Tworzymy historyjkę - dokończ zdanie

...będą niezłe jaja-pomyślał i złapał za...

... żabę i słomkę i zaczął ją nadmuchiwać, ona zrobiła wielkie oczy i powiedziała ludzkim głosem "nie rób tego, a spełnię twoje 3 życzenia". Stanął osłupiały, bo w końcu każdy dobrze wie, że tylko złota rybka potrafi takie cuda wianki, a żaba nawet nie była złota. Chwilę pomyślał i wypowiedział swoje pierwsze życzenie - ...

"Pragnę, aby za każdym razem gdy przejdzie koło mnie piękna kobieta, ptaki w zasięgu 30 m gwizdały Ode to no one Smashing Pumpkins rozłożone na harmonie w tonacji c bemol".

..i tutaj żaba zrobiła jeszcze większe oczy i powiedziała- ale czyje ptaki?

Jak to czyje... - odpowiedział Janusz - ptaki wszystkich zazdrosnych mężczyzn! A potem spraw, aby te wszystkie piękne Grażyny patrzyły, tylko na mnie.

- Oooo to już drugie życzenie - powiedziała żaba.

..i zaczęła rechotać tak głośno, że przybiegła...

..królewna Fiona i zadzwoniła smartfonem do Shreka aby przybył ze słomką w wiadomym celu..

...i wtedy zza rogu wyszło coś co kształtem przypominało cygaro. Wyszło to może za dużo powiedziane bo to coś nie miało nóg tylko unosiło się nad ziemią ....

Zatrzymało się w powietrzu, rozejrzało złowrogim zwrokiem do okoła i zapłonęło żywym ogniem...

...skądś dało się usłyszeć dziwne- kamehame a czy coś takiego, niezbyt dobrze można było to usłyszeć ale...

echo niosło to jakby zza stodoły Janusza, gdzie obozowały dziwne stworzenia, które trudniły się...

W leniwym spędzaniu dni, leżąc na krótkoprzystrzyżonej, pachnącej trawce, żując całymi godzinami łodygi i liście konopii indyjskich...

..po czym miały nieustający odlot i świetny humor. Nie rozróżniały dni od nocy, snu od..

9 godzin temu, Mptiness napisał:

..po czym miały nieustający odlot i świetny humor. Nie rozróżniały dni od nocy, snu od..

...od jawy, a ludzi od ogrów. Wtem usłyszały przeraźliwy krzyk Janusza, który próbował zgasić....

Zapał lokalnych dresiarzy do skopania mu tyłka. Jeszcze nie tak dawno...

... sam był dresiarzem, ale dostał spadek od wujka z ameryki, którego nawet nie znał. Zakupił apartament w centrum Warszawy, Jadał w modnej restauracji na Mokotowie, gdzie się zlatywały sowy i schodzili przyjaciele.
W ów restauracji na obiad zawsze zamawiał jedno i to samo danie, a mianowicie...

Bigos po staropolsku na suszonej śliwce, duszony w winie przez kilka godzin, razem z suszoną kiełbasą i wieprzowiną doprawioną ziołami i najaromatyczniejszymi przyprawami. Chyba wiadomo, co sie potem działo...

... (a właściwie nie do końca wiadomo, bo personel tego lokalu słynął z dyskrecji) na pięterku restauracji. Znajdowały się tam dostępne tylko dla specjalnych gości, wygłuszone i luksusowo urządzone pomieszczenia. Największe z nich, wielkości sporego salonu, wyposażone było w szereg wymyślnych urządzeń i sprzętów służących do...

...uciskania okolic brzucha i klatki piersiowej. Można tam było walić bąków ile się chciało, bo pomieszczenia nie dość, że dobrze uszczelnione, to jeszcze z porządną klimatyzacją...

...a do tego wspomniane bąki były kumulowane w specjalnych zbiornikach oczyszczających i uzdatniane w celu uzyskaniu najlepszej jakości biogazu, który był sprzedawany do ogrzewania pobliskich blokowisk oraz do produkcji prądu. Można było z tego również gotować obiady, ale nikt jakoś się tym specjalnie nie zachwycił, ponieważ taki gaz mógł znacząco źle wpłynąć na przygotowywane potrawy, a co za tym idzie istniało również ryzyko, że...

Obiad ugotowany na takim gazie i zjedzony przez mieszkańców Bąkowa będzie wzmagał jeszcze większe gazy. A wiadomo nie od dziś, iż z kolei powstrzymywanie bąków, rodzi głupie pomysły w głowie oraz...

...powoduje nadęcie wywołujące u nagazowanego przekonanie o swojej wyjątkowości i misji. Nie leczone w porę, takie nadęcie może prowadzić nawet do niekontrolowanych odlotów, i to często w niebezpieczne rejony, tak jak się to zdarzyło pewnemu...

...porucznikowi w czasach zimnej wojny. Rutynowy patrol nad terenem zdemilitaryzowanych linii nieprzyjaciela skończył się dla niego początkowym wzlotem w przestworza i ostatecznie bolesnym upadkiem, kiedy to niekontrolowane uwolnienie gazów jelitowych spowodowało uruchomienie mechanizmu katapultowania się z kokpitu samolotu zwiadowczego. Gdy już wylądował na ziemi wiedział jedno. Zdanie to przeszło później do historii w sztabie jego powietrznej dywizji :

"Był to "mały" pierd, ale duży krok ku uratowania naszej ojczyzny!". Po czym opisał sytuację militarną potencjalnego wroga. Byli to chłopi z bronami i widłami, którzy czekali na nich przy granicy. Wszędzie były okopy z porozsypywanego obornika, które mogli przejść jedynie zabezpieczeni w specjalne maski antyobornikowe.
Nazajutrz przystąpili do ataku, ale jednego porucznik nie widział, a co okazało się, że w dalszej kampanii spowodowało wygraną zaatakowanych, a było to...

coś na wzór cyklonu b, tyle że owe puszki wroga zawierały żrące i paraliżujące gazy ich bydła rogatego, które swymi rozmiarami przypominały słonie. Gdy wróg rozpylił bydlece gazy, nasi Żołnierze padali niczym muchy porażone aerozolem, zatem w obliczu katastrofy nasz dzielny Janusz Kowalski, nota bene o tęgim umyśle niczym jego bąki, patrząc na klęskę wspołbratymców, wymyslił antidotum...