (biedna Nomada):

1 godzinę temu, KapitanJackSparrow napisał:

(Nie czytajcie jej! 😁)

Kontynuując

(...)..Pod ścianą zwinięta w kłębek Nomada, obok niej napierał śpiący kjs, dalej leżała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nomada

Wstałam przed Słońcem wiec nie wiem kto jeszcze tam leżał,  ale wiem że siedząc na sankach czuję się jak Kubica w Bolidzie. Tak mi się przynajmniej wydaje.

No, myślę że rozwiałam wątpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

No tak to się wszystko toczy.

Schodząc schodami do izby zaskoczył mnie dość dziwny widok. Kolo pieca kuchennego siedziała na sankach Nomada. Nie poszła zjeżdżać bo przecież jest takie ocieplenie że nie ma ani kawałeczka śniegu. W dłoniach trzymała pokrywkę tak jak się trzyma kierownicę kręcąc nią to w prawo to w lewo i wydając do tego motonaśladowcze odglosy naciskała stopami pedały gazu i hamylca. To chyba takie odreagowanie że to ona znowu musiała upiec na śniadanie dla wszystkich przepyszne bułki z dżemem Kapitan siedział przy stole i liczył coś w pamięci wspomagając się palcami. Teraz dopiero zwróciłem wagę na jego dłonie. Nie były takie jak bochenki Bilego przyzwyczajone do pracy na budowie i w polu. Dłonie te były delikatne i dziwnie długopalczaste jakby ich właściciel nie był morskim rozrabiaką a pianistą z jakiejś znakomitej filharmonii. Trochę dziwnie zachowywała sie Monika  Biegała od okna do okna wyglądając przez nie trzymając w jednej ręce krzyżyk zdjęty znad drzwi a w drugiej główkę czosnku

-Gdzie on się podział?

Wyszeptała zbyt głośno jak do siebie i dodała

-Może poszedł do obórki do Rozalia i Leona

Stanąłem tuż za nią i delikatnie kładąc  dłoń na jej rozedrganym dziewczęcym ramieniu spytałem

-Kogo tak wypatrujesz Moniko

-Wilkołak tu jest!!!

Wykrzyknęła wtulając się we mnie tak mocno że ramię krzyżyka prawie wbiło się w moje plecy

-Moniko. Czosnek i krzyżyk stosujemy wampiry a na wilkołaki najlepsza jest dwururka gajowego Maruchy. Zadzwoń do niego. Niech przyjdzie na bułeczki Nomady a flintę niech weźmie po drodze.

Wydawało mi się że uspokoiłem Monikę ale właśnie wtedy przed oknem przebiegła postać z owłosiona twarzą. Skąd ja znam tą twarz?????

Przecież to jest......

  • Ha Ha 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monika
25 minut temu, Dionizy napisał:

No tak to się wszystko toczy.

Schodząc schodami do izby zaskoczył mnie dość dziwny widok. Kolo pieca kuchennego siedziała na sankach Nomada. Nie poszła zjeżdżać bo przecież jest takie ocieplenie że nie ma ani kawałeczka śniegu. W dłoniach trzymała pokrywkę tak jak się trzyma kierownicę kręcąc nią to w prawo to w lewo i wydając do tego motonaśladowcze odglosy naciskała stopami pedały gazu i hamylca. To chyba takie odreagowanie że to ona znowu musiała upiec na śniadanie dla wszystkich przepyszne bułki z dżemem Kapitan siedział przy stole i liczył coś w pamięci wspomagając się palcami. Teraz dopiero zwróciłem wagę na jego dłonie. Nie były takie jak bochenki Bilego przyzwyczajone do pracy na budowie i w polu. Dłonie te były delikatne i dziwnie długopalczaste jakby ich właściciel nie był morskim rozrabiaką a pianistą z jakiejś znakomitej filharmonii. Trochę dziwnie zachowywała sie Monika  Biegała od okna do okna wyglądając przez nie trzymając w jednej ręce krzyżyk zdjęty znad drzwi a w drugiej główkę czosnku

-Gdzie on się podział?

Wyszeptała zbyt głośno jak do siebie i dodała

-Może poszedł do obórki do Rozalia i Leona

Stanąłem tuż za nią i delikatnie kładąc  dłoń na jej rozedrganym dziewczęcym ramieniu spytałem

-Kogo tak wypatrujesz Moniko

-Wilkołak tu jest!!!

Wykrzyknęła wtulając się we mnie tak mocno że ramię krzyżyka prawie wbiło się w moje plecy

-Moniko. Czosnek i krzyżyk stosujemy wampiry a na wilkołaki najlepsza jest dwururka gajowego Maruchy. Zadzwoń do niego. Niech przyjdzie na bułeczki Nomady a flintę niech weźmie po drodze.

Wydawało mi się że uspokoiłem Monikę ale właśnie wtedy przed oknem przebiegła postać z owłosiona twarzą. Skąd ja znam tą twarz?????

Przecież to jest......

O Boże! Boskie :D Aż poklaskałam w ręce. Nomada odreagowuje pieczenie na sankach w kuchni udając Kubice (muszę spróbować :D ). Powiedz kto, no kto jest Wilkołakiem??

