"Coraz szybciej ulatuje mi pamięć do imion i twarzy. (...) Taka była pod koniec choroba mojego ojca. Ktoś z wielką gumką przychodził i ścierał wszystko, z góry na dół. Najpierw zapominasz to, co było wczoraj, ostatnie umyka to, co najdalej zepchnięte. W tym sensie zawsze umierasz w dzieciństwie.
Mój ojciec wychodził i gubił się na ulicach jak dziecko w obcym mieście. Dobrze, że miasteczko było małe, ludzie znali go i pomagali mu wrócić. Najczęściej znajdowali go na dworcu. Patrzył na pociągi. Raz, gdy na chwilę wróciłem, podążałem za nim i obserwowałem go. Kiedy pociąg zatrzymywał się na dworcu, wstawał i ruszał w kierunku otwartych drzwi, potem zwalniał kroku, zatrzymywał się, rozglądał się bezradnie — jak człowiek, który nagle zapomniał albo zaczął wątpić w sens swojej podróży — i tak samo niepewnym krokiem wracał na miejsce. Powtarzało się to z każdym pociągiem.
W swoim koszmarze stoję w ten sam sposób na jakimś lotnisku, samoloty lądują i odlatują, a ja nie pamiętam, dokąd wyruszyłem. Gorzej, że zapomniałem także miejsce, do którego mam wrócić. I nikt mnie nie zna, więc nikt nie może zabrać mnie do domu".
Georgi Gospodinow "Fizyka smutku"