Ech, no i się wróciło. Było okropnie, bo ciżba niesamowita prawie wszędzie. Ale, mniejsza o to. Za to dziś sobie odbiłem w trasie z powrotem. Wszyscy jadący na południe mieli słońcem po ryju, a ja z bananem słońce najpierw z tyłu, a potem z boku wygodnie. I the Waterboys z górskim wiatrem. Piknie się jechało. Chodziło nieco mniej piknie. Dobrego wieczora !