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Nie  wiesz?

Przecież to jest proste.

Wymyśl 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nomada
20 godzin temu, Dionizy napisał:

No tak to się wszystko toczy.

Schodząc schodami do izby zaskoczył mnie dość dziwny widok. Kolo pieca kuchennego siedziała na sankach Nomada.

Z lunatycznego snu wyrwał mnie głos Dyzia mówiący o gajowym zwanym Marucha. Lubiłam gajowego i jego staromowę , żywe słowo zawsze mnie wzrusza ale nasze poglądy ukierunkowane na religię znacznie się różnią. Zaskoczona lekko trzymanym przedmiotem w ręce ale rozumiejąc zaistniałą sytuację delikatnie odłożyłam pokrywkę na sanki by nie czynić hałasu i na paluszkach pobiegłam do swojego pokoju nie chcąc konfrontacji z gajowym. Wstając z sanek kontem oka w oknie kuchni dostrzegłam Anatola głośno upominającego się o swoją marchewkę. Z uśmiechem wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i z ulgą usiadłam na łóżku. Nagle usłyszałam pukanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

-No do jasnej cholery! Czy ja jestem niewidoczny??? A może przez pomyłkę założyłem w swoim pokoju podrzuconą przez kogoś jakąś pelerynę niewidkę?

To był okrzyk i rozmowa w moich myślach w chwili gdy stojąc jeszcze na pierwszym stopniu zastałem prawie staranowany przez Nomi biegnącą na palcach do swego pokoju tylko ze zamiast pod nogi patrzyła za okno na brodatą głowę Anatola. Zresztą ona mnie chyba ostatnio trochę ignoruje tak jakby nie zauważała moich wpatrzonych oczu....

-Wilkołak powiadacie robaczki

Rubasznie z taką lekką ironią na wierzchu wycedzil Marucha. Początkowo bardzo nie lubił jak tak się do niego zwracano Zwracał uwagę że ma na imię Marek i można do niego mówić Marku albo Mareczku albo też panie gajowy ale chyba przez jego niezbyt rosły wzrost. ogromne wąsiska i antalkowaty brzuch sięgający jakieś dziesięć cali za pasek jakoś Marucha berdzie do niego pasowało a i on z czasem przyzwyczaił się do tego imienia

-U nas w lesie nie ma wilkow ani wilkołaków No chyba że jakiś się przyplątał z czeskiej strony przez góry. No zobaczymy.

-Moze zrobię panu Panie Marucha herbaty

Zapytała lekko zmieszana Monika chowając za smukłe plecy ręce w których ciągle trzymała czosnek i krucyfiks

-Tak Zlocieńka Może być ale po góralsku i może być bez herbaty

-To znaczy jak to zrobić?

-No to proste. Dreptaj Złociutka do spiżarki i przynieś to jakiejś okowitki Moze być jak macie ,,kimel alasz,,

Stojąc ciągle na pierwszym stopniu na pięterko uśmiechnąłem się. Ten ,,Kimel alasz,, To sekretny napój produkowany przez Anię. Z winogron rosnących u nasz koło tarasu robi ona wino Potem Bili i Jacek destylują to i ponoć wszystko oddają Ani. Ponoć wszystko. Ania robi tajemną przyprawę do tego z anyżu miodu i nasion dzikiego kminku zbieranych przez Nomi. Ten trunek ma swoją historię gdzieś w okresie zaborów. W jakiejś wiosce na pograniczu zaborów Pruskiego i Ruskiego w jednej karczmie a właściwie zajeździe jego właściciel wymyślił ten słynny do dziś napitek Ania tylko kultywuje te tradycje

Odwróciłem się i po cichu wszedłem na pięterko.  Niepokoiłem się tą szybką ewakuacją Nomi. Podszedłem na palcach do jej drzwi. Chwilę nadsłuchiwałem. Cisza.Delikatnie zapukałem drżącą ręką. Dalej cisza Już miełem chwycić za klamkę aż tu nagle...... 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzia

... Nomada postanowiła zobaczyć kto do niej puka i zbyt gwałtowne otworzyła drzwi.

Dyziu poczuł uderzenie w pochylone czoło i chwilowo stracił orientacje gdzie jest i co się stało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Gdy otworzyłem oczy oślepił mnie blask Bardzo jasny aż piekący. Otaczał on kobieca postać. Gdyby nie to ze już klęczałem pewnie bym upadł na kolana sądząc że mam objawienie. Po krótkiej chwili dopiero dotarło do mnie że to Nomi a blask pochodzi ze słońca wpadającego w okno w pokoju.

-Podglądałeś mnie!!!!!!

-Nie. Ja tylko zastanawiałem się czemu tak pośpiesznie opuściłaś towarzystwo na dole w izbie.

Zapadła cisza. Nadal nie widziałem twarzy Nimi oślepiony światłem. Już miałem się podnieść się z kolan gdy nagle

- Dyziek!!! Co ty robisz? Czyżbyś się oświadczał?

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.






Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...