Jak się czuję? No... dobrze... tak. Tak, dobrze... chyba.. Nie no, czuję się... a jak mam się czuć, jak dzwonek do drzwi. Lecę z jęzorem na brodzie wraz ze ślinotokiem, wypichcona, podmalowana(lekko tylko), wyperfumowana czymś tam z niszowych(nie no... bo mafia, bo coś tam... to nie będę chyba deo w sprayu używała)... włoski pięknie uczesane... otwieram!
A tu ZONK! Stoi w drzwiach jakaś mizerota, co by z rok nic nie jadła i głosem anemika... przyjmuje Pani księdza?
Spojrzałam na niego i odpowiadam Jego głosem... nie... dzięęę...- kuuuu...- jęęę... baaaa.... rdzooo...
A w głowie zupełnie inna myśl... nie kur...! Nie przyjmuję, bo na księdza czekam a nie na Ciebie!
Buch drzwiami i do widzenia... jestem... zdegustowana. Zdegustowana tym, że jak można coś takiego wysłać pod moje drzwi!? ?????