Skocz do zawartości


Dionizy

Pod wspólnym dachem

Polecane posty

Przygnębiony
RAW
8 minut temu, Dionizy napisał:

Myślę że za jakiś przyzwoity sprzęt pięć stówek to nie jest zbyt wiele także niech będzie to do 500. Fajnie że jesteś Rawiku. Miło wymienić kilka słów z Tobą. 

Wysłałem ci do bardzo dobrego sprzętu tylko że stówkę więcej będzie trzeba dołożyć - nawet na nim pograć by można jak by kartę graficzną dołożyć :D

Dziękuje, z tobą również fajnie jest popisać - w razie jak zamówisz komputer to mogę go zkonfigurować zdalnie przez TeamViewera :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Dionizy

Obejrzałem. Jest całkiem przyzwoity no i nowy co ma znaczenie. Jutro podejmę decyzję. Chyba że znajdziesz cos lepszego.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przygnębiony
RAW
11 minut temu, Dionizy napisał:

Obejrzałem. Jest całkiem przyzwoity no i nowy co ma znaczenie. Jutro podejmę decyzję. Chyba że znajdziesz cos lepszego.  

Żeby nie było, wszystkie komputery które ci wysłałem to sprzęt poleasingowy, czyli używany głównie w firmach, jako komputery biurowe, dlatego większość będzie wyglądać prawie jak nowe, a niektóre wystarczy tylko przetrzeć szmatka i będzie jak funkiel nówka :) A coś lepszego raczej będzie ciężko bo trzeba by wtedy były 'snajpić' i od razu bez zastanawiania kupić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Rawik!!! Czemu ten telewizor tak głośno ryczy?!!!!!  Nie można ciszej oglądać meczu? 

BiL!!!! To samo. Najgorsze w tym to że dziewczyny przy prasowaniu nie mogą sobie pogadać a przecież tak bardzo lubią te swoje ploteczki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzia

Dyziu :D 

1 minutę temu, Dionizy napisał:

Rawik!!! Czemu ten telewizor tak głośno ryczy?!!!!!  Nie można ciszej oglądać meczu? 

BiL!!!! To samo. Najgorsze w tym to że dziewczyny przy prasowaniu nie mogą sobie pogadać a przecież tak bardzo lubią te swoje ploteczki. 

 

Właśnie cicho tam, chyba żadnego gola jeszcze nie ma :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Jest Zizi już 1-0 dla Polski. To miłe. Ja jednak wolę tu z Wami posiedzieć. Może jakaś herbatka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Meliska to na spanie  a ja tego nie potrzebuję po takim dniu jak dziś. Może mięta z cytryną? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Lubie wieczorem takie dziwne kombinacje smaków i zapachów. Przydałoby sie jeszcze pogapić się w ogień 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesoły
BrakLoginu
16 minut temu, Dionizy napisał:

Przydałoby sie jeszcze pogapić się w ogień 

Miętę sam lubię i bym się napił. Co do ognia to już śmigam narąbać i rozpalę kominek, no chyba że wolicie ognisko? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
la primavera

Ognisko, zdecydowanie ogień uwolniony. Ten zamknięty w kominkowym wkładzie jeszcze doczeka się swojego czasu, gdy w długie zimowe wieczory będzie duszę ogrzewał, do cichej muzyki tańczył.

Tymczasem ogień ogniskowy pierwsze skrzypce gra. Czerwonym językiem opłata grube kłody, syczy, puszcza dym szczypiący w oczy kiedy wiatr zakręci nim w naszą stronę.

Wieczór. Kolacja z ogniska. Placki ziemniaczane pieczone na grubych blachach z odzysku po rozbieranym kaflowym piecu kuchennym. Popijane winem zmieszanym  z opowieściami z minionego dnia.

Trochę za bardzo przypieczone, trochę parzące dłonie i język. Może ciut za słone.

Jeden się studzi na trawie. To dla leżącego w bezpiecznej od ognia odległości i cierpliwie czekającego na swoją część z ogniskowej kuchni czworonożnego członka rodziny.

Tylko udaje, że śpi. Wszystko ma pod kontrolą. Widzi to co dla niego leży na trawie i tylko czeka na magiczne słowo,,możesz".  Nie wie co to jest, tylko ludziom potrzebne nazwy. Wszystko i tak dzieli się na to, co nadaje się do zjedzenia i na to, co mu z pyska wyjmują, że niby ,,fe".

Ludzie są trochę dziwni. Ale potrzebni. Mają ręce które głaskają. Tak, człowiek to dobre stworzenie.

