Skocz do zawartości


Przeszukaj forum

Pokazywanie wyników dla tagów 'rodzice'.

  • Szukaj wg tagów

    Wpisz tagi, oddzielając przecinkami.
  • Szukaj wg autora

Typ zawartości


Forum

  • Dyskusje
    • Przywitaj się
    • Rozmowy w toku
    • Plotkarnia
  • Wydarzenia i Aktualności
    • Polityka
    • Z kraju i ze świata
    • Gospodarka
    • Wspomnień czar
  • Na luzie
    • Dowcipy
    • Stand-up i Kabarety
    • Memy i Śmieszne filmiki
    • Gry i zabawy
    • Pytania i odpowiedzi
  • Rozrywka
    • Film i kino
    • Telewizja
    • Muzyka
  • Zainteresowania
    • Hobby
    • Moda, uroda i zdrowie
    • Kulinaria
    • Zwierzęta
    • Edukacja i Praca
    • Turystyka
    • Sport
    • Motoryzacja
    • Psychologia, Socjologia, Nauka i filozofia
    • Strefa Tajemnic
  • Technologia
    • Komputery
    • Telefonia
    • Gry i Konsole
    • Pozostałe
  • Artystycznie
    • Nasza twórczość
    • Literatura
    • Kultura i sztuka
  • Trudne sprawy
    • Miłość i przyjaźń
    • Problem
    • Sprawy damsko - męskie
    • Religia
    • Samotni
    • Rodzina i dzieci
  • Mój region
    • Województwa
    • Zagranica i polonia
  • Inne
    • Dom i Ogród
    • Bazar
  • Sprawy Forum
    • Regulamin Forum Nastroik.pl
    • Ogłoszenia
    • Poradniki
    • Forumowicze Pomagają
    • Pytania, sugestie i problemy

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Rozpocznij

    Koniec


Ostatnia aktualizacja

  • Rozpocznij

    Koniec


Filtruj po ilości...

