Rozumiem Vercik że chciałeś jedynie się wyżalić ? Ot tak dla samej zasady ? Generalnie to jestem zdania że... hmm... jeżeli uczucie dyskomfortu nie jest na tyle silne że przeszkadza ci w codziennym egzystowaniu, możesz zaryzykować i nie zmieniać nic, ale istnieję uzasadniona obawa że pogłębi to jedynie te stany "depresyjne". Może kilka słów więcej ode mnie dzisiaj...
1. Nie można nakręcać sobie jakichś negatywnych stanów. Siedzieć w kącie, ssać kciuka i utyskiwać nad tym jak świat jest zły. Jest taka zasada że każda myśl przyciąga myśl podobną, a że twój umysł to durszlak, to na jego powierzchni będzie to nad czym skupiasz swoją uwagę. Więc jak wrzucasz tam same gówno, to wszystko co wartościowe spływa gdzieś w nicość. Samemu można sobie stworzyć piekło na ziemi tylko po co ?
2. Należy skorygować myśli, wyrzucić ten chłam z mentalnego durszlaka i starać się złapać coś o innej częstotliwości. W takich sytuacjach zalecane jest prowadzenie dziennika i wypisywanie wszystkiego dobrego co nas spotyka. Mentalne wyrażanie wdzięczności, sprawia że umysł nastawia się na wdzięczności. Teraz w odmętach tej rzeczywistości będzie wyławiał rodzynki podobne.
3. Sytuacja sama w sobie nie może być zła - Ważne jest tylko jak na nią zareagujemy. W tym jest nasza odpowiedzialność. Nie możemy panować nad wszystkimi okolicznościami, ale możemy panować nad naszymi reakcjami na te okoliczności. Często tuż za problemem, który trzeba rozwiązać kryję się większa nagroda. Trzeba się zastanowić cal po calu co doprowadziło do takiej sytuacji. Komu ta sytuacja daję korzyści a komu szkodzi. Jak można skorygować nasze codzienne posunięcia, tak by ujrzeć garniec na końcu tęczy.
4. Przeszłość jest martwa i nikogo już nie interesuję, marnowania życia na grzebanie paluchem w przeszłości to nic innego jak marnowanie życia na bycie smutnym i byle jakim. Jedyne co można z tym zrobić to zrobić coś tu i teraz. To co napawa człowieka szczęściem to robienie postępów w czymś.
5. To nie jest tak że ludzie Cię nie chcą, albo że ty ludzi nie lubisz. Po prostu twojego "Ego" sparzyło się kiedyś i nadal jakiś nie aktualny program miesza ci w głowię, kodując rzeczywistość na czarno białą. Wszystko zależy od naszego punktu widzenia. Coś co dla jednego jest okazją, dla innego jest trudnością.
6. Mógł bym tak pisać i pisać, ale po co ? Jeśli przekaz miał trafić to już trafił gdzieś między punktem 2 a 3, reszta to bajdużenie. Nie chcę też na siłę tutaj indoktrynować kogokolwiek, więc pozwolę sobie skończyć w tym miejscu. Z tego co przeczytałeś powinny wypłynąć jakieś wnioski, które w większym lub mniejszym stopniu powinny do ciebie trafić. Jeśli coś dobrze czujesz, to sygnał żeby w to iść, jeśli sprawia ci to trudność, olej sprawę, bo nie sztuką jest ciebie do czegokolwiek przymuszać.
Z tego całego słowotoku ma wynikać że wszystko jest utkane z myśli i by wybrnąć nawet z największego chłamu należy się nimi odpowiednio posługiwać. Ludzie eksploatują kosmos bo tego chcieli, a ty będziesz słuchał podszeptów własnego mentalnego płaczka który nad tobą zaoponował ?!? WEŹ NIE ŚWIRUJ
Na koniec tytuły które mogą się przydać, jeśli starczy sił i chęci, oczywiście. "Sztuka Bycia Wielkim", "Urodziłeś się Bogaty", "Benjamin Franklin - autobiografia", "Proś a będzie ci dane", "Ego-rcyzmy" Grzesiaka (ale naprawdę trafnie opisał co nasz mentalny mały chłopiec wyprawia z naszym życiem). I jeszcze taka niestandardowa "Subtelnie mówię Fuck".