No co ?
No każdy z nas ma członki, członka, albo jest członkiem
Co do komarów, to mnie cholerstwa też lubią, więc zawsze mam zapas różnych pryskaczy, bo bez tego nie dałoby się przeżyć. Kiedyś wybrałam się w kilkugodzinną wyprawę podmokłym brzegiem pięknego akwenu. Było upalne lato, więc wyruszyłam wczesnym rankiem. Wtedy jeszcze uważałam, że kilka ugryzień mnie nie zabije. Taaa.... Przechodząc przed podmokłe krzaki wzbijałam w powietrze całe stada żarłocznych komarów potworów gigantów. Po powrocie dostałam temperatury. Najgorzej wyglądały uda i łydki z tyłu. To były setki ugryzień, które zlały się w wielki spuchnięty kropkowany obszar. Od tamtej pory, nie wchodzę w paszczę lwa bez broni