Skocz do zawartości


Zaloguj się, aby obserwować  
Weronika

Przyjaźń damsko - męska

Polecane posty

Tako rzeczka Brahmaputra
Napisano (edytowany)

Skomentuję, bo nie znalazłem tu zdania odrębnego i wygląda na to że w temacie "przyjaźń a seks" panuje ogólna jednomyślność. Moim zdaniem jest to wynikiem stereotypów i już z góry powziętych łatwych założeń.
Te założenia to m.in.:
- deprecjonowanie ciała w kulturze opartej na chrześcijaństwie (ew. innych religiach czyniących z seksu tabu) i tworzenie sztucznego pola walki ciało vs uczucie, na którym wykazuje się wyższość uczucia i służebną rolę ciała wobec uczucia
- (niemal) konieczność tworzenia związków/małżeństw, zakładania rodzin
- uznanie miłości za najwyższą wartość na świecie nadającą sens życiu
- (i chyba nieoficjalnie a jednocześnie niekonsekwentnie wobec powyższych =>) uznanie seksu za probierz wartości (tu mam na myśli to, że tzw. zdrada jest powszechnie przyjętą podstawą do zakończenia związku opartego na miłości i samej tej miłości, lecz również, jak się okazuje w tym temacie jest też sprawdzianem przyjaźni).
Cóż takiego jest w seksie, że przypisuje się mu taką destrukcyjną rolę?
Weźmy przykład opisu przyjaźni, np. od Maybe:

Dnia 12.03.2021 o 07:06, Maybe napisał:

gdy naprawdę pali się i wali może na mnie liczyć o każdej porze dnia i nocy i ja na niego też.

Załóżmy że taką relację mają między sobą Zosia i Zygmunt, którzy nie darzą się jednak miłością. Mają układ tzw. friendship-with-benefits. W każdym momencie którekolwiek z nich może się zakochać w dowolnej osobie i założyć rodzinę i tragedii nie będzie. Ba! oboje mogą nie ograniczać się do jednego fwb, ale przez cały czas trwania znajomości "mogą liczyć na siebie gdy się pali i wali. O każdej porze dnia i nocy". Sprawdzamy to miernikiem seksu i otrzymujemy wynik - to nie jest przyjaźń tylko interes. Coś za coś. Dyspozycyjność za seks. W domyśle - Zosia oferuje seks (pomijamy jej przyjemność) a otrzymuje wsparcie Zygmunta w razie  potrzeby. Przyjaźń nie jest dostateczną przepustką do bezinteresownego seksu, nawet jeśli (znowu cytat z wypowiedzi Maybe):

Dnia 12.03.2021 o 07:06, Maybe napisał:

Przyjaźń jest wyżej niż miłość

Już się utrwaliło, że (cytat od Arkiny):

Dnia 28.05.2021 o 07:53, Arkina napisał:

Jeżeli występuje pociąg seksualny to już przyjaźni nie ma z pewnością 

...ale dlaczego? I jak działa takie przekonanie? Jeśli Zosię pociąga seksualnie Zygmunt to Zygmunt nie może liczyć na to, że Zosia pomoże mu, gdy on będzie w potrzebie? To się jakoś koniecznie wyklucza? Czy podobnie da się zdyskredytować miłość na zasadzie: miłość bez seksu to fikcja, to nie miłość? Białe związki to jakieś fanaberie...? Albo "wiesz, kochany, mam wątpliwości czy Ty mnie kochasz, czy to tylko seks nas łączy. Może sprawdźmy to rezygnując z seksu".
Bo wszyscy mają żyć wg jednego schematu? A może tu dochodzi jeszcze inne uprzedzenie - że w seksie traktujemy się przedmiotowo i dlatego wszyscy powiemy Zosi, że jeśli Zygmunt się z nią "prześpi" to on o nią nie dba tylko traktuje jak towar? Jeśli tak, to dlaczego takiej obawy nie ma w małżeństwie opartym na miłości? Może dlatego, że są zabezpieczenia przed wrogą opinią ludzi. Zabezpieczenia w postaci zobowiązań ślubami? Dlaczego przyjaźń w opinii tak wielu osób nie eliminuje takich obaw?

Zastanawia mnie właśnie ten fenomen, że to nieważne ciało jest w rzeczywistości tak ważne. Rozstrzygające.

Edit. Dorzucam jeszcze taką myśl pod rozwagę. W przyjaźni można na siebie liczyć w razie potrzeby. Z wyjątkiem potrzeby (?) seksu. Seks nie jest potrzebą tylko... luksusem?

Edytowano przez Tako rzeczka Brahmaputra
edit

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Arkina
9 godzin temu, Tako rzeczka Brahmaputra napisał:

...ale dlaczego? I jak działa takie przekonanie? Jeśli Zosię pociąga seksualnie Zygmunt to Zygmunt nie może liczyć na to, że Zosia pomoże mu, gdy on będzie w potrzebie? To się jakoś koniecznie wyklucza? Czy podobnie da się zdyskredytować miłość na zasadzie: miłość bez seksu to fikcja, to nie miłość? Białe związki to jakieś fanaberie...? Albo "wiesz, kochany, mam wątpliwości czy Ty mnie kochasz, czy to tylko seks nas łączy. Może sprawdźmy to rezygnując z seksu".
Bo wszyscy mają żyć wg jednego schematu? A może tu dochodzi jeszcze inne uprzedzenie - że w seksie traktujemy się przedmiotowo i dlatego wszyscy powiemy Zosi, że jeśli Zygmunt się z nią "prześpi" to on o nią nie dba tylko traktuje jak towar? Jeśli tak, to dlaczego takiej obawy nie ma w małżeństwie opartym na miłości? Może dlatego, że są zabezpieczenia przed wrogą opinią ludzi. Zabezpieczenia w postaci zobowiązań ślubami? Dlaczego przyjaźń w opinii tak wielu osób nie eliminuje takich obaw?

Zastanawia mnie właśnie ten fenomen, że to nieważne ciało jest w rzeczywistości tak ważne. Rozstrzygające.

Edit. Dorzucam jeszcze taką myśl pod rozwagę. W przyjaźni można na siebie liczyć w razie potrzeby. Z wyjątkiem potrzeby (?) seksu. Seks nie jest potrzebą tylko... luksusem?

Dlaczego? Dla mnie to proste, przyjaźnić się można będąc z kimś w związku i jakby pociąg seksualny wobec przyjaciela nie jest pożądany. Powoduje zagrożenie, jednak na tyle ile znam siebie nie popłynęłabym z pewnością. Mój system moralny nie pozwala mi zdradzać ale z pewnością odsunęłabym przyjaciela na bezpieczną dla mnie odległość.

Jeżeli chodzi o sytuację gdybym była sama jak Zosia a Zygmunt był w potrzebie to dla mnie się wyklucza. Nie umiałabym tak mimo wszystko. Jakoś mnie nie przekonuje bycie wsparciem seksualnym dla przyjaciela. 

Miłość bez seksu to chyba między ludźmi aseksualnymi występuje...jakoś trudno mi przyjąć taką sytuację ale nie wykluczam, że nie istnieje. 

Małżeństwo to zobowiązanie, wspólna odpowiedzialność za samych siebie. To jakby ofiarowanie drugiej osobie siebie, to związek dusz i ciał. Tak rozumiem osoby które decydują się na małżeństwo a seks z przyjacielem to tylko zaspokojenie pożądania, chwilowe uniesienie za którym nic nie ma. 

 

Nieważne ciało? Może  ty tak postrzegasz swoje, ja jakby patrzę na swoje inaczej. 

 

W zasadzie jeżeli chcesz z przyjaciółka uprawiać seks a ona nic nie ma przeciwko będąc z Tobą w takim układzie to już wasza sprawa. Tylko jakby dla mnie to już nie będzie przyjaźń. Myślę jednak, że nie przejmował byś się moim zdaniem na ten temat ;)

 

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tako rzeczka Brahmaputra
21 godzin temu, Arkina napisał:

W zasadzie jeżeli chcesz z przyjaciółka uprawiać seks a ona nic nie ma przeciwko będąc z Tobą w takim układzie to już wasza sprawa. Tylko jakby dla mnie to już nie będzie przyjaźń

To nie jest temat o mnie, po prostu podchodzę do niego jak do łamigłówki. Owszem, mam przyjaciółkę ale temat seksu między nami nie istnieje. nikt z nas do tego nie dąży. zresztą nie wyobrażam sobie by przyjaciel narażał swoją przyjaciółkę na cierpienia związane z wyrzutami sumienia, jeśli ona jest w satysfakcjonującym ją związku. Dlatego rozpatruję łamigłówkę na przykładzie Zygmunta i Zosi, którzy w związkach nie są. Rozważania na temat "czy możliwa jest przyjaźń między kobietą a mężczyzną" pojawiają się bardzo często, na wielu forach to widziałem, i zawsze wygląda tak, że zwolennicy poglądu, że jest możliwa dowodzą, że można nie dążyć do seksu, a przeciwnicy, że ten seks zawsze prędzej czy później się pojawi. Dlatego biorę na celownik seks jako czynnik uniemożliwiąjacy przyjaźń. I jak na razie nie mam na to dobrego wytłumaczenia.
Wyobraźmy sobie że definiujemy przyjaźń. Definicje mogą być różne, więc posłużmy się ogólnikami.
Przyjaźń to:
1. pozytywna wartość a
2. pozytywna wartość b
3. pozytywna wartość c
4. pozytywna wartość d
itd.
Pod a, b, c, d każdy może dowolnie sobie podstawić to, co jego zdaniem czyni relację przyjaźnią. W momencie gdy dokładamy seks między przyjaźniącymi się ludźmi, przyjaźń legnie w gruzach, jest unicestwiana, "to już nie jest przyjaźń" Waszym zdaniem (Waszym, czyli wypowiadających się w tym temacie). Czy to znaczy, że w momencie pojawienia się seksu dotychczasowi przyjaciele już nie są zdolni do tworzenia czy też posługiwania się tym, co zapiszemy pod a, b, c, d? Byłby to chyba karkołomny wniosek ale może ktoś i taki wniosek chciałby wysunąć. Tak więc chyba nie. Przyjmuję na razie, że nikt nie  twierdzi, że seks oznacza, że ci, między którymi do niego doszło, nie są w stanie czynić tego, co kryje się pod a, b, c, d, a co wcześniej czynili bez problemu. Być może do głosu dochodzi to, o czym pisałem wcześniej, czyli jedno z tych łatwych założeń - (niemal) konieczność wchodzenia w związki, łączenia się w pary. Zosia i Zygmunt są traktowani jako "połówki" potencjalnie należące do innych połówek. Czy tak to działa? I (niemal) nie mają prawa do seksu między sobą. W tym momencie pojawia się pytanie, dlaczego nie mają prawa do wspólnego seksu, ale mogą np korzystać z płatnego seksu w agencji towarzyskiej albo umawiać się na seks z obcymi osobami, i dlaczego seks w prostytucji albo z obcymi  nie uderza tak bardzo w ich potencjalną "połówkowość", (w to, że może kiedyś będą czyimiś partnerami życiowymi, żoną, mężem...), jak  wzajemny seks przyjaciół uderza w ich przyjaźń? 

A może jest to problem nie praktyczny a teoretyczny i chodzi tylko o definiowanie? Na przykład, że Zygmunt, przyjaciel Zosi, po seksie z Zosią powinien być nazywany kochankiem a nie przyjacielem i dlatego o przyjaźni nie ma już mowy. Czy w tym przypadku możemy zdefiniować kochanka jako osobę, która jest w relacji z drugą osobą oferując jej:
1. pozytywną wartość a
2. pozytywna wartość b
3. pozytywna wartość c
4. pozytywną wartość d, itd...
5. seks
? Jeśli kochanek nie świadczy którejś wartości z pozycji 1-4 to jeszcze nadal jest kochankiem ale nieświadczenie seksu eliminuje jego status kochanka. Tu widzielibyśmy, że dodanie atrybutu kochanka do przyjaźni każe ją przedefiniować, ale dodawanie lub odejmowanie atrybutów przyjaźni do kochanka zmian nie powoduje. Coraz bardziej ciekawe jest dlaczego przyjaźń jest narażona na takie przedefiniowywania. Weźmy przykład relacji szef-podwładna. Istnieją między nimi pewne wartości określające ich relację
1. cecha a, 2. cecha b, 3, cecha c. Czy po dołożeniu seksu szef przestaje być szefem a podwładna podwładną? Chyba nie. A w przypadku koleżeństwa? Znajomi utrzymujący luźne kontakty między sobą umawiają się na seks. Koniecznie należy przestać już mówić o ich koleżeństwie czy luźnej znajomości?

 

21 godzin temu, Arkina napisał:

Dlaczego? Dla mnie to proste, przyjaźnić się można będąc z kimś w związku i jakby pociąg seksualny wobec przyjaciela nie jest pożądany. Powoduje zagrożenie, jednak na tyle ile znam siebie nie popłynęłabym z pewnością. Mój system moralny nie pozwala mi zdradzać ale z pewnością odsunęłabym przyjaciela na bezpieczną dla mnie odległość.

Jeżeli chodzi o sytuację gdybym była sama jak Zosia a Zygmunt był w potrzebie to dla mnie się wyklucza. Nie umiałabym tak mimo wszystko. Jakoś mnie nie przekonuje bycie wsparciem seksualnym dla przyjaciela. 

No i jednak nie jest to takie proste. Argument, że Ciebie nie przekonuje bycie wsparciem seksualnym dla przyjaciela byłby rozstrzygający, gdyby każdy potencjalny przyjaciel miał być... przyjacielem Twoim. Wtedy argument subiektywny ma sens. Ty jednak wykraczasz poza własną subiektywność i nawet o ewentualnej mojej przyjaźni (nie z Tobą a inną kobietą) napisałaś, że

 

21 godzin temu, Arkina napisał:

Tylko jakby dla mnie to już nie będzie przyjaźń

Myślę, że musi być inny argument. Nie oparty tylko na tym, kto co by wolał lub co by chciał albo nie chciał. Temat jest ciekawy...   

Edytowano przez Tako rzeczka Brahmaputra
drobna korekta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aliada
Dnia 31.05.2021 o 11:47, Tako rzeczka Brahmaputra napisał:

W przyjaźni można na siebie liczyć w razie potrzeby. Z wyjątkiem potrzeby (?) seksu.

Chodzi chyba o to, że seks jest w naszej kulturze przypisany miłości. 

Jesteśmy uczeni, że istnieje  seks "brudny", wstydliwy, będący tylko zaspokojeniem żądz, albo "czysty", akceptowalny, czyli ten wynikający z uczucia do jedynej ukochanej osoby, najlepiej uczucia przypieczętowanego małżeństwem.

Szczególnie kobiecie trudno się usprawiedliwić z robienia "tego" bez miłości, tylko z przyjaźni, sympatii i dlatego, że mężczyzna ją pociąga i zaspokaja jej potrzeby. Co innego w małżeństwie, tam już otoczenie nie wnika, czy jest miłość, czy np. tylko koleżeństwo i przyzwyczajenie.

 

Z drugiej strony, relacja fwb, o której pisałeś,  niesie spore ryzyko zakochania się  jednej ze stron i wtedy wkracza zazdrość, zaborczość, chęć posiadania drugiej osoby na wyłączność, co z dotychczasową przyjaźnią się kłóci. Seks kończy wtedy relację czysto przyjacielską.

Jeśli zakochują się obie strony, to co innego; miłość może, a nawet powinna,  iść w parze z przyjaźnią. 

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arkina
51 minut temu, Tako rzeczka Brahmaputra napisał:

To nie jest temat o mnie, po prostu podchodzę do niego jak do łamigłówki

Dlaczego przed tym się tak bronisz? Czyżbyś uważał ze do końca nie jest to dobra relacja? 

 

51 minut temu, Tako rzeczka Brahmaputra napisał:

Czy to znaczy, że w momencie pojawienia się seksu dotychczasowi przyjaciele już nie są zdolni do tworzenia czy też posługiwania się tym, co zapiszemy pod a, b, c, d?

Może i są zdolni ale mnie oczywiście nasuwają się konsekwencje od razu takiego układu. Czyżby  sex nie komplikuje? Czy relacja nadal będzie taka sama jak przed sexem? Co jeśli jedna osoba się zaangażuje i będzie oczekiwała czegoś co druga strona nie zechce? A co z ewentualną zazdrością? Czy wówczas przyjaźń jest jeszcze możliwa? Oczywiście z pięknej przyjaźni może narodzić się piękna miłość ale wtedy zmieniam też definicje ? Wiesz każdy ma własne definicje i postrzeganie na różne sprawy. 

 

51 minut temu, Tako rzeczka Brahmaputra napisał:

Czy po dołożeniu seksu szef przestaje być szefem a podwładna podwładną?

Jest teoretycznie szefem a w praktyce kochankiem. Wg mnie tutaj już relacja służbowa  została zaburzona i rodzi sporo wątpliwości. Czy aby sex  podwładna będzie tak samo traktowana jak pozostali pracownicy. Czy aby ta szczególna relacja nie odbije się na szefie, podwladnej i reszcie zespołu? 

Sex nie jest bez konsekwencji bo jednak on rodzi bliskosc i jakby układ sprzed sexu jest ciężki do osiągnięcia. 

 

51 minut temu, Tako rzeczka Brahmaputra napisał:

Ty jednak wykraczasz poza własną subiektywność i nawet o ewentualnej mojej przyjaźni (nie z Tobą a inną kobietą) napisałaś, że

 

Wg mojej definicji nie będzie cię już łączyła prawdziwa przejazn tylko układ damsko męski z elementami przyjaźni. 

Nazwij sobie, że jesteście kochankami jak wolisz. 

Ty możesz postrzegać ta relacje wg własnej definicji. 

 

Edytowano przez Arkina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
Dnia 31.05.2021 o 10:47, Tako rzeczka Brahmaputra napisał:

Skomentuję, bo nie znalazłem tu zdania odrębnego i wygląda na to że w temacie "przyjaźń a seks" panuje ogólna jednomyślność. Moim zdaniem jest to wynikiem stereotypów i już z góry powziętych łatwych założeń.
Te założenia to m.in.:
- deprecjonowanie ciała w kulturze opartej na chrześcijaństwie (ew. innych religiach czyniących z seksu tabu) i tworzenie sztucznego pola walki ciało vs uczucie, na którym wykazuje się wyższość uczucia i służebną rolę ciała wobec uczucia
- (niemal) konieczność tworzenia związków/małżeństw, zakładania rodzin
- uznanie miłości za najwyższą wartość na świecie nadającą sens życiu
- (i chyba nieoficjalnie a jednocześnie niekonsekwentnie wobec powyższych =>) uznanie seksu za probierz wartości (tu mam na myśli to, że tzw. zdrada jest powszechnie przyjętą podstawą do zakończenia związku opartego na miłości i samej tej miłości, lecz również, jak się okazuje w tym temacie jest też sprawdzianem przyjaźni).
Cóż takiego jest w seksie, że przypisuje się mu taką destrukcyjną rolę?
Weźmy przykład opisu przyjaźni, np. od Maybe:

Załóżmy że taką relację mają między sobą Zosia i Zygmunt, którzy nie darzą się jednak miłością. Mają układ tzw. friendship-with-benefits. W każdym momencie którekolwiek z nich może się zakochać w dowolnej osobie i założyć rodzinę i tragedii nie będzie. Ba! oboje mogą nie ograniczać się do jednego fwb, ale przez cały czas trwania znajomości "mogą liczyć na siebie gdy się pali i wali. O każdej porze dnia i nocy". Sprawdzamy to miernikiem seksu i otrzymujemy wynik - to nie jest przyjaźń tylko interes. Coś za coś. Dyspozycyjność za seks. W domyśle - Zosia oferuje seks (pomijamy jej przyjemność) a otrzymuje wsparcie Zygmunta w razie  potrzeby. Przyjaźń nie jest dostateczną przepustką do bezinteresownego seksu, nawet jeśli (znowu cytat z wypowiedzi Maybe):

Już się utrwaliło, że (cytat od Arkiny):

...ale dlaczego? I jak działa takie przekonanie? Jeśli Zosię pociąga seksualnie Zygmunt to Zygmunt nie może liczyć na to, że Zosia pomoże mu, gdy on będzie w potrzebie? To się jakoś koniecznie wyklucza? Czy podobnie da się zdyskredytować miłość na zasadzie: miłość bez seksu to fikcja, to nie miłość? Białe związki to jakieś fanaberie...? Albo "wiesz, kochany, mam wątpliwości czy Ty mnie kochasz, czy to tylko seks nas łączy. Może sprawdźmy to rezygnując z seksu".
Bo wszyscy mają żyć wg jednego schematu? A może tu dochodzi jeszcze inne uprzedzenie - że w seksie traktujemy się przedmiotowo i dlatego wszyscy powiemy Zosi, że jeśli Zygmunt się z nią "prześpi" to on o nią nie dba tylko traktuje jak towar? Jeśli tak, to dlaczego takiej obawy nie ma w małżeństwie opartym na miłości? Może dlatego, że są zabezpieczenia przed wrogą opinią ludzi. Zabezpieczenia w postaci zobowiązań ślubami? Dlaczego przyjaźń w opinii tak wielu osób nie eliminuje takich obaw?

Zastanawia mnie właśnie ten fenomen, że to nieważne ciało jest w rzeczywistości tak ważne. Rozstrzygające.

Edit. Dorzucam jeszcze taką myśl pod rozwagę. W przyjaźni można na siebie liczyć w razie potrzeby. Z wyjątkiem potrzeby (?) seksu. Seks nie jest potrzebą tylko... luksusem?

Pisząc że przyjaźń jest wyżej niż miłość, miałam na myśli, że miłość nie istnieje bez przyjaźni. Może zauroczenie ale nie miłość. Nie wytrzymasz z człowiekiem wiele lat gdy nie jest to oparte na przyjaźni. Chyba, że ktoś jest bardzo wyrachowany lub zakłamany.

Co do reszty, teoretycznie może istnieć przyjaźń, w której uprawia się niezobowiązujący seks, ale realnie to mamy tak wpojone i zakorzenione, że seks uprawia się wyłącznie (lub przede wszystkim) w związkach opartych na miłości, że chyba nie umiemy myśleć inaczej. Tak jak słusznie zauważyłeś wpojono nam, że seks z wieloma partnerami to zło, to coś niemoralnego itp itd. A zrobili to chrześcijanie w czasach szalejącej epidemii kiły i innych chorób wenerycznuch, jeszcze przed odkryciem penicyliny. Cóż zrobić. Sama często się łapię na tak schematycznym myśleniu.

Z drugiej strony, kobiety jednak są bardziej uczuciowe i przywiązują się do swoich partnerów, a seks jest jakby takim dopełnieniem. Wychowywane w poczuciu wstydu przed nagością, targane licznymi kompleksami, gdy już się "otworzymy" to chcialybysmy, żeby to było coś waznego, żeby ten ktoś był kimś dla nas naprawdę bliskim. I w zasadzie teoretycznie mógłby być to przyjaciel, który może sobie układać związek z kimś innym, lub jedynie seksić się z kimś innym, ale tu wchodzi kolejny problem jakim jest zazdrość, która dotyczy i kobiet i facetów. Faceci też chcą często mieć wyłączność, choć sobie pozwalają na skakanie z kwiatka na kwiatek. 

Pogmatwane to wszystko. 

Wiem że wiele kobiet uprawiając seks z facetem, niestety przywiązuje się do niego, i może wychodzą z założenia, że skoro jesteśmy tak świetnymi kumplami, przyjaciółmi, seks mamy zajebisty, to co stoi na przeszkodzie, żeby nie być parą i nie stworzyć związku? Czyż nie tej miary używa się zaczynając z kimś związek? 

24 minuty temu, aliada napisał:

Chodzi chyba o to, że seks jest w naszej kulturze przypisany miłości. 

Jesteśmy uczeni, że istnieje  seks "brudny", wstydliwy, będący tylko zaspokojeniem żądz, albo "czysty", akceptowalny, czyli ten wynikający z uczucia do jedynej ukochanej osoby, najlepiej uczucia przypieczętowanego małżeństwem.

Szczególnie kobiecie trudno się usprawiedliwić z robienia "tego" bez miłości, tylko z przyjaźni, sympatii i dlatego, że mężczyzna ją pociąga i zaspokaja jej potrzeby. Co innego w małżeństwie, tam już otoczenie nie wnika, czy jest miłość, czy np. tylko koleżeństwo i przyzwyczajenie.

 

Z drugiej strony, relacja fwb, o której pisałeś,  niesie spore ryzyko zakochania się  jednej ze stron i wtedy wkracza zazdrość, zaborczość, chęć posiadania drugiej osoby na wyłączność, co z dotychczasową przyjaźnią się kłóci. Seks kończy wtedy relację czysto przyjacielską.

Jeśli zakochują się obie strony, to co innego; miłość może, a nawet powinna,  iść w parze z przyjaźnią. 

Seks bez zobowiązań uprawiają u nas ciągle dziwki. Niestety.

Oczywiście to sarkazm ? i wiem, że nie muszę ci tego tłumaczyć, ale uprzedzam....

W małżeństwie często jest więcej "seksu bez zobowiązań" lub z wyrachowania niż z miłości i każdy trzyma buzię na kłódkę.

 

Oczywiście ciotki klotki stwierdza: mnie to interesuje, każdy żyje jak chce.

....ale zawsz znajdą sposobność żeby wbić szpilę lub puścić chamski żart na ten temat ? 

Święte Matrony mają się dobrze...?

 

 

Edytowano przez Maybe
  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nietamten
Dnia 28.05.2021 o 09:35, aliada napisał:

Nie wiem, czy to reguła, ale w moim przypadku tak właśnie jest. Flirt należy do gry miłosnej i trzeba uważać, czy jest miły tej drugiej osobie;  czy ona go podejmuje. Pojedynczy komplement bywa w porządku, ale atmosfera flirtu, jakiejś niechcianej adoracji czy bliskości stwarzana przez mężczyznę, który nie interesuje mnie w "ten" sposób, jest nieznośna. 

Otóż to, dlatego tym bardziej nie chciałbym stawiać w takiej sytuacji osoby, która mi zaufała, jest do mnie przyjaźnie nastawiona i dla której byłoby nieprzyjemnie pewne rzeczy mówić wprost, bo mnie polubiła.

 

Dnia 28.05.2021 o 08:29, Żebrak napisał:

Lubię wiedzieć z kim mam do czynienia. Czasami bardzo chamsko zagrywam. Moje teksty są delikatnie mówiąc bardzo krępujące dla drugiej strony. Mam w tym swój cel. Od razu wiem z kim mam do czynienia, czego mogę się spodziewać po takiej osobie. Osiągam w parę minut to co niektórym zajmuje bardzo dużo czasu. To jak kobieta się czuje po takim moim tekście jest jej sprawą. Fascynują mnie te, które "rozprowadzą" mnie w mojej zarozumiałości w sposób koncertowy. Późniejsze nasze kontakty, jeżeli są, stawiają mnie zupełnie w innym świetle. Bo? Bo nawet gdybym mógł jej wsadzić rękę w przysłowiowe majtki, nie uczynię tego. 

 

Ok, ty postępujesz w taki sposób, ale moją wypowiedź pisałem z perspektywy mojego podejścia, a wyklucza ono chamstwo i manipulacje w moich relacjach przyjacielskich.

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
8 godzin temu, Nietamten napisał:

Ok, ty postępujesz w taki sposób, ale moją wypowiedź pisałem z perspektywy mojego podejścia, a wyklucza ono chamstwo i manipulacje w moich relacjach przyjacielskich.

Ważne jest w jaki sposób człowiek odbiera samego siebie. Czy zawsze uważa siebie za dobrego człowieka, czy dostrzega swoje ułomności. Mamy do wyboru albo marketing, albo samobiczowanie. Najważniejsze jest by dobrze czuć się we własnej skórze i własnych butach, o reszcie nie warto trąbić bo weryfikuje to życie i umiejętność obserwacji połączona z wyciąganiem wniosków. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tako rzeczka Brahmaputra
Dnia 1.06.2021 o 19:39, aliada napisał:

Chodzi chyba o to, że seks jest w naszej kulturze przypisany miłości. 

Jesteśmy uczeni, że istnieje  seks "brudny", wstydliwy, będący tylko zaspokojeniem żądz, albo "czysty", akceptowalny, czyli ten wynikający z uczucia do jedynej ukochanej osoby, najlepiej uczucia przypieczętowanego małżeństwem.

Szczególnie kobiecie trudno się usprawiedliwić z robienia "tego" bez miłości, tylko z przyjaźni, sympatii i dlatego, że mężczyzna ją pociąga i zaspokaja jej potrzeby. Co innego w małżeństwie, tam już otoczenie nie wnika, czy jest miłość, czy np. tylko koleżeństwo i przyzwyczajenie.

 

Z drugiej strony, relacja fwb, o której pisałeś,  niesie spore ryzyko zakochania się  jednej ze stron i wtedy wkracza zazdrość, zaborczość, chęć posiadania drugiej osoby na wyłączność, co z dotychczasową przyjaźnią się kłóci. Seks kończy wtedy relację czysto przyjacielską.

Jeśli zakochują się obie strony, to co innego; miłość może, a nawet powinna,  iść w parze z przyjaźnią. 

Podobnie jak Ty widzę bardzo istotną rolę kultury w kreowaniu stosunku do seksu, przyjaźni, miłości (i wielu innych dziedzin). Jednak takie opieranie się na kulturowych stereotypach zmierza w zasadzie po prostu do uprzedzeń. "Co ludzie powiedzą" to wciąż funkcjonująca obawa... ale przecież wiele dawnych tabu zostało już zniesionych, a w przypadku akurat połączenia seksu i przyjaźni panuje chyba powszechna zgoda (w tym sensie, że się wykluczają). Rzeczywiście jest tak, jak piszesz, że "szczególnie kobiecie trudno się usprawiedliwić z robienia tego bez miłości, tylko z przyjaźni, sympatii i dlatego, że mężczyzna ją pociąga." Mam jednak wrażenie, że jednak jeśli nawet kobieta jest na tyle silna, by nie miała problemu z usprawiedliwieniem swojego seksu na podstawie swoich potrzeb, nawet z obcym mężczyzną, to trudniej by jej było nie uznać, że seks wyklucza przyjaźń.

A to ryzyko w przypadku fwb? Spore ryzyko zakochania jednej ze stron... Jest to tylko jedna z możliwości. I dlaczego to ryzyko jest takie duże? Zapewne domyślnie dlatego, że bliska osoba może stać się jeszcze bliższa, ale... skąd w takim razie jednoczesne ograniczenie, że tylko jedna strona się zakocha? Opcji jest więcej, niż tylko zakochanie jednej ze stron. Przy czym nawet zakochanie jednej ze stron nie musi prowadzić do zaborczości i zazdrości. To jest tylko ewentualność a nie konieczna konsekwencja. Wygląda więc na to, że czarny scenariusz (możemy tak to nazwać?) determinuje pogląd na całą relację. I zamienia czarny scenariusz w (niemal oczywisty) pewnik. Czy w jakiejkolwiek innej sytuacji też mamy podobne rozstrzygnięcia na podstawie najczarniejszego scenariusza? To trochę tak, jak wyrokowanie, że np. kąpiel w morzu nie jest rekreacją, wypoczynkiem. Bo można się utopić a to kończy zabawę.    

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
8 minut temu, Tako rzeczka Brahmaputra napisał:

Podobnie jak Ty widzę bardzo istotną rolę kultury w kreowaniu stosunku do seksu, przyjaźni, miłości (i wielu innych dziedzin). Jednak takie opieranie się na kulturowych stereotypach zmierza w zasadzie po prostu do uprzedzeń. "Co ludzie powiedzą" to wciąż funkcjonująca obawa... ale przecież wiele dawnych tabu zostało już zniesionych, a w przypadku akurat połączenia seksu i przyjaźni panuje chyba powszechna zgoda (w tym sensie, że się wykluczają). Rzeczywiście jest tak, jak piszesz, że "szczególnie kobiecie trudno się usprawiedliwić z robienia tego bez miłości, tylko z przyjaźni, sympatii i dlatego, że mężczyzna ją pociąga." Mam jednak wrażenie, że jednak jeśli nawet kobieta jest na tyle silna, by nie miała problemu z usprawiedliwieniem swojego seksu na podstawie swoich potrzeb, nawet z obcym mężczyzną, to trudniej by jej było nie uznać, że seks wyklucza przyjaźń.

A to ryzyko w przypadku fwb? Spore ryzyko zakochania jednej ze stron... Jest to tylko jedna z możliwości. I dlaczego to ryzyko jest takie duże? Zapewne domyślnie dlatego, że bliska osoba może stać się jeszcze bliższa, ale... skąd w takim razie jednoczesne ograniczenie, że tylko jedna strona się zakocha? Opcji jest więcej, niż tylko zakochanie jednej ze stron. Przy czym nawet zakochanie jednej ze stron nie musi prowadzić do zaborczości i zazdrości. To jest tylko ewentualność a nie konieczna konsekwencja. Wygląda więc na to, że czarny scenariusz (możemy tak to nazwać?) determinuje pogląd na całą relację. I zamienia czarny scenariusz w (niemal oczywisty) pewnik. Czy w jakiejkolwiek innej sytuacji też mamy podobne rozstrzygnięcia na podstawie najczarniejszego scenariusza? To trochę tak, jak wyrokowanie, że np. kąpiel w morzu nie jest rekreacją, wypoczynkiem. Bo można się utopić a to kończy zabawę.    

Czarny scenariusz bierze się z życia, mało kochanek płaczących w poduszkę? Które na początku niczego więcej, nie chciały... a później pretensje i lamenty lub złudne nadzieję. Może o tym nie wiesz, bo nie jesteś kobietą. A to samo życie podsuwa takie a nie inne scenariusze niestety. 

Wyjątki oczywiście bywają ale nikt na podstawie wyjątków nie będzie budował założeń że jest to wykonalne. Wykonalne teoretycznie jest wszystko. Teoretycznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tako rzeczka Brahmaputra
47 minut temu, Maybe napisał:

Czarny scenariusz bierze się z życia, mało kochanek płaczących w poduszkę? Które na początku niczego więcej, nie chciały... a później pretensje i lamenty lub złudne nadzieję

Czyli z góry możemy przyjąć, że niemal na pewno jedna ze stron się zakocha z fatalnymi skutkami i że będzie to kobieta? Przykład z kochankami płaczącymi w poduszkę świadczyłby jednak nie przeciw przyjaźni a przeciw "seksowi bez zobowiązań", prawda? A przecież nie negujesz seksu bez zobowiązań...

Edytowano przez Tako rzeczka Brahmaputra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tako rzeczka Brahmaputra
Dnia 1.06.2021 o 19:48, Maybe napisał:

Pisząc że przyjaźń jest wyżej niż miłość, miałam na myśli, że miłość nie istnieje bez przyjaźni. Może zauroczenie ale nie miłość. Nie wytrzymasz z człowiekiem wiele lat gdy nie jest to oparte na przyjaźni. Chyba, że ktoś jest bardzo wyrachowany lub zakłamany.

Co do reszty, teoretycznie może istnieć przyjaźń, w której uprawia się niezobowiązujący seks, ale realnie to mamy tak wpojone i zakorzenione, że seks uprawia się wyłącznie (lub przede wszystkim) w związkach opartych na miłości, że chyba nie umiemy myśleć inaczej. Tak jak słusznie zauważyłeś wpojono nam, że seks z wieloma partnerami to zło, to coś niemoralnego itp itd. A zrobili to chrześcijanie w czasach szalejącej epidemii kiły i innych chorób wenerycznuch, jeszcze przed odkryciem penicyliny. Cóż zrobić. Sama często się łapię na tak schematycznym myśleniu.

Z drugiej strony, kobiety jednak są bardziej uczuciowe i przywiązują się do swoich partnerów, a seks jest jakby takim dopełnieniem. Wychowywane w poczuciu wstydu przed nagością, targane licznymi kompleksami, gdy już się "otworzymy" to chcialybysmy, żeby to było coś waznego, żeby ten ktoś był kimś dla nas naprawdę bliskim. I w zasadzie teoretycznie mógłby być to przyjaciel, który może sobie układać związek z kimś innym, lub jedynie seksić się z kimś innym, ale tu wchodzi kolejny problem jakim jest zazdrość, która dotyczy i kobiet i facetów. Faceci też chcą często mieć wyłączność, choć sobie pozwalają na skakanie z kwiatka na kwiatek. 

Pogmatwane to wszystko. 

A ja bardzo się zgadzam z Twoimi słowami, że przyjaźń jest wyżej, niż miłość. Gdy to przeczytałem, było to bardzo miłe zaskoczenie, bo sam mam identyczny pogląd. Nie zgadzam się natomiast ze stwierdzeniem, że miłość bez przyjaźni nie istnieje. I taki przykład przyszedł mi do głowy - Bogumił i Barbara z "Nocy i dni". Była tam miłość ale... nie było zrozumienia. Myślę, że dlatego i przyjaźni nie było. Raczej "taka kolej życia, że mężczyzna jest z kobietą, którą kocha a kobieta z nim".
 

 

Dnia 1.06.2021 o 19:48, Maybe napisał:

Wiem że wiele kobiet uprawiając seks z facetem, niestety przywiązuje się do niego, i może wychodzą z założenia, że skoro jesteśmy tak świetnymi kumplami, przyjaciółmi, seks mamy zajebisty, to co stoi na przeszkodzie, żeby nie być parą i nie stworzyć związku? Czyż nie tej miary używa się zaczynając z kimś związek? 

Czyli wszystkie te warunki razem? Ja wiem, że jest wciąż jeszcze wiele osób obu płci, które seks zostawiają na "po ślubie". W kontekście tego postulowanego dramatu przywiązania się do faceta, z którym doszło do seksu mimo braku związku między nimi, to chyba mniejszy powinien być dramat w przypadku, gdy tym facetem byłby przyjaciel, niż gdyby to był zupełnie obojętny przedtem, obcy człowiek. Bo przecież w przypadku przyjaźni oboje są dla siebie ważni. W pewnym sensie są dla siebie. Jak to więc możliwe, że na seks z obcym można się zdecydować mimo ryzyka zakochania, a z przyjacielem nie można do tego dopuścić, bo jest ryzyko zakochania? Dla mnie to przedziwna logika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
8 minut temu, Tako rzeczka Brahmaputra napisał:

Dla mnie to przedziwna logika.

Logika ładnie wygląda tylko na papierze. Ludzie działający wbrew logice osiągają najlepsze rezultaty. To Ty masz iść pierwszy a logika za Tobą. Odwrotne działanie wyprowadzi Cię na manowce. A tłumaczenie, że działałeś zgodnie z logiką, to wiesz gdzie sobie możesz włożyć.. 

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arkina
17 minut temu, Tako rzeczka Brahmaputra napisał:

Jak to więc możliwe, że na seks z obcym można się zdecydować mimo ryzyka zakochania, a z przyjacielem nie można do tego dopuścić, bo jest ryzyko zakochania? Dla mnie to przedziwna logika.

Myślę sobie tak choć obie sytuację są dla mnie obce. Z przyjacielem jest już zażyłośc i pewien rodzaj bliskości, seks tylko mógłby to pogłębic i mogłoby coś wyniknąć fajnego ale też zepsuc całkowicie przyjaźń. Obcy facet to obcy nic z nim chyba nie łączy prócz chwilowego pożądania. Jak dla mnie nie ma ryzyka żadnego i żadnej straty chyba, że szacunku do samej siebie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tako rzeczka Brahmaputra
12 minut temu, Żebrak napisał:

Logika ładnie wygląda tylko na papierze. Ludzie działający wbrew logice osiągają najlepsze rezultaty. To Ty masz iść pierwszy a logika za Tobą. Odwrotne działanie wyprowadzi Cię na manowce. A tłumaczenie, że działałeś zgodnie z logiką, to wiesz gdzie sobie możesz włożyć.. 

No cóż - z takim przesłaniem jak najbardziej się zgadzam. to nie człowiek jest dla idei, wartości, nauki itp, ale odwrotnie. Moja filozofia nie jest ważniejsza ode mnie. Jednak też bez przesady. Jeśli ma to prowadzić do ustaleń typu "ma być tak i tak, bo takie są fakty, a jeśli nawet fakty takie nie są to tym gorzej dla faktów" to przynajmniej ja uznałbym, że wybieram swój piękny błąd, w którym będę trwał, ale nie negowałbym odmiennych rozwiązań. Pozostawałoby to kwestią subiektywną. W przypadku tematu o możliwości lub niemożliwości przyjaźni między kobietą a mężczyzną uderzająca jest zgoda większości (zarówno obrońców tezy o możliwości jak i negujących taką możliwość) co do roli seksu w tej relacji. Seks uniemożliwia przyjaźń. Po seksie z przyjaciółką już nie będziesz służył jej pomocą w potrzebie ani nie będziesz spodziewał się pomocy z jej strony. Bo był seks. Game over.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
3 godziny temu, Tako rzeczka Brahmaputra napisał:

Czyli z góry możemy przyjąć, że niemal na pewno jedna ze stron się zakocha z fatalnymi skutkami i że będzie to kobieta? Przykład z kochankami płaczącymi w poduszkę świadczyłby jednak nie przeciw przyjaźni a przeciw "seksowi bez zobowiązań", prawda? A przecież nie negujesz seksu bez zobowiązań...

Na pewno nie, ale w wielu a nawet w wiekszosci przypadkach tak jest, więc kobiety od tego typu relacji stronią. Znają swoją psychikę. Nie neguję, ale mówię o tendencjach jakie są i jakie znam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
Przed chwilą, Tako rzeczka Brahmaputra napisał:

Seks uniemożliwia przyjaźń. Po seksie z przyjaciółką już nie będziesz służył jej pomocą w potrzebie ani nie będziesz spodziewał się pomocy z jej strony. Bo był seks. Game over.

Bzdura! 

Liczy się układ, zasady. Gdzieś tam wyżej pisałem o swojej przyjaciółce od chodzenia. Pierwsza wyprawa była ok. Zaliczony Główny Szlak Beskidzki, który tylko przypieczętował naszą aseksualną przyjaźń. Druga wyprawa skończyła się przed Łebą, bo niefortunnie rozwaliła stopę. Kłopoty około seksualne zaczęły się w samochodzie, kiedy odwoziłem ją na południe kraju. Kropką nad i był moment, w którym wniosłem jej bagaż do mieszkania. Wiem jedno, w przyszłym roku chcę zaliczyć Camino. Już szukam towarzyszki niedoli. Nowej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tako rzeczka Brahmaputra
3 minuty temu, Żebrak napisał:

Bzdura! 

Liczy się układ, zasady.

Układ, zasady, to ta sama kategoria co prawa i logika. Więc z jednej strony potrafisz postulować niekierowanie się logiką, a z drugiej promujesz zasady? Zasady też nie są ważniejsze od ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
1 minutę temu, Tako rzeczka Brahmaputra napisał:

Układ, zasady, to ta sama kategoria co prawa i logika. Więc z jednej strony potrafisz postulować niekierowanie się logiką, a z drugiej promujesz zasady? Zasady też nie są ważniejsze od ludzi.

Chłopie? Mnie nie bawią teoretyczne rozkminy, które do niczego nie prowadzą. Nie zajmuję się analizowaniem każdego wyrazu w takim czy innym układzie. Działam instynktownie. Jeżeli widzę w oczach dziewczyny, że podjęła decyzję to wolę szukać nowej partnerki do trekkingu niż ładować się w kolejny układ. Proste? A wiesz co potrafi zdziałać kobieta, która podjęła decyzję? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tako rzeczka Brahmaputra
30 minut temu, Arkina napisał:

Myślę sobie tak choć obie sytuację są dla mnie obce. Z przyjacielem jest już zażyłośc i pewien rodzaj bliskości, seks tylko mógłby to pogłębic i mogłoby coś wyniknąć fajnego ale też zepsuc całkowicie przyjaźń.

Mamy możliwości dobre i złe. Wybieramy przezornie tą złą? Czy podobnie można ustalić zasadę o pieniądzach? Jeśli komuś pożyczysz pieniądze, to może to mieć dobry skutek, albo doprowadzić do kwasów. Więc może w przyjaźni warto byłoby też nie ryzykować pogorszenia stosunków z powodu tak przyziemnej rzeczy jak pieniądze? Jak chce pożyczyć to niech pożyczy w banku?

2 minuty temu, Żebrak napisał:

Chłopie? Mnie nie bawią teoretyczne rozkminy, które do niczego nie prowadzą. Nie zajmuję się analizowaniem każdego wyrazu w takim czy innym układzie. Działam instynktownie.

No to powodzenia ? Ja akurat lubię rozkminy i analizy, nawet te, które do niczego nie prowadzą. Irytuję Cię tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
4 minuty temu, Tako rzeczka Brahmaputra napisał:

No to powodzenia ? Ja akurat lubię rozkminy i analizy, nawet te, które do niczego nie prowadzą. Irytuję Cię tym?

Każda sytuacja jest splotem zależności. Gdybym nie miał w planie Camino, to pewnie wbrew logice zaliczyłbym dziewczynę odnosząc "sukces". Mając jednak w planie Camino, wiem ile by mnie kosztował ten "sukces". Dlatego wracając do domu doszedłem do wniosku, że trzeba jednak poszukać kogoś innego. 

 

Nie odpowiedziałeś na pytanie: wiesz jak zachowuje się kobieta, która podjęła decyzję? To może być Ci przydatne w rozkminach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arkina
17 minut temu, Tako rzeczka Brahmaputra napisał:

Mamy możliwości dobre i złe. Wybieramy przezornie tą złą? Czy podobnie można ustalić zasadę o pieniądzach? Jeśli komuś pożyczysz pieniądze, to może to mieć dobry skutek, albo doprowadzić do kwasów. Więc może w przyjaźni warto byłoby też nie ryzykować pogorszenia stosunków z powodu tak przyziemnej rzeczy jak pieniądze? Jak chce pożyczyć to niech pożyczy w banku?

Myślę sobie, że nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Raczej kwestie finansowe rozwiązuje sama i nie lubie takich przyslug. Nie chcę nikogo stawiać w niekomfortowej sytuacji i nie chciałabym aby ktoś mnie stawiał tez. Jednak inne przysługi jak najbardziej wchodzą w grę. 

Każdy człowiek podejmując decyzję kalkuluje, podejmuje jakieś ryzyko i ocenia co mu się bardziej opłaca. 

Jezeli podjęłabym ryzyko zmiany przyjaciela w partnera to musiałoby być to dla mnie oczywiste i musiałabym wiedzieć, że on tego chce a przede wszystkim ja również. Czasami jednak też któraś że stron może się kryć i czuć, że prócz przyjaźni na nic więcej nie może liczyć. Kiedyś stworzyłam coś takiego i usłyszałam taki tekst. Wiem, że nie mogę sobie na nic pozwolić bo by po jednym fałszywym ruchu było by po przyjaźni i miał rację. 

Edytowano przez Arkina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tako rzeczka Brahmaputra
3 minuty temu, Żebrak napisał:

Nie odpowiedziałeś na pytanie: wiesz jak zachowuje się kobieta, która podjęła decyzję? To może być Ci przydatne w rozkminach.

Nie jestem już młodzieńcem, nie jestem singlem a większość moich relacji to relacje z kobietami, poczynając od tego, że kobiety mnie wychowywały, więc też decyzji kobiet, które podjęły jakąś decyzję widziałem dużo. I nie wydaje mi się, by było coś wspólnego w zachowaniu kobiet podejmujących decyzję. Ale może masz na myśli konkretną decyzję o seksie? Nie jestem ani prawiczkiem ani gwałcicielem więc  i taka decyzja kobiety nie jest mi obca. W jaki sposób ma mi to pomóc w rozkminach? Sugerujesz jakieś traumatyczne przeżycie? Nawet jeśli wydaje ci się traumatyczne, to jaki ma związek z teoretycznymi roztrząsaniami?

Aha... jesteś przekonany, że próbuję tu bronić swoje zakusy na moją przyjaciółkę? Pudło.

8 minut temu, Arkina napisał:

Jednak inne przysługi jak najbardziej wchodzą w grę. 

Można zapytać jakie przysługi są bezpieczne w przyjaźni? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
6 minut temu, Tako rzeczka Brahmaputra napisał:

Nie jestem już młodzieńcem, nie jestem singlem a większość moich relacji to relacje z kobietami, poczynając od tego, że kobiety mnie wychowywały, więc też decyzji kobiet, które podjęły jakąś decyzję widziałem dużo. I nie wydaje mi się, by było coś wspólnego w zachowaniu kobiet podejmujących decyzję. Ale może masz na myśli konkretną decyzję o seksie? Nie jestem ani prawiczkiem ani gwałcicielem więc  i taka decyzja kobiety nie jest mi obca. W jaki sposób ma mi to pomóc w rozkminach? Sugerujesz jakieś traumatyczne przeżycie? Nawet jeśli wydaje ci się traumatyczne, to jaki ma związek z teoretycznymi roztrząsaniami?

Aha... jesteś przekonany, że próbuję tu bronić swoje zakusy na moją przyjaciółkę? Pudło.

Czy Ty wszystko tak musisz zagmatwać? Każdy, nie tylko kobieta, jeżeli podejmie decyzję to będzie dążył do jej realizacji. W tym przypadku kłóci się to z duchem Camino. 

Ostatniego Twojego zdania kompletnie nie rozumiem. To szarada czy forma sarkazmu? 

Edytowano przez Żebrak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tako rzeczka Brahmaputra
28 minut temu, Arkina napisał:

Jezeli podjęłabym ryzyko zmiany przyjaciela w partnera to musiałoby być to dla mnie oczywiste i musiałabym wiedzieć, że on tego chce a przede wszystkim ja również.

Ale to nie musiałoby być chyba ryzyko zmiany przyjaciela w partnera... jest też duże prawdopodobieństwo, że wszystko mogłoby zostać po staremu.

17 minut temu, Żebrak napisał:

Czy Ty wszystko tak musisz zagmatwać? Każdy, nie tylko kobieta, jeżeli podejmie decyzję to będzie dążył do jej realizacji. W tym przypadku kłóci się to z duchem Camino. 

Ostatniego Twojego zdania kompletnie nie rozumiem. To szarada czy forma sarkazmu? 

Ja z kolei nie wiem o co chodzi z duchem Camino i z Twoją koniecznością szukania kogoś innego. (Może skończyłeś przyjaźń, bo wyczułeś ryzyko seksu?)
Z mojej strony to nie sarkazm ani kpiny. Odniosłem wrażenie, że chciałeś mnie wystraszyć wyglądem kobiety podejmującej decyzję (o seksie?), co miałoby mi pomóc w rozkminach, czyli rozumiem, że w Twoim mniemaniu jestem zagrożony widokiem przyjaciółki, która podejmie decyzję. Dlatego pudło. Nie piszę o sobie. Zajmuję się łamigłówką.
Edit: Pudło w znaczeniu "nietrafiony strzał", "błędne przypuszczenie".

Edytowano przez Tako rzeczka Brahmaputra
dopisek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

Zaloguj się, aby obserwować  





Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...