- Niebo
- Borówka
- Szary
- Porzeczka
- Arbuz
- Truskawka
- Pomarańcz
- Banan
- Jabłko
- Szmaragd
- Czekolada
- Węgiel
Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 12.10.2018 we wszystkich miejscach
-
1 punktHej, Bardzo mi miło powitać wszystkie nowe osoby i wszystkie, które już znam Bardzo mi miło, że o mnie pamiętaliście Tradycyjnie będę tu zaglądać w miarę możliwości i wolnego czasu. Nie lubię opowiadać o sobie i nie byłam w tym nigdy dobra, więc lepiej poznacie mnie przy okazji innych tematów
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punktBuraki? A nie..... Braki Bil czy ty nie masz za dobrze? Tyle nowych imion masz:)
-
1 punktWszystko ma swoje plusy i minusy. Ja wybieram małżeństwo, które wcale nie musi oznaczać uzależnienia od kogoś. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób budowany jest związek, a nie od tego czy jest formalny czy nie.
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punktNie zepsujesz bo on ( ten temat) jest do takiego gadulenia jak gadulka się przy wspólnym stole. W czasie obiadu albo przy kieliszku chleba. Masz rację że każdy wiek jest poważny Teraz dopiero sobie to uzmysłowiłem
-
1 punktNaprawdę mam fefnaście, Dyziu, taki ze mnie dyl sowizdrzalski nieraz Swoją drogą, każdy wiek jest jakoś tam poważny, bo ważny w jakiś sposób Widzisz sam, spsuję Ci nastrój w Twoim pieśdidełku (temacie) takim zwykłym gaduleniem...
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt:D :D :D Opisałeś Elemkę, jako żywo, naprawdę, Dyziu. U mnie już druga młodość Chętnie cosik dopisze, jak ogarnę emocyje: Tatulo nasz znaleźli! Trala-la-la-la-la :D
-
1 punktPrzed chwilką wróciłem z pracowni. Znowu telefony z ponagleniami i trzeba było trochę poprzesuwać kolejność by na jutro wszystko było jak trzeba. Nie lubię takich akcji no ale przecież.... Od samego progu czulem coś delikatnego wiszącego pod powałą snującego się po wszystkich zakamarkach naszej izby. Ciepło. Czyżby ktoś zapalił w kominku? Nie. Więc co jest? Teraz już wyczułem to specyficzne ciepło. To ktoś zapalił w dużym piecu chlebowym będącym jednocześnie ścianą działową pomiędzy główną izbą dzienną a pokojem dla zmarzluchów. W tamtym pokoju stały łóżka sosnowe z siennikami ze świeżą słomą owsianą. Tam w mroźne noce bardzo chętnie spały wszyscy co nie znoszą chłodu. Od strony izby też był mały zapiecek ale niestety maksymalnie dla dwóch osób. Taki piec po rozgrzaniu był ciepły przez dwa, trzy dni. Zaczynałem wszystko rozumieć. Chyba nasze dziewczyny naszło na pieczenie chleba. Ale..... Na stole w miejscu gdzie uwielbiam siadać po długim dniu pracy stał mój kubek z parująca zawartością a przed nim w kamiennym garnku tym od ogórków małosolnych ogromny pęk pozbieranych na łączce pod lasem kwitnących jeszcze nawłoci, jakieś gałązki dzikiej róży z czerwonymi owocami, baldachy jarzębiny. całość kompozycji domykały liście jaworowe o jaskrawo pomarańczowej barwie. Usiadłem. Moje nozdrza rozpychał łakomością silny aromat zaparzonej z baristycznym mistrzostwem kawy. Zapach zmysłowy jak złożona pod jaworem obietnica, orzeźwiający jak pył spadającej wody z wodospadu. kojący jak przytulenie tej jedynej..... -Czy o takim zapachu mówiłeś wczoraj Dionizy? Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Patrzałem chyba za bardzo na postać pięknej młodziutkiej dziewczyny z bardzo starannie uczesanymi włosami i modnymi okularami na ślicznym lekko zadartym nosku. -Tak ale.. jeszcze nie skończyłam i z wielkim wężowiskiem wypowiedzi poczekaj aż skończę. Stanęła za moimi plecami i ni stąd ni stamtąd zawiązała mi oczy czarną przepaską. -Nie podglądaj! Powiedziała głosem nie znoszącym sprzeciwu. Słyszałem jak krząta sie po izbie. Stanęła przede mną. -Otwórz buzię. Jedz. Wsunęła mi do ust jeszcze bardzo ciepłą piętkę ze świeżo upieczonego chleba. - Teraz już zawsze będziesz myślał o mnie gdy poczujesz mocny zapach kawy lub świeżo upieczony chleb -Tak Almo. Pewnie tak już zawsze będzie. Nie myślałem że potraktujesz moje słowa aż tak dosłownie. Wyszeptałem chyba zbyt cicho bo nasze twarze zbyt sie do siebie zbliżyły. Jeszcze kilka centymetrów i.... -Czy dla mnie też są ciepłe bułki? Bezceremonialnie wrzasnął Rawik i szybkim krokiem zmierzał do pieca chlebowego -Ja też chcem!!!! Wrzeszczał za nim Bili. Czasem zastanawiam sie nad tym jego chcem zamiast chcę. Czy on tak tylko żartem czy faktycznie? Mniejsza o to. bo fat jest taki ze nastrój prysł. Czułem ze jeszcze powinienem coś powiedzieć. -Nie wtryniasz sie Almo. Zwyczajnie bądź jak.... albo nie zrobię tu żadnych porównań bo znowu mnie zaskoczysz i doprowadzisz moje myśli do migotania. Po prostu bądź tutaj Nic sie nie dzieje. Powiedz co u Ciebie?
