Skocz do zawartości


Tablica liderów


Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 19.07.2020 we wszystkich miejscach

  1. 2 punkty
    Szkoda moze ze gdy ja mowilam to samo, nie było to dla ciebie takie oczywiste Teraz rozumiesz czemu sie tak dobrze z nim dogaduje
  2. 2 punkty
    Lepiej kota czyścić z pcheł niż być jednym z wielu teł. Lepiej w rosę wpaść znienacka niźli kleszcza mieć pod wackiem. Lepiej niezaradnym być niż o dziewce nie móc śnić. Lepiej gruszki mieć na iwie niźli ananasy w piwie. ?
  3. 2 punkty
    jeśli od kilku lat twój świat stanowi powierzchnia twojego mieszkania a wyjście do kościoła albo do lekarza traktujesz jako wielką wyprawę to uwierz mi ze codzienne pisanie moze polepszyć twoje życie. znaczy ja tak uważam jednak spodziewam sie ze druga strona potwierdzi ja jeszcze mam kontakt z ludźmi w pracy wiec moze i mniej doceniam
  4. 2 punkty
    lepiej przeszukać starocie niż iskać pchełki na kocie Starocie na giełdzie. lepiej dłubać sobie w nosie niż pośliznąć sie na rosie
  5. 2 punkty
    Ciekawe czy wskoczy to zdjęcie, czas podstawówki ?
  6. 2 punkty
    Ja nie uważam że to gorszy sort. Mam kilka znajomości netowych, które przetrwały już ponad 10 lat i mają się dobrze. To jest inny poziom znajomości, ani gorszy, ani lepszy. Inny.
  7. 1 punkt
    Witam zacne Grono! Zarejestrowałam się tu z zaproszenia Jacka i mam nadzieję, że wszyscy miło spędzimy czas.?
  8. 1 punkt
    Nie powiedziałaś o co chodzi, bo nie chciałaś, a ja wróżka nie jestem. A co do Krzysia nie wiedziałam do końca czy to on. Dopiero jak napisał o opiece.
  9. 1 punkt
    Wiem, rozumiem, to są sytuacje wyjątkowe i oczywiste i o takie sytuacje mi tu nie chodzi. Dodam że się trochę znamy z innego forum Wiem o twojej sytuacji. Zresztą też zajmowałam się 3 lata kimś bardzo bliskim, ale na zmianę z siostrą i pracowałam, dlatego psychicznie jakoś to zanosiłam, ale też czasem z trudem. Pozdrawiam i życzę siły. W realu moi znajomi to naprawdę znajomi i coś tam o mnie wiedzą. Bo niby skąd by byli znajomymi? Przecież z ulicy ich nie wzięłam. A na forum jest zbieranina obcych ludzi. Resztę myślę że wyjaśniam wystarczająco i nie muszę nic dodawać. ?
  10. 1 punkt
    Ps. A tak a propos tematu spotkań... co byście powiedzieli na wspólne spotkanie forumków i forumek (jak to kiedyś ładnie określiła pewna Czarnopiórka). Dałoby się coś takiego zorganizować? Ktoś byłby chętny? Ja zgłaszam się jako pierwszy chętny, tak wstępnie, bo terminy i miejsce to kwestia dogadania
  11. 1 punkt
    Tak mi się właśnie skojarzyło
  12. 1 punkt
    Czyli Ty jesteś Ania? Pięknie ?
