Dziś tu jakoś inaczej. Niby wszystko to samo ale jednak????? Daje się wyczuć dotyk jakiś delikatnych rąk i ten nowy bieżnik na stole. Co jest? Wszystkie kubki umyte, powycierane kurze a z piekarnika dobiega wygłodniałe nozdrza zapach ciasta jeśli mnie węch nie myli to jest drożdżowe z rabarbarem z naszego ogrodu który to w zeszłej wiosny posadził BL
Teraz dopiero ją dostrzegłem. Siedziała na długiej wyścielanej baranimi skórami ławie pod oknem i dziergała coś szydełkiem. Młoda, smukła o bardzo zadbanej twarzy zdobnej w nieniknący uśmiech. Twarzy oprawionej włosami o barwie dojrzewającej w sierpniu pszenicy. Piękna. Bałem sie odezwać a nawet ruszać by nie zniknął anielski widok.
Mimo to dostrzegła mnie. Spojrzała w moją stronę
-Witaj Dyziek. Na imię mam Viktoria.
A ja? Stałem wpatrzony w nią nie mogąc wykrztusić słowa
-Hej!!! Co Ci jest? Jeśli chcesz to pójdę sobie.
- Nie Viktorio. Zostań tu. Proszę.
Wymieniliśmy się uśmiechami
- To co? Zostaniesz tu z nami?
Nawet nie zauważyłem gdy przy wspólnym stole siedzieli już i Bl i Coli a nawet Pablo zwabiony zapachem drożdżówki przygotowanej pięknymi dłońmi
-Zostawcie choć trochę dla Admina on też pewnie za chwilkę tu wpadnie
Pablo po niezłej wyżerce ( pochłonął chyba połowę blachy) bujał się na ławie w tył i w przód delikatnie wpatrzony gdzieś i nucił coś. Wydawało mi się ze to jakiś blues ale przecież mogę się mylić Nie jestem muzykiem ani znawcą
A Coli? Ona dziś jakaś taka zamyślona. Nieobecna. To albo jest zmęczenie albo zakochanie. No chyba że ktoś na nią rzucił urok. Chociaż nie. Kto mógłby to zrobić tak uroczej osóbce jak nasza Coli.
Cała tą zamyśloną i9 melancholijną atmosferę przerwał krzyk Dyźka.
- Czy ktoś mi pomoże? !!!!!