A jak się przyznam, Maybe, to przeca nie będzie już tajne/poufne/wstydliwe. ?
Oki, mój apetyt na słodycze jest bez dna, lubię podkarmiać umysł, a cukier to właśnie robi. Nie jadam regularnie, a nieraz w ogóle nic na serio przez pół dzionka nie przyswajam, więc mogę sobie pozwolić na ponadnormatywne łasuchowanie. Nawet przy ciężkich pracach fizycznych w Pcimiu opałem są puste kalorie, jak chałwa, czekolada, pierniki.
Druga rzecz to internet. Myślę, by jednak dopłynąć do zmniejszenia mojej bytności w necie, może bez całkowitej rezygnacji, a może jednak całkowicie? Wiele uczę się w necie, co nie zmienia faktu, że jest to uzależnienie.
No i jestem skrzywiona w kwestiach piękna, estetyki, ale cosik zostawię dla siebie. ?