Ada Napisano 14 Lipca 2018 Chciałabym, aby w tym temacie znalazły się opowiadania, historie, wiersze, bajki... zmuszające czytelnika do zadumy. Jeśli chociaż jedna osoba pod wpływem tych tekstów zastanowi się nad swoim życiem, to uznam, ze warto było założyć ten temat... PRZYJACIELE Był sobie pewnego razu chłopiec o złym charakterze. Jego ojciec dal mu woreczek gwoździ i kazał wbijać po jednym w plot okalający ogród za każdym razem, kiedy straci cierpliwość i pokłóci się z kimś. Pierwszego dnia chłopiec wbił 37 gwoździ. W następnych dniach nauczył się panować nad sobą i liczba wbijanych gwoździ malała z dnia na dzien. Odkrył, ze łatwiej jest panować nad sobą niż wbijać gwoździe. Wreszcie nadszedł dzień, w którym chłopiec nie wbił w plot żadnego gwoździa. Poszedł wiec do ojca i powiedział mu, ze tego dnia nie wbił żadnego gwoździa. Wtedy ojciec kazał mu wyciągać z płotu jeden gwóźdź każdego dnia kiedy nie straci cierpliwości i nie pokłóci się z nikim. Mijały dni i w końcu chłopiec mógł powiedzieć ojcu, ze wyciągnął z płotu wszystkie gwoździe. Ojciec zaprowadził chłopca do płotu i powiedział: "Synu zachowałeś się dobrze , ale spójrz , ile jest w plocie dziur. Płot nigdy już nie będzie taki, jak dawniej. Kiedy się z kimś kłócisz i mówisz mu cos brzydkiego zostawisz w nim ranę taka jak te.... Możesz wbić człowiekowi nóź, ale rana pozostanie. Nie ważne ile razy będziesz przepraszał, rana pozostanie. Rana słowna boli tak samo , jak fizyczna. Przyjaciele są rzadkimi klejnotami , sprawiają , że się uśmiechasz i dodają ci otuchy. Są gotowi Cię wysłuchać , kiedy tego potrzebujesz , wspierają Cię i otwierają przed tobą swoje serca." Jeśli możesz , wybacz innym dziury, które zostawili w Twoim płocie. WYKŁAD Profesor filozofii stanął przed swymi studentami i położył przed sobą kilka przedmiotów. Kiedy zaczęły się zajęcia, wziął spory słoi i wypełnił go po brzeg dużymi kamieniami. Potem zapytał studentów, czy ich zdaniem słój jest pełny, oni zaś potwierdzili. Wtedy profesor wziął pudełko żwiru, wsypał do słoika i lekko potrząsnął. Żwir oczywiście stoczył się w wolną przestrzeń między kamieniami. Profesor ponownie zapytał studentów, czy słoik jest pełny, a oni ze śmiechem przytaknęli. Profesor wziął pudełko piasku i wsypał go, potrząsając słojem. W ten sposób piasek wypełnił pozostałą jeszcze wolną przestrzeń. Profesor powiedział: "Chciałbym, byście wiedzieli, że ten słój jest jak Wasze życie. Kamienie - to ważne rzeczy w życiu: Wasza rodzina, Wasz partner, Wasze dzieci, Wasze zdrowie. Gdyby nie było wszystkiego innego, Wasze życie i tak byłoby wypełnione. Żwir - to inne, mniej ważne rzeczy: Wasze mieszkanie, Wasz dom albo Wasze auto. Piasek symbolizuje całkiem drobne rzeczy w życiu, w tym Waszą ciężką pracę. Jeżeli najpierw napełnicie słój piaskiem, nie będzie już miejsca na żwir, a tym bardziej na kamienie. Tak jest też w życiu: Jeśli poświęcicie całą Waszą energię na drobne rzeczy (pracę), nie będziecie jej mieli na rzeczy istotne. Dlatego dbajcie o rzeczy istotne - poświęcajcie czas Waszym dzieciom i Waszemu partnerowi, dbajcie o zdrowie. Zostanie Wam jeszcze dość czasu na pracę, dom, zabawę itd. Zważajcie przede wszystkim na duże kamienie - one są tym, co się naprawdę liczy. Reszta to piasek... PRAWDZIWA MIŁOŚĆ Pewnego wieczoru chłopiec wszedł do kuchni, gdzie jego mama właśnie przygotowywała kolację i wręczył jej zapisaną przez