  13. 1 punkt
    Piszesz Maybe, że "nie nie znika ten z realu, bo nawet jak to zwyczajny przelotny znajomy to wie o mnie więcej niż np. ty czy inni". To raczej nietrafny argument. Przecież mamy wpływ na to, co drugi człowiek wie o nas. Nr telefonu może znać i znajomy realny i wirtualny... (a właśnie... tak na marginesie - czy rozmowa telefoniczna z wirtualnym znajomym oznacza podniesienie tej znajomości do rangi znajomości realnej?). Wirtualni i realni znajomi mogą więc mieć o nas dokładnie te same informacje, jeśli zdecydujemy się je przekazać. Kwestia zaufania? Że niby realnemu można powiedzieć więcej, bo to mniejsze ryzyko? Cóż, realni znajomi mogą się również okazać realnym zagrożeniem. To, że ktoś ma o drugim człowieku dużo informacji, zna jego adres i wspólnych znajomych nie znaczy od razu, że po tym spotkaniu przy kawiarnianym stoliku, przy którym ten ktoś mu się zwierzy ze swojego problemu, zechce się tym drugim człowiekiem nadal interesować. A jeśli się nie interesuje... jeśli odchodząc zajmuje się już całkiem czymś innym, to w zasadzie jest to to samo, co zamknięcie laptopa przez osobę, która nie zamierza głębiej angażować się w sprawy rozwijane za pośrednictwem internetu, czyż nie? W moim przypadku niektórzy znajomi poznani przez internet, z którymi nigdy się nie widziałem, może nie wiedzą o mnie więcej, niż ci z codziennego życia w realu, ale wiedzą coś, co może być dla mnie bardziej istotne, niż ilość informacji, jaką mają o mnie "realni". I na podstawie takich informacji, w skrócie rzec można, że pochodzących z wnętrza, wchodzimy ze sobą w relacje, można się w ten sposób również wspierać, jeśli do wsparcia nie jest konieczny dotyk i kontakt fizyczny. Jest jeden aspekt, w którym znajomość wyłącznie internetowa nie ma racji bytu - to potrzeba seksu. We wspieraniu ważne są chęci. Czy ktoś ma ochotę poświęcić swój czas na cudze problemy i czy ma odpowiednią mądrość lub inne środki, by pomóc. Czasami wystarczy wysłuchanie, poczytanie i popisanie. Czasami trzeba czegoś więcej (zdarzyło mi się wesprzeć przelewem znajomą "wirtualną". Wystarczyło, że była mi bliska i potrzebowała akurat takiego wsparcia). Jeśli z kimś wirtualnym mi nie "iskrzy", to ewentualne spotkanie w realu nie jest dla mnie żadnym atutem i nie byłby to sposób na podniesienie wartości tej znajomości w moim odbiorze. Piszesz: "Oczywiście że internet to stoliczek kawiarniany ale przy nim nie zawiera się głębokich relacji, tylko chwilowe, powierzchowne, a ja nie o tym mówię". Może "się nie zawiera", ale ja niejednokrotnie zawierałem głębokie relacje oparte na sympatii i zrozumieniu, które trwały dłużej, niż chwilę I nawet jeśli po latach częstotliwość kontaktów słabła lub zanikała, to wspólnie wpływaliśmy na nasze światy i nadal są dla mnie ważnymi osobami, na równi z tymi, których lubię "w realu". Maybe - przecież nie jest tak, że się z Tobą nie zgadzam. Dla Ciebie "wirtualne" znajomości są niepełnowartościowe, no i O.K. To Twój wybór i kwestia Twoich preferencji. Ja wskazuję, że można inaczej, co nie znaczy, że chciałbym Ciebie przekonać do zmiany Twoich oczekiwań Myślę też, że chyba nie wmawiam Ci niczego, czego nie napisałaś. Można oczywiście iść schematami i skrajnościami - z jednej strony brak dążeń do spotkania w realu to kłamstwo, z drugiej dążenie do spotkania to seks. Pomijając te skrajności: dlaczego ktoś fajnie dyskutujący z innym dyskutantem, rozmawiający z innym rozmówcą powinien chcieć spotkać rozmówcę, jeśli interesuje go rozmowa? Pan X fajnie rozmawia o matematyce z panem Y, ale się nie spotykają... czy coś tracą? (Tu dodam, że to nie jest wydumany przykład - piszę z własnego doświadczenia)
  14. 1 punkt
    Tak, zgadzam się w pełni @Maybe że jeśli jest możliwość to jak pisałaś wyżej, kontynuować znajomość i relacje dalej, pielęgnować. Tu w jakiś sposób też można. Ale u mnie wyjście z domu to bez zastępstwa nie jest możliwe. A co do odwiedzin i to ludzi z którymi bylem zżyty, to tak do trzeciego roku opieki jakoś to wyglądało. Potem , no cóż, wizyty i odwiedziny jeśli są, to bardziej oficjalne, bo pogadać nie ma jak. A i dobrze jak akurat jest zona w domu, bo przynajmniej ktoś sie odwiedzającym zajmie. Czyli to spłycenie przychodzi samo z siebie. Ja to tak określam, bo takie oficjalne zdawkowe rozmowy mnie nie cieszą. Może to już tak mam, ale nie sadze by się to zmieniło.
