Muszę sobie ponarzekać. Stwierdziłam dzisiaj na festynie szkolnym, że mieszkam w jakimś zagłębiu pasztetów. Same grube baby, dzieci też coraz częściej grubawe (w dodatku w kiepsko dopasowanych strojach wypożyczonych ze szkoły) i dziady w krótkich spodniach z liszajami na nogach 😖 Do tego występy na odpieprz, do mikrofonu drze się najgłośniej ta co jej 🐘 na 👂nadepnął, pozorowane instruktaże pierwszej pomocy i konkurencje sportowe na zasadzie weź sobie sprzęt, który wrzuciliśmy w trawę i zajmij się sobą sam. Dobrze, że chociaż gastronomia była tania a dobra.