I na takiej prostej zasadzie w Polsce zdobywa się głosy. Kościół przekonuje, że katolik powinien głosować na partię, której postulaty zgodne są z nauczaniem Kościoła... i chociaż takiej nie ma, to w sposób mniej lub bardziej zawoalowany KK wskazuje właściwych kandydatów, nawet jeśli głoszone przez nich wartości z chrześcijaństwem się rozmijają. Przykład - ostatnio okazuje się, że największą wartością chrześcijańską jest rodzina i to o nią trzeba walczyć m.in. z rzekomą ideologią LGBT, bo przecież dzieci nie mogą urodzić się ze związku ludzi tej samej płci. Tymczasem w Ewangelii Jezus degradował rolę rodziny w stosunku do wspólnoty, wprost mówił, że od rodziny należy odejść i że rodziną są dla Niego ci, którzy Go słuchają a nie matka i ojciec. "Kto nie znienawidzi ojca i matki i siostry i brata a nadto i siebie nie będzie miał w nienawiści i nie pójdzie za mną, nie jest mnie godzien." A w innym miejscu, gdy przyszli do Niego uczniowie mówiąc, "przyszła Twoja matka i ojciec i oczekują Ciebie" odpowiedział im "ci, którzy mnie słuchają to moja matka i mój ojciec i bracia". Kościół promuje małżeństwa, jako wartość chrześcijańską, oczywiście określając to szczegółowo jako "nierozerwalny związek mężczyzny i kobiety, w którym rodzić będą dzieci"... i co? Nie przeszkadza im, że żadna z partii nie ma w programie zniesienia prawnej możliwości rozwodu. "Co Bóg złączył, niech człowiek nie rozłącza" jest o wiele mniej ważne od tego, że to mężczyzna i kobieta mają być. Gdyby w sprawie małżeństwa chcieć posłuchać głosu Apostoła, to też wyszedłby zgrzyt, bo w Ewangelii Apostoł Paweł zachęcał do... samotnej drogi do Boga i do niezawierania małżeństw. "Chcesz poślubić dziewicę? Dobrze. Ale jeszcze lepiej będzie, jeśli jej nie poślubisz". "Masz żonę? nie opuszczaj jej. Jesteś wolny? Nie szukaj żony".
Partiom lewicowym z kolei blisko jest do chrześcijańskiej wrażliwości, do empatii, bardziej są skłonni do udzielania pomocy potrzebującym, ale... w ich ustach nie ma tych potrzebnych formułek o wartościach chrześcijańskich, więc ci odpadają.
Dla katolika kluczowe powinno być to, że nie można służyć dwóm panom. Albo służysz Bogu, albo sprawom ziemskim. Bogu, albo rodzinie (symbolizującej tu państwo). Albo Twoimi braćmi są wszyscy chrześcijanie na całym świecie, albo tego nie rozumiesz i dbasz o granice swojej rodziny.
Niestety, w wyborach na znaczeniu zyskują etykietki, również te o treści "wartości chrześcijańskie", a że są bez pokrycia to mniej istotne.