Co ja tam czytam...
Przede wszystkim autor tego wielce chytrego planu jest pospolitym chamem, który szuka moralnego uzasadnienia dla robienia rzeczy godnych życiowej p*zdy. Człowiek bez życia, spędzający większość swojego czasu na tym Tinderze - w końcu trochę czasu to zajmuje, to "ujawnianie prawdy o kobietach". Innymi słowy, troll. Ten z gatunku złośliwych - robiący coś, by zaszkodzić, nie po to, by się ludzie pośmiali.
Mówi też o tych kłamstwach, o wnętrzu i byciu miłym, jakoby to było wytyczną u kobiet. No, jeśli w swoim życiu myślał, że jak będzie "miłym gościem" to na jego widok kobiety będą wzdychały i ustawiały się w kolejce, to poza chamem jest również debilem.
W identyczny sposób kobiety mogłyby mówić o hipokryzji mężczyzn - że szuka porządnej kobiety do związku, a mimo to nie gardzi jednorazowymi spotkaniami, ku zaspokojeniu swych żądz. Maestro Klaudiusz najwyraźniej nie wziął tego pod uwagę, gdy w przypływie frustracji wpadł na swój genialny plan.
No i przede wszystkim - jeśli coraz więcej takich pomysłów będzie się pojawiało na portalach randkowych, to doprowadzi to do szkodliwej sytuacji, gdzie kobiety będą bardziej wstrzemięźliwe, a faceci będą mieli jeszcze bardziej utrudnioną sytuację. Tinder służy do takich spotkań, by osoby mogły zdecydować, czego od siebie wzajemnie oczekują. I albo się uda, albo nie. Klaudiusz tego nie łapie i postanowił swoją dziecinadę przenieść do rzeczywistości, publikując również prywatną korespondencję - jeśli chociaż namiary na osobę, z którą rozmawiał zostały ocenzurowane, to jeszcze da się przeżyć. Ale jeśli nie, to może mieć problemy.
Tak czy owak, Klaudiusz zupełnie nic nie wniósł. Dziwne, że o nim w ogóle piszą, zamiast ignorować, choć zapewne ma to na celu ostrzeżenie kobiet przez grasującymi w internecie wiekuistymi prawiczkami z niecnymi planami.
Wszystkim osobom, które używają takich aplikacji, stron, niezgodne z ich przeznaczeniem i planują siać jedynie zamęt i komplikować innym życie, mam jedno słowo do powiedzenia: