Skocz do zawartości


Tablica liderów


Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 27.09.2018 we wszystkich miejscach

  1. 3 punkty
  2. 2 punkty
    Moja teściowa ogłosiła, że złota polska jesień zagości w jej domu. Już tydzień temu dostała pierdolca na punkcie kasztanów, które podobno tworzą dobrą aurę absorbując złe promieniowanie oraz poprawiają jakość snu. Kasztany leżały wszędzie, w salonie przed telewizorem, na stole, podwieszone były w ażurowym koszyczku do wielkiego żyrandola. Myślałem, że teściowa psu zainstaluje przy fiucie kasztana aby futrzak nie miał wzdęć. Wpadliśmy na niedzielny obiad, w holu przywitała nas mamuśka i teść. Jak zwykle wręczyłem bukiecik kwiatów, które zostały pierd... te na stolik. Po tak miłym przywitaniu, kreatorka dobrych obyczajów kazała mi ściągnąć buty, ponieważ teść w sobotę woskował parkiet. Zrezygnowany, w skarpetkach które jak ulał pasowały do garnituru powlokłem się w kierunku salonu. Nagle poczułem straszliwy ból prawej stopy, pomyślałem ku...a, że mi kość pierd... a. Okazało się, że nadepnąłem na kasztana, którego wredne straszydło w trakcie dekoracji chałupy zgubiło. Obiad minął w rodzinnej atmosferze. Na pamiątkę tego miłego wydarzenia pozostał mi ból stopy i wzdęcia.
  3. 2 punkty
  4. 2 punkty
  5. 2 punkty
  6. 2 punkty
    Skoro Areny już nie ma to jest Nastroik ☺️ Helou Jaśko ?
  7. 2 punkty
  8. 2 punkty
    Od pierwszej klasy liceum ?
  9. 2 punkty
    Zawód wybiera się albo po linii zainteresować i osobowości, albo po linii jakie profity będzie się z tego mieć ? Na profity w obecnej dobie niechęci do kleru to raczej nie powinieneś liczyć ? a linia zainteresować i osobowości to sądząc po założeniu tematu raczej Ci nie grozi ?
  10. 2 punkty
    No dobra. Witaj A co mi tam ??
  11. 2 punkty
  12. 1 punkt
  13. 1 punkt
    Temat, w którym możemy porozmawiać i powymieniać się muzyką w stylu folkowym, góralskim, biesiadnym, a także etnicznym (również z innych krajów) ?
  14. 1 punkt
    Cieszę się ze powstał tu ten dział i wiem że jest tym moim najulubieńszym Pozbieram tu wszystkie moje dotychczasowe oczywiście najlepsze wiersze Piszę już około 20 lat i w tym czasie napisałem ogrom tekstów ale mam takie swoje ulubione Na początek coś bardzo starego gdy byłem jeszcze kawalerem a na łące za moim domem pasły się pterodaktyle albo coś podobnego rzuciłaś mnie na wiatr ale nie pozwoliłaś odlecieć krzyczę Twoje imię aż kartki wyją z bólu ukradłaś kawałek mojego serca a potem zabiłaś abym cierpiał patrzę na drogę nie przyszłaś nigdy nie przychodzisz gdy tego potrzebuję powieszę na wietrze pieluszki dzieci nienarodzonych naszych. To było bardzo stare i kilkakrotnie już publikowane ale chętnie do tego wracam podobnie jak do tego: kreską byłem na ścianie życia wczoraj Bóg zrobił remont i zamalował mi duszę pomóż może jeszcze raz uwierzę że w jasną noc biała wróżka przefrunie nad stawem i rozpali ognisko nadziei i zanuci piosenkę przyszłości a ja ukradnę dla Ciebie cały świat bo jestem kleptomanem miłości Twojej Wzruszyłem się prawie do mokrych oczu. To przez to źe pamiętam kiedy i dla kogo to pisałem nie znając jeszcze tej piosenki przyszłości. Teraz ja już znam i jej cały tragizm i upartą walkę o każdy następny dzień życia............. Nie chciałem tego smutku Przepraszam.
  15. 1 punkt
    Normalnie to powinnam robić coś pożytecznego, ale jak widać, przez ostatnie dni Nastroik.pl zawrócił mi w głowie ?
  16. 1 punkt
  17. 1 punkt
    Witaj Lulko Nataszko. Nareszcie! Witam Ciebie, Mru Tomku.
  18. 1 punkt
    Mowa o naszych a nie jego stresach?
  19. 1 punkt
  20. 1 punkt
  21. 1 punkt
    Andrzej Poniedzielski – poeta, pieśniarz, konferansjer, autor tekstów piosenek, satyryk, humorysta, gitarzysta, twórca scenariuszy, reżyser. Bawi, wzrusza, zmusza do refleksji.
  22. 1 punkt
    Janko bardzo lubi swoją teściową.
  23. 1 punkt
    ''Kołysanka'' Juliusza Machulskiego z 2010 roku.
  24. 1 punkt
    Hi hi ?, @Dionizy Janko jest wielbicielem salcesonu, uważa, że każdy prawdziwy mężczyzna powinien jeść salceson i nie wyobraża sobie dnia bez niego, a jak widać powyżej w swoją fascynację salcesonem lubi też wciągać inne osoby. Za chwilę zapewne będziesz mógł poczytać o różnych rodzajach salcesonu, szczególnie o jego ulubionym, który kupuje prawie codziennie w sklepie naprzeciwko miejsca swojej pracy, z pewnością nie zapomni też wspomnieć o tym, jaki stosunek do salcesonu ma jego żona. To tak w skrócie ?. Janko jest salcesonowym fanatykiem ?
  25. 1 punkt
  26. 1 punkt
    He he podobno najgorzej na stan zdrowia facetów wpływa małżeństwo ?
  27. 1 punkt
    Buahahaha ?, @Lulka albo nawet od podstawówki ?
  28. 1 punkt
    Uwielbiam ozorki ? Salceson tylko z własnego wyrobu.... bo wiem co jem Odnośnie ozorków to rozmawiałam kiedyś z pewną paniusią, która była zniesmaczona tym że można jeść coś co zwierze miało w pysku, stwierdziła że jednak woli jajko. Zapytałam gdzie kura miała jajko i jak się wydostało z niej zmieszała się nieco ?
  29. 1 punkt
  30. 1 punkt
    Nie, że udają, ale nie wiedzieli czy "już" Wykopki hmmm dawno tego nie robiłem, ale chętnie bym ogarnął trochę pyrek, bo w końca jest ze stolicy ziemniaka pochodzę z tzw. Pyrlandii
  31. 1 punkt
    I tak ma dużo energii i dobre zdrowie, skoro może zajmować się polityką i narażać na te codzienne stresy ?
  32. 1 punkt
    Przecież wiesz Zizi że nie bo gdybym to uczynił to w całym domu byłoby czuć wanilię i słodki zapach dobiegający z piekarnika. Jakoś teraz trudno mi się zmobilizować do zrobienie czegokolwiek. Idę co prawda do pracowni ale jakoś praca mi się nie klei a muszę zrobić sowy i dziki dla myśliwego ale i innych prac mam raczej nadmiar nie wspominając że jeszcze ziemniaki nie są wykopane. BL i Rawik udają ze tego nie widzą przezornie odwracając wzrok od zagonów. Ale co tam. Jakoś sobie z tym poradzę. Chłodne wieczory i poranki zmuszają do lekkiego przepalanie w piecu czyli przybył teraz do rozpiski nowy obowiązek. Dziś może pojadę za wały zbiornika retencyjnego na moje ulubione bagienka zobaczyć czy głóg przymrożony pierwszym przymrozkiem już nadaje sie na nalewkę bo czarny bez w sumie przegapiłem w tym roku. Trochę pozrywałem ale niezbyt wiele jak na tak obfity rok. Wczoraj był u mnie Piotr ten z Zachełmia od koni. Jak zwykle bardzo zasadniczy ale i tak bardzo rozrywkowy. Trochę zmienił sie od czasu gdy jego niepełnosprawna córka Marta wyszła za maż. Można wyczuć w jego słowach troskę o jej przyszłość ale tak właśnie rodzice mają ze bardzo sie troszczą o swoje dzieci nawet wtedy gdy już dorosłe opuszczają starannie wite przez rodziców gniazdo. Muszę chyba pojechać do Niego w pierwszy pogodniejszy dzień i osiodławszy konie powłóczymy się trochę po lasach, pogadamy a jesień jest taka piękna i z takim wdziękiem zaraża zamyśleniem.
  33. 1 punkt
    To zależy co się Tobie podoba, z reguły kobiety wolą mężczyzn dojrzalszych, a że faceci mają opóźniony rozwój ?, to najlepiej jak są ciut starsi od kobiety, albo w podobnym wieku. Natomiast nie jest to żadną regułą, bo jest też wiele facetów młodszych i dojrzałych, wszystko zależy od osobowości, więc najlepiej, tak jak piszesz, nie zwracać uwagi na liczby ?.
  34. 1 punkt
    @Olo medytacja daje lepszą fazę niż jakieś tam browary ? A co to na urządzanie sobie drwin! ? Zaraz zmienię nicka i się skończą Martyny, Martysie i inne Kunegundy ? Przecież to już prawie świt, najlepszy moment na rozpoczęcie dnia ?
  35. 1 punkt
  36. 1 punkt
  37. 1 punkt
    Cieszę sie że jest Właścicielka z czuprynką niesforną A wino. Butle stoją jeszcze na tarasie i bulgotają. Może jutro przeniosę je do spiżarni. Bałem sie ze wykipi zawartość na samym początku fermentacji Teraz już chyba będzie dobrze. Zastanawiam sie nad dodatkiem ziół ale sie na tym nic nic nie znam.
  38. 1 punkt
    Znaczy się masz piękne długie włosy i pewnie jaśniutki blond. Jakie są długie? Dla mnie nie musza być długie. Mogą być krótkie farbowane i niesforne. Ważniejsza jest właścicielka
  39. 1 punkt
    Na biegu przełajowym w moim gminnym mieście jako złoty medal jest gruszeczka w cieście smaczna, upieczona, słodsza niźli żona I zawsze zwycięzca wykrzyczy ,, Nareszcie!!!!,, Czytam uważnie i analizuję Twoje myśli i wiem jak sprawnie posługujesz sie słowem i ogromnym zasobem intelektualnym. Czytam jak bardzo mamy zbliżone poglądy co do Natury, obyczajowości, zasad współistnienia i wzajemnego szacunku. To wystarczy by powiedzieć Jesteś wspaniałą i bardzo mądrą Kobietą. Nie wiem jak wyglądasz i aby użyć określenia jesteś ładna lub nawet piękna musiałbym zaprzęgnąć swoją bujną wyobraźnie ale wtedy mógłbym Cię dotknąć, objąć, przytulić i nie wiem czy nie dostałbym wirtualnego policzka w sensie że z liścia . A ja nie wiem jak mocno bije Pocahontas. Kiedy rankiem Pocahontas siada przy strumyku..
  40. 1 punkt
    On jest o wszystkim co dzieje się . Takie pogaduchy o wszystkim pod jednym dachem a nawet przy jednym stole. Musisz przeczytać kilka stron i zobaczysz że u nas jest fajnie. To coś w rodzaju pamiętnika bo za jakiś czas miło będzie wrócić na chwilę do naszej chaty i powspominać. To bardzo faje uczucie. Znam je bo kiedyś przez wiele lat pisałem na takim jednym forum a potem gdy ono zgasło chętnie wracałem do tamtych dni. Jeśli chcesz to możesz tu zamieszkać z nami i tak zwyczajnie pisać
  41. 1 punkt
    Gdy znajdziesz dżina w butelce zamkniętego zanim go uwolnisz popatrz się na niego pomyśl czy łatwy majątek to dobry życia wątek a może wolnością jest wolność od tego Jesteś bardzo mądra Kobietą i o tak wiele chciałby zapytać.... Pieniądze to nie wszystko choć miło je liczyć..
  42. 1 punkt
    Ja od dawien dawna nie patrzę na klawiaturę by móc coś napisać, tak samo nie muszę zaglądać na ekran by wiedzieć co napisałem. Teraz pytanie trochę "delikatne", ale jest tutaj trochę fanatyków religijnych to te pytanie aż samo się narzuca. Czy jesteś osobą wierzącą? Możesz rozwinąć swoją odpowiedź uzasadniając dlaczego TAK/NIE?
  43. 1 punkt
    Coraz lepszym. Codzienność mnie tego uczy. Rankiem wkładam swoją maskę taką jak używali aktorzy w teatrze greckim i do wieczora jej nie zdejmuję. Tylko czasem gdy rozmawiam z najdroższą mi osobą zamykam oczy i ta maska na chwilę znika. Potem wszystko wraca ,,do normy,, Inaczej się nie da. Czy jesteś szczęsliwa/y?
  44. 1 punkt
    Nie wiem czy jest taka książka. Jest ogrom takich co nie udało mi sie doczytać do końca z różnych powodów ale czy jest jakaś taka ,, be,,? Chyba nie. Teraz nie czytam zbyt wiele jedyni czasem trochę poezji przed snem albo w wolnej chwili. Po powrocie z pracowni moje oczy są nie te. Zbyt zmęczone by czytać. Co robisz gdy zalewa Cię lawina rzeczy niepomyślnych, smutnych, przykrych?
  45. 1 punkt
  46. 1 punkt
    Cieszę się że tak jest, Nie ukrywam że jakaś nutka delikatnego erotyzmu jest częścią mnie. Taką której nie ukrywam i uważam to za jedną ze stron życia. Bardzo normalną o której można rozmawiać pod warunkiem by nie było to zbyt wulgarne i bezduszne. Byłem dziś na strychu. Czegoś tam szukałem a znalazłem zupełnie co innego. Na haku koło rozdzielacza centralnego ogrzewania w lnianym gęstym worku wisiały jeszcze grzyby suszone jesienią. Chyba czas najwyższy by je spożytkować bo już niedługo będą następne. Czas tak szybko umyka. Co by tu z nich zrobić??? Życie codzienne. Zlepek różnych sytuacji, zdarzeń, stanów. Nigdy nie można przewidzieć co po czym nastąpi. To jest piękne. Może pierożki z grzybkami i kapustą? Nic innego nie przychodzi mi do głowy to niech będą pierożki. Sporą garść wrzuciłem do garnka z wodą i na kuchenkę. Niech obgotują się. Do drugiego garnka trochę kiszonej kapusty. Jeszcze mamy własną. Stoi w drewnianej beczce w spiżarni. Są też w tej beczce główki w całości Na gołąbki. Z kiszonej są pyszne. I jabłka. A te są super do surówek. Obgotowane grzyby szybko przez maszynkę, a kapustę musiałem jeszcze trochę posiekać. Była za gruba na pierogi. Przysmażona cebulka drobno posiekana, przyprawy i farsz już mam. Teraz błyskawicznie ciasto zagnieść, rozwałkować i wycinam kółka szklanką. No tak. teraz zostało już tylko to czego bardzo nie lubię. Zlepianie wszystkiego do kupy. Monotonne. Krążek ciasta, łyżka farszu i paluszkami raz koło razu. Chyba się wścieknę. Koło moich nóg stoi nowy lokator naszego domu i się na mnie ciągle gapi. Że jego oczy go nie zabolą tak się wpatrywać bez mrugnięcia we mnie. Zakochał się czy co? Miałem dziś niespokojną noc. Gdzieś o pierwszej trzydzieści zaczął niedaleko mojego domu straszni wyć pies. To nie było takie zwykłe wycie. W tym głosie zawarta była jakaś potworna rozpacz. A może tęsknota. Nie wiem. Nie chciało mi się początkowo wychodzić spod cieplutkiej kołderki, ale po kilkudziesięciu minutach zatykania uszu, chowania głowy pod poduszkę i wściekłego mamrotania nie wytrzymałem. Ubrałem dres i kurtkę i poszedłem zobaczyć co to za nieszczęśnik tak wyje. Niedaleko od mojej bramy do przydrożnego słupka był uwiązany ten hałaśliwy bydlak. Podszedłem bliżej by mu się uważniej przyjrzeć. Młody. Prawdopodobnie jakaś bliżej nieokreślona mieszanina owczarka polskiego i czegoś tam jeszcze. Zadbany. Połyskująca sierść chociaż gdzie nie gdzie widać na niej objawy wiosny w postaci wychodzącej sierści zimowej. Zbliżyłem się do niego. Przewrócił się na plecy cichutko skamląc. pogłaskałem między przednimi łapami.Ciągle nie przestawał skamleć. -Czemu tu jesteś? Zapytałem. gdy usłyszał mój głos zaczął tak mocno machać ogonem aż myślałem że mu oderwie i poleci gdzieś daleko w bok i będę go potem musiał szukać po ciemku z latarką. Dobra smycz. Markowa. Zadbany wygląd. Nie możliwe by był bezdomny. Zapomniał go ktoś? Chwilę zastanawiałem się kto u nas na wsi ma takiego psa. Nic mi nie przychodziło do głowy. -Chyba nie jesteś stąd. Więc co tu robisz? Nic nie odpowiedział, tylko siedział i merdał ogonem. Chciałem wrócić do domu by przynieść mu coś do jedzenia ale gdy tylko się od niego odwracałem wydawał z siebie taki skowyt jakby go ktoś obdzierał ze skóry. Nie było wyjścia. odwiązałem smycz od słupka i poszliśmy po to żarcie razem. Szedł obok monie wesoło rozglądając się i patrząc na mnie co chwilę. W ganku mój Bruner trochę nastroszył sierść ale przekonałem go że to przyjaciel. Bruner jest bardzo mądrym psem. Zrozumiał. Napi ( tak go nazywam) spał na kocu w ganku. Już nie wył. Trochę bałem się go wpuścić do mieszkania by sie nie pogryzły w nocy. Siedzi teraz kolo moich nóg i patrzy się ciągle w moje oczy. Tak jakby chciał zapytać: -Czy ja zostanę z tobą? Udaję że tego nie dostrzegam, ale po chwili głaskam go po głowie i mówię: -Jeśli nikt się po ciebie nie zgłosi to zostaniesz. Chyba zrozumiał. polizał mnie po ręce i znowu to merdanie ogonem. Jak ludzie mogą tak pozbywać się przyjaciół? Nie wiem. Myjąc się po tym lizaniu zrobiło mi się jakoś tak trochę wstyd za ludzi. Popołudniu okazało się że Napi też lubi moje pierożki. Albo udawał żeby mi nie zrobić przykrości. Ach te zwierzaki.
  47. 1 punkt
    Dziękuję . Nie wiem jak długo wytrzymacie moje kulinarne pisanie. Jak uznacie że już dość to proszę o sygnał by zamknąć te opowiadanie rodem z kuchni. Dawniej jeszcze w moim rodzinnym domu kuchnia była najważniejszym miejscem w domu. To tu płonął płomień w palenisku kuchni kaflowej to tu stał ogromny stół przy którym zasiadała liczne rodzina. Nas było siedmioro. To w kuchni właśnie odbywały się rodzinne uroczystości typu imieniny wigilia spotkania rodzinne. W moim domu kuchnia też pełni te funkcje. Też czasem zasiada wiele osób często w okolicach dwudziestu dusz. No ale przecież nie o tym dziś chcę wam opowiedzieć. Dziś przepis na swojski rosół. Lekko pikantny i z nutką frywolności Lubię takie dni kiedy gotowanie nie przebiega w samotności ze swoimi myślami. Uwielbiam chwile kiedy robimy to razem. Kiedy Ty jesteś tu ze mną. Nigdy wtedy w zlewozmywaku nie piętrzą się góry brudnych naczyń i jest jakoś tak czyściej. Dzisiaj rosół wołowy i na drugie sztuka mięsa z jarzynami. Sprawnie myję ładny kawałek wołowiny. Garnek, woda i na rozgrzaną płytę kuchni kaflowej. W palenisku wesoło pstrykają płomienie. W powietrzu czuć ciepło i zapach przypalanej cebuli. Obierasz jarzyny. Powiedz czemu to robisz? Bierzesz w usta obraną marchewkę, i wzdychając pieścisz ją języczkiem, masz przy tym przymknięte oczy a Twoje biodra wykonują okrężne ruchy. Przytulasz ją potem do swojego brzuszka przesuwając to do góry, to w dół. Przestań proszę bo robię się zazdrosny o jakąś marchewkę. A jak okaże się że ta marchewka to samiec? To co ja wtedy zrobię? Zrobię się zbyteczny? -Dość tego!!! Nerwowym ruchem zabieram Tobie z dłoni to wstrętne warzywo i sprawnym ruchem noża przecinam na połówki wzdłuż. Podobny los spotyka też tego pietrucha innych marchwi i pora. Lądują potem w garnku z gorącą wodą. Niech mają za swoje!!! Zboczeńcy. Siedzą tam cicho jak grzesznicy w piekielnym kotle a ja dorzucam do paleniska drew. Teraz bierzemy się za makaron. Sypię na stolnicę mąkę i robię w środku dołek. Do niego dwa jajka ( hi hi hi ) troszkę soli i wody. Zagniatam ciasto. Wykorzystujesz to że mam oblepione ręce. Klękasz za mną odsłaniasz mi pośladki i zaczynasz pieścić dotykiem palców, policzków, ust. Twoje kochane ręce błądzą coraz dalej i dalej docierając aż do miejsca gdzie moje rozbudzenie osiąga ekstremum. Nie wytrzymuję. Odwracam się i oblepionymi ciastem dłońmi zrywam z Ciebie ubranie. Na twojej skórze odbija się mączne graffiti moich rąk. Przyciągam do siebie Twoje drżące z podniecenia pośladki. Na szafkach. Na stole. Na podłodze koło lodówki. Czemu tak krzyczysz? Przecież ja Cię tylko kocham. Uśmiechnięci w milczeniu zjadamy swoje porcje rosołu ze swojskim makaronem. Ja zostawiłem na talerzu zboczone marchewki. Nie wezmę ich do ust. Wstrętne kanalie. Ośmieliły się dotknąć mojej świętości. Poobiedni spacer był świetny. Znowu byliśmy zakochaną parą idącą w przytuleniu gdzieś przed siebie. I znowu miałaś ten wyraz oczu jak wtedy gdy szliśmy nasz pierwszy raz po parku. Pamiętasz? Też była wiosna. Nie zamordujcie mnie.
  48. 1 punkt
    Witej Piękna Kobieto w Czerni. Namalowałaś swój portret w czarnych barwach a ja i tak widzę w tym obrazie Twoje kolorowe myśli i barwne uśmiechy skrywane przed światem. Coraz bardziej przywiązuję sie do tego miejsca. Tylko ten czas mam tak bardzo ograniczony nawet dziś pomimo tego że jest to święto spędzę go w pracowni. Taki los człowieka parającego się ogrodowymi historiami. Cieszę się ze poprzednia moja praca wzbudziła może nie zachwyt ale pełną aprobatę zleceniodawców no i z kasą nie było problemów. A już w sobotę mają przywieźć nowe projekty. zrealizuję je ale pierw muszę uporać z meblami do ogrodu pewnej legniczanki. Trochę dziwacznej postaci ale to dobrze że ludzie są aż tak bardzo różniący się od siebie. Kolorowi. Wczoraj do naszego sklepiku przywieźli beczkę solonych śledzi. Pani Jadzie urządziła łapankę na klientów Nawet Robert policjant wszedł do sklepu po papierosy a wyszedł ze śledziami w ręce. Mi się też dostało ( myślę o śledziach) Musiałem kupić W drodze do domu zastanawiałem się co z nimi zrobić. Przecież takich słonych to nawet koty nie ruszą. Już w domu rzuciłem te słone ogoniaste potwory do wiadra kolo studni.Niech się trochę wymoczą. Były naprawdę spore jeszcze z łbami i otwartymi oczami Ze spiżarni koło stajni nabrałem koszyk jabłek ze starej antonówki jeszcze po ojcu, trochę cebuli, no i oczywiście trochę ziemniaków. Obierając cebulę poleciały mi łzy. -Czemu? Pomyślałem głośno -Przecież nie jest mi już smutno Chociaż czy nie było mi jakoś tak trochę smutno? Już sam nie wiem. Po głowie chodziły przykre widoki, a właściwie martwa twarz starej Gromalowej. Mieszkała stosunkowo nie daleko mnie. Miała dzieci. Mieszkały nawet w pobliżu ale bardzo rzadko można było je zobaczyć w odwiedzinach u matki Pamiętam jak Wandzia mówiła że są bardzo zapracowani i nie mają czasu. Cholera. Wiecie co? Ja w to nie wierzę. To jest niecałe pięć kilometrów a i córka i syn mają samochody Pięć minut drogi by zajrzeć do matki. Dzieci. Niech szlag to trafi. Chcieli oddać ją jesienią do domu starców. Nie poszla. Była zbyt przywiązana do tego miejsca i domu w którym spędziła chyba swoje najlepsze lata. Z mężem wychowując ,,dzieci" Powiedzcie czemu tak jest? Tyle lat pracy i opieki. Wyrzeczeń i poświęceń. A im szkoda nawet tych kilka chwil by odwiedzić matkę. Znalazła ją listonoszka próbująca od trzech dni doręczyć jej rentę. Zaniepokoiła się będąc z poleconym u mnie.Wyłamaliśmy drzwi. Spała w swoim łóżku. Snem z którego już nie można sie obudzić Nie chciało mi się obierać ziemniaków. Wrzuciłem do garnka w mundurkach. Tak będą lepiej smakowały z tymi co moczą się kolo studni. Śledzie sprawiłem poukładałem na sporym półmisku obdarte ze skóry . Przykryłem je tartymi na grubej tarce antonówkami i jeszcze na wierzch pokrojoną w pół talarki cebulą. Na wierzch śmietana swojska gęsta.i odstawiłem do ganku żeby trochę się przegryzło. Do obiadu nakryłem stół lnianym obrusem a na środek półmisek ze śledziami i do tego ziemniaczki w kombinezonach czy tam mundurkach W końcu nazwa nie jest ważna I nawet co jest na stole. Ważne by choć na chwilę być razem ze wszystkimi. I nie zostać samotnym jak stara Gromalowa Milusiego świętowania
  49. 1 punkt
    Plątam się dziś po kuchni zastanawiając się co by tu dziś przygotować na obiadzio. Nie mam żadnego konkretnego pomysła. Przewertowałem kartki jakiejś książki kucharskiej i nic. Dalej pustka w głowie. Pomyślałem sobie że przecież w hipermarketach są takie już gotowe swojskie potrawy. Tak. To będzie najłatwiejsze. Po prostu pojadę i kupię i problem z głowy. Market. Przeglądam torebki. ,,Barszcz domowy”, ,,Żurek domowy”, ,,Jarzynowa domowa” No fajnie. Jest z czego wybrać. Ucieszyłem się. Ale wiesz co? Spojrzałem na drugą stronę opakowania a tam sposób przygotowania no i skład. Oczami wyobraźni wróciłem do dawnego mojego domu. Do kuchni mojej mamy. A tam na półkach zawieszonych w pobliżu pieca chlebowego obok ceramicznych pojemników z suszoną pietruszką, grzybami, majerankiem i innymi skarbami natury pojawiły się ampułki z widocznymi napisami E 362, E 248, E ileś tam. Być może są to ,,Domowe posiłki” ale w żaden sposób nie kojarzą mi się z moim domem. Po powrocie zrobiłem przegląd zamrażarki i ku mojemu zaskoczeniu znalazłem tam jeszcze jedną tuszkę króliczą z późno jesiennego uboju. No tak. Problem sam się rozwiązał. Po prostu zrobię > PRAŻONE< Czy ktoś z Was wie co to takiego? Jeśli nie to chętnie podam sposób na to by było pyszne. Przyniosłem ze spiżarni ziemniaki a przy okazji ciężki żeliwny garnek przeznaczony tylko do tej potrawy i aby wszystko było w zgodzie z tradycjami upiekę w moim sporym, murowanym z otoczaków z naszej rzeki kominku. Cholernie lubię wpatrywać się w świergolące i hasające po brzozowych drwach płomyki. Będzie przyjemnie i pożytecznie. Na ziemniakach już widać kilkumiesięczne przechowywanie. Nie są takie jak wtedy zaraz po wykopkach. Pamiętam. Konie starego Jagielskiego ( nie żyje już. Szkoda )ciągnęły kopaczkę która rozrzucała je po całym polu. Zbieraliśmy cierpliwie złociste bulwy wsypując do postawionego opodal wozu. Ciężka praca. Po całym dniu kręgosłup nie chce się wyprostować. Dobrze że przyszli sąsiedzi Jednak na ich pomoc zawsze można liczyć. Późnym popołudniem dzieci z pozostałych na polu łęcin ułożyły sporych rozmiarów stos. Kilka suchych gałęzi z pobliskiego sadu, zapałka i rozbłysnął aromatyczny ogień. Dym. Gdy przypominam sobie jego zapach w moim sercu budzi się jakieś nieokreślone ciepłe uczucie. Znacie ten zapach? Gdy nagromadziło się już wystarczająco popiołu wrzuciliśmy weń świeżo ukopane grule. Piotrek, ten od Bochenków, znacie go na pewno, przyniósł gitarę. Ja rozweselacz w butelce i coś na ząb. Usiedliśmy na różnych przypadkowych przedmiotach wkoło palącego się ognia. Piotrek nucił piosenki. My wtórowaliśmy mu cicho by nie płoszyć nastroju. Dziewczyny coraz bardziej przytulały się do swych chłopców a ci przygarniali je do siebie swoimi zmęczonymi ramionami. Czasem jak spłoszony szarak przemykał szybki czuły pocałunek Mnie więcej po godzinie ziemniaki były gotowe. I wierzcie mi. Można do nich dodać masełko i odrobinę soli. Ale wcale nie koniecznie. To ludzie sobą nadają smak i aromat potrawą. Zaczynam tęsknić do jesieni. Biorę się za gotowanie bo inaczej prażone będzie na kolację Luty09
  50. 1 punkt
    Cieszę się że Wam spodobały się te moje kamyczki z których tworzę swój świat Piękny dziś był dzień spędzony w ogrodzie Sporo czasu na rozmowę z samym sobą i z Nim. Swoista samotność. On też lubi takie sytuacje gdy nikt nam nie przeszkadza w rozmowie. Mój Mistrz. Rozmawiając ze mną ustawił na płaskim kamieniu koło stawiku z kolorowymi rybkami słoik pełen piasku. I pyłu gwiezdnego. Popatrzyłem zlękniony że traci moc swoja -Mistrzu! A gdzie Twoje głazy i ogromne kamienie??? Góry??? Położył wzrok na mnie. Dotknął palcem do swoich ust a uśmiech spłynął Mu po dłoniach na zielony trawnik. I na mnie - Odłożyłem je na chwilę na bok Rzekł i po chwili dodał już myślą -Teraz zajmę się drobniejszymi rzeczami. Tymi ważniejszymi też dla ciebie. Często słyszę Mistrza w powiewie wiatru, harmonii koronkowych chmur. W pląsach bluszczy w rytm rozwijających się na nich liści Takie moje swoiste crescendo. Aż do utraty tchu. Do wieczora aż: znad gór spłynie wieczór melancholią zmęczeniem gasząc hale i czystość strumieni uśpi skowronki zgubiły mi się skrzypce te moje pierwsze w pierwotnym zachwycie Mój Mistrz poszedł do sypialni nie depcząc mrówek Dużo teraz spędzam czasu ze swoimi myślami. Zastanawiam się nad sensem pisania nad sobą, swoją osobowością i czy to co robię zostawi kiedyś jakiś ślad Nierealny marzyciel z wybujała ponad miarę i czas wyobraźnią . Dobrej nocy
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...