  15. 1 punkt
    No nie nie znika ten z realu, bo nawet jak to zwyczajny przelotny znajomy to wie o mnie więcej niż np. ty czy inni. Z człowiekiem w realu wiąże mnie coś wiecej, zawsze jakaś dodatkowa płaszczyzna. Ma mój nr telefonu, adres zamieszkania, inni wspólnie znajomi itp. Już pisałam o tym I nie chce mi się powtarzać - jeśli mam do wyboru osobę bliska w realnej przestrzeni, z którą w sytuacji dla mnie trudnej mogę się umówić na kawę I pogadać i osobę bliska z netu - zawsze wybiorę ta pierwszą. Druga zawsze będzie z braku laku, w zastępstwie. Dlatego dla mnie ważniejsze są znajomości realne a nie matrixowe. Realne mają szanse przetrwać próbę czasu, a matrixowe nie mają tej szansy i skazujesz je na niepowodzenie w momencie, gdy decydujesz się, że z tym ponoć wartościowym człowiekiem poznanym w Matrixie będzie to tylko znajomość w necie. ---- o tym też pisałam. Reszta to wmawianie mi czegoś czego nie napisałam. Wiem że czytanie ze zrozumieniem to trudna sztuka ale osiągalna. Jednak bywa irytujące, ciągle tłumaczenie tego samego. Oczywiście że internet to stoliczek kawiarniany ale przy nim nie zawiera się głębokich relacji, tylko chwilowe, powierzchowne, a ja nie o tym mówię. W życiu realnym nie zapraszasz wszystkich poznanych do swojego życia osobistego podobnie tutaj, ale jeśli już kogoś bardziej polubisz - i nie piszę też wyłącznie o miłości - więc jeśli wchodzę w jakąś relacje bliższą, gdzie opowiadam o swoich sprawach osobistych i zwierzam się, to wolę, żeby była to osoba realna zanim całkowicie tego kogoś wpuszczę do środka moich spraw i życia i zawsze taką wybiorę , bo wole życie smakować wszystkimi zmysłami, a nie przez papierek - tak ciężko to pojąć? Napisałam już wszystko i więcej nie mam już nic do dodania. Wystarczy przeczytać ze zrozumieniem. ? i później dopiero sie nie zgadzać. A nie wałkować ciągle to co było już napisane. Taka sytuację doskonale rozumiem.....to są właśnie te wyjątki, sytuacja gdy nie mozesz inaczej, że trzeba korzystać z tego co jest i się cieszyć z tego. Ale nie rozumiem ludzi, którym nie stoi nic wielkiego na przeszkodzie, a szukają wymówek żeby nie spotkać się, nie pogadać, nie zrobić czegoś wspólnie z osobą niby która podziwiają szanują lubią zwierzaja się jej, tylko wolą tkwić w Matrixie. Widzę jeden powód takiego postępowania - kłamstwo. Mogą mnie tacy ludzie dziwić, no i dziwią. 
  16. 1 punkt
    Mogę jedynie to potwierdzić, że tak jest. Owszem czasem ktoś odwiedzi, ale gdy ja i tak 80 procent czasu jestem zajęty chorą, to trudno by ktoś nie mający na codzień do czynienia z tego typu opieką się dobrze. Ja też, dlatego codzienne kontakty i rozmowy z osobą zająca mój problem i mająca powiedzmy podobną sytuację dla mnie jest wsparcie ogromnym. Czasrm z kimś innym nawet rozmowa telefoniczna stanowi klopot, jak po piętnastu minutach już czuje się że mi przeszkadza. To tsk w skrócie i nie zamierzam zachęcać nikogo do rezygnacji z normalnego życia w realu. Tu kontakty w realu spłaca po prostu sytuacja.
  17. 1 punkt
    Idąc tym tropem: Anielica - moje wirtualne wizerunki, awatary
  18. 1 punkt
  19. 1 punkt
    ocalmy - ubezpieczenie komunikacyjne (OC) w trosce o Almę autosany - uwaga! samochód Słonecznej łamani - urzekająco piękny sposób, w jaki Amani wypowiada "r" poniekąd w związku z powyższymi zastanawiająco przypałętał mi się do głowy wyraz... pożycie = mogący oznaczać klęskę rolniczą zwiastującą kłopoty z mąką żytnią albo może... buszowanie w zbożu?
