Niekoniecznie tak. Owszem, mamy coś do powiedzenia, nawet możemy te rzeczywistość kreować. Pełna zgoda, tylko dla mnie rzeczywistość zwyczajnie wręcz musi mieć różne barwy. Dlatego nie koncentruje się na tych smutnych wiadomościach, ale dopuszczam je do głosu. Wyciągam z nich to, co jest albo może być dla mnie ważne. Czy to jest destrukcyjne? Ja uważam, ze nie.
tragedia zawsze zmienia nasze myślenie. I również zgoda. Można się podnieść albo upaść. Trudno mi jednak wyobrazić sobie, ze w obliczu wielkich ciosów, bezradności i niemocy potrafimy się cieszyć z trgo, ze np. Kawa smakuje albo ze ptaszki śpiewają. Jakby trochę to potwierdziłeś, pisząc, ze na początku było Ci ciężko. I to jest dla mnie sedno - jeśli coś tracisz, jeśli z czymś musisz walczyć - perspektywę postrzegania masz zupełnie inna. W zwyczajnym życiu problemy problemy tworzą zupełnie inna skale. Przykład: straciłeś prace. Możesz się załamać, bo nie masz na czynsz, bo to porażka w Twoim życiu, bo jesteś jedynym żywicielem rodziny itd. Możesz jednak szukać pozytywów - nowe możliwości, nowe perspektywy, i tak nie lubiłeś swojego szefa. To napędza Cię do działania, - zgoda. Jeśli jednak w przeciągu pierwszych sześciu miesięcy nie znajdziesz pracy, skończyły Ci się oszczędności, a dzieciom musisz kupić nowe buty i kurtki - jakie myśli przeważają? Z jakich błahostek będziesz się cieszyć?
Wg mnie potrzebujemy czasem pogrążyć się w czarnych myślach, potrzebujemy takiego upadku, by zacząć szukać drogi do wyjścia. Małe rzeczy tez są potrzebne, to jednak bardziej taka kamizelka ratunkowa, kiedy dryfujesz na otwartym morzu i nie masz już siły płynąc do brzegu - ona Unosi Cię nad woda...