no to może pomedytuj sobie. W medytacji chodzi o to, żeby zapytać siebie, co jest świadome moich uczuć i żeby powrócić do świadomości właśnie i zeby świadomie życ i nie narzekać na siebie. Np Rupert Spira uczy tak: Czy jestem świadoma/y ? I dzięki temu pytaniu, wracasz do bycia poprostu.
(Ale jak masz dużo wypartych jakiś wspomnień w nieświadomości,czyli w twojej rodzinie było bardzo dużo brzydkich spraw zamiatanych pod dywan i każdy udawał, ze jest okej, to nie medytuj bo oszalejesz.)
Jeden taki nauczyciel Eckhart Tolle w jedną noc chciał się zabić, pomyślał: nie mogę już żyć z sobą, zatrzymał się wtedy i pomyślał, jak to nie mogę, żyć z sobą, to jest nas dwóch? I tak doświadczył totalnego rozpuszczenia się fałszywego ja w świadomości i od tamtego czasu jest szczesliwy i nie obwinia rodziców, że całe jego dziecinstwo się kłócili i miał przez nich depresję lękową i ataki paniki, do 29 roku życia, kiedy to nastąpiła ta transformacja. Zresztą odkrył prawdę, że rodzice są twórcami jego ciała, a nie tego czym w rzeczywistości jest.