Dla mnie od zawsze piękna kobieta była ta, która nie potrzebowała w/w kroków, by coś poprawić. Nie lubię przesadnej tapety u kobiety, bo od razu zapala mi się lampka, że są jakieś kompleksy i inne problemy.
Znałem taką, która przed obudzeniem się jej faceta musiała się wymalować, by znów "pięknie" wyglądać. Czasem się z niego śmiałem i zadawałem pytanie "czy Ty ją widziałeś kiedykolwiek bez makijażu?".
Jestem za podkreśleniem (bez przesady) urody, ale natura musi być według mnie na pierwszym miejscu.
Co do samych operacji plastycznych, to już to jest samo w sobie chore, że nawet kobiety o tym myślą. Zrozumiem tylko przypadki, gdy kobieta np. jest po wypadku, są blizny itp., coś trzeba poprawić, zmienić, by wyglądać jak przedtem.