Cooliberek 352 Napisano 7 Maja 2018 (edytowany) Dionizy mam nadzieję że tak źle nie jest ,nie wiem o co dokładnie Ci chodzi ale życzę Ci z całego serca żeby Ci lepiej się ukladalo Dla Ciebie coś pozostawię za to Może w nie w temacie ale nie ppgniewasz się że tu wklejenie ten właśnie link Edytowano 7 Maja 2018 przez Cooliberek Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 7 Maja 2018 Dziękuję Coli. Nie jest źle a tylko nadmiar pracy i obowiązków. Teraz kilka słów poświęcę tyk krótkim opowiadankom które tu wklejam. Jest to w stu procentach moja fantazja i czysta fikcja powstająca czasem w mojej głowie tak że nie ma tu ani jednego faktu. No może poza istnieniem mojej pluszowej przytulanki do snu. Białej foczki której opowiadam wszystko i się jej zwierzam. Ona zna moje myśli, smutki, radości 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Cooliberek 352 Napisano 7 Maja 2018 To musisz być bardzo samotnym panem , jak dobrze rozumie Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 8 Maja 2018 Nie jestem samotny ani smutny przecież mam ją tak często przy sobie jak tylko zapragnę. Moją pluszową białą Foczusie. Nie mów mi ,, Pan,, to takie postarzająco--pompatyczne. Nie jestem młodzikiem ale tak właśnie często się czuję. Wszystko zależy od dnia, nastroju i tak wielu czynników niezależnych. Wiem że czyta mnie kilka osób Szkoda tylko że bez słowa komentarza a tak się trochę kiepsko pisze. Tylko Ty Jolu. Zawsze zastanawiałem się nad tym dlaczego tak wszyscy zachwycają się łososiem. Ten gotowy ze sklepu jak na mój gust jest za słony, a samodzielne przygotowanie Nigdy mi nie wychodziło. Aż do chwili kiedy mój kolega przyjechał na urlop z Norwegii i pokazał mi jak należy to zrobić by był pyszny. Dziś właśnie zamierzam go przyrządzić. Wczoraj kupiłem łososia w całości. Jeszcze z głową ale bez bebeszków. Ważył prawie pięć kilogramów. Oberznąłem mu główkę, a następnie zdjąłem filety. Ogromne. Jeden wystarczy. Nie należy ściągać skóry. Dwa ząbki czosnku, a zresztą co mi tam trzy albo cztery lubię go rozcieram nożem na desce trochę posypując solą by puścił sok. Potem wrzucam go do miseczki. Dodaję kilka łyżek sosu sojowego, tak mniej więcej 1/3 szklanki soku wyciśniętego świeżo z pomarańczy, tak ze dwie łyżki miodu ( najlepiej wrzosowy ale może być inny) i to co najważniejsze świeżo posiekany imbir i trochę zielonego pieprzu. Mieszam to wszystko i łosoś wędruje do kąpieli. Musi tak sobie trochę poleżeć przewracany co chwilę. Mam teraz chwilę czasu to opowiem Wam taką dość ciekawą i trochę zabawną historyjkę. Otworzyli niedawno, jakieś pół roku temu, w mieście nowy sklep. Taki trochę jak większy kiosk, zbliżony był nawet asortyment. Prasa, papierosy, chemia, kosmetyki. Pracowała tam (bom już nie pracuje) młoda kobieta. Dla mnie takie nic ciekawego, ale dla mojego kumpla to był kolejny cud świata. Chyba zakochał się w jej zadartym lekko nosku, czarnych włosach i chochlikach zamkniętych w jej oczach. Nie była ani gruba ani szczupła. Zasadniczo do jej sylwetki to tak akurat. No i ten bardzo obfity biust. Ciekawe czy miała tam w środku silikon. Bronek ( ten mój kolega) nie mógł spokojnie przejść tamtędy żeby nie wstąpić na jakieś zakupy. Początkowo były to tylko jakieś dzienniki, ale zakup takiego odbywał się stosunkowo szybko i nie miał czasu na podziwianie tego swojego cudu. Wymyślił sobie że teraz będzie kupować kosmetyki. Przy takim zakupie można trochę powybierać, poprosić o poradę, odrobinę poflirtować, a w każdym razie spędzić więcej czasu z obiektem swoich uczuć. Widać było że Iwona ( bogini z kiosku) też była nim zauroczona. Przetrzymywała go w swoim sklepiku proponując mu coraz to inne specyfiki. Też grała na czas. Bronek jest dobrze ułożonym podstarzałym kawalerem ze swoim