Jak zwał się ten okres tak się zwał...komunizm czy socjalizm, ale po wojnie...ludność zastraszona przeżyciami wojennymi bała się nawet głośniej kichnąć, by nie stać się poszkodowanym, ale z czasem nabierali odwagi.
Rolnicy po wojnie nie stracili praw do swojej ziemi. Ziemie zabrane i utworzone PGR z mojej wiedzy były to raczej słabe gleby i nikt do nie rościł praw. bo pokolenie dziedziców wyjechało na Zachód po zorientowaniu, że ziemie im zabiorą, więc swobodną ręką z tychże tworzono PGR. Czy to było złe rozwiązanie?
Myślę, że nie.
Ludność po wojnie nie miała byłego własnego dachu, więc osiedlała się w zabudowaniach poniemieckich bądź tam co zostało po dziedzicach i ci wszyscy podejmowali pracę w PGR-ach.
Prywatne rzemiosło też funkcjonowało, ale indywidualnie jak teraz firma nie mogło istnieć, a więc tworzono cechy branżowe. Nie wiem tak to funkcjonowało...zapewne tam podatki jakieś musieli płacić, ale wiem, że przedsiębiorcy nie bankrutowali jak to obecnie często się dzieje.
Życie było na kredyt, bo jakoś z budżetem stale było ciężko, mimo, że ludzie społecznie przepracowywali sporo godzin ponad normę.
Lekarze przyjmowali wszystkich zgłaszających się pacjentów czasami po 60 i więcej osób dziennie, zakładach nikt nie odmówił pracy ponad normę...oczywiście za zapłatą.
Ale były i dobrodziejstwa dla społeczeństwa:
-zasiłki rodzinne do pensji na dzieci i żonę zajmującą się domem.
-leki dla emerytów i rencistów były na receptę za darmo.
-dofinansowanie do wczasów pracowniczych oraz kolonii i obozów dla dzieci...w każdym roku, później co drugi rok.
- do pensji dokładano tzw. socjal...czyli na pranie odzieży służbowej, na ręczniki, mydło i herbatę bądź zakłady pracy robiły zakupy i pracowników zaopatrywano.
Mimo, że szkoły pękały w szwach, bo klas w poziomie było od a do p...uczęszczano na dwie lub trzy zmiany, a w klasach było do 40 uczniów, to do szkoły średniej po zdaniu egzaminu dla każdego było miejsce...podobnie na studiach, ale tu fory mieli pochodzenia chłopskiego i robotniczego, bo dostawali dodatkowe punkty za pochodzenie.
W przedszkolach zawsze gdzieś było miejsce...podobnie w żłobkach.
Każdy kto poszedł do "Białego Domu" (Komitetu Partii) ze skargą bądź sprawą nie możliwą do załatwienia...z reguły dla takiego petenta załatwione było pozytywnie.
Bez gdybania to tyleż w temacie...a o negatywach może ktoś inny napisze i wtedy wywiąże się dyskusja,