W największych odmętach truskawkowej goryczy
leżę więc jak na tej pryczy, i w sen zapadłszy
bez zdobyczy żadnej - eter znów milczy
O, truskawko zgniła, przegniła
której nikt nie chce, któraś niegdyś była
wszeteczna
Nie mijam, choć tyś obok zgrzana
nie znikam, choć wzrok wpatrzony w powietrze
w autoportrecie mym, oczy na wietrze
i łez krople wieczne
już lżejsze
Madameschron z boską interwencją
niebieskie lub zielono oko
z dobrej na złą intencją
wodzi za mną szeroko
W cyrku prześmiewczym twe aktorskie walory
kuszą oraz wabią jak perły, amory
wszystko złoto co świeci, instynkt mówi - idź za nią
bo siłę ma w sobie, i moc świętokradzką