luksusowym M2 na nowym osiedlu. Nie lubi jak ktoś go nazywa kawaler. A jeśli ktoś dorzuci stary to już w ogóle masakra. Twierdzi ze jest singlem a to teraz jest trendy. Może tak a może nie. Nie wiem. Nie znam się na tym. Iwona jest mężatką. Jej mąż jest dzielnicowym w miasteczku . W mundurze jeszcze się jakoś prezentuje ale po cywilnemu nie wiele różni się od ściganych przez siebie meneli. Rozmowa w kiosku przybierała na temperaturze. W końcu któregoś dnia umówili się na ,,kawusię” w jednej z śródmiejskich kawiarni. Spotkali się, ale ta pierwsza ich randka nie była zbyt owocna, takie przedłużenie kioskowej rozmowy. Ona czuła się bardzo skrępowana. Obawiała się by nie zobaczył jej ktoś znajomy, On też się powstrzymywał by nie pokazać jaki jest napalony na jej wdzięki, mało skutecznie bo ona to wyczuła i bardzo ją to rajcowało. Szybko się rozstali jednocześnie umawiając się na następne spotkanie. Takie związane z obejrzeniem jego apartamentu w bloku. O kurcze !!!! Ale się już zrobiło późno. Muszę się brać za tego łososia, bo to nie będzie obiad tylko kolacja. Na blachę nakroiłem cebuli w talarki. Potrzeba tylko tyle by filet w całości położył się na niej. Skórą w stronę cebuli. Teraz do gorącego piekarnika . Tak plus minus 200 C. Na dwadzieścia minut. Cebuli się nie je. Służy tylko by ryba nie przywarła i dla zapachu. Chociaż jak ktoś chce. Tylko jeszcze frytki do frytkownicy i gotowe. Taki łosoś jest naprawdę pyszny. A tą historyjkę kochanków Wam skończę przy następnym pobycie w kuchni. Wesoła. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 12 Maja 2018 Plątam się dziś po kuchni i sam nie wiem co tu zrobić tym moim kapryśnikom. Nigdy nie mogę dogodzić wszystkim . Zawsze coś jest nie tak. Chyba się uwalę i tyle. Jak wrócą do domu to niech sobie zjedzą kanapki. Zajrzałem jeszcze raz do lodówki i znalazłem zgrzewkę ,,żubra” -Tak on podchodzi wszystkim. Otwarłem jedno i wypiłem tak mniej więcej połowę, czyli miesięczny limit. Ten limit sam sobie ustaliłem bo nie lubię żubra ani żadnego innego napoju chmielopochodnego .Przypomniało mi się że widziałem też w lodówce jakieś mięso w foliowym woreczku. Wyciągam je. Oglądam. -Kurde co ja mam z tego czegoś zrobić? Powiedziałem sam do siebie Było to dość duże udo z indyka. Załamka. A gdyby tak dać mu się napić browarka? No nic trzeba coś wymyślić. Natarłem go solę i pieprzem i odstawiłem. Niech trochę naciągnie. W dolnej szufladzie znalazłem trochę pieczarek . szybciutko tak ciach ciach pociachałem ja w talarki to samo z kilkoma dymkami lekko posoliłem niech puszczą sok. No a teraz kolejny łyczek piwka. Wyrzuciłem pustą butelkę. Otworzyłem następną.. Mam teraz chwile czasu to opowiem dalej o Bronku i Iwonie. Blok w którym mieszkał Broniu był kiedyś blokiem należącym do fabryki maszyn papierniczych. Nie ma jej już. Upadła jak wiele polskich firm w czasie zmian systemowych. Mieszkali tam przede wszystkim byli pracownicy tejże fabryki. Dziś już bardzo leciwi ludzie. Czasem tylko jak z przyczyn naturalnych robił się pustostan mieszkanie było sprzedawane na wolnym rynku. Tak właśnie kupił swoje Bronek. Z racji wieku lokatorów było tam cicho i nie było żadnych awanturek. Chociaż Bronek narzekał że wprowadził się między stare wrony. Iwona znała jego adres. Przed wyjściem na randkę chciała spotkać się z mężem który był na służbie by powiedzieć mu że gdzieś tam w jednym z marketów jest jakaś wyprzedaż i zamierza tam pojechać. Znalazła go z łatwością na zapleczu sklepu mięsnego jak wypijał kolejne piwko ze swoim kolegą właścicielem tegoż sklepu. Przyłapany na gorącym uczynku zarwał się na równe nogi. Nie. Nie robiła mu wymówek bo i o co? Przecież nie jest jego szefem. Teraz już mogła się spokojnie udać na spotkanie Czekajcie chwilkę musze trochę porobić z tym niedawno gulgającym. Posmarowałem masłem kamionkową brytfankę i ułożyłem w niej po porcjowane mięso. Obsypałem pieczarkami i cebulą i wlałem tak na oko pół szklanki piwa. Niech się napije bo zaraz będzie miał gorąco. Wstawiłem do gorącego piekarnika U mnie na skali jest to piątka ale pamiętam że jest to około 220 st C Tak na piętnaście minut by ścięło się białko zawarte w mięsie. Wtedy nie wysycha za bardzo. Potem pokrętło na trójkę. To tak ok. 180 st C i zegarek na 40 minut. Mogę teraz dalej opowiadać Spotkali się na przystanku. Przywitali jak dobrzy znajomi podaniem ręki. Potem wolnym krokiem szli w kierunku bronkowego edenu.. Co chwilę niecierpliwie spoglądał na jej pełne piersi z trudem powstrzymując się by już teraz nie przytulić ich do siebie i wessać się w nie zachłannie. Jej z każdym krokiem robiło się coraz wilgotniej ale postanowiła że nie zdradzi się z tym. Niech on sobie nie myśli że jest taka łatwa. Weszli do bloku nie wzbudzając niczyjej uwagi. Tuż za drzwiami mieszkania czekał na Iwonę ogromny bukiet czerwonych róż. Ucieszyła się nadstawiając policzek. -Niech sobie nie myśli że zaraz za kilka kwiatów pozwolę się całować w usta Pomyślała jednocześnie czując jak jej powoli przemakają stringi a dolna część brzucha telepie się jak galareta z nóżek wieprzowych.. Zajrzę do indyka. Trochę wyparowało sosu. Szybko dolałem jeszcze raz taką samą porcję piwa. A co tam. Niech pije. Wracajmy do Bronka i Iwony, -Czego się napijesz? Kawy czy herbaty? Dobiegł glos gospodarza z kuchni. -Może być kawa z ekspresu. Odpowiedziała oglądając jego zbiory minerałów znalezionych w czasie górskich wypraw. Przyniósł dwie filiżanki i postawił na stoliku. Z barku wyciągnął butelkę czerwonego wina i dwa kieliszki. Otworzył i nalał. Podszedł do niej chcąc objaśnić czym jest kamień trzymany teraz przez nią w ręce. Obróciła się nagle upuszczając eksponat na podłogę. Błyskawicznie przyklęknął by go podnieść i znalazł się tak blisko niej że poczuł zapach rosnącego w niej podniecenia. Trwali tak dłuższą chwilę. Potem położył rękę na jej zgrabnym udzie i wtulił swoją twarz w rozpaloną, drżącą kobiecość. Iwona nie wytrzymała dłużej w swoich postanowieniach. Szybkimi ruchami pozbyla się bluzki, spódnicy, bielizny. Jak rozjuszone zwierzę zdzierała z niego ubrania obrywając guziki, niektóre części jego garderoby rozrywały się w strzępy. Aż w końcu stali przed sobą zupełnie nadzy. Obróciła się bokiem do niego, lekko się pochyliła i powiedziała -Uderz. Proszę. Nie bardzo wiedział o co jej chodzi -Uderz mnie w tyłek! No szybciej! Dał jej delikatnego klapsa -Nie tak! Mocno! O tak! Wrzasnęła i zdzieliła go z całych sił w pośladek aż się ugiął i zasyczał. Zrozumiał. Teraz on wymierzył jej kilka klapsów . Jęczała głośno jednocześnie pieszcząc jego nabrzmiałą męskość W końcu wylądowali w łóżku. Ostry sex. To za delikatne określenie na to co się tam działo. Furia rodem z bachusowego ogrodu Przeplatana głośnymi okrzykami piskiem i wulgarnymi słowami. Czekajcie skończę z tym mięskiem. Wyciągnąłem go na chwilę by to co jest w brytfance czyli sok z pieczenia pieczarki i cebulę podprawić do smaku i zagęścić śmietaną . Dorzuciłem też jeden listek laurowy i kilka ziaren ziela .Potem włożyłem z powrotem mięso i jeszcze na pięć minut do piekarnika. Do sklepu mięsnego wchodzą dwie starsze kobiety. Zauważają wychodzącego z zaplecza dzielnicowego. -O jak dobrze że pana spotkałyśmy. U nas w bloku mieszka nowy lokator . I wie pan co? On się teraz znęca tam nad jakąś kobietą. Niech pan coś z tym zrobi bo on ją chyba tam zabije. -Dobrze drogie panie zaraz to sprawdzimy. Odpowiedział dzielnicowy i udał się z nimi do bloku na osiedlu. Na klatce schodowej cisza. Stoją chwilę nadsłuchując. Cisza. -No drogie panie to jakaś pomyłka. Ja nic nie slyszę. -A może już ją zabił i teraz ćwiartuje w łazience? Nalegały kobiety -No dobrze. Trzeba to sprawdzić Poszli schodami na górę. Z każdych mijanych drzwi dołączali do nich następni widzowie. -Policja. Czy coś się tam stało? Powiedział dzielnicowy pukając do drzwi. -Nie. Wszystko jest w porządku Odpowiedział Bronek -My wszystko słyszeliśmy! Wydarły się chórem stare wrony. -Proszę w tej chwili otworzyć. Naciskał policjant . -Nic się nie stało. Proszę odejść. Jeszcze usiłował się bronić nasz kochaś. Nie wiadomo skąd nagle wziął się tu rzeżnik właściciel masarni. Z rozpędu natarł na drzwi. Ustąpiły praktycznie bez oporu. Z mieszkania wyszła pewnym krokiem Iwona. Nie zwracając uwagi na szeroko otwarte oczy zebranych zaczęła schodzić schodami w dół. No dobra. Koniec tych opowieści musze jeszcze obrać ziemniaki i zrobić jakąś surówkę Mam nadzieję że nie gorszę nikogo W razie czego trzeba się skonsultować z lekarzem lub farmaceutą bo erotyzm w nadmiarze może być szkodliwy dla Twojego zdrowia Żartowałem Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
example123 373 Napisano 17 Maja 2018 Dziękuję za przepis na Prażone:) Faktycznie "nie mamy czasu" na takie zbliżenia rodzinne. Na szczęście czasami potrafimy nad tym zapanować w porę chociażby na krótki moment. Bardzo barwnie opisujesz haha miałam wrażenie, że jestem na tym korytarzu Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
BrakLoginu 7 308 Napisano 17 Maja 2018 55 minut temu, example123 napisał: Bardzo barwnie opisujesz haha miałam wrażenie, że jestem na tym korytarzu Dyzio jest niemożliwy, potrafi bawić i wzruszyć człowieka. Najlepsze jest jego opisywanie sytuacyjne tego co się dzieje na forum Jak coś to ja jestem jego menadżerem, oczywiście sam się nim obwołałem, bo on za bardzo się czaił by mnie nim mianować Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
example123 373 Napisano 17 Maja 2018 21 minut temu, BrakLoginu napisał: Dyzio jest niemożliwy, potrafi bawić i wzruszyć człowieka. Najlepsze jest jego opisywanie sytuacyjne tego co się dzieje na forum Jak coś to ja jestem jego menadżerem, oczywiście sam się nim obwołałem, bo on za bardzo się czaił by mnie nim mianować Tak jest Panie menago Czytając Go mam naprawdę wrażenie jakbyśmy wszyscy siedzieli przy kominku haha a On co chwila np. wyskakuje "do garów". Nie czytałam wszystkiego bo mi umknęło gdyż nie bywałam i dopiero przegląd historii mi otworzył oczy haha :)))))) Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 17 Maja 2018 Mam nadzieję ze teraz będziesz częściej u mnie gościć. A może masz jakąś swoją ulubioną potrawę? Może razem coś ,,pogotujemy? ,, Cieszę sie ze jesteście. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
example123 373 Napisano 17 Maja 2018 7 minut temu, Dionizy napisał: Mam nadzieję ze teraz będziesz częściej u mnie gościć. A może masz jakąś swoją ulubioną potrawę? Może razem coś ,,pogotujemy? ,, Cieszę sie ze jesteście. Jestem łakomczuchem lubię prawie wszystko. My cieszymy się bardziej, zapewniam:) Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
BrakLoginu 7 308 Napisano 17 Maja 2018 22 minuty temu, example123 napisał: My cieszymy się bardziej, zapewniam:) Potwierdzam! Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 17 Maja 2018 Wiecie co? W ostatnim czasie ciągle mnie coś zaskakuje. Na pewno wyglądam jak idiota ciągle chodząc z wybauszonymi oczami i otwartą gębą. Ostatnio zaskoczyło mnie dziwne zaproszenie ze strony pięknej ciemnowłosej dziewczyny. Znamy się już od dłuższego czasu. Spotykamy się gdzieś przypadkiem wymieniamy zwyczajowe >dzień dobry< albo >cześć< Czasem rozmawiamy o pogodzie o jej i moich pasjach. Takie zwykłe grzecznościowe rozmowy. Wiem że lubi malować. Czasem widzę jak pomyka gdzieś swoim czarnym suzuki z widocznymi przez szyby sztalugami. Nie wiem co mogę jeszcze o niej powiedzieć. Chyba tylko to co wszyscy widzą. Zgrabna zmysłowa o bardzo delikatnych prawie dziecinnych rysach twarzy. Zawsze uśmiechnięta, Ale nie takim głupkowatym chichotem tylko ten jej uśmiech ma w sobie coś co nawet najmniej wrażliwego na kobiece uroki przyciągnie zastanowi, na chwilę zawiesi. Zawsze uważałem ją za niemożliwe do spełnienia marzenie ale dziś mnie zaskoczyła. Patrzałem na nią jak idzie wolnym krokiem w beżowym wiosennym płaszczu po ścieżce wzdłuż lasu. Jej krok był dziwnie rozkołysany. Wyglądała jakby za chwilę miała zacząć jakiś rytualny taniec. Skręciła w moją stronę idąc przez pokrytą konwaliami i żółtymi mleczami łąkę. Stałem oniemiały wpatrzony w jej anielską postać. -Witaj Dionizy. Widzę że ciebie też wiosna wyciągnęła na spacer? Dobiegły mnie jej powitalne słowa. -Tak. Dziś jest chyba pierwszy w tym roku tak ciepły dzień. Nie warto go marnować siedząc w domu, tym bardziej że w taki czas można spotkać pląsającą Boginię wiosny Uśmiechnęła się na moje słowa i obróciła wesoło wokół siebie kończąc ten piruet klaśnięciem w dłonie. -Co robisz dziś wieczorem? Zapytała wbijając w moją twarz swoje roześmiane oczy. -Nie mam żadnych planów. Wiesz ja nigdy nic nie planuję. Po co? Lubię żyć chwilą obecną, bez wspomnień, bez planów, ciesząc się tym co mam w teraz. A właśnie ta chwila gdy spotkałem tutaj Ciebie choć przypadkowa jest naprawdę cudowna. Odpowiedziałem o ona ciągle tak dziwnie mi się przyglądała. Peszyło mnie to spojrzenie. -Wiesz ? Chciałam Ciebie dziś zaprosić do siebie. Popichcimy trochę, pogadamy, posłuchamy muzyki. Wiesz mam nowe płyty. To co wpadniesz? Znowu zaskoczenie. Aż oczy zrobiły mi się jak pięciozłotówki a buzia sama mi się roztwarła -Dyziek. Co zrobiłeś taką cudaczną minę? Pytam czy przyjdziesz. -Jasne że przyjdę. Jestem po prostu zachwycony i właśnie taką miną to się objawia. Roześmiała się . -To dobrze. Martwiłam się że mi odmówisz. Jesteś taki zamknięty że często boję się do Ciebie coś powiedzieć by Cię nie urazić i żebyś już całkiem przestał mnie zauważać. Na chwilę zamilkła a przez jej twarz przebiegł z lewej strony do prawej malutki smuteczek Kilka sekund patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Być może za długo bo oboje nagle spuściliśmy w zawstydzeniu wzrok. -Więc jesteśmy umówieni. Przyjdź do mnie o 18-37. Powiedziała po czym zaczęła się oddalać swoim pląsającym krokiem miedzy wiosennymi kwiatami. Wpatrzony w jej postać i zastanawiałem się dlaczego właśnie taką dziwną godzinę wyznaczyła na wizytę. Siedzieliśmy u niej w kuchni przy okrągłym stole. Na wygodnych krzesłach z oparciami na ręce. Lubiła jak ja stare meble i przedmioty. Te wszystkie rzeczy mają swoją historię i duszę. Moją uwagę przykuwał wiszący na ścianie rysunek dziewczyny tulącej się do jakiegoś zabawnego pluszaka. Wiem że znam tą dziewczynę ale uciekający czas rozmywał wspomnienia. Nie wiem czemu ale ta dziewczyna na rysunku kojarzyła mi się z ubraną w czerń dobrą wróżką opiekunką zbłąkanych wędrowców. Powoli czarne chińskie półmiski stawały się puste. -Wiesz ? Obiecałaś mi wspólne gotowanie. A siedzimy przy stole wsuwając Twoje pyszności i pijemy czerwono- krwiste wino z kryształowych rymów Uśmiechnęła się -Cieszę się że przyszedłeś. I to było to na czym mi szczególnie zależało. Ale skoro chcesz pogotować to zapraszam do garów. Czy mogę Ci asystować? Zerwałem się z krzesła i w żartach ukląkłem przed nią poddańczo na prawe kolano. -Będę zaszczycony. Po czym złożyłem na jej dłoni delikatny pocałunek. Położyła mi na ramieniu drugą rękę. Ciepła z przepływającym do mojego ciała mrowieniem. Po szybkim remanencie w lodówce okazało się że mamy do dyspozycji dwa małe bakłażany, trochę czosnku i cebuli, trochę poobskubywanej bazylii, odrobinę przecieru pomidorowego, ostatnia kulka mozzarelli i jakaś końcówka parmezanu. -I co? Damy radę coś z tego zrobić zjadliwego? Zapytała a mnie się przypomniał teleturniej >Smacznego< Ten co z przypadkowych produktów gotują coś na czas. -Nie trać wiary. Damy radę. Powiedziałem rozbawiony jej zatroskaniem. Myjąc bakłażany poczułem na swoich plecach jej dotyk. Położyła mi na plecach swoje ręce i miałem wrażenie że jej twarz też jest bardzo blisko. Czemu ona mnie tak podpuszcza Szybkimi ruchami noża pociąłem fioletowe gruchy wzdłuż na plastry tak mniej więcej po pół centymetra grubości, posypałem solą i ułożyłem na sicie by wypuściły sok. Kiedyś pominąłem tą czynność i w czasie pieczenia zrobiła mi się wstrętna mamla. Teraz już pamiętam o tym. -Mamy teraz trochę czasu. Może posłuchamy tych nowych płyt? -Dobrze. Albo nie. Pamiętasz tego Bronka z osiedla XX-lecia? Opowiadałeś mi kiedyś jego zaloty do żony dzielnicowego. Czy wiesz jak to się skończyło? Patrzyła na mnie zaciekawionym wzrokiem. -Wiem. Ale problem w tym że to się wcale nie skończyło. Oni ciągle żyją a życie pisze swoje nieprzewidywalne scenariusze. Po tym jak Iwona opuściła mieszkanie Bronka dzielnicowy wpadł tam do środka z okrzykiem -Zabrałeś mi żonę! Wszyscy sąsiedzi głodni sensacji wtargnęli za nim do bronkowego przedpokoju czekając na jakieś rękoczyny albo coś równie emocjonującego. Ale Bronek bardzo spokojnie odpowiedział: -Nie wiedziałem że jest mężatką. Była chyba bardzo zaniedbywana przez męża skoro tak jej brakowało tego sexu. Będę musiał teraz wyprać dywany bo całe są zamoczone jej sokami Mówiąc to Bronek pokazywał spore ciemne plamy na wykładzinach -A poza tym nie zabrałem tobie żony a tylko ją pożyczyłem i przed chwilą została zwrócona właścicielowi. Starszy gościu stojący przy drzwiach do łazienki wybuchnął głośnym śmiechem, po chwili dołączyli do tego śmiechu inni obserwujący. Moja słuchaczka też się uśmiechnęła ale po chwilce powiedziała -Dionizy. Ty jak zwykle skory jesteś do żartów. A ja pytam poważnie o to co dalej z nimi się dzieje -Zraz Ci powiem resztę ale teraz na chwilę muszę się zająć kolacją. Szybko pokroiłem drobno cebulę, dorzuciłem roztarte dwa ząbki czosnku, po czy zeszkliłem to na kilku łyżkach dobrej oliwy. Teraz poszarpaną bazylię ( uwielbiam jej aromat) przecier szczypta soli. Na małym ogniu niech się tak kwadransik poddusi. -Teraz mam czas by skończyć historię Bronka i Iwony. Przed całym zdarzeniem Iwona była bardzo mocno zaniedbywana przez męża. Kiedy mieli okazje by spędzić wspólne popołudnie i wieczór jej mąż wybierał kolegów i piwko. Zawsze traktował ją jak coś gorszego od siebie. Wielokrotnie poniżał ją słownie i psychicznie. Nie był w stosunku do niej agresywny, ale i bez tego atmosfera w ich sypialni niewiele miała wspólnego z małżeńskimi doznaniami, Bo albo napity i chce ale jego kuśka nie reaguje na wdzięki kobiece, albo sama zasypia bo mąż w pracy. Albo po kolejnej awanturce ona nie ma ochoty być jego gumową lala do zaspokojenia jego samczych chęci. To się musiało tak skończyć. Ona jest niezależna finansowo od niego. Podejrzewam że ma większe dochody. No i jest jakby nie patrzeć dość atrakcyjną kobietą. A w tym swoim sklepiku ma ciągły kontakt z ludźmi w tym z wygłodniałymi sexu facetami. W końcu trafił się Bronek i ustrzelił. Ze względów powiązań finansowych nie rozwiedli się. Dalej mieszkają w jednym domu tyle ze w oddzielnych pokojach i prowadzą życie każdy na swoją rękę. On jak dawniej spotyka się z kolegami pije piwko i inne trunki. Ona sprzedaje w tym swoim kiosku. Kiedyś widziałem ją w Parkowej z koleżankami na dansingu. Nie miały problemu by sobie potańczyć. Na atrakcyjne dziewczyny zawsze znajdzie się chętny. A czy dalej spotyka się z Bronkiem? Nie wiem. Nie pytam. Jeśli uzna że powinienem wiedzieć to mi po prostu powie. O miłość trzeba dbać. Pielęgnować ją nieustannie. I nie zapominać o seksie. I to nie takim w wersji obowiązkowej. Tylko wsłuchać się uważnie w mowę ciała partnera i zaspakajać jego fantazje bez względu czy są one uważane przez innych za moralne czy nie. Iwona ma po prostu ochotę od czasu do czasu zostać wytrzaskana po tyłku a potem ostry sex bez ograniczeń i to wszystko. Ale jej mąż uważał że to on wie najlepiej co jej potrzeba. Zarozumiały idiota z jakimiś belkami i gwiazdkami na pagonach nie rozumiejący że właśnie w tym miejscu powinny się często znajdować nogi żony. -No a teraz kończymy to nasze żarełko Opłukuję pod wodą bakłażany i wycieram w papierowy ręcznik. Potem lekkie podsmażenie, Tak by były al. Dente. Układam podsmażone bakłażany w naczyniu żaroodpornym a potem każdego polewam sosem pomidorowym który właśnie się udusił. Teraz po plasterku mozzarelli i posypka ze startego parmezanu. No i już do rozgrzanego piekarnika. Nie będą tam zbyt długo Tylko tyle by doszły . Na półmiskach zostało jeszcze trochę sałatek to nie będziemy robić świeżych Dobrze? Siedzimy naprzeciw siebie jedząc gorącą zapiekankę. Ładnie wyglądają na stole wypalone do polowy świece płaczące woskiem. -Powiedz mi. Czemu mnie dziś zaprosiłaś do siebie? I czemu tak dziwna była ta godzina spotkania? Zapytałem patrząc jaj prosto w oczy. Wyciągnęła rękę w moją stronę kładąc ją na stole. Zrobiłem to samo i nasze dłonie się spotkały. -Dyziek. Czy ty naprawdę nic nie rozumiesz? Patrzała na mnie przymrużonymi oczami. -Dziwna godzina była tylko po to by cię zaciekawić. Reszty nie powiem. Może kiedyś ale nie teraz. Musi być jakaś tajemnica byś chciał wrócić i się dowiedzieć reszty. Wracałem do siebie powolnym krokiem, ciągle czując na swoim ciele jej pożegnalne przytulenie i ten przerwany zawstydzeniem pocałunek. Obiecała że następnym razem kolacja będzie w mojej kuchni. Czy dotrzyma obietnicy? Ma jutro zadzwonić. Już nie mogę się doczekać. 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Selene 0 Napisano 18 Maja 2018 Cześć Dioni Jestem zaszczycona zaproszeniem w tak urokliwy zakątek forum. Fajnie piszesz. Czuję, że dużo się można nauczyć przy Tobie. Bo i kulinaria i motylki Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 18 Maja 2018 Cieszę sie że tu zawitałaś Selene. Naprawdę . Lubię gotować i chyba mi to wychodzi a motylki? Hmmm to taki bardzo przyjemny aspekt życia Bardzo ważny i nie do końca rozumiem dlaczego przez niektórych uważany za wstydliwy i trzymany jest w tajemnicy i ukryciu. Mam takich jednych przyjaciół którzy sex uprawiają tylko u siebie w sypialni po ciemku i cichutko by nikt nie usłyszał. Jak tak lubią? ja wybieram trochę inne formy. Mam chyba pomysł na krótki tekst o takiej tematyce. Dziękuje ze tu zajrzałaś Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 22 Maja 2018 Czasem coś robimy dla zabicia czasu. A ja? Czuję że zabiłem część Twojego czasu wbijając ostrza słów w nadchodzące dni, pastwiąc sie egoistycznie nad pajęczyną myśli i umarłymi motylami. Rankiem wychodząc w świat zapomniałem włożyć adidasów z czerwonym paskiem by pewnie chodzić w monotonni dni szukając błyszczących kamyków rozsypanych przez los. Zapomniałem. Teraz stoję na deszczu z mokrymi włosami i wyrzutem sumienia bojąc sie dotknąć dziury w sercu. Patrzę na wbity w pień realności topór. Wiesz? Umrę bez skrzydeł ale jeśli tego chcesz? Znów pachną azalie przy schodach do ogrodu wzruszeń. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 26 Maja 2018 wczoraj sen mnie wepchnął w ramiona twoje po uszy wpadłem we włosów knieje zdyszany zbierałem motyle szeptów jedząc chleb uniesień zasnąłem na chwilę wyrwał mnie budzika wrzask wrogi z marzeń dotyk tylko ostatni i ciepła zaczerpnę [bym mógł pamiętać tę chwilę] gdy świt mnie budzi z Ciebie 1 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Cooliberek 352 Napisano 26 Maja 2018 Ale piękny Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 26 Maja 2018 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Cooliberek 352 Napisano 26 Maja 2018 (edytowany) Dyzio wielki ukłon ode mnie masz za ten wiersz i jak mogę dużo Nie potrafię pisac jak Ty Dyzio Ale rozmowa z Toba cos natchnęla mnie znów na czytanie wierszy ::) Mam nadzieję ze sie nie pogniewasz jak coś wkleję Noc taka piękna!... Noc taka piękna!... Z błękitów patrzy gwiazd plejada, Fala gwarzy i błyska ponad tonią ciemną, Las śpi we mgle i przez sen cichą baśń powiada... Noc taka piękna!... Ach czemuż ty nie jesteś ze mną?... Tam, w ogrodzie dwie lilie zakochane rosną, Woń rozkoszna z kielichów pochylonych płynie... Tam, za rzeką, dwa głosy nucą pieśń miłosną, Tęskne echo po wodnej ściele się równinie... Pieśń zamilkła... Cyt... Słyszę plusk płynącej łodzi... Łódź przemknęła i znikła, w łódce - ludzi dwoje... Od szpaleru woń lilij rzewna mię dochodzi... Milczą brzegi, drżą gwiazdy, lśnią przejrzyste zdroje. Fala błyska i gaśnie... Lekki wietrzyk wzdycha, Las się budzi, szmer bieży w jego głąb tajemną... Wietrzyk ustał, szum zamilkł... Noc tak jasna, cicha, Noc tak błoga... Ach czemuż ty nie jesteś ze mną?!... Adamowicz Bogusław Edytowano 26 Maja 2018 przez Cooliberek Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 27 Maja 2018 Jolu potrafisz tylko o tym jeszcze nie wiesz. B Adamowicz bardzo pięknie pisał o uczuciach i emocjach kiedyś bardzo lubiłem go czytać Tan wklejony przez Ciebie tekst znam. Czytałem go już kilkakrotnie. Jeden z lepszych tego autora. A teraz coś mojego w nawiązaniu zjawiło się nagle w środku nocy za drzwiami drżące z przejęcia wyrwało ze snu zbyt raptownie łomotem serca pląsało w głowie zbyt skromnie ubrane zasnęło łzawo nad ranem zbudzony dzień skrzypi zegarami wspomnienia znikają na wyciągniętych dłoniach spragnionych dotyku pozostają krople lez dzień wycisza krzyk i odchodzące sny jeszcze ciepły popiół w gasnącym palenisku nie mają szansy życia białe płatki marzeń spływające po twarzy mokrą wydzieliną w południe wyschną czuję się oszukany na kolejnym rozdrożu bez wiary w zmartwychwstanie zakładam buty by iść w nieznane bez łez. Uwielbiam poetyczne rozmowy W takich chwilach odnajduję drogę do lepszego świata. Dziękuję 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Cooliberek 352 Napisano 27 Maja 2018 LWitaj Dyzio Dziękuję za to co napisałeś , ale ja nie potrafię naprawdę , jestem kłębkiem tego kim byłam kiedyś . Przepraszam za mój taki a nie inny .... Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 27 Maja 2018 Wszystko już dobrze Cooli To tylko plecionka dobrych i złych chwil Czasem śmiech częściej łza reszta jes pustką i gwiezdnym pyłem Bez znaczenia Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 31 Maja 2018 upadło moje niebo żałośnie na trawę otuliłem je nocą zamarzło za kilka godzin dzień zacznie się wspinać po szczytach by zawiesić tęsknotę nic tu po mnie z umarłym człowieczeństwem w mysiej dziurze za spamem ukryłem marzenia o Tobie 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Cooliberek 352 Napisano 31 Maja 2018 (edytowany) Dyzio piękne ale jakie smutne Edytowano 31 Maja 2018 przez Cooliberek Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 31 Maja 2018 Dziękuję Cooli za szybko bije serce biegną myśli rodzą sie uczucia za szybko potem leci wszystko na trawę otulone mrokiem smutku niespełnienia czy można mieć nadzieję? Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach