No i już po świętach dobrze że dziś jest w miarę ciepło i wieje lekki wiatr to powysychają te pomoczone w czasie ,,mokrego śmigusa,, ubrania. Nigdy bym nie pomyślał że kilka wiaderek po twarożku sernikowym i beczka z deszczówką może sprawić tyle radości. Rawik jak zwykle w takich psotnych sytuacjach wiódł prym a cała akcja zaczęła się od tego gdy zakradł sie do pokoju Jacka z tym małym wiaderkiem i powoli unosząc kołdrę chlusnął po rozgrzanym w pieleszach Jacku. Od tej pory można przyjąć że sytuacja wymknęła się spod jakiejkolwiek kontroli. Jacek w związku z tymże nie mógł dogonić zwinnego Rawika wpadł do pokoju Słonecznej i porwawszy jego lokatorkę wrzucił ją do wanny Ta chcąc szybko sie zrewanżować chlusnęła wodą w napastnika ale niestety ten umknął a na drodze owego chlustu stanęła zaciekawiona hałasem Zizi. Chyba nie zapomnę jej zdziwionego spojrzenia ociekającego wodą.Po kolei pojawiali sie pozostali domownicy i zasadniczo każdego spotykał podobny los co Zizunię Z całego tego kultywowania tradycji wyłamała sie Primawera bo zamiast wiaderka wzięła do rąk miotłę i z krzykiem
,,-Wszędzie już jest tak mokro! Wynoście sie na pole! ,, okładała po plecach rozbrykane grono figlarzy Uciekli wszyscy do ogrodu i tam zabawa rozgorzała na dobre. Wszyscy biegali krzyczeli śmiali się. Wszyscy z wyjątkiem Dyźka. Ten nawet nie wyszedł ze swojego pokoju zabarykadował się tam a teraz przyglądał się przez okno szalejącej gromadzie. Co tak bardzo zaciekawiło Dyzia? Hmmmm Dziewczyny wyskoczyły ze swoich łózek w takiej powiedzmy nocnej bieliźnie a właściwie jej braku całkowitym lub częściowym pod nocnymi koszulami delikatnymi piżamkami..... Trochę to wszystko wyglądało jako zawody mis ,,mokrego podkoszulka,, Ujawniły się piękne kształtne piersi naszych kobietek zmysłowe inne krągłości... No tak Piękne są nasze dziewczyny. W całej tej sytuacji chyba jako pierwsza zorientowała się Mona i patrząc na rozpalone oczy Dionizego jednym ramieniem zasłoniła wyraźnie odznaczający się kształtny biust drugim zaś odciągnęła przylegająca do cudownego ciała gdzieś w okolicach brzucha lub nawet poniżej ale nie nieprzyzwoicie nisko koszulę
Skończyły sie mokre zabawy. Siedzieliśmy wszyscy przy wspólnym stole już w suchych odświętnych strojach Bili na swój talerz zawinął połowę jajek w majonezie dokładając jeszcze z miseczki majonezu by były tak bardziej co wywołało kolejne eksplozje śmiechu. Wszyscy szukali wzrokiem wspaniałych mazurków ale niestety one należały już do historii. Lubię takie chwile pełne dobrych słów, śmiechu i radosnych gestów... Tylko Mana siedziała jakaś taka cichutka ze spuszczonymi oczętami i zaróżowionymi policzkami uciekając przed dziwnym spojrzeniem Dyźka
Wesołego poświątecznego wtorku.