 

To wczoraj.

Dziś już tylko ogień  na kuchence w kawiarce kawę robi.  Trzeba dzień zacząć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

,,Ogień Uwolniony,, Tak to dobra sprawa. ,,Uwolniony,, Ja też czasem robię się uwolnionym. Pewnie że nie w stu procentach bo tak chyba się nie da ale przynajmniej w takim stopniu jak jest to możliwe. Uwalniam się wtedy od pracowni, domu, kwiatów na rabatach. Od telewizji, radia pilnych i durnych wiadomości, od ciekawskich i potrzebujących czegoś. Od łazienki z ciepła wodą, lodówki, zegara, i kuchni. Zaszywam się wtedy gdzieś w głębi lasu i czekam. Nie na coś szczególnego.Nie. Czekam zwyczajnie na to co stanie sie za chwilkę albo za taką długą chwilę lub nawet ogromne chwilisko. Bez pośpiechu i emocji wpatrując sie wtedy w jezioro albo koronę jakiegoś drzewa wypatrując np wiewiórek. Czasem po wkurzam jakiegoś żuka  gnojarza zagradzając mu drogę patykiem który akurat leżał obok mojego krzesła w zaimprowizowanym zakątku kawowym kolo jarzębiny cierpiącej męki dźwigając ogrom powoli dojrzewających owoców. No tak ale przecież miałem mówić o ognisku. Pali on się zawsze w czasie takich chwil wolności. A wygląda to tak Trzeba zdobyć np u leśniczego chociaż cztery spore kloce długości cztery, pięć metrów ( chętnie dają jakieś pogryzione przez szkodniki , popróchniałe nie nadające się do sprzedaży gatunki) Potem te kloce układa się tak by spotkały się końcami w miejscu gdzie zapłonie ogień. Potem w miejscu spotkania pni rozpala się ognisko z pozbieranych drobnych gałęzi, szyszek i wszystkiego co do tego sie nadaje. Ognisko płonie ale zaczynają sie też palić te grube kloce. Gdy ognisko przygasa trzeba je zwyczajnie dopchnąć do siebie W zależności od grubości i długości takie ognisko płonie kilka dni. Wieczorami można dorzucić kilka gałęzi wtedy będzie jaśniejsze, większe a przez dzień nie musi być takie duże. Ważne że płonie i leci dymek. No i faktycznie jest tak jak napisałaś Pocahontas Nad tym konstrukcja czy raczej bryła z prętów i kawał żeliwnej blachy ze starej kuchni kaflowej ale ta z fajerkami. Na takiej kuchni polowej gotuje się woda do mycia garów, smaży jajecznica, gotują sie ziemniaki albo kasza. Placki ziemniaczane też ale takie w obozowym wydaniu i smaku. W sumie wszystko robi sie tak jak przy zwykłych plackach tylko że wtedy dodaję do utartych kartofli jeszcze trochę drobno pokrojonej kapusty kiszonej i jeśli jest w zasobach to boczuś wędzony. Takie placki nazywam Sarbinki od miejsca gdzie pierwszy raz je skosztowałem (Sarbinów) i są przyrządzane tylko w czasie wypraw letnich. Wracając jeszcze na chwilę do tego ognia. Płonie on zawsze tak długo jak długo mieszkamy w tym miejscu. Na koniec miejsce jest porządkowane. Ognisko gaśnie. Po zlaniu wodą przekopujemy ziemię by zniknął popiół a na wierzch trzeba pozbierać innych miejscach trochę ściółki,  igliwia, szyszek by jeśli przybędzie tu inny ,,wyzwolony,, nie widział śladów po nas  Gdy wszystko jest już uporządkowane i przywrócone prawie do pierwotnego stanu i czas się wynosić nikt z nas nie patrzy sobie w oczy. Trzeba ukryć zawilgocenie. I tak jest zawsze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
la primavera

Takie ogniska znam tylko z telewizji. Indianie w amazońskich dżunglach cały dzień ogień podtrzymują właśnie dopychając do siebie kłody drewna, podobno.

Tymczasem nasz Dionizy w naszym lesie takie same cuda wyprawia.

 

Zastanowiło mnie, czy moglibyśmy wrócić do takiego życia, świadomie rezygnując z udoskonaleń i techniki na rzecz wolności i swobody. 

Czy jednak wyrośliśmy w cywilizacje i takie życie może być tylko chwilowa odskocznią?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

W amazońskich dżunglach powiadasz? 9_9 Ja pierwszy raz z takim paleniem ognisk spotkałem się na Mierzei Wiślanej w miejscowości Słowiki. W tamtym miejscu szerokość mierzei ma kilkaset metrów. Z jednej strony jest Zalew Wiślany a z drugiej Zatoka Gdańska. Od strony zalewu spory teren należał ( nie wiem jak jest teraz) do młodego chłopaka. Była z nim dziewczyna, być może żona. W sporej przyczepie zorganizowali sklep z wędlinami chlebem i różnymi łakociami dla dzieci. Na placu płonął właśnie taki ogień. Turyści zatrzymywali się, Kupowali kiełbaski i piekli je na metalowych widełkach poustawianych przez gospodarza w bardzo karnym szyku. Co chwilę podbiegał czyścił je ustawiał. Potem dobiegał do kloców by je podsunąć po czym odbiegał do sklepiku. Po jakimś czasie dowiedziałem się ze ten chłopak po jakimś wypadku utykał na jedną nogę i biegając trochę to ukrywał. Lubiłem tam siadać z kiełbaska na patyku słuchać dobrej ( w moim guście muzyki ) i patrzeć na piękne krajobrazy. Bo tam wtedy wszystko było piękne. I prawie górzyste sosnowe lasy biegnące na północy w stronę morza . Żywe, intensywnie zielone i dość mocno pokrzywione wiejącym od morza wiatrem. A na południu? Mocno zarośnięte wielodniowym zarostem sitowi i trzcin  rozlewisko Wisły, a w nim tysiące ptaków bezzasadnie walczących o swój kawałem szuwarów albo jakąś rybę czy kawałek chleba rzucony przez dzieci. Tak tam było. Miejsce by sie zatrzymać, uspokoić myśli. Teraz słyszę ze są tam plany przekopania tam mierzei i stworzenie kanału miedzy zalewem a Bałtykiem. Zrobi się ruchliwie, głośno, Zginie kulawy sklepikarz i płonące kłody.  Odleci ptactwo tak jak odlatują ludzie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzia

Smutno prawdziwe.

Miejsca się zmieniają, człowiek ujarzmia naturę krzywdząc w ten sposób siebie i kolejne pokolenia. Bardziej lub mniej świadomie. Szkoda.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Przeczytałem teraz to co napisałem rano. Będę musiał jeszcze raz czytać przed dodaniem bo pisząc tak na żywca zdarzają się jakieś niedociągnięcia. Przepraszam. 

Ludzie lubią niszczyć wszystko co się da Nazywają to czasem postępem a czasem przystosowaniem środowiska do nowych swoich potrzeb. Niestety zawsze z punktu widzenia Natury wygląda to źle. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Tak dużo jest w tym roku winogron. Już nie wiem co z nimi robić. Pożyczyłem od znajomego prasę do wyciskania z nich soku i właśnie napełniam nim już trzecią butlę.Ta ma pojemność 35 litrów i nie jestem pewien czy teraz wszystkie sie zmieszczą. Ciekawe jaki będzie trunek po sfermentowaniu samego soku. Jak będzie be to trzeba będzie kiedyś zrobić z niego jakiś bimberek tylko znowu będzie kłopot ze znalezieniem sprzętu do tego. Ale to czeka mnie dopiero za jakiś czas gdy skończy się fermentacja. Zrobimy wtedy jakaś wspólną Nastroikową imprę i wszelkie problemy same się rozwiążą.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Viktoria
9 minut temu, Dionizy napisał:

Tak dużo jest w tym roku winogron. Już nie wiem co z nimi robić. Pożyczyłem od znajomego prasę do wyciskania z nich soku i właśnie napełniam nim już trzecią butlę.Ta ma pojemność 35 litrów i nie jestem pewien czy teraz wszystkie sie zmieszczą. Ciekawe jaki będzie trunek po sfermentowaniu samego soku. Jak będzie be to trzeba będzie kiedyś zrobić z niego jakiś bimberek tylko znowu będzie kłopot ze znalezieniem sprzętu do tego. Ale to czeka mnie dopiero za jakiś czas gdy skończy się fermentacja. Zrobimy wtedy jakaś wspólną Nastroikową imprę i wszelkie problemy same się rozwiążą.  

Lepszy będzie sok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Czemu uważasz Viktorio że lepszy będzie sok? Po soku nie ma poprawy nastroju i ogólnej radości. Nie lubisz alkoholu? 

Ładnie masz na imię 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Viktoria
13 minut temu, Dionizy napisał:

Czemu uważasz Viktorio że lepszy będzie sok? Po soku nie ma poprawy nastroju i ogólnej radości. Nie lubisz alkoholu? 

Ładnie masz na imię 

Jest poprawa, jak po każdej rzeczy, która sprawia przyjemność, za bardzo nie lubię, ja mam 17 lat. Dziękuję:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

17 lat powiadasz? 9_9 

Wiesz? mój chrześniak ma córkę która ma właśnie 17 lat i na imię Viktoria tylko że jej imię pisze się Wiktoria. To tak po jej babci. 9_9 Jak się okaże ze to Ty to będzie świetnie. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.






  • Statystyki forum

    • Tematów
      9 538
    • Postów
      252 980
  • Statystyki użytkowników

    • Użytkowników
      826
    • Najwięcej dostępnych
      8 477

    HerbertEnalo
    Najnowszy użytkownik
    HerbertEnalo
    Dołączył
  • Nowe Posty

    • la primavera
      "Superbohaterowie" Włoski film Paolo Genovese to historia związku dwojga  odmiennych od siebie ludzi- on fizyk, ona artystka opisującą świat komiksami - na przestrzeni lat. Poznają się, zakochują, rozstają, schodzą,  robią błędy. Czasem zawita do nich nieproszona przeszłość, zaskrzypią male- wielkie kłamstwa, odmienne spojrzenia na przyszłość utrudnią wspólną drogę. Ale idą razem, nie tracą się z oczu i wciąż cieszą sie swoim towarzystwem. Film jest bardzo pocięty czasowo,  troszkę  za bardzo, bo sekwencje z kolejnych lat bywają krótkie i jest ich dużo.  Taki przekładaniec. I nawet nie po kolei. Patrzymy jak wyglądał  ich wspólny  wieczór kiedyś a jak teraz, jak rozwiązują  problem dziś  a jak radzili sobie z nim na początku.  Po twarzach  fryzurach i zaroście poznajemy o który czas tu chodzi.  Sam czas też jest tu bohaterem,  bo Marco ma co niego dość naukowe  podejście, które zweryfikuje  życie. Ten slodko gorzki film pokazuje, że kazda para ludzi, która decyduje  się pojsc razem przez życie wykorzystuje własne supermoce, by to ich wspólne życie  było dobre, np uśmiech,dobre słowo, wyrozumialosc,  skrucha, wybaczenie i..nie mówienie wszystkiego.  
    • Wikusia
    • Miejscowy
      Miłość... 😚
    • la primavera
      ,,Głowa rodziny" czyli opowieść o tym, że w życiu warto być dobrym  człowiekiem.   Gerald Butler gra w filmie tytułową głowę rodziny, zapewnia żonie i trójce dzieci życie na wysokim poziomie materialnym. By tak było, w pracy jest właściwie cały czas, nawet po późnym  powrocie  do domu nie rozstaje się z telefonem. Nie jest złym ojcem, bo dzieci pragną jego obecności, tylko jest ojcem nieobecnym bo zatracił się w pogoni za sukcesem.  To go napędza, jest jego drogą i celem.  Awans jest tuż za rogiem, ale wtedy następuje  coś niespodziewanego- choroba syna. Leczenie nie przynosi spodziewanego skutku,  i małe życie zaczyna wymykać się z rąk.  Tata nie dostaje nagle obuchem w głowę, nie rzuca wszystkiego i w okamgnieniu nie przewartosciowywuje życia. To dzieje się powoli. Pełny energii, bezkompromisowy  zdobywca próbuje pogodzić i pracę i czas dla syna. Sukcesy w pracy spadają, choroba  nie znika więc efektów brak. Ale czy na pewno? W pracy Dane powoli zaczyna dostrzegać człowieka a nie pieniądze, które dzięki niemu zarobi. A w zyciu zatrzymuje  się, by posłuchać innych- pielegniarza opowiadającego mu jak pomaga małym dzieciom przy trudnych badaniach, pełnego ampatii lekarza, który mówi chłopcu,  że gdyby mógł wziąłby jego chorobę  na siebie. Czas spędzany z rodziną zaczyna być ważny, a nawet ważniejszy.    Film nie jest ckliwym dramatem. Jest dobrze zrobionym,mocnym,   dynamicznym obrazem. Nie demonizuje pracy, wręcz przeciwnie,  potrafi pokazać jej drugą, dobrą stronę- jako wartość. Jako coś, dzięki czemu człowiek.moze chodzić z podniesioną głowa,  bo potrafi dzieki niej utrzymac rodzinę. Zapewnia godne życie i jest  spełnieniem marzeń, potwierdzeniem, że jest się w czymś dobrym.  Byle tylko nie była wszystkim. Bo wszystkim.jest rodzina. Jak w tej historii o pięciu piłeczkach: ,,wyobraź sobie,  że życie jest grą, podczas której żonglujesz pięcioma  piłeczkami. Są to praca, rodzina, zdrowie,  przyjaciele i uczciwość.  Przez cały czas starsz się utrzymać je wszystkie w powietrzu. Nagle, pewnego dnia  dochodzisz do wniosku,że praca to piłka z gumy. Nawet jeżeli ją upuścisz, odbije się i wróci. Pozostałe cztery- rodzina, zdrowie,  przyjaciele i uczciwość- zostały wykonane ze szkła. Gdy któraś z nich upadnie,  nieodwracalnie porysuje się, pęknie lub, co gorsza, może się nawet rozbić.."
    • Ada
      Pięknie piszesz. Jestem ciekawa, czy książka została wydana? Może ktoś wie?
    • KapitanJackSparrow
      To co nam było Co nam się zdarzyło (zdarzyło) Do ułożenia w głowie mam To nic nie znaczyło To nie była miłość (o-o-o-o) A wciąż mam nadzieję Nowy plan To co nam było Co nam się zdarzyło Do ułożenia w głowie mam To nic nie znaczyło To nie była miłość (o-o-o-o) A wciąż mam nadzieję Nowy plan
    • Antypatyk
    • Antypatyk
    • KapitanJackSparrow
      🤣 Gość w  kość,  czekam na odpowiedniego gifa
    • Monika
      Na tym,że w temacie "na czym polega miłość"  trzeba pisać na temat, a nie obśmiewać wszystkie wpisy i przeganiać nimi ostatnich ludzi, którzy tu zostali. Bądź sobie introwertykiem to nikomu nie przeszkadza, ale przestań być takim okropnym złośliwcem! To jest piękny temat, Nomada dała wiersz ja filmik i muzykę dotyczacą miłości, a Ty wstawiasz tylko głupie gify obśmiewające wszystko. Nie cierpię Cię i żegnam Pana.
    • Gość w kość
    • Gość w kość
      może należałoby stworzyć temat:  "na czym polega forum dyskusyjne...?" 🤔
    • Gość w kość
      jestem introwertykiem, ... i się tego nie wstydzę!😎
    • Wikusia
    • Wikusia
    • Wikusia
    • Monika
      Twoja głupota sięgnęła zenitu. Ale wmawiaj sobie dalej jak Ci to poprawia humor. 
    • KapitanJackSparrow
      A i owszem ktoż by teraz wertował encyklopedię.  Aleeee nieee, nie uwierzę że historia Pawlaka i Kargula ci obca jest  Ta jeszcze ja nie oczadział. 😁
    • KapitanJackSparrow
      Heh ignorowanie fajna funkcja. Odkąd włączyłem ją  u siebie cieszę się niespotykanym spokojem, który sobie cenię, lecz jak ze wszystkim, ma też  swoje wady. Okazuje się, że można niechcący natknąć się  na ślady uwielbienia mojej osoby przez osobę której nie chcę , nie lubię i nie akceptuję 🤣. Jakież spustoszenie musiało zrobić w tym jednym krwawiącym sercu moje e-odsunięcie,  usunięcie w cień. Na ciekłokrystalicznym ekranie wylewa się tęsknota pomieszana z miłością i nienawiścią bo taka jest istota  zależności estrogenów i progesteronów. Można snuć dywagacje nad wpływem tej konstrukcji hormonów na  życie i.... na sen,🤣 a może nawet mar sennych , tak wyraźnych i mocno oddziałujących,  że mokre przebudzenie z potem, to jak nic nie powiedzieć 😁🤣🤣🤣
    • Monika
      ...a poza tym miałeś mnie nie zaczepiać!!! ☹️😠
    • Monika
      Ty musisz wszystko zawsze obśmiać, bo się wstydzisz własnych uczuć!! 😠
    • Monika
      Hahahah gupi😆    nie w taki sposób (co z Tobą nie tak? 😄) i nie taką ręką (ta to chyba Kapitana iks de) hshah🙃
    • Gość w kość
      yyyy😬 tu się zgodzę,
    • Vitalinka
      Miłość to czułość, to wtedy gdy chcesz dotykać jego twarzy, głaskać ją...i chcesz by był szczęśliwy i nie wiadomo dlaczego tak chcesz.
    • KapitanJackSparrow
      Grunt to urodzajna i płodna czy też urodziwa i plenna jakoś tak😁
  • Najnowsze Tematy

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...