siebie kartkę papieru. Kiedy mama wytarła w fartuch mokre ręce i wzięła kartkę, przeczytała nastepujące słowa: koszenie trawy 5 zł sprzątanie mojego pokoju 10 zł pójście do sklepu za Ciebie 3 zł pilnowanie braciszka 5 zł wynoszenie śmieci 2 zł dobre stopnie 20 zł zamiatanie i grabienie podwórka 3 zł Razem: 48 zł No cóż, matka popatrzyła na stojącego wyczekująco chłopca i mogłabym przysiąc, że przez głowę przemknęły jej liczne wspomnienia.. Nastepnie wzięła pióro i napsiała na drugiej stronie kartki : Dziewięć miesięcy podczas których nosiałam Cię pod sercem, a Ty rosłeś we mnie - za darmo. Wszystkie noce, gdy czuwałam przy Tobie, pielęgnowałam i modliłam sie za Ciebie - za darmo. Wszystkie godziny próby i łzy wylane z Twojego powodu przez wszystkie lata Twojego życia - za darmo. Wszystkie noce wypełnione lękiem i zmartwienia, których się spodziewałam - za darmo. Zabawki.. jedzenie.. ubrania.. i nawet podcieranie Ci nosa - za darmo. A kiedy dodasz to wszystko przekonasz się, że..."Prawidziwa milosc nie kosztuje nic ... " Kiedy syn przeczytał napisane przez matkę słowa, w jego oczach pojawiły się wielkie łzy. Popatrzył na nią i powiedział 'Mamo, bardzo Cię kocham'. Potem wziął dlugopis i wielkimi drukowanymi literami dopisał: ZAPŁACONO... JAK ZATRZYMAĆ PRZYJAŻŃ ? Chlopiec spacerował plażą razem ze swą matką. W pewnej chwili zapytał: - Mamo, jak można zatrzymać przyjaciela, kiedy w końcu uda się go zdobyć? Matka zastanowiła się przez chwilę, potem schyliła się i wzięła dwie garście piasku. Uniosła obie ręce do góry; zacisnęła mocno jedną dłoń: piasek uciekał jej między palcami i im bardziej ściskała pięść, tym szybciej wysypywał się piasek. Druga dłoń była otwarta: został na niej cały piasek. Chlopiec patrzył zdziwiony, potem zawołał: - Rozumiem! Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ada Napisano 14 Lipca 2018 JAKA JEST MIŁOŚĆ ? Pewnego razu spotkały się na Ziemi wszystkie uczucia i cechy ludzkich istot. Gdy Znudzenie ostentacyjnie ziewnęło po raz trzeci, Szaleństwo, jak zwykle obłędnie dzikie, zaproponowało: - Pobawmy się w chowanego! Intryga, niezmiernie zaintrygowana, uniosła tylko lekko brwi, a Ciekawość, nie mogąc się powstrzymać, spytała z typowym dla siebie zainteresowaniem: - W chowanego? A co to takiego? - To zabawa - wyjaśniło żywo Szaleństwo - polegająca na tym, iż ja zakryje sobie oczy i powolutku zacznę liczyć do miliona. W międzyczasie wy wszyscy dobrze się schowacie, a gdy skończę liczyć, moim zadaniem będzie was odnaleźć. Ostatnie z was, na którego kryjówkę trafie, zajmie moje miejsce w następnej kolejce. Podekscytowany Entuzjazm zaczął tańczyć w towarzystwie Euforii, Radość podskakiwała tak wesolutko, ze udało się jej przekonać do gry Wątpliwość, a nawet Apatie, której nigdy niczym nie dało się zainteresować. Jednakże nie wszyscy chcieli się przyłączyć. Prawda wołała się nie chować, w końcu i tak zawsze ja odkrywano. Duma stwierdziła, ze zabawa jest głupia, ale tak naprawdę w głębi duszy gryzło ja, iż pomysł wyszedł od kogo innego. Tchórzostwo z kolei nie chciało ryzykować. - Raz, dwa, trzy - zaczęło liczyć Szaleństwo. Najszybciej schowało się Lenistwo, osuwając się za pierwszy lepszy napotkany kamień. Wiara pofrunęła do nieba, a Zazdrość ukryła się w cieniu Triumfu, który z kolei wspiął się o własnych siłach hen! Na sam szczyt najwyższego drzewa. Wspaniałomyślność długo nie mogła znaleźć dla siebie odpowiedniego miejsca, gdyż wszystkie kryjówki wydawały się jej idealne dla przyjaciół: krystalicznie czyste jezioro było wymarzonym miejscem dla Piękności, dziupla - w sam raz dla Nieśmiałości, motyle skrzydła stworzono dla Zmysłowości, powiew wiatru okazał się natomiast najlepszy dla Wolności. W końcu Wspaniałomyślność schowała się za promyczkiem słońca. Z kolei Egoizm znalazł sobie, jak sądził, wspaniale miejsce: wygodne i przewiewne, a co najważniejsze - przeznaczone tylko, tylko dla niego. Kłamstwo schowało się na dnie oceanów, a może skłamało i tak naprawdę ukryło się za tęczą? Pasja i Pożądanie w porywie gorących uczuć wskoczyli w sam środek wulkanu. Niestety wyleciało mi z pamięci, gdzie skryło się Zapomnienie, lecz to przecież mało ważne. Gdy Szaleństwo liczyło dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć tysięcy dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć Miłość jeszcze nie zdołała znaleźć sobie odpowiedniego miejsca. W ostatniej chwili odkryła jednak zagajnik dzikich róż i schowała się wśród ich krzaczków. - Milion - krzyknęło na końcu Szaleństwo i dziarsko zabrało się doszukania. Od razu, rzecz jasna, odnalazło schowane parę kroków dalej Lenistwo. Chwile potem usłyszało Wiarę rozmawiająca w niebie z Panem Bogiem. W ryku wulkanów wyczuło natomiast obecność Pasji i Pożądania. Następnie, przez przypadek, odnalazło Zazdrość, co szybko doprowadziło je do kryjówki Triumfu. Egoizmu nie trzeba było wcale szukać, gdyż jak z procy wyleciał ze swej kryjówki, kiedy okazało się, iż wpakował się w sam środek gniazda dzikich os. Trochę zmęczone szukaniem Szaleństwo przysiadło na chwile nad stawkiem i w ten sposób znalazło Piękność. Jeszcze łatwiejsze okazało się odnalezienie Wątpliwości, która, niestety, nie potrafiła się zdecydować, z której strony płotu najlepiej się ukryć. W ten sposób wszyscy zostali znalezieni: Talent wśród świeżych ziół, Smutek - w przepastnej jaskini, a Zapomnienie... cóż, już dawno zapomniało, iż bawi się w chowanego. Do znalezienia pozostała tylko Miłość. Szaleństwo zaglądało za każde drzewko, sprawdzało w każdym strumyczku, a nawet na szczytach gór i już, już miało się poddać, gdy odkryło niewielki różany zagajnik. Patykiem zaczęło odgarniać gałązki... Wtem wszyscy usłyszeli przeraźliwy okrzyk bólu. Stało się prawdziwe nieszczęście! Różane kolce zraniły Miłość w oczy. Szaleństwu zrobiło się niezmiernie przykro, zaczęło prosić, błagać o przebaczenie, aż w końcu poprzysięgło zostać przewodnikiem ślepej z jego winy przyjaciółki. I to właśnie od tamtej pory, od czasu, gdy po raz pierwszy bawiono się na Ziemi w chowanego, Miłość jest ślepa i zawsze towarzyszy jej Szaleństwo. TAJEMNICA SZCZEŚCIA Pewien młodzieniec zapytał najmądrzejszego z ludzi o tajemnicę szczęścia. Mędrzec poradził mu by obszedł pałac i powrócił po dwóch godzinach. Proszę cię jedynie o jedno - powiedział mędrzec, wręczając mu łyżeczkę, na której umieścił dwie krople oliwy. W czasie wędrówki nieś tę łyżeczkę tak, by nie wylała się oliwa. Po dwóch godzinach młodzieniec wrócił i mędrzec zapytał go : Czy widziałeś wspaniale ogrody? Czy zauważyłeś piękne pergaminy? Młodzieniec ze wstydem wyznał, że nie widział niczego. Troszczył się jedynie o to, by nie wylać kropel oliwy. Wróć i spójrz na cuda mego świata -powiedział mędrzec. Młodzieniec wziął łyżeczkę i znów zaczął wędrówkę, ale tym razem obserwował