Dla mnie jest to szczególny czas. Od roku staramy się z partnerką o dziecko. Myślimy nawet, by zrobić badania (mamy świadomość, że może nam się nie udać), bo pomimo starań nie udaje się jej zajść w ciąże, aż pewnego razu, wybranka (wtedy) mojego serca z zakupów wraca z bucikami, które mi wręcza. Szok! Jest już po badaniach u mojej znajomej. Jest szansa, że zostanę ojcem! Nigdy nie zapomnę badań USG, samo to bicie małego serca. Fenomen!
Ciąża jest zagrożona. Parę razy hospitalizacja. Dbam i chucham na zimne. W między czasie wykańczam nasz dom i tworzę idealny pokój dla naszego dziecka. Nie chcemy znać płci, byleby było zdrowe (jak to młodzi przyszli rodzice).
W między czasie pracuję w spółce mojego św. pamięci ojca. Nagle dostaję telefon "Rodzę, przyjeżdżaj". Uciekam z pracy. Jestem przy porodzie i rodzi się syn. Sam nie wiem jak to przeżyłem. Pamiętam to jak dziś, ale zarazem wiem ile mnie to emocji kosztowało.
Urodził się synek w 2003 roku,
Życzę każdemu tych przeżyć, a głównie tym sceptykom, którzy nie chcą dzieci
To tak w skrócie, ale chyba każdy rodzic wie ile to pięknych chwil w tym czasie im towarzyszy