Zuzia 944 Napisano 12 Lipca 2018 Witajcie!(chciałam napisać o poranku , ale zorientowałam się która godzina i teraz mi trochę głupio że tak długo spałam) Ktoś mnie pomizał po policzku i to mnie uśpiło na kilka chwil, dłuższych chwil. Dionizy czy potrafimy uciekać tak w świat marzeń? Pewnie tak, ale nie umiemy, przynajmniej ja nie umiem tego tak przedstawiać. Wiesz że dobrze się Ciebie czyta? Wiesz, bo pewnie 1051 osób juz Ci to powiedziało Miłego dnia, dobrze że zmieniła się pogoda, dzięki temu mam więcej wolnego czasu. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
example123 373 Napisano 15 Lipca 2018 Uff przycupnę tutaj na chwilkę bo w mojej Nibylandii mam odrobinę spokoju i postanowiłam przenieść się do tej krainy marzeń i spokoju a jednocześnie tak przyjemnego wariactwa. Teraz można się odprężyć słuchając jak Dionizy opowiada. Po raz kolejny przyłapałam się, że mam otwartą buzię słuchając Go. Zupełnie jak dziecko, to takie urocze tak "zdziecinnieć". Przyznam, że RAWWik wspaniale sobie radzi z utrzymaniem porządku w tej naszej "przystani niecodzienności". O widzę Zizi "pokonała" Dyzia i stworzyła nową dekorację ku uciesze nas wszystkich, jedynie BL przygląda się ze zdziwieniem co też ta Zizi wyczarowała i próbuje przekonać Ją by mu o tym opowiedziała. Poszli do ogrodu nacieszyć oczy i oczywiście uszy (szczególnie BL ) Nie spieszcie się takie chwile należy traktować ze szczególnym szacunkiem...... Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 15 Lipca 2018 Nie spodziewałem się ze w czasie mojej przymusowej nieobecności w domu będą przebywać dwie najwspanialsze dziewczyny we wszechświecie . tek wiele miałem w tych dniach zdarzeń Od bardzo miłych i bardzo wzruszających po skrajnie nieprzyjemne chwiejące w posadach drzewem mojej wiary we wrodzone dobro ludzi W ich wrażliwość na cudzą krzywdę chęć współczucia i pomocy. Trzeba wszystko sobie teraz uporządkować i jakoś żyć dalej nie tracąc nadziei w to ze ten świat nie jest wcale zły. Piękny mamy ogród. Zadbane ścieżki i obrzeża idealnie utrzymany trawnik. Pomimo suszy codziennie podlewany, co drugi dzień koszony. To niewątpliwie zasługa Rawika który bardzo zmienił sie w ostatnim czasie. Zrobił się pogodny często sie uśmiecha no i w końcu nie ubiera tych koszmarnych czarnych habitów i nie maluje twarzy chyba markerami Fajnie Teraz jest taki że chciałoby sie wyściskać go potulkać. Bl zamontował w ogrodowych zakamarkach oświetlenie ledowe na solary. Fajnie ekologicznie nie ma kabli a w intymnych miejscach cała noc jest taka dyskretna poświata. Romantycznie. Aniołek opiekuje się naszymi kwiatami Cudowne są te bardzo aromatyczne lilie drzewiaste które akurat teraz są w pełni kwitnienia. Ich słodki lekko narkotyczny zapach roznoszą maleńkie powiewy powietrza po całym ogrodzie. Podziwiam też skłonność Naszej Kochanej Ogrodniczki do kwiatów które praktycznie są zapomniane. Tak ze w naszym ogrodzie sa żółte i pomarańczowe plamy nagietka z którego płatków Zizi przyrządza. Jakieś tajemnicze mikstury i nalewki. Z tych nalewek najbardziej cieszy sie BL. Jaktylko są gotowe to jego ciągle albo boli głowa albo brzuch albo coś tam coś tam. Nigdy nie chce żadnych herbatek ( chyba że po góralsku) ani kompresów. Tylko kropelki. Piękna w naszym ogrodzie jest ogromna kolekcja georginii, róż, aksamitek. Dobrze mieć taką ogrodniczkę. Zizi za to jest mistrzynią świata w dekoracjach, aranżacjach, budowaniu nastroju Dba o nasze zmysły i brzuszki Tylko czemu ona tak często jest tak bardzo zamyślona, smutna, małomówna. Nie wiem. Wczoraj Admin zostawił kartkę w drzwiach. ,, Proszę pomierzyć metry kwadratowe w celu wymierzenia podatku od luksusu i zmysłowosci,, Idiotyzm bo przecież my tu mierzymy wszystko w łokciach Zizi a nie metrach a zmysłowość jest tylko czasem i to chwilowa. Mamy jeszcze sporo miejsca i tak zastanawiam sie czasem czy jeszcze ktoś zamieszka tu z nami. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 16 Lipca 2018 Nie wiem kiedy te wszystkie dni mijają. A może zwyczajnie ktoś je mi kradnie? Przecież tak niedawno był marzec a ty rymps !!!! Połowa lipca. Cieszę sie że już wkrótce urlop i pojadę na chwilę nad jeziora na rybki i na chwilę nad morze po kamienie do moich robaków. Brrrrryyy Cholera! Czemu ktoś włączył deszczownie. Wiem że sucho ale czemu właśnie teraz gdy ja tędy idę? Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zuzia 944 Napisano 17 Lipca 2018 Dionizy i tak szedłeś pod prysznic więc nic się nie stało.....Polacy nic się nie stało....... Kurcze, kto zakluczył chatę i nie zostawił klucza pod wycieraczką? Potem się Dyziu dziwi że nikogo nie ma. Usiądę sobie przed domem na pięknych chyba zrobionych przez Dyzia fotelach ogrodowych..... Ale wypas, fajnie się siedzi i ten stolik. Ładne to. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
la primavera Napisano 17 Lipca 2018 Pies ich wywąchał. Stanął po drugiej stronie polany i donośnym głosem oznajmiał, że pojawili się obcy. A że z obcymi nigdy nic nie wiadomo, więc na wszelki wypadek wolała przywołać psa, wziąć go na smycz i wejść trochę głębiej w las. Mogła im się przyglądnąć, samej pozostając niezauważoną. Chociaż teraz nie miała już komu się przyglądać, bo weszli do domu. Miała nadzieję, że nie przestraszył ich jej pies, nie chciałaby mieć kompotów.Wprawdzie jego gabaryty były dość duże ale to była przyjazna ludziom psina. Szczekał tylko na obcych, okolicznych mieszkańców znał. Czasem trafił się w lesie jakiś zabłąkany grzybiarz z miasta który oburzał się, że puszcza psa luzem. Miał racje, ale obcych było tu bardzo mało, swoi go znali no i myśliwskim psem nie był, więc zwierząt leśnych nie gonił. A w lesie najważniejsze są przecież zwierzęta. Ludzie są tylko gośćmi. Posadzila psa przy nodze i skierowała wzrok na dom. Słyszała o nim. We wsi ludzie mówili, że ładny, że duży, że piękny ogród... Patrzyła teraz na niego i rzeczywiście, był ładny, solidny i pasujacy do tego miejsca. Przyroda była tutaj piękna i dobrze, że nie zepsuli jej jakimś nowoczesnym budownictwem. Nie miała nic przeciwko takim budynkom, ale nie tu. Tu było pięknie. Tu kończył się las, wysokie kolumny drzew ustępowały miejsca rozkołysanym wiatrem trawom polany, rzeka cicho szumiała a w jej czystej wodzie widać było kijanki poruszające się między omszałymi patykami. Tu było miejsce wspomnień dziecięcych zabaw, rozbitych kolan, wbitych drzazg, pistoletów z patyka, rzecznych tam i tego wszystkiego co można robić będąc dzieckiem. No i przecież należała do bandy. To była banda ,, rudego". Teraz rudy jest panem od ubezpieczeń. Uśmiechnęła się. Fajne to były czasy. Ciekawe jacy są ci tutaj. Też mają zapewne swoje wspomnienia, marzenia, zwykle sprawy. To wspólny mianownik wszystkich ludzi- wspominamy, marzymy i żyjemy dalej, czasem spełniając marzenia, ale często odkładając na później, na ,,niewiadomokiedy". W sklepie mówili, że jedna dziewczyna z tego domu ma zielone włosy. Musi fajnie wyglądać.Ciekawe jak się jej udaje utrzymać taki kolor? Może kiedyś zapyta. Gdyby muzycy z Omegi wiedzieli, że można mieć zielone, to może zamiast o perłowych śpiewali by o zielonych? Co jeszcze mówili w sklepie...nie mogła sobie przypomnieć, zresztą ludzkie gadanie czasem niewiele warte. Najlepiej przekonać się samemu. -Prawda, Hau?- zapytała psa, który machnął ogonem zadowolony, że wreszcie patrzy na niego a nie na ten dom. Nie rozumial po co tu się zatrzymali i dlaczego nie idą dalej? No, ale pani wreszcie odwróciła się i cmoknela na znak, że ruszają dalej. To mu się podoba. Wprawdzie nie uwolniła go ze smyczy ale to nic, nie zawsze musi daleko biegać. Widocznie potrzebuje go mieć blisko siebie. Najważniejsze, że idą, jeszcze tyle drzew do obwachania. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
BrakLoginu 7 308 Napisano 17 Lipca 2018 La Primavera witamy w naszej chacie Nie wiem czy Pan czy Pani, więc z całowaniem rąk się wstrzymam Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
example123 373 Napisano 17 Lipca 2018 Tak myślałam, że wieść się rozniesie po okolicy i nie tylko. Wszak to niecodzienny dom z wyjątkowymi mieszkańcami a jak wiadomo wszystko co jest ciut "insze" jest zaraz na językach. La primavera zapewne słyszała o tym domu od "dobrych ludzi" i przyszła ot tak niby przypadkiem z piesem swoim na spacer. Może podczas następnego spaceru ośmieli się przekroczyć progi owego niecodziennego domu kto wie, może ten uśmiech z którym odeszła na dobre zagości na jej twarzy. Tymczasem z lasu wyłania się jakaś dziwnie znana postać, któż to może być myśli RAWWik i zaintrygowany spogląda na Bl, który jak zwykle "coś tam grzebie" w kabelkach Wtem do pokoju wpada rozpromieniona Zizi - Zgadnijcie kto nas odwiedzi, zgadnijcie!! -podskakując patrzy po wszystkich........ Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
BrakLoginu 7 308 Napisano 17 Lipca 2018 Grzebię w kablach i czekam, aż mnie coś piźnie Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
RAW 788 Napisano 17 Lipca 2018 2 minuty temu, BrakLoginu napisał: Grzebię w kablach i czekam, aż mnie coś piźnie Paaaanie elektryka prąd nie tyka, chyba że plus z minusem styka Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
BrakLoginu 7 308 Napisano 17 Lipca 2018 Jak mnie tyknie to coś mi się stanie? Wiem wiem "stanie" Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zuzia 944 Napisano 17 Lipca 2018 2 godziny temu, BrakLoginu napisał: La Primavera witamy w naszej chacie Nie wiem czy Pan czy Pani, więc z całowaniem rąk się wstrzymam Pani i to bardzo interesująca pani. Może następnym razem przyjdzie do chaty, pies również mile widziany Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
BrakLoginu 7 308 Napisano 17 Lipca 2018 Tak pieseł koniecznie, bo ja bardzo lubię Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
la primavera Napisano 18 Lipca 2018 Dziekuje za zaproszenie ale... no nie wiem....w taką pogodę psa zapraszać, gdy dom nowy, podłogi pewnie drewniane jeszcze lasem pachną...a psina umoczona, z zaplątanymi w sierść liśćmi, otrzepie sie z deszczu, a jakże,ale dopiero w środku, łapy pachnące ziemią ale i obklejone błotem z rozmoknietych dróg wyciągnie wygodnie przed kominkiem, wcześniej robiąc na podłodze ścieżki pazurami. Może jednak kiedy indziej z wizytą przyjedziemy. Z ładną pogodą. Póki co niby przypadkiem, niby że było po drodze, przechodzić koło was będziemy. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
BrakLoginu 7 308 Napisano 18 Lipca 2018 Cześć La Primavera, o psa się nie bój. Jak naniesie błota to mamy tutaj porządkowego Rawika. Wszelkie szkody po nim naprawię w mig lub nawet jak F16 itp. Dyzio zawsze coś znajdzie smakowitego dla psiny i dziewczyny chętnie się nim zajmą. Przechodźcie niby przypadkiem codziennie, koniecznie! Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 18 Lipca 2018 Dziś po drodze do domu zauważyłem pozostawione na skraju lasu sztalugi. Nie były przy samej ścieżce By dojść do nich trzeba było pochylając sie przebrnąć przez młodnik sosnowy porośnięty pokrzywą i jeżynami. -Boże!!!! Czemu je dziś nie włożyłem długich spodni i jakiejś koszuli. Czemu...... pyskowałem nie wiadomo czemu do Stwórcy a przecież to nie on mnie rano ubierał Gdy już dotarłem na miejsce pozostawionej tajemnicy bardziej myślałem o drapaniu sie po poparzonych kończynach i oganianiu się od owadów. W końcu gdy już nogi miałem dostatecznie zakrwawione a komary gryzły już w te same miejsca z braku jeszcze nie pokąsanych Podszedłem tak by zobaczyć ten pozostawiony malunek. Nie wiem kto go malował ale ręka tego czy też tej artystki należała do bardzo wrażliwej delikatnej osoby. Precyzja, wielowymiarowość, cudowny dobór barw i narzucenie klimatu. Tak. To jest mistrzostwo przed którym należy się pokłonić. Teraz dopiero dostrzegłem ze jest to obraz naszego domu w którym mieszkamy od niedawna. Zrozumiałem dlaczego sztalugi stały w tym właśnie miejscu. Z tego punktu była naprawdę znakomita perspektywa Tak takich obrazów nie jest w stanie malować Bylekto ani Ktokolwiek Po chwili dotarłem już do drzwi naszego domu. Przez otwarte okna dobiegał chichoczący głos Zizi przekomarzający sie z Aniołkiem. W tle pojawiał się też rubaszny głos BLa , śmiech Rawika i zapach racuchów z jabłkami. Czyli wszyscy już sa w chacie tylko jeszcze mnie tam brak. Przed domem zdjąłem buty by Zizi się na mnie nie wydzierała a w studni przed domem obmyłem krew z pokaleczonych nóg i rąk. Teraz mogę już wejść Po cichutku uchylam drzwi starając sie wejść bezszelestnie. Nie zapalam światła w sieni. Cichutko, cichutko i łubudu !!!!!! -Kurde kto zostawił tu jakieś worki czy coś na ziemi!!! Wydarłem sie uwalniając swoją wściekłość . Prędko otworzyły sie drzwi i we wpadającym świetle zobaczyłem moją przeszkodę w zrobieniu niespodzianki. Było to ogromne psisko leżące na wycieraczce i chodniku w sieni. Zerwałem się na równe nogi i szybko zacząłem sie cofać. Niestety ściana złośliwie zagrodziła mi drogę ucieczki. Ten Ogromny potwór też zerwał sie i po zrobieniu kilku kroków dopadł mnie. Stojąc na dwóch łapach drugą parą dociskał mnie do ściany. - Niech mi ktoś pomoże wrzasnąłem -Jeszcze nie napisałem testamentu. BL Pomocy!!!! Teraz dopiero zobaczyłem wielkie ale wesołe psie oczy wpatrzone we mnie a potem wielki jak wycieraczka przed domem mokra po deszczu jego jęzor przejechał po mojej twarzy od brody poprzez nos oczy i lewe ucho Potem mnie uwolnil Bez słowa przechodziłem pomiędzy rozweselonymi domownikami i wtedy...... Siedziała przy stole wygodnie podpierając się łokciami o blat. Przed nią parowała aromatem herbata z ziół zbieranych przez Zizi i Aniołka. Nic nie ma takiego aromatu. Szczupła, czarnowłosa, czarnooka. Na ławie obok niej leżała taka lekko hipisowska płócienna torba na ramie z której wystawały pędzle i wyraźnie odznaczała sie paleta Tak. A więc to jest ta tajemnicza malarka krajobrazów i nastrojów. -To jest nasza nowa współmieszkanka. Zamieszka w tym pokoiku na poddaszy z którego widać pierwsze wzniesienia terenu i wypływający stamtąd strumyk. Tam często o poranku pojawiają się zwierzęta by napić sie przed upalnymi teraz dniami. To wszystko mówiła Zizi -Poznajcie się Podszedłem niepewnie do czarnowłosej i jej potwora. wyciągnąłem rękę na powitanie -Dionizy jestem A Ty? Powoli wstała oddając uścisk dłoni powiedziała -Zwracaj sie do mnie........ Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
la primavera Napisano 19 Lipca 2018 ....Pocahontas. Dryyyyyyyyyń dźwięk budzika wdzierał się brutalnie w sen i niszczył zasłonę oddzielająca noc od dnia. Stary poczciwy ruski budzik dzwonił nagle i donośnie, nie jak te nowoczesne budziki w telefonach -melodyjkami, na początku dzwonią cichutko, stopniowo zwiększając skalę, dają czas na powolne obudzenie się,na pożegnanie snów, na jeszcze chwilę z poduszką. Ten budzik nie miał żadnych sentymentów, nie liczyl się z nikim. Dzwonił, ile sił w młoteczkach uderzających talerze. Tak, byl okropny. Ale miał duszę. Trzeba było o niego dbać, nakręcać co wieczór, nastawiać. Miewał też humory, lubił czasem nie chodzić przez parę dni albo spóźniać. Mogła go dać do naprawy, ale czy wróciłby taki sam? Naprawiony, dokładny ale czy to dalej byłby on? Może zmienili by mu jego chimeryczna duszę i byłby to już zupełnie inny budzik? Pijąc poranną kawę próbowała przypomnieć sobie sen. Coś się jej śniło, na pewno, ale co? Jakiś dom, może to ten z ostatnich wakacji, albo któryś ze wsi...a, nie, już wie co się jej śniło. To ten nowy dom który niedawno podglądała. Śniło jej się, że przybyła im jeszcze jedna mieszkanka, że coś rysowała czy malowała. W każdym razie chyba to była jakaś artystka. Zresztą, mogłaby być to nawet księżna Kate, bo sny mają tę potęgę, że wszystko w nich jest możliwe i nawet najbardziej irracjonalne wydarzenia wydają się właściwe. Popatrzyła na psa leżącego na swoim posłaniu i przypomniała sobie, że i on jej się śnił. - Hau, gdzie się włóczyłes nocą, zdrajco? Łazisz nie wiadomo gdzie i po co. Już ci tu źle? Pies podniósł jedną brew i poruszył uchem próbując wyłapać, czy któreś z tych słów brzmiało jak ,,spacer" albo ,,miska". Nic takiego nie usłyszał, a że nic innego go nie interesowało, pozostał niewzruszony na ludzką gadaninę ziewnąl, przeciągnąl się i spał dalej. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 19 Lipca 2018 Przeczytałem kartki zostawione tu na stole w miejscu i położeniu bym ich nie przeoczył. Wiesz Pocahontas? To jest wykroczenie a nawet zbrodnia! Nie można słowami tak oddziaływać na innych by rozpłynęli się a maślanymi oczami ślepo gapili się w horyzont za oknem. Ty to robisz i czyń tak. A co mi tam niech robi się ze mnie za każdym razem budyń waniliowy lub nawet kisiel. Chyba to głupio zabrzmiało ale ..... Dziś w mojej pracowni skupiony na obróbce plastrów jaworu i jesionu zastanawiałem się nad tym czy to wczorajsze wieczorne spotkanie w naszym domu wydarzyło się naprawdę. Te sztalugi zostawione w lesie były faktem bo o tym świadczyły świeże rysy na moich pięknych nóżkach. Ale potem ta głęboka czerń oczu????? I ciepłe drżenie dłoni. Nie wiem już sam. Jedno jest pewne że w kieszonce mojej kraciastej koszuli znalazłem kartkę. Bardzo równiutko poskładana a na niej starannie ustawione literki. Tak robi i pisze tylko Zizi ,, Dyziu. Jak będziesz wracał z pracy do domu kup w sklepiku u pani Jadzi kilka marchewek i seler bo jutro ugotuję rosołek a tych warzyw brakuje w naszym ogrodzie. A potem pozbieraj jabłka spod jabłoni w naszym sadzie,, -No i jeszcze co? Mamrotałem pod nosem ale po chwili uśmiech pojawił sie na mojej twarzy. Tak zawsze działa na mnie myśl o Zizi i o wszystkich zamieszkałych w naszym domu. Zamyślony, obładowany marchewką i papierówkami wchodziłem na nasze podwórko. Pomyślałem ze sobie powróżę krokami. Krok prawą noga to jawa lewa to sen. Idę wyliczając w myślach jawa sen jawa sen jawa sen i nagle znowu ten ogromny czterołapiasty potwór wskoczył mi na plecy. Znowu ten mokry jęzor na moim karku. Leżałem na ścieżce z twarzą w żwirku wysypanym przez Rawika by było ładniej marchewki łamały mi żebra a jabłka toczyły się w stron drzwi -Chodź tu piesku. Nie można tak Powoli udało mi się osiąść Tak. To wczorajsze spotkanie nie było snem i rzeczywiście mamy nową mieszkankę naszego domu -On bardzo polubił ciebie Dionizy i tak pokazuje radość. Mówiła Pocahontas uśmiechając sie - Dobrze że nie wszyscy okazują mi swą radość w ten właśnie sposób. Odpowiedziałem i wtedy? Popatrzyłem jak zbiera rozsypane jabłka Aniołek z perspektywy chodnika Hmmmmm mniam mniam Normalnie krótka spódniczka teraz już była bardzo krótka Teraz już wiem do kogo należą te różowe majtunie ze stokrotkami z przodu A swoją drogą Ciekawe po co Zizi te jabłka? Co ona knuje? Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zuzia 944 Napisano 19 Lipca 2018 Lubię jabłka Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
BrakLoginu 7 308 Napisano 19 Lipca 2018 A Dyzio Marzyciel myślał, że te jabłka będą wykorzystane na szarlotkę, którą Zizi osobiście upiecze Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 19 Lipca 2018 Faktycznie tak myślałem BL czy wiesz że ZIzi piecze najwspanialszą szarlotkę na świecie? Miałem nadzieję że upiecze ja tu w naszej chacie i będzie się można tego naumieć A tu bęc. Zjadła jabłka Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
BrakLoginu 7 308 Napisano 19 Lipca 2018 Zizi już taka jest tylko do się i do się Nawet się z tym nie kryła, a ogryzki znów będzie musiał Rawik posprzątać. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zuzia 944 Napisano 19 Lipca 2018 Kilka zostało..... ale Ty Dyziu gaduła jesteś! musisz wszystko wypaplać Wiecie że tak mu smakowała moja szarlotka, że dostał na drogę? Ale chyba mu się podobała dlatego, że te połóweczki jabłka tworzyły pod ciastem takie wystające pagórki jakby......no pagórki Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 19 Lipca 2018 No jakby pagórki i już. Zizi upieczesz kiedyś jeszcze to ciacho? Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zuzia 944 Napisano 20 Lipca 2018 Zdobyłam jabłka! Teraz jest ich tak dużo, że spokojnie może się każdy częstować. Właściwie to.... nie powinnam powiedzieć że zdobyłam, bo ktoś je dzisiaj zostawił na progu naszego domu. Ciekawe kto... O mało co się nie wyłożyłam tak jak wczoraj Dionizy, bo wychodząc rankiem na ogród z kubeczkiem kawy, oczywiście zaspana i ledwo przytomna, potknęłam się o ten kosz i cala moja kawa wylądowała na trawniku. Ulubiony kubeczek z motylkami na szczęście się nie zbił. Upadł miękko na trawnik. Trawka równiutko przycięta i taka zieloniutka po ostatnich deszczach, aż zachęcała żeby się na niej położyć i dokończyć przerwany sen. Ciekawe kto tak dba o nasze obejście? Pewnie BL. Widziałam wczoraj jak za oknem ktoś chodził z ryczącą irytująco kosiarką. Właściwie widziałam tylko sylwetkę bardzo wysokiego i dobrze zbudowanego mężczyzny, więc tak podejrzewam. Ale... oni wszyscy tacy wysocy! Dobrze mieć ich wokół siebie. Dobra, dosyć tego porannego rozmyślania, trzeba zrobić sobie kolejną kawkę i brać się za szarlotkę. Cukier, masło, proszek do pieczenia ..... mąka z młyna jest..... - Kurcze! nie ma jajek! Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach