syn fubu 485 Napisano 8 Stycznia 2019 PW Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Layne 1 035 Napisano 8 Stycznia 2019 A co tworzysz? Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Alma 350 Napisano 8 Stycznia 2019 Ciągnie Cię do eksperymentów, Syn Fubu? Kurka wodna, uważaj na się, znaczy: nie przeginaj. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
syn fubu 485 Napisano 8 Stycznia 2019 (edytowany) Może ktoś ma i nie używa. Nie mam ochoty stać teraz w kolejkach do lekarza. Proszę pisać jak tak. Edytowano 8 Stycznia 2019 przez syn fubu Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Alma 350 Napisano 9 Stycznia 2019 U mnię w apteczce na takie wyjątkowe łokoliczności przyrody występywa nerwosolek. Bez recepty jest. Może zanim sięgniesz po takie ekstrema jak relanium, warto sprawdzić lżejsze wersje.? Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
syn fubu 485 Napisano 9 Stycznia 2019 A co brałaś relanium już? ?♂️ Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Alma 350 Napisano 9 Stycznia 2019 Moja macierz dawno temu łykała relaniumy, chyba 'dwójki' i 'piątki'. Łosobiście zwojów by mi było szkoda na to. Mój pierwszy psiak po operacji dostał hydroksyzynę, po drugiej oxezepan. I na wyliczeniu nazw moja wiedza raczej kończy siem. ? A po nerwosolek zdarzyło misiem kilkakrotnie w ekstremalnych sytuacjone sięgnąć. Odradzam natomiast neospazminkę. Tyż bez recepty. No chyba, że chcesz się wypłakać. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
syn fubu 485 Napisano 9 Stycznia 2019 (edytowany) Wyobraź sobie pełną michę gruboziarnistej kaszy. To jakby podsumować ile malutkich hydroxyzyn już zjadłem. A gdzie inne... ani nie zmąci to geniuszu ani nie ochłodzi. Edytowano 9 Stycznia 2019 przez syn fubu Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Layne 1 035 Napisano 9 Stycznia 2019 To juz lepiej klonozepan A za dwa lata temat pod tytułem: "wątrobę odkupię". 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Alma 350 Napisano 9 Stycznia 2019 (edytowany) ...albo: 'ma kto żołądek na zbyciu? może być kapkę używany.' A tak na serio, Syn Fubu, każde działanie skutkuje. Wiem, że truiz i nudziarstwo, niemniej czasem wartałoby zastanowić siem...chyba, że masz pełną premedytacjum zużywania jedynego ciała, jakie dostałeś do dyspozycji. ? Edytowano 9 Stycznia 2019 przez Alma Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Layne 1 035 Napisano 9 Stycznia 2019 "Żyj szybko, umrzyj młodo, pozostaw po sobie ładne zwłoki". Tusipect też był niezły, tyle, że już na receptę. Zawsze w okresie sesji studenckich półki pustoszały ÷) Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
syn fubu 485 Napisano 9 Stycznia 2019 Najwidoczniej mam gorsze samopoczucie od was... ? 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Alma 350 Napisano 9 Stycznia 2019 No nie wiem. Wniosek nie do końca zasadny, chociaż zapewne logiczny w niejednym mikroświecie ego. Reasumując: tak se to tłumacz, Syn Fubu. ? Słyszałam o tussipekcie, ale nie mam pojęcia, w czym rzecz, Layne. Lubiłam syropek pini, tyle że tak zwyczajnie - bez podtekstów. ? Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
syn fubu 485 Napisano 9 Stycznia 2019 Alma, w ogóle zależy ci na jakimkolwiek odczuwaniu czegoś bardziej subtelnego a "zaaplikowanego"? Czy tylko przechodzisz okres abstynencji, a może od zawsze nią byłaś? Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Alma 350 Napisano 9 Stycznia 2019 Nie, nie zawszeć byłam abstynentką. Najdłużej alko - kole 2 latek, jako siedemnastka porzuciłam samozwańczo i skutecznie. Inne, powiedzmy, eksperymenty znacznie krócej, choć niektóre dużo bardziej ryzykowne niż promile...dawno to było. Łobecnie, na ten przykład, odbywam sobie inicjujące szamańskie podróże...piechotką, w niezwykłych okolicznościach przyrody. Wiąże się to z ekstremalnym wysiłkiem fizycznym. Wolę przekraczać granice percepcji bez stymulantów. houk ...i po houku: medytując na oddechu, można dojść bardzo daleko/wgłębnie. Wiem z autopsji. I ciało nie płaci za to, a wręcz naprzeciwko. ? Myślę, że wyczerpująco, Syn Fubu. 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Layne 1 035 Napisano 10 Stycznia 2019 18 godzin temu, Alma napisał: Słyszałam o tussipekcie, ale nie mam pojęcia, w czym rzecz, Layne. Po większych ilościach były efekty ÷) 16 godzin temu, Alma napisał: Łobecnie, na ten przykład, odbywam sobie inicjujące szamańskie podróże...piechotką, w niezwykłych okolicznościach przyrody. Wiąże się to z ekstremalnym wysiłkiem fizycznym. Wolę przekraczać granice percepcji bez stymulantów. houk Również przeszedłem na jasną stronę mocy. Lubię takie wędrowki, szczególnie z psem u boku. Las, górka, park. Zacząłem cieszyć się trzeźwością i doceniać jej aspekty. 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Alma 350 Napisano 11 Stycznia 2019 (edytowany) Nie wiem, czy się już zorientowałeś, Layne, ale ja to taka więcej harcerka jestem, ewentualnie siostra miłosierdzia/siłaczka. ? Nie ciągło se mła na ciemną stronę mocy, jeno czułam powołanie do ratowania zagubionych baranów. I w takich łokolicznościach zaistniały różniste eksperymenta poznawcze. Słówko wyjaśnienia o 'paraszamańskich progach'. Podam przykłady: całodniowy marsz w upale powyżej 30 stopni, z małymi racjami wody, żarcia albo i bez żarcia, wielogodzinny marsz w -20 stopniowym mrozie, na głodniaka itp., itede. Taki hard-korek zmusza organizm do solidnego czerpania z rezerw, a umysł do skupienia na chwilce łobecnej. Bardzo dobitnie zmusza. ? Wędrówki z piesem - popieram, obustronnie pożyteczne. ?? Edytowano 11 Stycznia 2019 przez Alma 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Layne 1 035 Napisano 11 Stycznia 2019 Wow. Niezły pomysł z tymi "paraszamańskimi..." @Alma. Na pewno mocne doświadczenie. Można się bardzo w siebie zagłębić, sprawdzić granice... Ciekawe. Zdarzyła mi się taka wędrówka, ale to bardziej z głupoty. W zimie w półbutach w góry do ukrytej chatki, która okazała się zamknięta, więc trzeba było wracać. Też bez żarełka i barrrrdzo zimno. Podziwiam takie rozwojowe aktywności. Jest pewien pozytywny element przejścia z ciemnej strony. Trzeźwość cieszy bardzo i się ją docenia, bo jest czymś świeżym, wnosi nowe do życia i można obserwować zachodzące powoli zmiany. Wiadomo, że po czasie powszednieje i staje się po prostu zajebistym aspektem egzystencji ÷) 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Alma 350 Napisano 11 Stycznia 2019 Pomysł zaadoptowałam sobie po przeczytaniu o indiańskich inicjacjach plemiennych dla dwunastolatków. Wypuszczali chłopca samego na pustynię i miał sobie wodę znaleźć...wyniuchać czy jakoś tak ?. Do tego dołożyłam medytację w marszu i ruskie metody zdrowotnych głodówek, tylko tam jest dużo płynów i codziennie sporo kilosów i opieka lekarska. Jeśli kiedyś fundniesz sobie dłuższy marsz, nawet bez ekstremalnych łokoliczności przyrody, i w trakcie zsynchronizujesz choć trochę oddech z rytmem kroków, to sam zobaczysz, Layne. ? Wielu współczesnych miszczuniów poleca medytację w marszu, bo to bardziej współgra z kolosalną ilością bodźców w naszym świecie. Sprawny umysł - ważny element egzystencji...no i tego, ekhem, ekhem, sprawna wątroba, żołądek? ? 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Layne 1 035 Napisano 11 Stycznia 2019 9 minut temu, Alma napisał: Sprawny umysł - ważny element egzystencji...no i tego, ekhem, ekhem, sprawna wątroba, żołądek? he. :} żarty się Ciebie trzymają, harcereczko ;] Jak wygląda medytacja w marszu (tylko nie wklejaj linków do artykułów - opowiedz;)? Idziesz i skupiasz się na oddechu, kroku, otoczeniu? Synchronizujesz się? Dużo wędrowałem, będąc na wakacjach w tamtym roku. Lasy i góry. Świetnie się czułem. Jedne z moich lepszych wakacji. Do tego dużo czasu spędziłem samemu. 2 godziny temu, Alma napisał: ewentualnie siostra miłosierdzia/siłaczka a z tym to trzeba uważać, bo się można ostro przejechać :s 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Alma 350 Napisano 11 Stycznia 2019 (edytowany) Nawet nie miałabym linka? Jest taki człek, Thich Nhat Hanh (wiem, brzmi gorzej niż stół z powyłamywanymi...). Napisał 'Cud uważności', 'Każdy krok niesie pokój' i wiele innych, ale te dwie mom. Z tej drugiej zacytowam: '...spacerujemy sobie powoli... Medytacja w marszu służy odczuwaniu przyjemności chodzenia. Nie dojścia, lecz właśnie chodzenia. Celem jej jest bycie w tej chwili, świadomość oddechu i marszu, przyjemność płynąca z każdego postawionego kroku. (...) Pędząc bez tchu przed siebie, stopami odciskamy na Ziemi smutek i niepokój. Musimy nauczyć się chodzić tak, by nasze stopy zostawiały odciski pogody i spokoju. Każde dziecko potrafi tak chodzić, więc i my możemy się tego nauczyć... (...) W czasie spacerów medytacyjnych poruszamy się nieco wolniej niż zwykle i koordynujemy oddech z krokiem, stawiając, powiedzmy, 3 kroki na każdym wdechu i 3 kroki na każdym wydechu. Możemy powtarzać: wdech, wydech, wdech, wydech. Słowo wdech pomaga nam wyodrębnić wdech. (...) Jeśli Twoje płuca domagają się nie trzech, a czterech kroków - ustąp, proszę, i daj im te cztery kroki. Wdech i wydech wcale nie muszą mieć równej długości... Jeśli idąc czujesz się szczęśliwy, spokojny i wesoły, to znaczy, że praktykujesz właściwie.' Musiałam zacytować, bo nie uwierzyłbyś, jak prosta jest instrukcja.? Inni doradzają suchy trening w swoim pokoju... nie wiem, wolę Thich'owe podejście. Jak jeszcze masz w czymś niejasność, Layne, pytaj śmiało. ...a o przejażdżkach może inną razą ? Swoją drogą, Layne, śmisznie wychodzi: w temacie o buddyzmie mnóstwo bzdur, a tu, zamiast o relanium...? Edytowano 11 Stycznia 2019 przez Alma 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Layne 1 035 Napisano 13 Stycznia 2019 W dniu 11.01.2019 o 21:36, Alma napisał: bo nie uwierzyłbyś, jak prosta jest instrukcja. Zazwyczaj ludzie komplikują sobie życie, zapominając, że proste rozwiązania są najczęściej najlepsze. Chyba Gates powiedział, że mając do wyboru zatrudnić kogoś pracowitego lub leniwego, weźmie tego drugiego, bo wymyśli on drogę na skróty, wykombinuje jak zrobić coś prościej. Z doświadczenia wiem jednak, że wykonywanie rzeczy skomplikowanych bardziej imponuje ludzikom, a jak coś jest uproszczone, słyszysz: "aaaaa, to tylko tak..." Co do kroków i skupienia na oddechu. To na pewno pomaga być tu i teraz, nie błądzić gdzieś myślami, rozpamiętywać. No i piszesz, że to droga do szczęścia... Na razie pogoda nie ta i nie chce się wychylać nosa na dwór. Kiedy wiosna przyjdzie, taki spacer musi być orzeźwiający. 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Alma 350 Napisano 13 Stycznia 2019 Dopowiem ciut. Na początku, gdy idę, w ogóle nie liczem kroków, skupiam się na oddechu, a kroki, ich rytm po mału 'wkradają się' w percepcję. Lubiem liczyć oddechy: jeden na wdechu, jeden na wydechu, dwa na wdechu, dwa na wydechu i tak do dziesięciu lub też zwykłe mówienie w myślach: wdech, wydech, wdech, wydech... Kiedy dopływam do rytmu w oddechu, przy okazjum w krokach tyż już jest porządek. Myślaki nie znikają przez długi czas, Layne, i niezupełnie o ich zniknięcie chodzi, nie na początkowych etapach...tzn. są patenty na to, ale i w tym wolę podejście Thich'a. Odnotowujesz myśl, bez zaangażowania. Możesz podobnie podejść nawet do emocjonalnych węzłów, np. zauważasz, że są w Tobie jakieś gniewne gniewy, stwierdzasz, że jest w Tobie gniew i...wciąż oddychasz. Chyba w marszu prościej o wypłukanie nadmiaru emocjonalnego niż w pasywnym 'siad'. ? Thich'owa praktyka sprowadza siem do: oddychaj-żyjesz + zwolnij, bądź uważny, ile się da + pogodny uśmiech, wewnątrz i ciut na zewnątrz. ? Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Layne 1 035 Napisano 14 Stycznia 2019 Probowałem dzisiaj chwilę w drodze do pracy. Przy proporcji 1 krok - wdech, 1 krok - wydech sapałem jak po przebiegniętym maratonie :] Chodzi o to żeby dojść do dziesięciu, czy zatrzymać sie np. na 3 kroki - wdech, najlepiej mi się szło w takim układzie. @syn fubu, nie mam tabsów. Nawet na przeziębienie nic za bardzo. Rutinoscorbin i jakieś piguły na sen, ale to mi potrzebne. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Alma 350 Napisano 14 Stycznia 2019 (edytowany) Widzę, że kapinę Cię zaraziłam, Layne ? ...to i wypada sprostować nieporozumienie: łobecnie liczę oddechy, bez synchronizowania z krokiem, sam rytm oddechu zgrywa misiem z krokami. Początkowo liczyłam, ile kroków wypada mi na jeden w miarę głęboki, spokojny oddech i, o ile dobrze pamiętam, to były u mnie 3 lub 4 kroki na jeden 'głębszy' (?). Jeśli na jeden oddech dasz 1 krok, to wyjdzie Ci cóś w rodzaju rebirthingu, czyli szybko-miarowa 'posapka' ku ponownym narodzinom. Zdecydowanie nie polecam czynić tego samozdzielnie. A bez żartów: znacznie za szybko. Może być 2, 3, 4 kroki na oddech, ale na pewno nie jeden na jeden. Gdy marszuję nieraz na długim i tjudnym dystansie, preferuję początkowe skupienie na samym oddechu i na intencji, ku czemu aktualny spacerek ma zmierzać, jakie strefy życia kcę sobie poobglądać w swojej łepetynie w trakcie chodzenia. Z tego, co nieraz piszesz o sobie, Layne, o swoich emocjach, wnioskuję, luźno rzecz jasna, że technika pt.: 'siad i łoddychaj' niekoniecznie jest dla Cię na ten moment naturalna. Przy gonitwach myślaków łatwiej chiba aktywniejszą medytacjum na początek zarzucić, czyli w marszu na przykład lub w wolniutkim spacerku na piknym łonie natury, lub w jakiejś wersji gimnastycznej, typu taj czi. ? Istotne jest, by zacząć, jak to mówi jeden z miszczuniów, których cenię i którym ufam: 'to jest coś, co musisz powołać do życia'. Tak mówi o ścieżce ku samodoskonaleniu (nie kcę tu epatować słówkiem 'osiewiecenie' ?), samo myślenie nie wystarczy, trza wykonywać jakieś akty wolicjonalne, a związane z konkretami. Oddech jest tym, co nawet sam Budda uznawał za kluczową praktykę...według palijskich tekstów, najstarszych z najstarszych pism buddyjskich, Budda wielokrotnie wskazywał, że sama medytacja na oddechu jest wystarczającą techniką prowadzącą do bram nirwanki. Edytowano 15 Stycznia 2019 przez Alma 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach