Czwartek.
Coraz mocniej odczuwam różnice tą zawartą pomiędzy dynamiką ciał a pasywnością słów w słuchawce. Zamyślenia łyk i kilka metafor brakujących uniesień. I zastygła krew w intymnych zakamarkach. Potem kilka westchnień streszczających sarkastycznie Boga, miłość, sex, wszystko. Słowa pisane nie ranią choć czasem zabolą. Cisza też często boli boli. Moze nawet bardziej niż najgłupsze wykrzyczane słowa. To ona potrafi w naszej głowie tworzyć najgorsze obrazy, odbierać nadzieję, gasić ostatnią iskierkę. W bólu i łzach odbierać sens dalszej drogi. Ale są też słowa które radują tak zwyczajnie np.: kocham, tęsknię, pragnę itd. Słowa które pomimo goryczkowego posmaku mają swoistą slodycz.
Nie wiem po co dziś to napisałem bo wystarczyło napisać ze lepsze są słowa niż ich brak dający niepewność, nieskończenie wiele czarnych myśli i często cierpienie...
xxxxxxx
A teraz trochę o kolejnych moich snach. Wiem że takie powinny śnić się po dwudziestej trzeciej no ale co ja poradzę.
xxxx
Jesteśmy nad rzeką. Zabłąkane powiewy wiatru muskają nasze twarze rozgrzane czerwcowym słońcem. Zamyśleni? Bujnie zielona łąka pomiędzy drzewami i koc zbyt krótki by zmieścić nas oboje. Wpatrujesz się w jakże intensywnym milczeniu w moją twarz, oczy. A ja? Nie ośmielam się zsunąć wzroku na suwak Twych ust by je rozpiąć. Siedzisz opasując swoje nogi ramionami. Po chwili jedna z Twoich dłoni bladzi po mej ręce. Elektryzujące uczucie dotyku,
-Przestań już!!!!! Bo zwariuję!!!!!
Kilka szybkich oddechów
-Albo nie przestawaj. Proszę…..
-Pocałuj mnie wreszcie albo……
Twoja dłoń sunie po mym ramieniu niczym fala potoku po spragnionej wilgoci glebie. Drżę. Energetyczny dotyk dociera do mej twarzy. Delikatnie gładzi a we mnie podrywa się właśnie do lotu stado żurawi zabierając ze sobą caly mój stres i zmęczenie codziennością.
-O Boże!!!!!
-Zbliżasz swoje usta do moich ust tak nieznośnie powoli!!!!
Czuję jak między naszymi wargami przebiegają wyładowania atmosferyczne podobne do tych z przedwczoraj z Moosburga
I już jest ten moment gdy muskasz mnie ustami.
-Nie lękam już się tego
Początkowo tak nieśmiało jakby badając czy możesz...
A ja płonę...
Twoje usta coraz śmielsze – pożądliwe, ręce które zaczynają pieścić moją skórę coraz namiętniej...
-Pragnę Cię!
Jęczę wewnątrz z tęsknoty za żarem Twojej skóry odpowiadając tak namiętnie jak potrafię. Całuję Twoją szyję, dotykam piersi, twarzy, brzucha
Wpijam się w Twoje wargi przejmując kontrolę. Chcę poczuć jak odpływasz. Jak poddajesz się mojej pieszczocie. Niby tak silna a tak całkowicie uległa.
Zabieram Cię płynnymi namiętnymi ruchami do krain rozkoszy zarezerwowanych tylko dla nas.
Dla nas. Na łące nad rzeką.
Tylko we śnie?
Miłego dnia i owocnej pracy Kochani