Znaleziono 6 wyników

  1. Witam, Chciałbym podzielić się z kim moją sytuacją, ponieważ nie wiem już co o tym wszystkim myśleć i chciałbym zaczerpnąć opinii jakieś osoby bezstronnej. Jestem 30 letnim mężczyzną, mam żonę, mieszkanie, ale mam także rodziców, z którymi, odkąd pamiętam się nie dogaduję. Ale zacząć muszę wszystko od początku. W wieku moich 7 lat (ponad 20 lat temu), będąc jedynakiem moja matka dostała udaru mózgu przez co wylądowała na wózku, będąc niezdolną do samodzielnej egzystencji. Po ok. roku niestety mój ojciec nie wytrzymał presji ze strony sytuacji, ale także mojej babci, która zarzucała mu alkoholizm, że to wszystko przez niego itd. Oczywiście jeśli chodzi o alkoholizm mojego ojca to jest to prawda i w ciągu tych 30 lat mojego życia miałem okazję odwiedzać go na toksykologii i w innych różnych dziwnych miejscach. Wychowywała mnie mama (na tyle na ile mogła) oraz babcia (dziadka nie znałem). Mniej więcej do osiągnięcia 19 roku życia, mój świat wyglądał z dnia na dzień bardzo podobnie, szkoła, dom, nauka, raz na jakiś czas widywałem się z ojcem, ale był on w oczach mamy i babci wrogiem numer jeden. Po rozpoczęciu studiów, które wybrałem tak aby móc dojeżdżać na uczelnie codziennie z domu, na prawdę odżyłem. Nawiązałem wiele nowych znajomości, pierwszych miłości itp. Natomiast nie było to typowe życie studencie, codziennie wracałem do domu do innej miejscowości i rzeczywistości. Po ukończeniu pierwszego roku zdecydowałem się usamodzielnić, w ogromnym konflikcie wyprowadziłem się z domu, ale kontakt nadal utrzymywałem. Przyjeżdżałem robić zakupy, ogarniać dom itp., itd. Na samym początku przyjeżdżałem praktycznie co tydzień. Byłem coraz bardziej zadowolony ze swojego życia, może nie było fajerwerków, ale byłem samodzielny. Lata mijały, kończyłem studia, znajdywałem kolejne to prace dorywcze, a później już etatowe (mama nigdy na mnie nie płaciła, do 25 roku otrzymywałem alimenty od ojca oraz miałem to co zarobiłem), co najważniejsze na studiach poznałem moją obecną żonę (jesteśmy już razem 7 lat, 2 lata jako małżeństwo). Z każdym rokiem będąc jeszcze na studiach polepszał się mój kontakt z ojcem (zaczynałem choć trochę rozumieć jego decyzję) natomiast oddalałem się od mamy i babci. Bywały różne momenty, kłóciłem się z mamą, bo chciałem się dowiedzieć jaki ma plan na przyszłość, co będzie, gdy babci zabraknie bo niestety nikt nie żyje wiecznie. Proponowałem zaplanowanie czegoś "na wypadek", kupno w przyszłości jakiegoś mieszkania, które pozwoli jej na jakąkolwiek samodzielność, bo ja widząc jak mieszkanie z moją babcią rozbiło małżeństwo moich rodziców nie chciałem tego, aby mieszkać z matką całe życie. Chciałem żyć po swojemu, z uwzględnieniem tego, że muszę mamie pomóc. Ale oczywiście wszystkie tematy o przyszłości kończyły się histerią matki, kłótnią i zerwaniem kontaktu na np. tydzień, czy dwa. Analogicznie wyglądał mój kontakt z ojcem, czasami było ok, a czasami chciał mnie pod wpływem bić albo musiałem go odbierać naprutego od jakiś obcych bab (rodzice do tej pory są w separacji). Na pewno dużą zmianą było poznanie mojej obecnej żony, która od początku o wszystkim wiedziała i wspierała mnie. Jeździła do mojego domu pomagała przy pracach porządkowych itd. itp. Przyjeżdżali nawet do mojej mamy rodzice mojej wtedy jeszcze dziewczyny. Ale ona też chciała się dowiedzieć "na czym stoimy" i podejmowaliśmy praktycznie od samego początku wspólne kolejne rozmowy z moją mamą, "co będzie jak babci zabraknie", przecież trzeba cokolwiek zaplanować. Temat ten był niestety nie do ruszenia, a my z żoną zaczęliśmy jeszcze bardziej żyć swoim życiem, kolejna praca, własne mieszkanie, aż w końcu ślub. Ślub był dniem, w którym po raz pierwszy od 20 ponad lat zobaczyłem moich rodziców razem rozmawiających spokojnie, bez kłótni. Babci na weselu nie było, ponieważ z nią również miałem zły kontakt, przez to że denerwuje matkę, rozmowami i że przeze mnie płace (zawsze tak kończyły się rozmowy o przyszłości). Wesele wspominam fantastycznie, dużo znajomych, rodzina, z którą nie miałem kontaktu od nastu lat. Ale niestety do tej pory jest mi wypominane, że nie zajmowałem się moją rodziną, że bardziej rozmawiałem ze znajomymi, z rodziną żony... argumenty, które nie mieszczą mi się w głowie, pomijam także fakt, że mój wujek (brat mamy) chciał mnie bić po alkoholu. Niestety, dwa lata po ślubie stało się to o czym chcieliśmy z żoną podyskutować od 7 lat (ja sam jeszcze dłużej). Moja matka została sama, na wózku, w ogromnym domu, moja reakcja była jedna... sprzedajemy dom i kupujemy jej mieszkanie w dużym mieście, którym mieszkam obecnie. Nie ukrywam... głównie chodziło o odciążenie mnie, aby opieka nad matką byłą choć trochę łatwiejsza i do pogodzenia z moim życiem. Ale mój pomysł spotkał się z dezaprobatą, bo dom musi zostać dla brata (również po rozwodzie, w mojej rodzinie nie ma „prawdziwego małżeństwa”) powiedziała i mamy czekać kilka lat, aż on go spłaci (w co osobiście nie wierzę po akcji na moim ślubie), a mama będzie miała pieniądze na mieszkanie. Po wielu próbach podjęcia dyskusji coraz bardziej się poddawałem i oddalałem od mamy. Przyjeżdżałem wtedy jak tylko tego wymagała albo potrzebowała jechać do lekarza, o rzeczy codzienne, zakupy itd. prosi sąsiadów, przez co czuję się okropnie. W tym wszystkim pozostaje jeszcze mój ojciec, z którym wznowiłem kontakt po prawie 1,5 roku jego braku. Na początku jego narracja była następująca „zaproponowaliście jakieś rozwiązanie, jeśli mama go nie chce, to żyjcie swoim życiem”. Ze względu na sumienie nie przychodziło mi to lekko, ale rozum mi podpowiadał, że może tak będzie lepiej. Ale niespodziewanie kontakt między ojciec, a matką się polepszał. Ojciec zaczął odwiedzać matkę, ale nie mógł jej pomagać wstać czy zawozić do lekarza, bo sam ma stwierdzoną grupę inwalidzką (oboje są teraz na rencie/emeryturze). Więc dalej jeździłem jeszcze kila razy do lekarza... bez względu na pracę… kombinowałem zwalniałem się wcześniej by zdążyć na wizytę o 13:00, czy o 12:00. I cały czas starałem się przekonać mamę, żeby się przeprowadziła, żeby nie wierzyła, że jej brat kiedykolwiek ją spłaci, bo on sam ma gdzieś tą sytuację - od kilkunastu lat siedzi w Anglii, przyjeżdża raz na pół roku i jest bohaterem. Ostatnio nastąpiło ogromne spięcie między mną, a mamą, gdy powiedziałem jej, że nie chce widzieć jej brata na oczy (przez bijatykę na ślubie i przekabacenie ją aby domu nie sprzedawać), po czym po kilku dniach gdy przyjechałem do niej, on tam był i jeszcze mnie prosiła żebym go woził samochodem po okolicy bo musi coś pozałatwiać. Po tej sytuacji dzwoniłem tylko raz na tydzień, chciałem się odciąć ojciec dzwonił do mnie co dziennie, co drugi dzień. Dzwoniąc o 10:00 pytał się, gdzie jestem… a normalnym jest, że o takiej porze jest się w… pracy. Raz nie odebrałem telefonu wieczorem i nie oddzwoniłem na drugi dzień tylko na trzeci, przez co zostało mi wygarnięte, że się nie interesuje niczym i jestem pępkiem świata po czym ojciec się rozłączył. Uznałem, że odpuszczam i nie dzwonię już do nikogo z mojej rodziny. Zbliżające się święta jednak sprawiły, że rodzice do mnie zadzwonili oczywiście z tematem czy będę u mamy na święta. Niestety, pechowo stało się tak, że miałem stłuczkę samochodem i nawet nie mam za bardzo jak dojechać do mamy, a poza tym nie miałem już ochoty po tych wszystkich latach na nic związanego z moimi rodzicami. Moja żona po kilku akcjach, gdzie oboje ryczeliśmy, chciała zerwać kontakt, a ja gdzieś za każdym razem ten kontakt wznawiałem. Rozmowa o świętach z matką oczywiście zamieniła się w jej histerię, że jak to będzie sama w święta, że jej wstyd przed sąsiadami, a ona poświęciła mi całe życie. Dosłownie 5 min po telefonie matki, miałem telefon od ojca „co zrobiłem, że matka do niego dzwoni, że chce się zabić” (swoją drogą zapewnienia o samobójstwie rodziców słyszałem wielokrotnie zarówno od ojca jak i matki), że mam mieć z nią kontakt, że „nie takich cwaniaczków rozpracowywał” i mnie do tego zmusi. Po tych dwóch telefonach byłem wykończony, dostałem ataku paniki, moja żona napisała tylko do moich rodziców, że przez nich wylądowałem na SORze, że im gratuluje i ze zamierzamy zerwać kontakt z nimi. Reakcja rodziców trochę mnie zdumiałą (nie wiem czy słusznie) ale ojciec zaczął się kłócić z moją żoną przez wiadomości, że jako syn mam obowiązek się opiekować matką, a matka napisała mi SMSa żebym przesłał jej wyniki badań pocztą wraz z rachunkiem, a ona mi zwróci pieniądze za badania (?). Ani jedno, ani drugie nie zapytało… po prostu… co ze mną… Do dyskusji wkroczyła nawet moja teściowa stając w mojej obronie i zwracając uwagę, że obowiązki to mają głównie rodzice względem dzieci, a nie na odwrót. Obecnie jestem w patowej sytuacji, nie odbieram telefonów od rodziców, chciałbym po prostu żyć swoim życiem z żoną, która też już jest tym wszystkim nerwowo wykończona. Musiałem to gdzieś napisać, chciałbym poznać opinię osób bezstronnych, nieznajomych, czy to co robiłem jest czymś złym? Czy jednak jestem okrutnym synem? Nie oczekuję rozwiązania problemu, bo już myślę nad nim od ładnych nastu lat i niestety, zawsze kończy się tak samo – niesamowitą ilością nerwów i wznowieniem kontaktu. Dziękuję każdemu, kto poświęci czas na przeczytanie tej historii i wyrazi jakąkolwiek opinię.
  2. syn fubu

    Drodzy rodzice

    wybaczcie mi i Georgowi że tak długo nie pisaliśmy ale tyle rzeczy wydarzyło się od śmierci mamy, że nie znaleźliśmy czasu aż do teraz. Mój brat Alexander był tak załamany, że nie wiedzieliśmy jak mu pomóc Wpadł w głęboką depresję. Bywały dni kiedy nie wstawał nawet z łóżka. W końcu trafił do szpitala gdzie został poddany terapii. To było straszne, musiałam sama prowadzić interes, obsługiwać klientów i jednocześnie zajmować się domem. Dbać o rodzinę i opiekować się chorym bratem. Dzięki Bogu wszystko już jako tako wróciło do normy. Alexander jest już prawie zdrowy, dzięki czemu mam czas żeby do was napisać. Przez cały ten trudny czas, Georg był naprawdę cudowny, pomimo tego, że sam przechodził wtedy trudne chwile. Został przeniesiony do innego działu który dawał mu większe szanse na awans. Niestety ma teraz nowego, mało kompetentnego szefa, który za kilka lat przechodzi na emeryturę, ale wydaje mu się, że wszystko wie. Boi się że, Georg może go zastąpić, i dlatego utrudnia mu pracę. Ale znasz swojego syna: to jeszcze bardziej go mobilizuje i powoduje, że skupia całą swoją energię na jak najlepszym wykonywaniu swojej pracy i udowadnianiu, że jest najlepszy. Dostał dość wysoką podwyżkę, która wraz ze spadkiem po mojej mamie sprawiła, że znaleźliśmy się w świetnej sytuacji finansowej. Cóż więcej mogę dodać? Tak, Eva troche nas martwiła, ale teraz nagle wydaje się być zupełnie zdrowa. Od naszej wizyty zimą, nie miała ataków astmy, a lekarz jest bardzo zadowolony. Macie od niej ucałowania. Wygląda na to, że mam same dobre wieści. Dołączam się do uścisków Evi wasza synowa Anna.
  3. Witam. Czy ktoś ma lub miał podobne doświadczenia jak ja z rodzicami byłej kobiety ?
  4. Wojciech Szczęsny, zawodnik Juventusu Turyn, za pomocą swojego konta na portalu społecznościowym poinformował swoich fanów, że został ojcem. 30 czerwca 2018 roku na świat przyszedł syn reprezentanta Polski i piosenkarki Mariny Łuczenko-Szczęsnej.
  5. Ostatnio jak czytam rozne media, w tym forumy, to mam wrazenie iz dzieci i mlodziez zachowuje sie coraz gorzej, ma coraz mniejszy szacunek dla rodzicow, starszych, autorytetow i nawet wobec samych siebie. Za moich czasow, czyli pokolenie lat 50-60-tych, nie do pomyslenia bylo aby dzieci kwestionowaly polecenia rodzicow. a juz odzywanie sie do nich uzywajac niecenzuralnych slow efektowaloby w niejednej rodzinie kara cielesna typu pasem w tylek lub co najmniej spoliczkowaniem, lub/plus wieloma zabronieniami (spotykanie sie po szkole z kolezankami, kolegami, ogladanie TV, zakazem innych przyjemnosci, nakazem dodatkowych prac domowych itp). Dzieci (i starsze i mlodsze) rowniez nie odnosily sie wulgarnie do siebie. Dzisiaj ma sie wrazenie iz przeklenstwa, zwlaszcza wsrod mlodziezy szkolnej, nie tylko ze sa na porzadku dziennym ale staly sie modna czescia mlodziezowego slangu. Jaka jest tego przyczyna? Zle rozumiana reforma bezstresowego wychowywania dzieci jaka nastąpiła na przelomie lat 70-80-ych? spopularyzowana wydrukowaniem postępowych idei Spocka i pozniej rozpowszechniana wieloma podobnymi, a która gremia rodzicow omyłkowo (a może wcale nie omyłkowo?) rozumieli jako "nic nie robic, na nic nie reagowac?" czy całkowite zagubienie pod naciskiem na idee "nie bic dziecka" i jednoczesnym brakiem jasnego przekazu "ale co robic i jak zamiast"? Czy tez fala emigracji na zachod i przez to szczęśliwy skok w poprawie warunkow bytu wielu rodzicow nieświadomie na nowo przeżywających dziecinstwo by proxy a tymże, niechcący, psujacych wlasne dzieci. Czy raczej winic za to trzeba media, a zwłaszcza technologie dzięki której wulgarne teksty i pełne przemocy video dyski dzieci oglądają i naśladują? - chociaz nalezaloby wspomniec ze i w tym drugim przypadku wykonawcy byli wpierw dziećmi -wychowywanymi. Czyżby mialo okazac sie ze rodzice starszych pokoleń u których dozwolone było dawanie klapsów, a nawet sporadyczne dydaktyczne przyłożenie pasem w pupę, i rządził bezwzględny, wszechwładny rodzicielski autorytet - mieli racje? Bo jakby nie bylo, im bardziej patrzec wstecz, tym wieksza kultura osobista i publiczna. Czy w domu, czy w mediach - pokolenia odnosiły się do siebie z adekwatnym szacunkiem, etykieta właściwa do okoliczności byla zachowana, osoby publiczne przestrzegały protokołu i zachowywały sie stosownie do wizerunku jaki im przystawał. W prasie, wystąpieniach publicznych dbano o czystość języka, a nawet, ba, istniała sztuka zwana kaligrafia. Coz wiec sie zmienilo? Czemu wspolczesni rodzice przegrywaja z kretesem, pomimo postepu nauki, technologii i tak latwego dostepu do edukacji i komunikacji? czym to tlumaczyc?
  6. Protestujące na korytarzach Sejmowych niepełnosprawne dorosłe dzieci ich rodziców odcinają od informacji. Nie dopuszczają w odwiedziny osób, które ich wspierają. Wywierają nacisk aby bezwarunkowo zakończyli protest. Grożą Im. Dają im do zrozumienia, że są intruzami (niemile widzianymi gośćmi). Ale protestujący nie ustępują. I maja rację. Te 500 PLN/mc im się należy jak nikomu innemu. Niepełnosprawne dorosłe dzieci i ich rodzice słusznie domagają się 500 PLN/mc w żywej gotówce. Nie pozwólcie się „wykurzyć” z Sejmu. „PiS`owski Rząd” przebiera nogami abyście opuścili budynek Sejmu. Nie róbcie tego. "PiS`owski Rząd" ma zaskórniaki. Nie ruszajcie się bez pieniędzy. Bo zostawią Was z „pustymi rękami”!

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...