Skocz do zawartości


Przeszukaj forum

Pokazywanie wyników dla tagów 'juz'.

  • Szukaj wg tagów

    Wpisz tagi, oddzielając przecinkami.
  • Szukaj wg autora

Typ zawartości


Forum

  • Dyskusje
    • Przywitaj się
    • Rozmowy w toku
    • Plotkarnia
  • Wydarzenia i Aktualności
    • Polityka
    • Z kraju i ze świata
    • Gospodarka
    • Wspomnień czar
  • Na luzie
    • Dowcipy
    • Stand-up i Kabarety
    • Memy i Śmieszne filmiki
    • Gry i zabawy
    • Pytania i odpowiedzi
  • Rozrywka
    • Film i kino
    • Telewizja
    • Muzyka
  • Zainteresowania
    • Hobby
    • Moda, uroda i zdrowie
    • Kulinaria
    • Zwierzęta
    • Edukacja i Praca
    • Turystyka
    • Sport
    • Motoryzacja
    • Psychologia, Socjologia, Nauka i filozofia
    • Strefa Tajemnic
  • Technologia
    • Komputery
    • Telefonia
    • Gry i Konsole
    • Pozostałe
  • Artystycznie
    • Nasza twórczość
    • Literatura
    • Kultura i sztuka
  • Trudne sprawy
    • Miłość i przyjaźń
    • Problem
    • Sprawy damsko - męskie
    • Religia
    • Samotni
    • Rodzina i dzieci
  • Mój region
    • Województwa
    • Zagranica i polonia
  • Inne
    • Dom i Ogród
    • Bazar
  • Sprawy Forum
    • Regulamin Forum Nastroik.pl
    • Ogłoszenia
    • Poradniki
    • Forumowicze Pomagają
    • Pytania, sugestie i problemy

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Rozpocznij

    Koniec


Ostatnia aktualizacja

  • Rozpocznij

    Koniec


Filtruj po ilości...

Znaleziono 31 wyników

  1. Mam koleżankę, która kontaktowała się że mną ewidentnie wtedy kiedy miałam problemy. Kiedy powtarzałem Ania zazdroszcze Ci masz wspaniałego męża, fajne dziecko, a ja jestem taka samotna I nie potrafię znaleźć nikogo odpowiedniego, boje się, że i dzieci mieć nie będę, Ponad 8miesiecy temu sytuacja się odwróciła. Poznałam odpowiedniego mężczyznę, jesteśmy zareczeni. Śmieje się teraz często, jestem szczęśliwa. I mi przykro, że z koleżanka się nie mogę podzielić moim szczęściem. Kiedy dzwonię zdawkowo rozmawia. Może za coś innego się obraziła ale nie przypominam sobie żadnej sytuacji. Mówi że nie ma czasu bo dziecko, wcześniej miała sporo czasu również z dzieckiem. Zawsze potakiwala tak mam wielkie szczęście ale ty tez napewno kogos poznasz. Teraz chciałabym pogadac np właśnie o dziecku bo jest w planach. Niestety koleżanka nie jest już taka chętna do rozmów. To przykre.
  2. Wcześniej pisałam na tym forum o rozwodzie i już jestem szczęśliwą ale wstrząśniętą niesprawiedliwością sędziów. Trafiłam na sędzinę które która uznała że przy zarobkach ojca 5500 netto 700 zł alimentów dla 14 latki to wystarczająca suma, tatuś na życie ma 4800 na siebie samego my musimy zadowolić się kwotą 1800 na 2 osoby plus pies duży, wiem powiecie że dużo ale nie tylko jedzenie do życia potrzebne. Ja sugerowałam przynajmniej 1200 zł, no trudno jakoś sobie poradzimy.
  3. Gość

    Już za rok matura...

    Wszystkim maturzystom połamania pióra A rodzicom spokoju i jeszcze raz spokoju Pamiętacie swoją maturę? Bo mnie się przypomina najbardziej piękna pogoda oraz moja sukieneczka specjalnie uszyta. Miała takie kieszonki maleńkie na malutkie ściągi, które mi się w ogóle nie przydały I jeszcze pamiętam kumpla, któremu wychowawca kazał się obciąć, bo go na salę nie wpuści. No to się chłopaczyna ścięła na zapałkę i też go wpuścić nie chcieli, bo nie poznali
  4. Koniec z przedwyborczymi obiecankami. Teraz możecie pana majstra... https://natemat.pl/274191,kiedy-wyplaty-krowa-plus-z-obietnica-pis-moze-byc-problem?_ga=2.119321609.1458992195.1558288779-1296576009.1549264859&fbclid=IwAR0nFmkqxPcksSmLq0BrJnOKERGI2J9TnTPjdzG7UQD0EkZuT81ZQ_WgGWE
  5. Witam mam 22 lat jestem wysoki, ale mam zeza i nie jestem zbyt przystojny nie wierzę w prawdziwą miłość, dziewczyny mnie nie olewają, jak nie są zbyt zajęte, (a szukam od kilku miesięcy od kiedy wyleczyłem się od drugiej nieszczęśliwej miłości) i na portalu randkowym i w realu) jak podają mi numer to mnie wystawiają albo oszukują/rozmyślają się. Szukam dalej ale mam co raz mniejsze nadzieję, że kogoś znajdę dałem sobie max czas do 30 stki, a potem poddaję się w wieku 19 lat postanowiłem się rozprawiczyć na prostytutce bo nie wierzyłem ze zrobię to kiedykolwiek z kimś kogo bym kochał, a bylem od podstawówki zakochany nieszczęśliwie w koleżance z klasy pod koniec liceum zakochałem się nieszczęśliwie po raz drugi w koleżance również z klasy (która dodatkowo i wyleczyła mnie po 10 latach dopiero z tej pierwszej), była mila i dawała mi jakieś sygnały, ale okazało się ze miała kogoś, a mnie traktowała jak kolegę powiedziała mi o tym sama później jak już się z niej wyleczyłem od tamtej pory po tych wszystkich nie powodzeniach nikt mi nie wmówi że szczęśliwie się zakocham bo po prostu w to nie wierze i nie ma siły która by to zmieniła. Czuję że wszystkie traktują mnie jak potwora który nie zasługuje na szczęście tak tylko informuję was możecie teraz na mnie wylewać pomyje drogie panie nie prosiłem się na ten świat ale staram się korzystań z życia najlepiej jak potrafię dobrze się ubieram jestem zadbany chodzę do dobrego barbera ( fryzjer męski) ale to widocznie za mało nie jestem typem "macza" a zwykłym chłopakiem z bloku który chciał tylko poczuć się facetem kochanym i kochającym tyle.
  6. Mam już dosyć siebie i swojego życia. 5 lat temu umarł mój tata, 7 lat temu mój starszy brat zginął w wypadku samochodowym. Jednak mam wrażenie, że nie to jest głównym powodem mojego złego samopoczucia. Dokłada mi po prostu jeszcze więcej smutków. Teraz mam 19 lat. Coraz częściej płaczę. Potrafię przepłakać pół dnia. Wstydzę się wszystkiego co robię i mówię. Zwykle jak wracam do domu po fajnej imprezie (na której dobrze się bawiłam) to wstydzę się dosłownie za wszystko co na niej zrobiłam. Myślę, że to zaczęło się już w gimnazjum. Krótko po śmierci taty zaczęłam się głodzić. Bardzo dużo schudłam, z pulchnej osoby do niedowagi. Nikt się nie przejął, musiałam sobie poradzić z tym sama. Liceum to płacz pod prysznicem, problemy w szkole i trochę dobrych wspomnień ze znajomymi. W październiku dostałam się na studia (w trzecim terminie bo oczywiście jestem beznadziejna) i zamiast być wdzięczna, że mi się to udało, to po dwóch miesiącach przestałam chodzić na wykłady, po prostu zostawałam w pokoju i spałam/oglądałam jakiś serial/płakałam. W końcu powiedziałam mamie, że nie podoba mi się kierunek i nie będę marnować na to czasu. Choć tak naprawdę bardzo go lubiłam, po prostu nie miałam do tego głowy. Zapisałam się też do szkoły policealnej na język angielski zaocznie, nie pojawiłam się tam przez pół roku. Mam okropne wyrzuty sumienia, bo mama za to płaci. Ja zamiast tam chodzić zostawałam w pokoju i płakałam/upijałam się, czasem też wychodziłam na imprezę żeby się upić i nie myśleć o niczym. Po prostu bałam się wychodzić do ludzi. Miałam/mam też problemy zdrowotne, myślę, że to ze stresu (zespół jelita drażliwego) Teraz mieszkam w domu i nie robię nic. Jeżdżę na zajęcia z angielskiego raz na 2 tygodnie, czasem pójdę, a czasem zostaje cały dzień w pokoju. Cała rodzina śmieje się ze mnie/wypomina mi, że nie pracuję. Nie dziwie im się w sumie, ale jest to bardzo często powód mojego płaczu. Jeżeli o to chodzi to bardzo chciałabym pracować, ale nie mam na to siły i psychicznie i fizycznie, a do tego myśl, że miałabym tyle przebywać z ludźmi sprawia, że mam ochotę nigdy nie wychodzić już z domu. Do tego dochodzi problem z akceptacją siebie, swojego charakteru i wyglądu. Moje poczucie własnej wartości jest zerowe. Zerwałam kontakt ze wszystkimi znajomymi, boję się miłości i bliskości, więc nie mam drugiej połówki. Czuję, że naprawdę jestem totalnie beznadziejnym człowiekiem. Taki stan trwa od jakichś 2/3 lat, czasem jest lepiej, czasem gorzej. Zawsze sobie powtarzałam, że nie odbiorę sobie życia, bo nie mogę zrobić tego mojej rodzinie, nie po tym co przeszli. Jednak ostatnio coraz częściej myślę, że to już nie jest ważne. Moja mama jest tak zapatrzona w siebie, że nie zauważyła, że z jej córką jest fatalnie. Ja potrafię bardzo dobrze ukrywać uczucia. Nigdy o niczym jej nie mówię. Nie znała imion moich znajomych, nie wie kiedy wracam pijana, kiedy jestem na imprezach, czy piję, czy palę, czy ćpam, nic. Nie obchodzę jej. Myślę, że gdyby mnie nie było to popłakaliby dzień czy dwa i później poczuliby ulgę, bo jestem tylko ciężarem i nic dla nich nie znaczę. Teraz biję się z myślami czy powiedzieć mamie o tym, że myślę, że mam depresję, ale się boję. Jestem już na skraju wszystkiego, jeżeli ona mnie odepchnie to nie dam rady dalej żyć. W ciągu ostatniego roku próbowałam jej już powiedzieć na różne sposoby. Najpierw, że potrzebuję pomocy bo nie radzę sobie ze śmiercią taty. Powiedziała, że mogłam korzystać z pomocy psychologa zaraz po jego śmierci, ale nie chciałam. Koniec tematu. Innym razem powiedziałam, że nie mogę już wytrzymać ze stresu i muszę iść do psychologa bo nie daję rady. Kazała się zapisać na nfz, bo "nie ma pieniedzy na dodatkowe wydatki". Oczywiście tego nie zrobiłam. Nie daję sobie rady czasem nawet ze zrobieniem sobie jedzenia przez cały dzień, a co dopiero to. Jeszcze wymyślałam inne rzeczy, zawsze mnie zbywała. Bardzo to boli, bo mam tylko ją. Nigdy nie powiedziałam "depresja". Może to ją ruszy. Od 2 tygodni zastanawiam się co zrobić. Powiedzieć jej? Bardzo się boję, że jak się nie przejmie, to mi się jeszcze pogorszy. Przepraszam, że wpis jest taki długi i możliwe, że chaotyczny. Ciężko mi się myśli ogólnie. Dziękuję za każdą odpowiedź.

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...