Prymitywny wiersz, bynajmniej nie mający na celu artystycznych wzruszeń... ale może kogoś rozbawi
Rybia mowa, rybie rymy
Chętnie bierze w objęcia cudze niemowlęta
A na własne dzieci drze się jak najęta
Z uprzejmym skinieniem rozmawia z sąsiadką
A do męża rano skacze z bluzgów jatką
Na psa ciecia grzeczniej niż na bliskich woła
A w niedzielę dzieci wiedzie do kościoła
Na zamknięcie doby do modlitwy klęka
Ale dach z nią wspólny to dantejska męka
Już za życia splata na skroń aureolę
Chociaż mąż, dzień po dniu, przeklina swą dolę
Najlepsze mniemanie ma o swej osobie
Choć domownik chętniej widziałby ją w grobie
Z naciskiem wylicza, jak wielce się stara
Za to rygor trzyma, jak w pruskich koszarach
Echem huku wrzasków ściany domu puchną
Eksplozji nie ujdziesz, toć skarpety cuchną
Za wzór Matki – Polki w gościach siebie stawia
Podczas, gdy mąż do dom wracać się obawia
W pracy się przechwala, jak lepi pierogi
Już za drzwiami domu, ma ogon i rogi
Na facebook dodaje portrecik rodzinny
Lecz małżonek zawsze jest wszystkiemu winny
Choć ogląda modny serial o miłości
W jej manierach nie ma grama łagodności
Chociaż w domu usta wiecznie ma rozwarte
„Ja mam serce dobre!” – będzie szła w zaparte
Gdy chcesz nazwać sprawy, jak są, po imieniu
Zapomnij o luźnym w fotelu siedzeniu
Uwag czy sugestii nie przyjmuje wcale
Że nie jest ceniona, utyskuje z żalem
Gdy wam w bezradności ręce opadają
Ona: ”czego chcecie, inni gorzej mają!”
Choć najlichszą zupę dzieciom chwalić każe
Za kilka słów prawdy beczy i się marze
Gdy trafi ją ostrze krytycznego głosu
Zrobi z się największą męczennicę losu
Z pretensją wyrzuca: „poświęciłam tyle”
By w popisie tanim lać łzy krokodyle
Ryczy: ”zobaczycie, kiedy mnie zabraknie…”
Podczas gdy domownik błogiej ciszy łaknie
Jak ją udobruchać - martwisz się i głowisz
Żeby wrzask usłyszeć: „bo ty nic nie robisz!”
Na Zdjęciu urocza, dla ciebie Ksantypa
Milcząc przy obiedzie czujesz, że to stypa
Lecą dni i lata, mnoży kłąb siwizny
W myślach żal i gorycz a na sercu blizny
Wiersz nie z tych ambitnych, by się w głowę drapać
Czytając się śmiejesz, by później popłakać
Choć podobnych wierszy pisać mogę wiele
Proste rymowanki mają jasne cele
Jak Janowe fraszki, wiersz musi mieć morał
Nie sądź, Czytelniku, rodzin po pozorach!