Nie tylko w przyrodzie tak się dzieje bo w innych aspektach życia też. Wszystko ma swój sens i powód. Tylko nie zawsze to dostrzegamy. Ja jestem tak w ogóle szczęściarzem. Od wielu lat mam swojego Anioła. Jest to mój ideał Kobiety Opiekunki Pocieszycielki i Przyjaciółki i pomimo tego że mieszkamy od siebie pol Polski to jest Ona kimś na kogo zawsze i we wszystkim mogę liczyć
Mroźny poranek szczsypal policzki. Nie wiem czemu Namadzie tak bardzo zależy na tym żeby wyprawę z sianem i tymi jabłkami co miały poleżeć i zmięknąć a nadal sa twarde i kwaśne zrealizować praktycznie o świtaniu
Wieczorem Bili wyciągnął z szopki sanki te co były używane do kulika bo one sa większe Przewidziane były na trzy osoby i wyposażone są w hamulce. To ważne bo najbliższy pasnik jest za lączką Ani która biegnie od naszego domostwa lekko pod górę w stronę oszronionych smrkow Potem po równym kawałek i dalej lekki zjazd na dół do skał nazywanych Trzy Świnki. Blisko nich na bukowym wzniesieniu jest chętnie odwiedzany przez sarny, kozły, łanie i jelenie paśnik. Czasem tu można zobaczyć także tropy muflonów. Tak. Zwierząt jest coraz więcej w naszym lesie. Jakze wielkie dopadło mnie zdziwienie że oprocz Nomady i mnie koło obórki pojawiła się Zuzia ubrana w swój zielony zimowy kombinezon i z jabłuszkiem plastykowym takim do zjeżdżania na pupie. Pomogła mi ułożyć na sankach belkę siana. Po chwili zjawiła się też Monika odziana w kożuch i futrzane kozaki. No oczywiście nie mogło zabraknąć BLa Kapitana Jacka. Zapowiadadł się piękny i radosny dzień. Ciekawe czy ktoś pomyślał o kanapkach i termosie z ciepłą herbatą