Jeszcze dzień nie rozpoczął się na dobre bo niebo było bardziej czarne niż jasne a ja jeszcze kończyłem ostatnie senne marzenia wtulony w swoją cudowną pluszową kiedyś biała fokę i fioletowego słonia z miękką od smarkania trąbą. Na dokładkę by nikt nie podglądal moich marzeń zakopałem się z moim zwierzyńcem pod kołdrę albo jak kto woli kordłę...... zaraz....a o czym to ja miałem mówić???? Acha! A więc w czasie gdy właśnie budził sie kolejny leniwy dzień ni stąd ni z owad na dole prawdopodobnie w kuchnio-jadalni rozległa sie muzyka Była zbyt głośna zbyt uciążliwa. Wkurzony wyskoczyłem z łóżka. Dobrze że się połapałem że śpie na golaska już otwierając drzwi. Wróciłem szybko narzucając na swą nagość różowa koszulę z misiem chrapiącym.
Na dole były zapalone wszystkie światła. Z głośnika płynął śpiew jakiejś biesiadnej ekipy ......niech żyją nam.... Na stole leżał nienagannie wyprasowany w serduszka odświętny obrus a na nim spory kryształowy, trochę staroświecki wazon wypełniony ogromnym pękiem czerwonych goździków. Rozglądałem sie uważnie poszukując sprawcy tej dziwnej hałaśliwej i bardzo głosnej pobudki jednakże nie widziałem nikogo. Na pewno nie był to Bili bo wyłonił się ze swojego pokoju rozczochrany jakby walczył ze stadem nocnych mar i strzyg w tym swoim śmiesznym ( ale siara) niebieskim szlafroczku z czerwono-żółtym znakiem supermena na plecach. Powoli pojawiali pozostali domownicy. owinięta w koldre Zuzia, Słoneczna w papilotach na głowie, Weronika jak zwykle zadbana jakby spała na stojąco w swoim nienagannie leżącym czarnym okryciu z Hau u nogi. Wyłonił się nawet Rawik. Powoli wszyscy zaczynali schodzić po schodach na dól. Niezwykły był to widok bo nawet zwykle bardzo zadbana i pedantyczna Aliada pojawiła się bez makijażu i raczej rozwichrzonej fryzurze. Ciągle w mojej głowie trwalo zastanawianie kim jest sprawca tego wszystkiego. Jeszcze raz rozejrzałem się po rozbudzonych Jest Sisi i Maybe chyba są wszyscy. Więc?
No i okazało się kto to taki. Spod stołu powoli wygramolił się Jacek. Taki odświętnie ugrany w czystej koszuli i wyszorowanymi paznokciami. No i tą swoją grzywkę chyba przyklepał na cukier bo była jakaś taka płaskata i błyszcząca. Gdy już pojawił się w pełni rozpoczął swoja recytację:
Ja mały robaczek
wylazłem na krzaczek
nie umiem więszować
tylko wszystkie panie w buźki pocałować
Zapanowało zdziwione milczenie. Tak chwilę trwało. A potem pozazdrościłem temu cwaniaczkowi bo wszystkie dziewczyny poleciały z piskiem do Jacka tak jakby mnie i innych chłopaków tu nie bylo. A wszystkie z wystawionymi do całowania dzióbkami i chyba dość nie kompletnym przyodziewkiem. Lizus. Coś trzeba było zrobić z tym bo to nie sprawiedliwe. Wskoczylem na najbliższe krzesło i:
Na górze róże na dole fiołki
jesteście panie nasze Aniołki
Na górze róże tuż koło bramy
wszyscy Was tutaj bardzo kochamy
Każda z Was piękna i tak urocza
urocza nawet gdy bez warkocza
w dniu tego święta każdej Kobiety
chciałbym Wam rozdać piękne bukiety
Nie takie z kwiatów bo to banalnie
a ja bym wolał tak unikalnie
na forum uśmiech i jestem mily
chciałbym żebyście co noc się śniły.
Po wygłoszeniu tego skomponowanego na szybko wierszyka triumfalnie uniosłem ręce do góry by zwrócić na siebie uwagę bo pobyt Jacka w centrum zainteresowania byl dla mnie nieznośny i wtedy Zuzia powiedziała ze śmiechem:
- Dyziek. Ty nie masz majtek pod spodem i coś chyba sie wyłoniło....
Wszystkim Domowniczkom Wszystkiego najlepszego w Dniu Kobiet.