Skocz do zawartości


Viktoria

Wiosna tej jesieni

Polecane posty

Dionizy

Przeleciały dwa dni. 11 i 12 listopada. Niedziela w górach na Śnieżnych Kotłach w poszukiwaniu w samotności czegoś tam w głębi duszy a właściwie gdzieś w jej odległych zakamarkach gdzie tak na co dzień nie ma czasu zaglądać. Czasem trzeba trochę poodkurzać  w pamięci stare fotografie i słowa dawno wypowiedziane. Kolorowe mchy i porosty na skałach dobrze wpływają nastrój w czasie porządkowania. Podobnie jak szeleszczące liście i pstrykające pod nogami gałązki. Przyniosłem stamtąd kilka szyszek, jakieś dziwne w formie huby, kawałki patyków i kory z szarozielonymi porostami. To takie moje przydasie. Piękna i wzruszająca jest aura jesiennych gór.

W poniedziałek pojechałem na równiny. Bory Dolnośląskie w pewnej swojej części są jeszcze w bardzo dziewiczej formie. uwielbiam wysokie rosłe stare drzewa często otulone powojami o tej porze roku krwistoczerwonymi a pod nimi młody drzewiasty narybek i krzewy. Przestrzeń pomiędzy pniami wyścielona jest zielonym puszystym dywanem. Chętnie gdyby była taka możliwość zostałbym tam na zawsze.

Znowu dopadła mnie tam świadomość bezsensu codziennych dni, nierealności marzeń, oszukiwaniu samego siebie, życia w złudzeniach....... Smutno mi teraz. Może odnajdę równowagę  w swojej pracowni wśród kamiennych owadów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


aliada
15 godzin temu, LayneStaley napisał:

Nie dawno kupiłem Komiks Gigant z kaczkami w roli głównej ;D

Jak się kupowało każdy numer, to kiedy stały na półce, literki na grzbietach układały się w napis. ?

Mam ich jeszcze trochę na strychu, jakoś żal było wyrzucić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Layne
50 minut temu, aliada napisał:

Jak się kupowało każdy numer, to kiedy stały na półce, literki na grzbietach układały się w napis. ?

Mam ich jeszcze trochę na strychu, jakoś żal było wyrzucić.

Kurczę, też trzymam. Mam jedną szafkę zawaloną komiksami, większość z lat 90. Fajnie było wrócić do przygód kaczek :)

Godzinę temu, Dionizy napisał:

Niedziela w górach na Śnieżnych Kotłach w poszukiwaniu w samotności czegoś tam w głębi duszy a właściwie gdzieś w jej odległych zakamarkach gdzie tak na co dzień nie ma czasu zaglądać.

Zazdroszczę wypadu w góry. Świetnie to opisałeś i jakie pamiątki!! Dziwne to takie znoszenie rzeczy typu kamienie, patyki itp. Też mi się zdarzało. Potem będąc na dole zastanawiam się po co mi to, ale tam na górze była jakaś taka potrzeba. Byłem w tym roku w Karkonoszach, tzn. Śnieżka, Samotnia. Te rejony. Pokochałem to. Będąc tam czuję się wolny, tak że czuję to aż fizycznie. Do tego pięknie tam jest. Muszę zacząć zwiedzać też inne regiony. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
la primavera

Lee, został trochę przez przypadek autorem komiksów. Chciał być pisarzem. Gdyby jego wizja swojej przyszłości przysłoniła mu to, czym w danej chwili mógł się zająć, być może nigdy nie zostałby tym, kim został. Czyli to, co kiedyś wydawało się że jest jego życiowym kompromisem stało się sukcesem.

 

Czyżby powstawał fan club kaczora Donalda?

 

Dionizy

Za długo chodziłeś, wilgocią nasiąknąleś. Musisz się przy ogniu osuszyć. Wyjąć z pudełka że skarbami dobre wspomnienia, schowane tam na pocieszenie w złe dni. Oglądnąć album ze zdjęciami, zwłaszcza to, z tym malutkim dzieciątkiem na rękach, któremu przecież nie powiesz, że dziadek ma dziś zły humor. Potem możesz wybiec trochę myślami w przyszłość, zobaczyć, że czekają na Ciebie piękne święta i niezwykły Sylwester. 

I co, dalej Ci źle?  Daj spokój, popatrz na tą górę, którą kiedyś tak pięknie opisałeś, że tylko oprawić w ramki i zawiesić nad łóżkiem. Co jej powiesz? Że nic Ci się nie chce? Że nie cieszy się perspektywa wyjazdu, podróży, pójścia gdzie się chce? 

