A ja dziś miałam fajny.. zaplanowałam spacer ze znajomymi do pobliskiej lodziarni, bo miała być piękna pogoda, a tu jak się nie zacznie chmurzyć… myśle sobie, No jak na złość nawet papierka po czekoladzie nie mam… to szybko dawaj robię wafle, bo mam pół godziny to zdążę, jestem przy oddzielnie białek od żółtek, a tu radosna nowina - przyjechali, a ja z ta mąka na rękach i żółtkiem na blacie… wiec mówię, dobra to idziemy na te lody, a dzieci - nie my chcemy wafle!! No to robię te cholerne wafle, po których idziemy na spacer, bo się robi pogoda. I w połowie drogi jak nas Bóg czy kto tam tym dobrodziejstwem dzieli, gradem poczęstował…
juz wiem, ze moja kurtka przemyka w okolicach karku… ale wafle były naprawdę dobre 🙂
pozdrawiam was serdecznie
i na koniec cieszmy się z małych rzeczy z nadzieje, ze jutro będzie lepiej 🙂