''Ewka'' to mini powieść, którą pisałem w przedziale luty - maj 2016, dodając w późniejszym czasie poprawki, oraz kilka scen istotnych dla całej treści. Książeczka ukazała się ukradkiem i w małym nakładzie pod koniec listopada 2017. Ze swojej strony mogę nieskromnie dodać, że ''Ewka'' została nominowana do Nagrody Książki Roku Miasta Warszawy. Nie wygrała, no ale...
Będę starał się sukcesywnie dodawać w tym temacie kolejne, ciekawsze fragmenty. Oczywiście jeśli te pierwsze zostaną w miarę ciepło przyjęte
Tytułowa Ewka nie jest główną bohaterką tej książeczki, ale dla Doktora Szczypiora jest w centrum wszystkiego. Czasem przechodzi niepostrzeżona, cicho i na palcach, ale Jej obecność jest tutaj dojmująca i... po prostu czuć Jej ducha nad tekstem. Tak przynajmniej chciałbym.
Fragment 1
„A jednak nawet takiemu socjopacie jak mnie potrzebna jest ta ohydna kupa mięsa, żyłek, nerwów, krwi, kości i uczuć wyższych w postaci drugiego człowieka. Tymczasem moja niby-żona, niby- córka, niby-rodzina i inne równie niby-istoty człekokształtne i niby- sprawy, które jakimś cudem mnie tu trzymają, a kiedyś puszczą”.
Najmilsza dla Szczypiora w tym mieście była Chantal. Chantal właściwie nosiła inne imię, ale Szczypior bał się zapytać o jej prawdziwe. A więc pozostawała Chantal. Była ona piękną, niską, promienną kelnerką z długimi, kruczoczarnymi włosami. Pracowała w restauracji „Violette”, gdzie Szczypior po pracy udawał się na bliskie spotkanie z kawą. Chantal zazwyczaj podawała Szczypiorowi kubek z kawą. Tylko z jej ręki smakowała kawa. Szczypior stwierdził, że nawet jeśli Chantal dosypałaby trucizny do kawy, on i tak wypiłby ją z namaszczeniem. Całą zawartość. Nazywa się to obsesja. Obsesja na punkcie Chantal.
Pewnego dnia w mieście ujrzał ją, kiedy przeglądał na słupie ogłoszeniowym premiery kinowe (nic ciekawego nie grają!). Ujrzał ją w czarnym płaszczu, dumną ze swej kobiecości, pewną, szlachetną. Niczym nie przypominała drobnej, skromnej kelnerki z „Violette”.
Wtedy na błysk, mrugnięcie chwili spotkały się ich pary oczu. Chantal poznała go. Wydawało się Szczypiorowi, że poznanie sprawia Chantal ogromną przyjemność. I gdyby jego dusza i on sam był młodszy o lat dwadzieścia, znów nosił dżinsy, długie włosy, a jego brzuch nie był tak wydęty od nadmiaru jedzenia i stresu — mógłby powiedzieć Chantal wszystko.
Tymczasem żona, córka, praca, niebieski samochód, kredyt, dom. Szczypior oglądał oczyma wyobraźni złotą Chantal odlatującą z nieopierzonym wróblem.