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punktBardzo siem cieszem z Twoich śmiałych projektów, Janku Kurdybanku Krynicki i szczerze życzę spełnień na nowych ścieżkach literackich :) Tak mi przyszło do łepetyny: a może czasem (z akcentem na czasem) byś w tej nostalgicznej nutce zaplótł kapinę, okruszynkę małą pogodnej refleksji?
-
1 punktWczoraj powstały kolejne dwa opowiadania. Dzisiaj zacznę pisać następne. Prezentowane powyżej są poprawione, bardziej rozbudowane, myślę że w obecnej formie mogą już być wydane. Każdą opowieść otwierać będzie fotografia okolicy bądź miejsca w którym toczy się opowieść. Okładka będzie piękna, bardzo smutna w odbiorze, tak jak smutne będą wszystkie zapiski z podróży.
-
1 punktJanko.To mam Ci po raz który powtarzać..? Genialne ale wiesz ,że za mało jest..seksu i przemocy i się nie sprzeda...
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punktChętnie przeczytam, bo to co piszesz ma w sobie to coś co sprawia, że czuje się chęć czytania dalej i zaglądania czy może autor jeszcze coś dopisał Szkoda by było gdybyś poprzestał na tym, bo jak już Ci pisałam masz niezwykłą zdolność przenoszenia czytelnika w miejsca które opisujesz. Ciekawy z Ciebie człowiek, masz wielką wyobraźnię i dobrze piszesz. Powiem szczerze, że trochę kłóci mi się to z Twoim szorstkim, podwórkowo ulicznym stylem wymowy w innych wątkach czy też na czatboxie. Ale ok, jesteś sobą Czekam co jeszcze spłodzisz Janko
-
1 punktzostawisz mnie teraz głodną... Rozumiem i popieram!! Daj znać, gdy Twoje działo będzie już dostępne...powodzenia
-
1 punktNadeszły ciężkie wojenne lata, musieliśmy oddawać kontrybucję gdyby nie las który ne skąpił nam swoich skarbów to ciężko byłoby przeżyć. Pewnego upalnego dnia pod naszą chyżę podjechała niemiecka ciężarówka i motocykl z dwoma żołnierzami. Niemcy podeszli do studni i zaczerpnęli wiadrem czystej zimnej wody. Jeden z nich ,wysoki blondyn o bardzo niebieskich oczach pokiwał palcem bym do niego podeszła. Przerażona skryłam się za matczyną spódnicą, moje serduszko jak oszalałe biło ze strachu. Niemiec łagodnym głosem coś powiedział do Mamy, podeszliśmy do żołnierza a on wyjął ze skórzanej jasnobrązowej torby tabliczkę prawdziwej czekolady. Odwinął złotko ułamał kawałek i wyciągnął w moim kierunku mocno opaloną dłoń. Ośmielona podniosłam na niego wzrok. Na jego jasnopłowych włosach zatknięte były duże motocyklowe okulary a spod nich na mnie patrzyły duże oczy dobrego człowieka który znalazł się w obcym kraju i nie miał ochoty nikogo pozbawiać życia. Żołnierz pogłaskał mnie po głowie swoją ogorzałą od słońca ręką, nagle schylił się i podniósł mnie jak podnosi się z ziemi małe gołębie piórko tak wysoko,że góry stały się pagórkami a wyniosłe jodły małymi drzewkami***Cdn*** Pamiętam zapach jego munduru, dobrych papierosów i kwiatów które okazały się wodą kolońską. Kiedy odjeżdżali On odwrócił głowę i delikatnym jak skrzydła motyla ruchem dłoni pomachał nam na pożegnanie. Minęły dwa miesiące, pewnego pochmurnego dnia wybraliśmy się na targ do miasteczka. Nagle pod posterunek granatowej policji zajechał odkryty niemiecki pojazd i kilka motocykli. Niemcy byli bardzo poruszeni krzyczeli " banditen,banditen! Jeden z nich był ranny w nogę , dwaj inni pomagali mu wejść do budynku. Trzech innych Niemców wynosili z paki pojazdu nosze. Na noszach leżał On. Nie żył . Jego piękne niebieskie oczy były półotwarte , z bladych ust sączyła się stróżka krwi . Zapłakałam głośno i żałośnie. Muszę już iść proszę pana - powiedziała staruszka i ciężko podniosła się z kamiennego siedziska. Byłem zdruzgotany jej opowieścią, patrzyłem jak powoli oddala się w stronę wsi, niosąc na zmęczonych nogach osiemdziesiąt kilka lat swojego niełatwego życia.***Ciągu dalszego nie będzie***
-
1 punktOd kiedy tutaj pani mieszka?- zapytałem. Od zawsze-odpowiedziała. Było nas sześcioro rodzeństwa- zaczęła swoja opowieść- trzy siostry i trzech braci. Tatuś był bardzo pracowitym człowiekiem, tutaj zawsze ziemi brakowało ,a ta która była, niewiele rodziła . Tato karczował tarniny , odwadniał bagniste młaki aby pod uprawę więcej ziemi było, aby choć troszkę więcej chleba pole urodziło. Mieliśmy konia,dwie krowy, sześć owiec i stadko kur -więc biedy wielkiej nie cierpieliśmy, ale o dostatku nie mogło być mowy. Na polu rosły ziemniaki, kapusta -którą szatkowaliśmy aby następnie zakisić w dużej beczce. Kapusty starczyło na całą zimę i wiosnę ,ziemniaki przechowywaliśmy w kopcu blisko naszej chyży. W okna naszego domu zaglądały jabłonie papierówki, śliwki węgierki i grusze którymi objadaliśmy się do syta.Tato nie był dobrym ogrodnikiem, w zasadzie nikt z nas -Rusnaków- nie znał się na uprawie owoców. Z utęsknieniem czekaliśmy na święta Bożego Narodzenia, wtedy w izbie pojawiało się jodłowe drzewko pachnące lasem . Razem z Mamą wieszaliśmy na choince orzechy w złotych papierkach, jabłka, ciasteczka piernikowe, długie jak sople lizaki i łańcuchy z kolorowej bibułki. Najpiękniejsze były bombki - kruche jak opłatek, niewiele ich było , lśniły wśród igiełek jak zorza poranna. Na szczycie drzewka Tato wieszał dużą srebrną gwiazdę. Mama tydzień przed świętami piekła ciasta : sernik i makowiec oraz pączki z różanym nadzieniem. W komorze wisiały szynki , kiełbasa i wędzona słonina a także sznury czosnku które jak warkocze młodej kobiety zwisały spod powały. Na półce stały słoje z marynowanymi prawdziwkami i butelki z sokiem który Mama wyciskała ze świeżych leśnych malin.***Cdn*** Zimy w tamtych latach zawsze były srogie, śnieżne i długie. Po opadach śniegu świat wyglądał bajkowo, śnieżne czapy nosiły na sobie drzewa, domy, nawet słupki w płotach pomiędzy którymi stały sztachety także miały puchowe kołderki. Z dachów chyż od południowej strony zwisały długie grube sople które strącaliśmy aby je lizać. Mama na nas krzyczała ,że jeże od nich będziemy mieć w gardłach, słusznie obawiała się,że możemy zachorować.Zima dla dzieci była czasem odpoczynku i zabawy, skończyło się wypasanie bydła i owiec, pole pokrywała biel świeżej miękkiej sanny. Sanki Tato zrobił dla nas własnymi rękoma, z grabowego drzewa wykonał płozy, z dębowych desek siedzisko . Cudny to był pojazd który nas zwoził z góry z wielką prędkością, nasz radosny śmiech niósł się zaśnieżonymi szczytami gór i gasł w odległych dolinach wypełnionych małymi chatkami, z których kominów sączyły się białe nitki dymu. Kiedy noc brała w posiadanie pola ,lasy i góry zmęczeni i pokryci zimowym puchem wracaliśmy do naszego domu.W sieniach otrzepywaliśmy nasze odzienie ze śniegu i wchodziliśmy do izby, gdzie w wielkim glinianym piecu paliły się drewniane szczapy . Mama dawała nam po kubku gorącego mleka i grubej kromce chleba z masłem, jakże nam to jedzenie smakowało! Tak żyliśmy do wojny, która przyjechała do nas na niemieckich i słowackich ciężarówkach i motocyklach . ***Cdn***
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punktBrunetka masz rację , szkoda że jej już wsród nas nie ma https://www.youtube.com/watch?v=7uG2gYE5KOs Moim idolem głosowym jest Brian Johnson z zespołu AC/DC
-
1 punktJa również wolę zacisze domu zwłaszcza przy ambitniejszych produkcjach zmuszających do myślenia muszę mieć spokój. Do kina to mogę się wybrać na coś "lekkiego"
-
0 punktów
-
0 punktów
-
0 punktów
-
0 punktów
-
0 punktówCześć! Witaj na forum, Jeśli będziesz miał jakieś pytania(lub problemy) dotyczące forum możesz wtedy śmiało pisać do mnie lub do samego @admin - W razie problemów z komputerem też służę pomocą - Na pewno znajdziesz tutaj kogoś z kim fajnie pogadasz
-
0 punktówEhhh żeby mi się tak spełniało to co mi się nieraz śni ??
-
0 punktów
-
0 punktów
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00