Ona nigdzie pójść nie może. Do swego miejsca przypięta może tylko latami, wiekami oglądać kręcący się w kółko świat. Nie ma nóg, nie zaprowadzą ją dokądkolwiek, nie ma rąk - nikogo nimi nie obejmie. Mówią nawet, że serce ma z kamienia. 

Spróbuj się nad nią użalić, może zrobi Ci się lepiej.

A jak nie pomoże, to odkorkuj te baniaki z winami. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Roześmiałem się czytając Twoje słowa Primavero a już szczególnie dobry pomysł z tymi ogromnymi szklanymi butlami pełnymi radości rozpuszczonej w sfermentowanym soku winnego grona. Radości ale wtedy tylko gdy dusza śpiewa miłosne ballady lub czasem nawet disco polo czy jakiś folk. Ale czasem ta dusza bywa otulona smutkiem bezkresnym jak morskie fale i wtedy przez ten sok winny wypływają te słone fale przeciskając sie pod powieką znacząc mokre bruzdy na policzkach zamykając usta brakiem słów. A najgorsza w tym wszystkim jest świadomość własnej bezsilności i tego że nic nie można zmienić  na lepsze bo na gorsze chyba tak. Ponurak sie zrobił ze mnie ale to chyba te skoki ciśnienia i warkocze słonecznego złota i czerwieni splecione z deszczem i słotą. I ten dzień taki krótki...

A Góra stoi wpatrzona w moje okno i ciągle patrzy na mnie. Na to jak rano wstałem i w co się ubieram. Kiedyś wstydziłem sie swojej nagości ale teraz po tylu latach spędzonych wspólnie wstyd minął. Nie mam firanek w oknach i rankiem ona widzi moją bezwstydność moją męskość szukającą możliwości rozsiewu DNA mój zalotny wzrok skierowany na Nią Wieczorem muszę trochę przesunąć monitor w róg biurka by nie czytała tego o czym piszę i ze piszę te słowa do pięknej Pocahontas bo za jakiś czas gdy pójdę do niej pokrytej białym puchem może się na mnie zemścić jak to czasem robią zazdrosne Kochanki.

 

Layne. Ja preferuję stronę Karkonoszy tą od Szklarskiej Poręby. Trochę jest to przyzwyczajeni trochę rutyna. A ta góra o której tu czasem wspominam to Łabski szczyt widoczny doskonale z okna mojej sypialni. Tam góry są mniej komercyjne i aby poczuć ich pełny wdzięk i ogrom trzeba najlepiej pojechać do Michałowic a potem z parkingu przez Trzy Jawory dojść do Drogi Pod Reglami a z tej drogi już masz w zasięgu i Śnieżne Kotły i Łabski i praktycznie całe pasmo najciekawszych miejsc. Jest też w tamtym miejscy rejon gdzie istnieje tak jakby ujemne noszenie i samoloty, szybowce i inne takie urządzenia nagle zaczynają spadać w rejon czarnego stawu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Layne

Dobrze wiedzieć. Nie znam w ogóle tamtych  stron. Następnym razem gdy przyjadę do Polski, postaram się zwiedzić. Fajnie Ci. Taka wędrówka i pewnie o tej porze roku pięknie to wszystko wygląda. pewnie Cię trochę melancholia dopadła, ale przejdzie ;) Ciesz się tym, bo inni Ci zazdroszczą teraz :)

Co robisz w swojej pracowni? To rzeźby? Przydałoby się wrzucanie zdjęć na forum, bo chciałbym zobaczyć na własne oczy, to o czym forumowicze czasem opowiadają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesoły
BrakLoginu
9 minut temu, LayneStaley napisał:

To rzeźby? Przydałoby się wrzucanie zdjęć na forum, bo chciałbym zobaczyć na własne oczy, to o czym forumowicze czasem opowiadają.

Mówisz i masz @LayneStaley :) W tych dwóch tematach znajdziesz parę prac @Dionizy :) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
la primavera
13 godzin temu, Dionizy napisał:

 Ale czasem ta dusza bywa otulona smutkiem bezkresnym jak morskie fale i wtedy przez ten sok winny wypływają te słone fale przeciskając sie pod powieką znacząc mokre bruzdy na policzkach zamykając usta brakiem słów. 

Nawet jak jesteś smutny to tak ładnie to opisujesz, że ten smutek staje się taki oswojony. Taki właściwy. Może źle myślę, uznając smutek za uczucie niepożądane. Może wcale nie trzeba smutnej duszy pocieszać i wlewać w nią na siłę pozytywne myśli. 

W smutku powstają  książki, melodie, teksty, wiersze. Coś wartościowego.

Czyli lepiej się wysmucic niż sztucznym uśmiechem łzy przykrywać.

 

Zwłaszcza gdy na końcu przez nieosłonięte okna widać pewnego pana ganiającego na golasa po domu.

Dionizy rozsiewający swoje dna. 

Bezcenne.

Wszystkie dzieci w pobliżu do Ciebie podobne?

 

Ps. Dołączasz do niezłego towarzystwa. Podobno Hemingway pisał nago. Tylko u niego te baniaki z winem raczej długo by się nie uchowały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

To byl tylko taki chwilowy smutek który jak wampir zakrada się po cichu i nagle wykorzystując splot złych zdarzeń wbija swe kły prosto w ......no właśnie w co? Trudno mi jest to zdefiniować bo ja w takich chwilach kulę się całym sobą.

Kiedyś sporo pisałem o menelach. Ludziach bez domów, majątków, samochodów. Ludziach do których nie przychodzą rachunki ani płatności za coś, kiedyś tam... Oni są wolni bo gdy zechcą w każdej chwili mogą poskładać swój karton i zmienić miejsce zamieszkania. Są wolni od pajęczyny którą większość ludzi tak zawzięcie uplata by w końcu z niej zginąć. Ale czy nawet oni są wolni od emocji. Szczęśliwej miłości która pomimo że jest to i tak nigdy nie będzie można o niej powiedzieć? Czy są wolni od smutku po utracie bardziej i mniej bliskich? Nie wiem.

A co do nagości. Ja jestem naturystą i bardzo chętnie to kultywuję tylko że w miejscach i czasie gdy jest to możliwe i nikogo nie urazi. Jest w Polsce kilka miejsc gdzie naturyzm jest czymś normalnym. W takim stroju inaczej smakuje kąpiel w morzu czy jeziorze czy takie zwykłe biwakowanie. W moim gronie nie jest to ani dziwne ani wstydliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzia

Zapomniałam o tym miejscu. To jest taki gdzieś między pokoikiem a kuchnią schowany zakątek, który czasem niepostrzeżenie się omija. Stanęłam przypadkiem w waszych drzwiach i przysłuchuję się rozmowom przyjaciół. Patrzę na okno Dionizego. Teraz już bardzo ciemno na zewnątrz, tylko gdzieniegdzie małe światełko znikające. Góra zamyka oczy, tylko czasem odbite światło błyszczy w jej źrenicach. Ziewa i wtedy do pokoju wpada lekki wietrzyk. Dbaj o nią Dyziu. Rankiem wyślij całuska, a ona dmuchnie w Ciebie nową nadzieję. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy
2 minuty temu, Zizi napisał:

Zapomniałam o tym miejscu. To jest taki gdzieś między pokoikiem a kuchnią schowany zakątek, który czasem niepostrzeżenie się omija. Stanęłam przypadkiem w waszych drzwiach i przysłuchuję się rozmowom przyjaciół. Patrzę na okno Dionizego. Teraz już bardzo ciemno na zewnątrz, tylko gdzieniegdzie małe światełko znikające. Góra zamyka oczy, tylko czasem odbite światło błyszczy w jej źrenicach. Ziewa i wtedy do pokoju wpada lekki wietrzyk. Dbaj o nią Dyziu. Rankiem wyślij całuska, a ona dmuchnie w Ciebie nową nadzieję. 

Ty znasz tą górę. Ty znasz Ją. Czuję to. Wiesz gdzie są te Trzy Jawory za skalnym tunelem i droga do Niej. Stroma  lub nawet stromsiejsza początkowy przez wymarły las potem koło stawu między pachnącą kosodrzewiną i dalej w górę wśród skał które mają swoje imiona i nazwy. To przez wędrowców. To oni je ochrzcili. dziwnie bo imiona typu Trzy Świnki czy Końskie Łby nie są codzienne. Po przekroczeniu granicy lasu wstępujesz w inny świat. Nie ma już drzew tylko na pozbawionych ściółki podłożu mnóstwo mchów

i rozsiewające miliony maleńkich tęcz krople rosy czy jakiejś wilgoci nawet w ciepły letni dzień. Zawsze przez dłuższa chwilę stoję wpatrzony w tą scenerię. Teraz gdy popatrzysz w górę zobaczysz ja w pełnej okazałości Potężną dumną majestatyczną Skaliste dzieło Stwórcy biegnące swymi stokami do tego jednego najwyższego miejsca. Szczyt. Często sie zastanawiam czy jestem godny by tam wejść. Czy nie lepiej położyć swoją głowę gdzieś na ogromnej skale jak na kolanach Wielkiego Ojca i powiedzieć Mu bez słów bo po co Mu moje słowa. Kocham Cię Ojcze.................. nie wiem co mam pisać.

Gdy dzień ma sie ku zachodowi czas wracać. Zawsze odkładam tą chwilę na ostatni moment tak by tylko za widoku dotrzeć do drogi po której jeżdżą strażnicy z parku Dalej nawet po ciemku sobie poradzę Wchodząc w pasmo kosówki warto popatrzeć w dół na dolinę pod stopami. Jeśli jeszcze resztki słońca oświetlają to urwisko. Tam widać wszystkie barwy świata i jesieni. Takiej zwykłej w górach. To tak jakby wielka skała z duszą układała sie do snu na puchowej pościeli z czerwonych bukowych liści upstrzonej złotem jaworów.

Zizi. Ty znasz tą Górę. Ty Ją znasz. Wiem o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzia

Teraz to już znam na pewno. Po takim opisie czuję jakbym tam byla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
la primavera

Zizi, czy Ty też czujesz, jakby ktoś tu o Raju opowiadał?

 

Dionizy wsiąkasz we mchy, przyklejają się do Ciebie zielone liście, skała wchodzi w Twoje mięśnie, cienkie pajęczyny stają się układem limfatycznym. Karmiony drobinkami rosy, mglistą zawiesiną czujesz w sobie tę część materii którą wszyscy w sobie nosimy, ten gwiezdny okruch, iskrę z wybuchu.

Prawie Cię nie widać, a tym samym widać Cię we wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzia

 

7 godzin temu, la primavera napisał:

Zizi, czy Ty też czujesz, jakby ktoś tu o Raju opowiadał?

Tak, też mam to odczucie.

 

Dionizy i jego góra. Miłość wzajemna bezwarunkowa. Przenikają się nawzajem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Nie wiem co mam powiedzieć. Zachwycacie się a ja tylko piszę o tym co za oknem. Jesień robi się coraz smutniejsza tak jakby przeczuwała swój już bliski kres Jeszcze tylko miesiąc i odejdzie w niebyt. Zostawi tylko wspomnienia Hmmmm  no ale miesiąc to przecież jedna trzecia jej żywota. Więc już sam nie wiem. Wiem że pozostaną mi wspaniałe wspomnienia z tej jesieni. Cudowne barwy, rozmowy nad rzeką i ten temat tu... dzięki niemu i Wam powoli wracam do swoich myśli , pisania. Jesień jest jak Kobieta. Kapryśna, humorzasta W jednej chwili piękna wspaniała, barwna, radosna by po chwili wybuchnąć deszczowym zimnym szlochem rozmywając myśli uczucia serca. Ale jesień to nie tylko góry bo przecież podwójna jest nad jeziorami gdy w słoneczną pogodę jej narcyzm każe jej sie przeglądać w zwierciadle jeziora I pytać > Lustereczko powiedz przecież kto piękniejszy jest na świecie< I nie czeka odpowiedzi bo widzi swoją zgrabną sylwetkę w kolorowej sukni liści jesiennych, zmysłowe oczy i warkocze z promieni słonecznych. Kiedyś planowałem zamieszkać nad jeziorami ale nigdy nie odważyłem się o tym mówić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
la primavera

Jesień powiala chłodem, porannym przymrozkiem. Czy to już koniec? Czy za progiem stoi zima?

Ogołocone z liści drzewa straszą czarnymi konarami. Huśtają się na nich puste ptasie gniazda. Kołyszą się na wietrze we wszystkie strony ale trwają. Jak są zrobione? Kto ptaki uczył budować gniazda? Jak to możliwe, że bez specjalistycznych obliczeń, bez planów, bez pozwoleń, z recyklingu, z zaschniętej trawy, zagubionych piór, odłamanych  gałązek potrafią zbudować coś tak trwałego?

Może jednak zostawię ptaki w spokoju, bo przypomniał mi się ,, Ptasiek" Whartona, a tak daleko w zachwycie nad ptasim żywotem jak on w tej książce nie chcę odlecieć. 

Ale sama książka fajna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alma

"Ptasiek" jest nie tylko fajny, Primavero, jest od początku do końca genialny...i ekranizacja z Matthew'u Modinem nie odbiega od oczekiwań czytelnika ?

...a w Pcimiu zielono, może nie zielonością trawkową, może dużo odcieni żółci, szarawego błękitu, niemniej bez dominanty opuszczonych przez listowie konarów...urodę roślin zimozielonych najłatwiej docenić o tej porze roku...i podczas bezśnieżnej zimy...i w pierwszych chwilkach wiosny, gdy dopiero ma zamiar się rozgościć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Lato jesień zima...... rano wieczór noc....za szybko wszystko za szybko nie nadążam.

Dobrze zmysłowo, smutno tęskno...... rozmowa, list milczenia.... gubię się ginę

Wszystko za szybko idzie, za szybko mija Liście, kwiaty my. Nie wiem czy to efekt jesiennej aury ale czuję się coraz bardziej obcy na świecie.....

Ryby w moim stawiku poszły już spać Ugotowałem im ich ulubiony makaron nitki lezy w wodzie od dwóch dni w miejscu gdzie dostają papusianie i nic. Pewnie zakopały się gdzieś na dnie w mul i zapadły  w zimowy letarg 

Koniec prezentacji liści kolorowych. Jutro trzeba wszystko zagrabić.... A tak nie dawno pod czereśnią stały leżaki na których jedliśmy mięsiste owoce plując pestkami........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alma

Pozbądź się leżaków, Dionizy ?

Ja ich nie mam, tzn. stoją zapomniane na strychu...

Zawsze kręcę się po ogrodzie i nimom wolnych chwilek na leżakowanie...

Żartowam, jasne, że żartowam...każdy ma swoje koncepcjone na kontakt z naturą.

Kiedyś, dawno, dawno temu, uważałam, że tyż po trosze 'zasypiam' na zimkę...czułam takie spowolnienie, jak staroświecki magnetofon, gdy kasetę (jakże staroświecki to termin) wciągał...

Edytowano przez Alma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
la primavera

Obcy? Skąd to uczucie. Dionizy właśnie Ty  jesteś  do natury bardzo dopasowany. Piszesz o niej tak ładnie, jakbyś z nią pod rękę chodził. Jesień kapelusz stracą Ci z głowy, zima szalikiem otula, wiosna strzela kolorami a lato zabiera w wędrówki po świecie. 

 

Almo, pisząc patrzyłam przez okno wysoko i widziałam właśnie te czarne konary stuletniej lipy. Gdybym popatrzyła niżej to zauważyłbym płążące się irgi z  uwieszonymi niczym czerwone korale owocami i bordowymi drobnymi listkami. Masz rację, przecież nie wszystko golocieje na zimę, iglaki zimozielone jakby z boku tych przemian stoją. Czasem warto spojrzeć niżej, tam też się życie toczy. 

 

Ptaśka ekranizacji nie oglądałam, zachwyt nad książką podzielam.

Widziałaś może ekranizacje innej opowieści Whartona ,,W księżycową jasną noc" ? Książka i film bardzo dobre. Opowieść o pewnej wojennej nocy. Wharton dobrze opowiadał o wojnie, nie o tej wielkiej walce z wrogiem tylko o chęci przeżycia, strachu, przyjaźni pojedynczego człowieka.

Natomiast ,, spóźnieni kochankowie" do mnie nie trafia. Po prostu w ogóle mi się nie podoba.

,, Niezawinione śmierci" trudno oceniać, bo to osobista książka o osobistej tragedii.

,,Ala" lubię za motyle. Bo trochę pokręcona, też bez zachwytu z mojej strony.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Layne
3 godziny temu, Dionizy napisał:

Lato jesień zima...... rano wieczór noc....za szybko wszystko za szybko nie nadążam.

Dobrze zmysłowo, smutno tęskno...... rozmowa, list milczenia.... gubię się ginę

Wszystko za szybko idzie, za szybko mija Liście, kwiaty my. Nie wiem czy to efekt jesiennej aury ale czuję się coraz bardziej obcy na świecie..

Rozumiem Cię i odczuwam podobnie. Nie zawsze. Są dni lepsze i gorsze.  Jak u każdego.  Przeminie ten martwy okres, wiosna zawita i znów będzie bardziej optymistycznie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alma

Primaverko, niezależnie od tytułowania Whartona 'pisarczykiem dla hospodyń domowych', nabyłam z wielkim ukontentowaniem wszystkie wydane pozycje i połknęłam z jeszcze większym zachwytem.

"Spaźnieni kochankowie' - dla mnie niezwykle klimatyczna powieść, pajęczyną utkana...gołębie łopoczące skrzydlato na strychu - mam ten obraz przed oczami...

"W księżycową..." - fakt, znów specyficzny, ciepły nastroik (?), lubiem tyż "Dom na Sekwanie".

"Franky Furbo" - Wharton'owskie fantasy; może i wrócę do niej, by sprawdzić, jak teraz ją odbieram...

"Ala" chyba nie znam...

 

Layne, to nie jest martwy okres, tylko śpiący...dotknij ziemi przy pniu drzewa  :)

Edytowano przez Alma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Layne

A dotknę. I wspomnę Ciebie przy tej okazji. Śpiący lepiej brzmi.

Wydaje mi się, że wrażliwi ludzie są zsynchronizowani z naturą i żyją podobnym cyklem. "Zasypiają" na zimę, wiosną "rozkwitają"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzia

Coś w tym jest, kochani moi coś w tym jest.... ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
la primavera

Whartona to pisarz dla gospodyń? To nie wiedziałam. On czasem za dużo opisywał, zbyt dosłownie, niepotrzebnie , odrzucało mnie to. 

Al to jakby dalsza część Ptaśka,  mnie się podobało tylko to, że motyle hodował.  

 

Lekki śnieżek sypie. Po chwili niknie, chowa się w trawie. Pewnie się wstydzi, młodziutki, jeszcze dobrze nieopierzony, sam nie wie, co ma robić na ziemi. Kiedyś, gdy koledzy się zlecą,  bałwanami z nieba sypać będą, nabierze puchu, odwagi, by w bitwie śnieżnej być atakującym,z mrozem w układ wejdzie, będzie mu melodyjnie skrzypiał, jaśniał, błyszczał do nocnego nieba... Brrr już mi zimno.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.






  • Statystyki forum

    • Tematów
      9 653
    • Postów
      258 911
  • Statystyki użytkowników

    • Użytkowników
      921
    • Najwięcej dostępnych
      13 845

    mowibus
    Najnowszy użytkownik
    mowibus
    Dołączył
  • Nowe Posty

    • neon_42pl
      Najpiękniejszym miejscem, jakie widziałem, była zatoka Navagio na Zakynthos. Ten kontrast turkusowej wody z białym klifem wyglądał jak kadr z filmu, a na żywo robi jeszcze większe wrażenie.
    • astro_908
      Jakie miejsce wspominacie jako najbardziej malownicze spośród wszystkich Waszych podróży?
    • Miły gość
      Ustawa 
    • Dana
    • Miły gość
      Listonosz 
    • Gregor
      Cjalis 
    • Miły gość
      Aranżacja 
    • Miły gość
      😜
    • la primavera
      ,,Dobry ogrodnik "  Dobry ogrodnik nawet nie byl taki zły.  Całkiem na plus historia  pewnego nawróconego  przestępcy, który hoduje kwiaty niczym Leon zawodowiec. Ale Jean Reno z tym swoim badylem w doniczce nie ma startu do ogrodów którymi opiekuje sie Joel Edgerton. Słuchamy jego opowieści o kwiatach, kiedy kwitną  co lubią,  jak je pielęgnować i ..kupuje nas tym. Chce się siedzieć i słuchać takich historii. On sam jest tajemniczy,  z lekka ponury,  ale uprzejmy, wydaje sie byc dobrym człowiekiem,  choć  pod koszulą skrywa swą przeszłość.   I wtedy pojawia  się Maya, która zaburza ten poukładany świat. I zaczyna się dziać,  ale ponieważ to nie jest film dynamiczny, pełny akcji, zatem wszystko  dzieje się powoli, jak w ogrodzie, gdzie trzeba najpierw zasiac nasionko a potem czekać aż wykiełkuje, podrośnie i zakwitnie .
    • zielona_mara
      * Możesz sobie ćwiczyć rysowanie poszczególnych części ciała... a jak jest mniej czasu to szybki szkic 15 min z zachowaniem kierunków... za pomocą linii pomocniczych wyznaczasz kierunki, długości i na nich budujesz swoją postać bez uwzględniania szczegółów Rysowanie brył, obserwacja z zaznaczeniem światłocienia też spoko... : )  
    • zielona_mara
      Studium postaci wcale nie jest taki łatwe... Tak jak koleżanka napisała potrafisz oddać charakter postaci, a to już ciut wyższy level... jedynie nad anatomia można troszkę popracować... kości, mięśnie by były bardziej jak trójwymiarowa rzeźba. : ) Ale rysunki spoko... pracuj dalej bo warto. Powodzenia!
    • Argen
      A ja polecam „Misja Specjalna” na RMF on. Ciekawe audycje o różnych historiach na świecie.
    • Astafakasta
      Dziekuję. „Kropla drąży skałę''. Nie uwazam, ze to jest to, co moge osiagnac, ale rysunek to ciagle zmaganie z samym soba dla mnie. Z moja niechecia, oporem i brakiem cierpliwosci, lecz gorsze w zyciu jest pozostanie z niczym w beznadziei i narzekanie na swoj los, a od narzekania mi sie nie poprawi i nikt za mnie tego nie zrobi. Mam czas, wiec poswiecam te godzinke dziennie by cos takiego jak rysunek zrobic. Czasem robie kilka dni przerwy i znow wracam. Od poczatku to nie bylo takie jak na tych dwoch ostatnich rysunkach. Cwicze juz bardzo dlugo, bo kilka lat co najmniej. Na poczatku byly to bazgroly, z ktorych i ja sie zalamywalem, bo najgorsze w tym wszystkim jest to, ze zeby widziec postep, trzeba jak w moim przypadku kilka lat cierpliwej pracy. Dzien po dniu sie tego nie zauwazy i to bylo frustrujace, lecz ciagle w glowie frustrowalo mnie tez, ze nie umiem rysowac, ze zostane z niczym. Dzis tez mam obawy, ze nadal bym czegos nie narysowal, lecz robie to juz troche lepiej. Widoczny postep dokonal sie, gdy pracowalem nad rysunkiem niemalze codziennie przez rok i po roku ten postep bylo rzeczywiscie widac. Nadal jednak twierdze, ze niewiele sie nauczylem, lecz sa juz dla mnie czasem rzeczy latwiejsze do narysowania. Tak z pelniejsza premedytacja to rysuje okolo czterech lat, bo wczesniej tez cos tam potrafilem z od czasu do czasu rysowania narysowac czy namalowac, bo pierwsze tworzenie wzielo sie z projektowania liter do graffiti, to byla fajna zajawka, ale w tym juz wszystko osiagnalem co bylo mozna. Pociaga mnie realizm, bo to wymagajace. Juz nie cwiczy sie dwa lata jak w przypadku liter do graffiti, ale cwiczy sie cierpliwosc, niezlomnosc. To bardzo trudne niekiedy, bo jednoczesnie pojawiaja sie ambiwalentne uczucia zniechecenia i checi np., lecz cos trzeba robic i moze lepiej czasem odpoczac nawet dluzej niz miec skolatane nerwy, ze cos sie robi beznadziejnie. Pozdrawiam!
    • przewrotna
      Często mi się zdarza, że oglądam film, który inni widzieli 10 razy 20 lat temu 🤣 Nie jestem kinomanem i serio nie pamiętam kiedy jakiś film fabularny obejrzałam. 
    • Gość w kość
      no, 🤔
    • Gość w kość
      no, nie wiem😬    
    • Gość w kość
      😁 nie będę dociekać🤫        
    • la primavera
      ,,Sny o pociągach " Joel Edgerton w roli Roberta Grainiera- drawala, którego życie wzięło się niewiado skąd, doświadczyło  ciezką pracą, zaprowadzilo  do miłości,przeczołgalo przez ból straty i samotności. W przepięknych krajobrazach toczy się cale jego życie, wraz z nim widzimy jak zmienia się świat,czyniąc bezużytecznymi dotychczasowe osiągnięcia. To bardzo wolny  spokojny film. Taki majestatyczny,  poetycki, prawie jak u Malicka.. ale jak wiadomo,,prawie " robi duża różnicę. W ,,Ukrytym życiu " duch narratora unosił się nad kłosami zboża, coś dopowiadał, przykrywał jak ciepła pierzyną w zimną noc, a tu  drażnił,  mówił za dużo i za bardzo gornolotnie.  Mówił wszystko.  Jakby reżyser Clint Bentley uznał, że widz jest zbyt głupi by zrozumieć a Edgerton za słaby by to wiarygodnie zagrać.  Tymczasem zagrał wyśmienicie, zmęczoną, starzejąca się twarzą, bólem ale i radością,  szczęściem i tą siłą którą daje miłość i poczucie bycia kochanym do tworzenia rodziny i zbudowania domu. Czas jest tu też bohaterem, ukazuje zmiany i dostosowanie się do nich. Gdy jeden z drwali ginie,przebijają do drzewa jego buty.   Wracamy do nich po latach, by zobaczyć jak drzewo wzięło je w posiadanie, tworząc na nich nowe życie   Jednak by to się dokonało, wydaje mi się  że  czas musiałby być dłuższy  niż ten  filmowy, Rozumiem, że to prawo filmu, ale akurat takich miejsc w których widać jak działa  natura i potrafi np złamać żelazo szukam i czasem znajduję - perły sprzed wielu lat.    
    • Gość w kość
      nie znałem albo zapomniałem, ... bo to z płyty,  która wyszła odrobinę później, i kiedyś nie przypadła mi do gustu,   może warto sprawdzić, jak wypadłaby teraz🤔   w każdym razie... zima przyszła🤷‍♂️  
    • Nomada
      Niezwykły grzyb- Soplówka jeżowata.   ''Soplówka jeżowata (Lion’s Mane, Hericium erinaceus, zwana też Lwią Grzywą) to grzyb o licznych właściwościach, wspierający funkcjonowanie układu trawiennego. Regularnie stosowany może korzystnie wpływać na stan błon śluzowych żołądka i jelit. Ceniony na całym świecie za swoje wsparcie w prawidłowej przemianie materii oraz pracę jelit, wspomaga również zachowanie równowagi mikroflory jelitowej . Mikrobiota pełni kluczową rolę w trawieniu, wytwarzaniu witamin i aminokwasów, metabolizmie, budowaniu odporności oraz w procesach poznawczych, takich jak pamięć i koncentracja . Ten wyjątkowy grzyb, szeroko badany naukowo, wspiera układ immunologiczny, neurologiczny oraz pracę mózgu. Pomaga również zachować równowagę psychiczną . Hericenony i erinacyny obecne w Soplówce stymulują czynnik wzrostu nerwów (NGF), co wspiera rozwój oraz ochronę neuronów . Takie właściwości są szczególnie ważne dla zdrowia mózgu, pamięci i koncentracji. Grzyb ten zawiera także melatoninę, która reguluje rytm dobowy i wspiera zdrowy sen .''   Dodam jeszcze tylko, że jest już hodowany i przetwarzany w Polsce. Ekstrakty z certyfikatami o udokumentowanym składzie. Nie będę tu podawała firmy, na yt i fb już są widoczni. ; )
    • Nomada
      Tak, już jestem duża. Zatem wołam, chociaż pewności nie mam, który z Was odezwie się tym razem. @Dionizy na ryneczku w Cieplicach, można narozrabiać. 😁
    • Nomada
      To prawda, Mikkelsen ma kamienny wyraz twarzy gdy gra ale wystarczy że lekko uniesie brew do góry i już nic nie musi mówić 😂. Dziękuję za polecajkę  @La primavera, chętnie obejrzę.
    • Argen
      Ciężko powiedzieć... co było moją pierwszą grą. Chyba Mario albo Duck Hunt na NES'ie (popularnie zwany Pegasus).
    • KapitanJackSparrow
      Zaraz wywiało, jesteś dużą dziewczynką więc zapewne zauważyłaś, że ja zawsze chętnie z tobą słowo zamienię. Zatem wołaj 😛
    • la primavera
      Robi wrażenie, robi. W końcu to Mikkelsen. Nawet jakby stracha na wroble zagrał,  który cały film stoi na polu bez słowa to zrobiłby to tak, że warto  byłoby zobaczyć.    ,,Mads Mikkelsen. Diabeł wcielony" To dokument o Mikkelsenie  z którego  nie dowiedziałam się niczego  czego bym juz nie wiedziała oprócz tego,  że cały czas źle wymawiałam  jego imię 🙃  Ale nazwisko dobrze🙂     Norymberga  z 2025r Film opowiada o norymberdzkim procesie zbrodniarzy niemieckich, gdy podczas przygotowań do niego poproszono o pomoc amerykańskiego psychiatrę, aby spróbował dotrzeć do ich skąpanych złem umysłów. I być może znaleźć jakiś gen zła, który możnaby przypisać niemieckiemu narodowi. To tak gornolotnie i naukowo, bo w praktyce chodziło o to, aby dotrzeć zwłaszcza do Goringa, jako najwyższego rangą wśród reszty i pomoc w złamaniu go, by w trakcie procesu przyznał się do winy.    Połowa filmu trochę taka jakby za lekka, fragmentami nawet siląca się na jakiś żart który nijak nie pasował do powagi historii o której miał.opowiedziec film. Psychiatra Kelly- w tej roli Malek, bez tej lekarskiej poważnej aury, nic nie wiemy o jego karierze, zapewne musiał to być ktoś dobry w swoim zawodzie ale zabrakło przedstawienia postaci ( chyba że ja to gdzieś przeoczyłam). Gdy staje naprzeciwko Göringa- w tej roli Russell Crowe, który zagrał te rolę wybitnie- wydaje się taki mały i nijaki. Z czasem to się zmienia bo Kelly podczas spotkan rysuje bardzo wiarygodnie psychologiczny portret Goeringa.  Zatem nie jest to tylko niepowazny, niespelniony iluzjonista.   Dochodzimy do drugiej części filmu,  duzo lepszej,  bardziej mrocznej, poważnej.  Zaczyna  się proces i ... coż...przekaz pewnych sytuacji zawsze będzie rażący choćby ile lat minęło i ile przeczytało się książek. Odbiór wizualny jest zawsze mocniejszy. Można o czyms słyszeć,  wiedzieć,  czytać. Ale kiedy to się zobaczy to brakuje slow To chwila jak z filmu Idź i patrz.   Polecam, choćby dla samego Russella Crowe.   
  • Najnowsze Tematy

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...