Balansując myślami gdzieś pomiędzy niepewnością a nadzieją, czując wtuloną w moją kurtkę kobietę chroniącą się w ten sposób przed przenikliwym wiatrem a może życiem wpatrywałem się w ośnieżone zbocza. Chociaż byłem w tym miejscu już setki razy nigdy nie mogę się nadziwić rysunkowi natury. Wyraźną kreską jest oddzielone miejsca gdzie piękny wysoki las świerkowy nagle karłowacieje a po kilkudziesięciu metrach zmienia się w niskie formy kosodrzewiny, upstrzone dziwnie omszałymi skałami o dziwnych nazwach.
>Końskie łby<
Hmmm..... Wielokrotnie przyglądałem im się z różnych stron i nie dostrzegłem żadnej końskiej podobizny. Podobnie się ma sprawa z >Trzema świnkami< czy >Starym krukiem< O tej porze roku śnieg i silny wiatr okleił to wszystko kłębowiskiem białych form tworząc iście bajkową scenerię. Wpatrzeni w te krajobrazy nie zauważyliśmy jak na skuterze śnieżnym z roześmianą twarzą pomykał za nami nasz ulubiony Ciąg Dalszy.
Po kilku zjazdach na Hali Szrenickiej przypominających bardziej taniec zalotny łabędzi niż sport wyczynowy zatrzymała się nagle tnąc deskami białą pokrywę wzbijając spory tuman śnieżnego puchu. Zatrzymałem się przy niej.
-Czy coś Ci się stało?
Zaprzeczyła ruchem głowy, potem zdjęła gogle i popatrzyła mi głęboko w oczy. Tak głęboko że poczułem jej wzrok biegnący wzdłuż kręgosłupa poprzez lędźwie aż do kolan czyniąc je miękkimi .
-Nie. Wszystko dobrze. Nic się nie dzieje.
Przerwała na chwilę. Zamyśliła po czym dodała:
-Chociaż kto wie?
Coraz więcej dwuznaczności. Coraz więcej nadziei.
-Chodź. Zjedziemy do schroniska na coś ciepłego.
Zaproponowała.
Siedzimy przy stoliku w schronisku.
Pośrodku pomieszczenia stylizowanego na izbę góralską w murowanym z kamienia otwartym na trzy strony palenisku harcowały płomienie, dając ciepło zapach i nastrój.
Siedzieliśmy naprzeciwko siebie. Nie mogłem oderwać wzroku od jej figlarnych oczu na zarumienionej mrozem twarzy. Ona jest cudowna.
-Na co masz ochotę?
Zapytała kładąc swoje dłonie na moich.
Boże!!!! Jak Ci powiedzieć na co mam ochotę? Mam ochotę porwać Ciebie w swoje ramiona i uprowadzić w krainę zapomnienia. Otulić szalem mojej namiętności i spijać słodycz Twojego oddechu. Całować tak mocno by nasze języki dotarły do głębin naszych dusz i wypisały tam nasze imiona. Byśmy na zawsze zostali zaznaczeni sobą. Mam ochotę aby.......
-Halo! Tu ziemia! Jesteś tu jeszcze?
Dotarł do mnie jej roześmiany glos.
-Tak. Przepraszam. Trochę się zamyśliłem.
Patrzała na mnie przymglonym wzrokiem jednocześnie gładząc moje dłonie.
-Ja wezmę sobie grzane piwo z sokiem malinowym. A ty?
Znowu zapytała ciągle patrząc na mnie.
-Ja wolę kawę z mlekiem bez cukru .Nie lubię zapachu piwa.
-Tak? To w takim razie ja też z niego zrezygnuję. Bo jak potem będziemy się żegnać?.
Czemu Ona to robi? Drażni moją wyobraźnię. By potem odejść. Zniknąć.
O siedemnastej staliśmy koło jej samochodu na parkingu przy dolnej stacji wyciągu.
-Dziękuję za miły dzień Dionizy.
-To ja Tobie dziękuję. Chociaż tak naprawdę nie wiem jak mam to wszystko odbierać. Zapłaciłaś w szkole za moje towarzystwo. Czuję się tak trochę jak zabawka w Twoich rękach Pobawisz się mną trochę Potem odrzucisz.
-Proszę Dyziek! Nie mów tak.
Wsunęła swoje ręce pod moją rozpiętą kurtkę. Przytuliła się. Drżała. Czemu? Przecież nie było zimno. Wpiła się w moje usta pocałunkiem dotykając nim mózgu.
-Już nigdy tak nie mów.
Wyszeptała wtulając się we mnie.
-Spotkajmy się dziś wieczorem. Znajdziesz czas?
Zapytała.
Bez słowa skinąłem głową i bardzo mocno ją przytuliłem. Tak mocno aż poczułem jej kobiecość na swoim udzie. Tego co potem robiliśmy nie można nazwać całowaniem. To była szaleńcza gra zmysłami, Bez opamiętania i nie zważając na nic nasze ciała splotły się w jedną wibrującą materię a dusze połączyły się szalejącymi w naszych gardłach językami.
Nie zauważyliśmy że byliśmy obserwowani.
Przez okno w kawiarni obserwował nas bardzo smutną twarzą mężczyzna.
Nie wiem kim był.
Drugiego skrytego za budką z goframi znałem bardzo dobrze. Uśmiechał się złośliwie aż w końcu powiedział:
-Czas na rozstanie! Musicie przygotować się do czekającej was nocy szalonej. Ja też muszę się odświeżyć.
To był nasz ulubiony Ciąg dalszy!
- Ja tu jeszcze wrócę.
Powiedział na odchodne
Dziękuję Jolu. Kiedyś wszystko Ci opowiem
Mówisz łzy....
A wiesz?
Kocham piękne oczy
Kocham nawet gdy płaczą
Wyglądają wtedy jak zalane falą bezkresną
Robię się wówczas jak mokra kartka
rozpadająca się w pięknych dłoniach
Nie wolno przegapić ani jednej sytuacji
By powiedzieć kocham