  20. 1 punkt
    Nieprawda Nie rozumiecie zresztą ostatecznie najważniejsze jest codzienne wsparcie, a nie to czy ktoś raz w życiu da rade realnie przyjechać (jak dla mnie sluzyloby to wyłącznie weryfikacji realności)
  21. 1 punkt
    Ni bankstera ni biedaka Lepiej zaradnego mieć chłopaka Lepsze ananasy z puszki Niż na wierzbie gruszki
  22. 1 punkt
    Miłość schować w sercu i szarym się trudzić zdobywaniem chleba tego powszedniego no i może trochę żeby coś do niego było też w lodówce albo gdzieś w spiżarce no a resztę czasu przeznaczyć na harce gdzieś nad brzegiem rzeki lub w lesie zielonym w naszym pięknym kraju zgrabnie położonym Ile jest tej ,,Reszty,, tak się zastanawiam czy o pustym zbierze teraz nie rozprawiam? Czy może tu trzeba trochę przebiegłości by wysupłać chwilę dla swojej miłości? By życie nie było tylko ciągłą pracą....
  23. 1 punkt
    Tak jest bo każda znajomość tak czy owak ewoluuje jedna w dobrą stronę inne w gorszą. Jeszcze inne stają się bardziej dojrzałe uwzględniające więcej aspektów i stawiające znajomość we właściwym położeniu. To bardzo ważne. To miłe bo chcę być Twoim przyjacielem. Mam trochę smuteczków. A czemu sie nie zakochałeś? W Twoim mieście tryle atrakcyjnych dziewczyn. Chodzą sobie tam po tym ryneczku falując swoimi zmysłowymi wdziękami. Zauważyłem tam też smagłych obcokrajowców. Maszkarą u Was tacy czy to tylko przypadek? Nie mam nic przeciwko im tak tylko pytam bo rzucili mi się w oczy a wiem że miejscowi nie zawsze ich akceptują. To prawda. Smutna ale prawda. Na szczęście tu jest z tym lepiej bo zauważę że my jesteśmy dla siebie w miarę znośni. Gdyby jeszcze nie te Twoje Aniołku uszczypliwości i podeskubywanie oraz teatralne fochy Tosi bylo by super ( to był żart ?) Ostatnio spotkałem się z Sany. Jeszcze nie ochłonąłem z wrażenia. Trafiliśmy na siebie tak przypadkiem wśród tłumu obojętnych ludzi. zamieniliśmy ze sobą kilka słów i umówiliśmy się na kolejne spotkanie. Czyżby cos się kroiło? Nie wiem. Opowiem o tym jak się stanie. Nie wiem czy to usprawiedliwia ,,powierzchowne traktowanie,, ludzi tudzież kontakt z nimi. To wszystko wg mnie zależy od indywidualnego podejścia
  24. 1 punkt
    Lepiej podejrzanego unikać niźli z prawem się borykać
  25. 1 punkt
    Nie lubię teoretyzować, to ze swojego "podwórka". Po prostu sytuacja osobista ogromnej rzeszy ludzi opiekujących sie od lat kimś chorym , niepełnosprawnym. To mi się nasunęło, bo mam akurat podobnie, ale przyczyn może być cala masa., Zatem jest to możliwe i się dzieje.
  26. 1 punkt
    Lepiej mieć jednego franka niż długi w bankach
  27. 1 punkt
    smuca mnie stwierdzenia ze znajomości internetowe to gorszy sort. według mnie nic im nie brakuje. a w realu mam mniejszy kontakt z ludźmi.... bardziej powierzchowny
  28. 1 punkt
    Lepiej zjeść garnek kapusty niż żołądek mieć pusty
  29. 1 punkt
    Po drugiej stronie nie ma rodzin jak na Ziemi...wszyscy tworzą jakby jedną rodzinę i łączy ich miłość. Nie jest wiadome, która dusza trafia na jaką "półkę". Te które potrzebują pomocy, np. przebaczenia lub zgody, bo rozstały się z kimś w gniewie albo bardzo kochające swoją połówkę lub dzieci przebywają często wśród nas żywych ludzi. Dlatego warto pamiętać by w czasie pogrzebu powiedzieć szczerze, że wszystko wybaczam kocham, jeśli zaistniała tak a sytuacja.
  30. 1 punkt
    A ja je do końca tak uważam. Wcale nie podzielam opinii, ze jak ktoś ma poukładane życie, znajomych czy przyjaciół, to na forum jest dla zabicia czasu. Moglabym to odwrócić, pytając, kto, kto ma rodzine, przyjaciół i znajomych nudzi się albo rozrywki szuka w necie?? nie odwrócenie jednak, bo wiem właśnie, ze ludzi mozna traktować poważnie w necie, bez znaczenia na relacje w życiu realnym. Ja mam rodzine nawet kochana, mam przyjaciół i znajomych. I mam czasem tak, ze po spotkaniu ze znajomymi, zerkam, co nowego na forum. Nie z wszystkimi potrzebuje przenosić znajomosci. Czasem zostawiam je w necie. Mam kilka takich na interii. Wymieniamy się wiadomościami, wrażeniami, spostrzezeniami. Kogoś czasem nie ma pół roku - nie szkodzi. Dlaczego? Ponieważ lubie. Czasem poruszam tematy, których nie poruszam ze znajomymi. Forum to skupisko różnych charakterów i osobowości. Trgo czasem brakuje w życiu realnym. Oczywiście, ze nie ma, co się spierać, kto jest ważniejszy. To każdy musi wiedzieć sam. Ja Wam powiem tylko jedno. Jak się przeprowadzałam i znajomi nie mogli nam pomoc i poruszyłam ten temat na forum, to na priv zameldowali się ludzie, z którymi tez tylko rozmawiałam w tematach, ze przyjadą i pomogą. Dlatego dla mnie ludzie z forum, to ludzie, nie nicki. Szanuje czyjś czas i czyjeś potrzeby. Nie wnikam, po co tu jest i dlaczego go nie ma. argument, ze ktoś nie ma życia prywatnego i dlatego siedzi na forum, słyszę często. Może i tak być, bo życie się różnie układa. Wcale jednak nie jest to reguła....
  31. 1 punkt
    No ale przychodząc na forum, nie oczekuję, że się z kimś zaprzyjaźnię, czy poznam realnie, tylko zaglądam tu żeby porozmawiać z ludźmi, którzy kryją się za nickami.
  32. 1 punkt
    Dlaczego? Jeżeli spotykasz się w necie z osobą którą znasz już dobre parę lat, a nie masz np możliwości spotkania się na kawie, to takie spotkanie może mieć jakąś wagę. Tak sądzę. A to co prawdziwe rzeczywiście jest za oknem, ale nie tylko. Pozdrawiam
  33. 1 punkt
    Nie chciałam zabierać głosu w tej rozmowie, ale... chciałam tylk odpowiedzieć na ostatnie pytanie - ja stawiam. Dla mnie ludzie z forum są ludźmi, przekonuje się, ze maja różne zamiary i różne intencje. Są jednak ludźmi. Jeśli ktoś wychodzi z inicjatywa spotkania czy wymiany telefonami - nie widzę w tym nic złego. Jeśli ktoś chce być tylko forumowym ludziem - również szanuje. Czy udają? Jasne... są jednak tacy, którzy nie udają. Nie analizuje już jedynie, których więcej.....
  34. 1 punkt
    Ale te literki pisze prawdziwa osoba. Fakt, że tworzymy sobie jej obraz, ale skupiamy się na tym co ma do powiedzenia, co chce przekazać. Np. załatwiając jakąś sprawę przez telefon,też nie widzi się drugiej osoby, a jest się przekonanym, o autentyczności rozmówcy.
  35. 1 punkt
    To Ty nie jesteś prawdziwy? I Inni też nie? I ja? ? Też jestem Ci rada, chociaż nie jestem kwiatuszkiem, i Twoje opowieści chętnie czytam i limeryki i wszystkie strony umysłu...
  36. 1 punkt
  37. 1 punkt
  38. 1 punkt
    Lepiej zostać komiwojażerem Niż przedstawiać się: że jest się zerem
  39. 1 punkt
    zawsze Cię będę pamiętać J....
  40. 1 punkt
    Tę piosenkę chyba pierwszy raz usłyszałam w filmie i od razu się zakochałam...
  41. 1 punkt
  42. 1 punkt
    Wiele mnie zastanawia. Element śmierci to spotkanie z bliskimi. A co jeżeli ludzie najbliżej ze mną spokrewnieni nie byli mi bliscy? Czy Pan Bóg każe mi się z nimi spotkać? Jeżeli w Niebie nie ma zwierząt to nie jest ono dla mnie przestrzenią wiecznej szczęśliwości. Będę nim rozczarowana.
  43. 1 punkt
    A nawet partnerka kilku panów śledzi
  44. 1 punkt
    Kabaret Elita tworzył swego czasu taki słownik. Ich pomysły to np.: magnat - mąż chudej żony pierścień - zanik biustu ginekologiczny - rodzaj alkoholu wytwarzany w zgodzie z naturą panama - mężatka hetman - zapalony podróżnik tuman - ten z kolei nie lubi podróżować ...i wiele innych.
  45. 0 punktów
    Lepszy wierny Franek niż ktoś, kto ma dziesięć kochanek.
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...