Bój, naprawdę?... Ale potem i tak przeniosłam się do namiotu tuż nad wodą, a kiedy było zimno, brałam śpiwór na dywanik przed kominkiem i nawet wasze śpiewy i tańce tuż nad głową nie przeszkadzały mi w spaniu.
A ja nawet lubię jesień, bo jest taka spokojna i niewymagająca. Niczego specjalnego się po niej nie spodziewam, więc też nie czuję, że coś mi umyka, że powinnam coś zrobić, gdzieś jechać, być wesoła i łapać chwile, jak wiosną czy latem. Łatwo się teraz usprawiedliwić złą pogodą i krótkimi dniami i można (poza koniecznymi obowiązkami) miło pomarnować czas.
Samemu albo razem, np. tu z Wami