wszystkie dzieła sztuki. Zobaczył też ogrody, góry i kwiaty. Powrócił do mędrca i szczegółowo zdał sprawę z tego, co widział. Gdzie są te dwie krople oliwy, które ci powierzyłem? - spytał mędrzec. Spojrzawszy na łyżeczkę, chłopak zauważył, że ich nie ma. Oto jedyna rada, jaką mogę ci dać, powiedział mędrzec : Tajemnica szczęścia tkwi w dostrzeganiu wszystkich cudów świata, przy jednoczesnej dbałości o dwie krople oliwy na łyżeczce... WIDOK Z OKNA Było sobie kiedyś dwóch ciężko chorych mężczyzn, którzy dzielili niewielki pokoik w pewnym szpitalu. Pokój naprawdę mały, miał tylko jedno okno. Jeden z chorych, ten, którego łóżko znajdowało się naprzeciw okna, mógł codziennie po południu - w ramach leczenia - siadać na godzinę w swoim łóżku, co miało pomóc odprowadzić wydzielinę z płuc, czy coś takiego. Drugi mężczyzna musiał niestety cały czas leżeć. Tak wiec każdego popołudnia pierwszy z chorych siadał wsparty poduszkami naprzeciw okna i spędzał godzinę, opisując swemu towarzyszowi, co widzi za oknem. Najwyraźniej okno wychodziło na park. Był tam staw, a w nim kaczki i łabędzie. Dzieci rzucały im kawałki chleba albo puszczały łódki. Pod rozłożystymi koronami drzew spacerowali, trzymając się za ręce, zakochani; były kwiaty i trawniki, na których grywano w softball. A w tle, za drzewami, rozciągał się wspaniały widok na miasto. Mężczyzna, który nie mógł siadać i oglądać tego wszystkiego, słuchał łapczywie słów współtowarzysza, ciesząc się każdą minutą opowieści. Dowiadywał się, jak to jakieś dziecko nieomal wpadło do stawu i jak ślicznie wyglądały dziewczęta w letnich sukienkach. Odnosił wrażenie, że dzięki relacjom swego przyjaciela sam widzi dokładnie, co dzieje się za oknem. Któregoś popołudnia uderzyła go dziwna myśl: dlaczegóż to niby tylko tamten mężczyzna miałby rozkoszować się widokiem z okna? Czy i on nie miał prawa wyjrzeć na zewnątrz? Wstydził się swojej zazdrości, lecz im bardziej starał się o niej zapomnieć, tym większe dręczyło go pragnienie zmiany. Zrobiłby wszystko, byleby wyjrzeć przez to okno! I oto pewnej nocy, wpatrzony w sufit, usłyszał jak jego współtowarzysz budzi się i kaszląc i dusząc się, rozpaczliwie szuka przycisku, którym mógłby przywołać pielęgniarkę. Nie pomógł mu jednak, obserwował go tylko. Oddech tamtego biedaka wkrótce zamarł. Rano zabrano jego ciało. Odczekawszy nieco, by nie przekroczyć granic przyzwoitości, mężczyzna poprosił, by przeniesiono go do łóżka naprzeciw okna. Spełniono jego prośbę. Otulony pościelą, leżąc wygodnie, czekał aż wszyscy wyjdą. Potem podniósł się ciężko na łokciu i zaciskając z bólu zęby, zerknął przez okno. Za oknem była ściana. Mężczyzna spytał pielęgniarkę, co kierowało zmarłym żeby opisywać tak wspaniałe rzeczy przez okno. Pielęgniarka powiedziała, że człowiek ten był niewidomy i że nie mogł widzieć nawet ściany i podpowiedziała mu: "może chciał Pana podtrzymać na duchu?" Jest bardzo łatwo uczynić szczęśliwymi innych, nie ważne jaka jest twoja własna sytuacja... Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Brunetka Napisano 14 Lipca 2018 Kokon motyla Człowiek znalazł kokon motyla. Pewnego dnia pojawiła się w nim mała luka. Człowiek usiadł i obserwował motyla przez kilka godzin, jak ten usiłował przecisnąć swoje ciało przez tę małą dziurkę. Potem zdawało mu się, że motyl przestał robić jakiekolwiek postępy. Wydawało się, że dostał się tak daleko jak mógł. Człowiek zdecydował więc, że pomoże motylowi. Wziął nożyczki i obciął tę pozostającą część kokonu. Motyl z łatwością wyszedł, ale miał opuchnięte ciało i skurczone skrzydła. Człowiek dalej obserwował motyla, gdyż oczekiwał, że w każdym momencie skrzydła się rozszerzą tak, że będą mogły podtrzymać ciało w locie. To miało się wkrótce stać, ale nic takiego się nie wydarzyło. W rzeczywistości motyl spędził resztę swojego życia pełzając po ziemi spuchniętym ciałem i skurczonymi skrzydłami. Nigdy nie odleciał. To człowiek w swej życzliwości i pośpiechu nie rozumiał, że ograniczający kokon i wysiłek potrzebny był motylowi, żeby przedostać się przez malutki otworek. Był drogą wymuszenia płynu z ciała motyla do jego skrzydeł. Dzięki temu byłyby gotowe do lotu od razu po wyjściu z kokonu... Czasami wysiłki są dokładnie tym, czego potrzebujemy w życiu. Jeśli przechodzilibyśmy przez życie, bez żadnych przeszkód, stalibyśmy się słabymi kalekami. Nigdy nie bylibyśmy silni, nigdy nie potrafilibyśmy latać ! Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Cooliberek 352 Napisano 16 Lipca 2018 Rozgwiazdy Straszliwa burza rozszalała się na morzu. Ostre podmuchy lodowatego wiatru przeszywały wodę i unosiły w olbrzymich falach, które spadały na plażę, niczym uderzenia młota mechanicznego. Jak stalowe lemiesze orały dno morskie, wyrzucając z niego na dziesiątki metrów od brzegu małe zwierzątka, skorupiaki, małe mięczaki. Gdy burza minęła, tak gwałtownie jak przyszła, woda uspokoiła się i cofnęła. Teraz plaża była pokryta błotem, w którym zwijały się w agonii tysiące, tysiące rozgwiazd. Było ich tyle, że plaża wydawała się być zabarwiona na różowo. Zjawisko to przyciągnęło wielu ludzi ze wszystkich stron wybrzeża. Przyjechały nawet ekipy telewizyjne, aby sfilmować to dziwne zjawisko. Rozgwiazdy były prawie nieruchome. Umierały. Wśród tłumu stało również dziecko, trzymane za rękę przez ojca. Oczyma zasmuconymi wpatrywało się w małe rozgwiazdy. Wszyscy na nie patrzyli, ale nic nie robili. Nagle dziecko puściło rękę ojca, zdjęło buciki i skarpetki, i pobiegło na plażę. Pochyliło się i małymi rączkami wzięło trzy rozgwiazdy, i biegnąc szybko zaniosło je do wody, potem wróciło i zaczęło robić to samo. Zza cementowej balustrady jakiś mężczyzna zawołał: - Co robisz chłopczyku? - Wrzucam do morza rozgwiazdy. W przeciwnym razie wszystkie zginą na plaży - odpowiedziało dziecko. - Tu znajdują się tysiące rozgwiazd, nie możesz uratować ich wszystkich. Jest ich zbyt wiele! - zawołał mężczyzna. - Tak dzieje się na tysiącach innych plaży wzdłuż brzegu! Nie możesz zmienić tego faktu! Dziecko pochyliło się, by wziąć do ręki inną rozgwiazdę i rzucając ją do wody, powiedziało: - A jednak zmieniłem ten fakt dla tej oto rozgwiazdy. Mężczyzna przez chwilę milczał, potem pochylił się, zdjął buty i skarpety, i zszedł na plażę. Zaczął zbierać rozgwiazdy i wrzucać je do morza. Po chwili zrobiły to samo dwie dziewczyny. Było ich czworo, wrzucających rozgwiazdy do wody. Po paru minutach było ich 50, potem 100, 200, tysiące osób, które wrzucały rozgwiazdy do morza. W ten sposób uratowano je wszystkie. Wystarczyłoby, aby dla przemiany świata ktoś, nawet mały, miał odwagę rozpocząć. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
la primavera Napisano 2 Kwietnia 2019 Może niekoniecznie z morałem, ale mnie się podoba. PiotrAdamczyk: W sklepie warzywnym starsza pani wybiera jabłka. Powoli, starannie, każdemu się przyglądając z uwagą. Wzięła cztery, po chwili, z wahaniem, jedno odkłada z powrotem. Prosi jeszcze o szczypiorek, płaci trzy dwadzieścia i wychodzi, kłaniając się uprzejmie. - To poetka - mówi sprzedawczyni do następnej klientki. W jej głosie brzmi duma, bo nie w każdym sklepie warzywnym kupują poeci. - Poetka? - dziwi się klientka. - Nawet nie wiedziałam, że poeci jeszcze istnieją. - No, a Szymborska? - Już nie żyje. - A ten ksiądz, jakże mu tam? Tischner? - sprzedawczyni nie daje za wygraną. - Też nie żyje. Zapada chwila kłopotliwego milczenia. - No ale ta jeszcze żyje - wraca do tematu sprzedawczyni. - Może to ostatnia. Znowu milczenie. Po czym sprzedawczyni: - A ja ten szczypior taki zwiędnięty podałam... Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
la primavera Napisano 26 Kwietnia 2019 Robert Fulghum Wszystkiego, co naprawdę powinienem wiedzieć, nauczyłem się w przedszkolu - o tym jak żyć, co robić, jak postępować, współżyć z innymi, patrzeć, odczuwać, myśleć, marzyć i wyobrażać sobie lepszy świat... Oto rzeczy, których się nauczyłem: * Dziel się wszystkim. * Graj fair. * Nie bij ludzi. * Odkładaj rzeczy na miejsce. * Sprzątaj po sobie. * Nie bierz rzeczy, które nie są twoje. * Jeśli kogoś skrzywdzisz - przeproś. * Myj ręce przed jedzeniem. * Spuszczaj wodę. * Gorące ciasteczka i zimne mleko są zdrowe. * Prowadź zrównoważone życie - ucz się, myśl, rysuj, maluj, śpiewaj, tańcz i baw się po trochu każdego dnia. * Każdego popołudnia utnij sobie drzemkę. * Kiedy wychodzi się w świat trzeba uważać na samochody, trzymać się za ręce i nie oddalać się. * Bądź świadomy, że istnieją rzeczy niewyjaśnione. Pomyśl o małym ziarenku w styropianowym kubku: korzenie rosną w dół, liście rosną w górę i nikt naprawdę nie wie dlaczego. Tak dzieje się ze wszystkim. * Złote rybki, chomiki, białe myszki i nawet małe ziarenka w styropianowym kubku - wszystko przemija. My też. * Pamiętaj o "Elementarzu" i pamiętaj pierwsze słowo, którego się nauczyłeś - najważniejsze ze wszystkich. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
la primavera Napisano 11 Maja 2019 Opowiastka Paula Harvey'a: ,,Wracając z pracy do domu pewna młoda kobieta spowodowała niegroźny wypadek. Straty były niewielkie, ale ona nie mogła powstrzymać łez. To nowy samochód. Jak ona się pokaże mężowi? Drugi kierowca rozumiał ją, ale i tak musieli spisać swoje dane. Gdy sięgnęła po kopertę z dokumentami, wypadła z niej mała kartka. Ciężka, męska ręka nabazgrała tam słowa: "W razie wypadku: Pamiętaj, kochanie, że kocham ciebie, nie samochód." Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
la primavera Napisano 15 Czerwca 2019 Duma- Henryk Sienkiewicz: Pewnego razu pani X. miła i zacna staruszka, opowiadała w dość licznem gronie młodych pań i panienek następującą anegdotę: — Duma jest wadą dość u nas powszechną. W mężczyznach zbyt ostre jej kanty ściera samo życie, ale kobiety nie mogą się jej nieraz długo pozbyć i stają się przez to nieznośne. Dziwnem jest przytem to, że dumą odznaczają się nieraz osoby, które nie mają żadnego dobrego ku temu powodu. Tak było i ze mną. Byłam bardzo „pysznem“ dzieckiem. W miarę lat wada ta rozwijała się we mnie coraz bardziej. Na pensji moje wyniosłe obejście zrażało do mnie koleżanki, później, w salonach, towarzyszki zabaw i młodzież. Nie lubiano mnie i nazywano „księżniczką“, ale to właśnie schlebiało mojej miłości własnej i potęgowało jeszcze dumę. Z tego powodu żaden młody człowiek nie zbliżał się do mnie — i byłabym niezawodnie dotychczas rutkę siała, gdyby nie to, że niespodzianie zostałam raz na zawsze z mojej wady wyleczona. Było to przed spowiedzią wielkanocną. Przy rachunku sumienia przyszło mi na myśl pytanie, czy moja duma nie jest tem samem, co pycha, która, jak wiadomo, stoi na czele grzechów głównych. Przystąpiwszy więc do konfesjonału, w którym siedział nie mój zwykły spowiednik, ale jakiś wiekowy już ksiądz, wyznałam wkońcu, po całej litanji innych grzechów, że jestem ogromnie dumna. Ale staruszek nie dosłyszał widocznie dokładnie, albowiem otoczył dłonią ucho i zapytał: — Jaka jesteś? — Dumna, odrzekłam nie bez poczucia pewnej wewnętrznej dumy, albowiem wydawało mi się, że byle kto nie może mieć takiego grzechu. — Aha! dumna! No, proszę! A z czegożeś ty, moje dziecko, taka dumna? Milczałam, albowiem nie mogłam znaleźć narazie odpowiedzi. — Czy może ty pochodzisz z jakiego historycznego rodu? — Nie, wcale nie. Ot, szlachcianka jestem, jak każda inna, ale żeby tam ród mój miał być aż historyczny, to wcale nie. — Aha! To może ty jesteś bardzo utalentowana, albo uczona? — Ii... Artystką nie jestem, a co do uczoności, skończyłam pensję, ale teraz ciocia wprowadza mnie w świat, więc nawet niebardzo mam czas co czytać. — No! już wiem: musisz być bardzo bogata? — Nie, ojcze. Tata ma wioseczkę, ale i trochę długów, a ciocia żyje z emerytury po mężu. — Cóż wreszcie? Bo... mnie to tam nie obchodzi i nie dowidzę, ale, jeśli nie to i nie drugie, to chyba musisz być bardzo urodziwa? — Tak sobie... niczego! Brzydka może nie jestem, ale gdzie mi tam do piękności... — Aha! — rzekł znowu ksiądz. I po chwili do mnie: — No, to uspokójże się, moje dziecko, bo ty jesteś głupia, nie dumna, a to wcale nie jest grzech... ···················· I oto w jaki sposób straciłam raz na zawsze moją dumę. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
la primavera Napisano 31 Lipca 2019 Znalezione w sieci, trochę długie ale fajne: -Babciu, zobacz, co ktoś napisał na murze: "Łatwo jest zapomnieć/Dać daleko od siebie/Kiedy w końcu stracą sens słowa kocham cię/Dla osoby którą kocham i nigdy nie przestanę/KM" Jak myślisz, babciu, to napisała dziewczyna czy chłopak? -Dziewczyna. -Skąd wiesz? -Wiem. Chłopcy, jak kochają, piszą: -"Głupia Ewka" albo "Kocham Gosię" i do tego wielkie serce przebite strzałą, a jak się zawiodą na kimś w miłości, piszą "Kryśka to k ". Wiesz dziecko, co to "k"? -Wiem, babciu. Ale może to chłopak jednak napisał? -Nie sądzę. Łatwo poznać, że to dziewczyna pisała, po charakterze pisma i staranności doboru tekstu. Pewnie ten chłopak mieszka tam za tym murem, a ona cierpi, bo on jej nie chce albo ją rzucił. Lena, no dobrze, a Ty kogoś kochasz? -Tak. -O Boże! Kogo? -Moją rodzinę i moje zwierzęta. -No, Bogu dzięki! A co to jest według Ciebie miłość? -Miłość przybliża do siebie ludzi. -Nawet bardzo przybliża. No, nieważne. Miłość to uczucie, emocje, ale jak to się odczuwa? -Chce się z tym kimś być wciąż i martwi się o tego kogoś, żeby mu się nic nie stało, żeby ten ktoś nie zachorował albo nie miał jakiegoś wypadku czy przykrości nawet, i tęskni się za tym kimś, i chciałoby się, żeby był ten ktoś wesoły i szczęśliwy, i chce mu się oddać wszystko, co się ma, i żeby się nie rozstawać. -I tak kochasz rodzinę i zwierzęta? -Nie, rodzinę to kocham normalnie i zwierzęta też. -Normalnie. Ciekawe. Ale rodzinę i zwierzęta kochasz tak samo? -No, nie! Rodzinę bardziej, kocham rodzinę tak w ogóle, a zwierzęta też w ogóle, ale inaczej. -A jak kochasz rodzinę? Wszystkich kochasz tak samo? -Prawie. -A po co jest miłość, Lena? -Żeby na świecie była dobroć. -Rewelacja. Znasz jakąś historię o miłości? -Znam dużo. Ostatnio pani opiekunka mi opowiedziała. -O Boże! Co? -Że były trzy siostry - bojaźliwa, wesoła i uparta -To ciekawe, zaczyna się jak film porno -A co to jest film porno? -Taki z gołymi, nieważne, no i co dalej w tej historii o miłości? -Umarli im rodzice i musiały iść szukać szczęścia -Mężów znaczy? -Nieeee! Babciu! Były głodne, więc poprosiły pana, co sprzedawał kanapki, żeby im dał jeść, on nie chciał, ale ta wesoła zaczęła się wygłupiać, śmiać i pomyślał, że będzie przyciągała klientów, więc jej dał kanapkę i ona z nim została -Ciekawe, tu miłości nie ma, raczej coś innego. Opowiadaj dalej. -Dwie pozostałe siostry, głodne, poszły dalej i trafiły do wielkiego, dziwnego domu -To ta siostra, co została z tym, co miał kanapki, nie mogła im załatwić parę kanapek przed podróżą? -Babciu, to jest bajka! -No, dobra. -Siostra bojaźliwa się strasznie tego dziwnego domu bała, płakała, nie chciała chodzić po tym obcym, dziwnym, strasznym domu, trafiły wreszcie do jednego pokoju, w którym siedziały kobiety i szyły na maszynach do szycia, tak pracowały, że nawet nie podnosiły głów znad tych maszyn, ale nie były głodne, więc bojaźliwa tam postanowiła zostać, szyć od rana do nocy i za to mieć chleb -Tu też nie ma miłości... Mów dalej -Trzecia, uparta, poszła dalej szukać szczęścia, mimo że była już strasznie głodna. Trafiła wreszcie do wielkiego pięknego ogrodu, gdzie było bardzo dużo drzew, a na drzewach dużo jabłek. Już chciała zerwać jabłko, kiedy przyszedł pan i ją skrzyczał, powiedział, że to ogród pięknego i bogatego księcia, jabłek jeść nie wolno, bo właśnie ogłoszono konkurs: która dziewczyna zerwie wszystkie jabłka z drzew, ta zostanie jego żoną. Uparta, bardzo już głodna, stanęła do konkursu i cały czas pragnęła choć ugryźć jabłko, ale książę nie pozwolił, więc kiedy zerwała już prawie wszystkie jabłka, pomyślała, że wolałaby być ptakiem, zerwać jabłko z samego czubka i je sobie zwyczajnie zjeść, a nie o głodzie uczestniczyć w jakimś konkursie, choćby o najpiękniejszego i najbogatszego księcia. I wtedy zjawiła się Wróżka, zaproponowała, że zmieni ją w ptaka. Dziewczyna od razu się zgodziła. Jako ptak od razu zjadła sobie jabłko z samego czubka, a potem zerwała wszystkie jabłka, bo mogła pofrunąć, gdzie chciała i jak wysoko chciała. Kiedy Wróżka chciała ją na nowo odmienić w dziewczynę, która jako zwyciężczyni poślubi księcia, uparta powiedziała, że nie chce, że chce zostać wolnym ptakiem i że to Wróżka może sobie wyjść za takiego głupiego księcia, który ogłasza takie głupie konkursy i nie pozwala głodnemu zjeść ani jednego jabłka. Że ona głupiego i niedobrego nie mogłaby pokochać... -Rewelacja! I to ci opowiedziała opiekunka? A gdzie jest miłość w tej opowieści? -No, że trudno znaleźć miłość -Oczywiście! Ale się zdarza! A Ty myślisz, że pokochasz kogoś i będziesz z nim szczęśliwa? Wierzysz w to? -Tak. -No, widzisz! I każdy w to wierzy i to jest najważniejsze. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach