- Niebo
- Borówka
- Szary
- Porzeczka
- Arbuz
- Truskawka
- Pomarańcz
- Banan
- Jabłko
- Szmaragd
- Czekolada
- Węgiel
Przeszukaj forum
Pokazywanie wyników dla tagów 'problemy'.
Znaleziono 8 wyników
-
Mowa tu i o psychicznym w postaci depresji Urojeń i lęków jak i 3 osobowości i powracających traum oraz neurologicznym W postaci drgawek rąk I bólów głowy nie wiem co zrobić proszę o pomoc.
-
Z cyklu ,, Problemy Puszka natury sercowej '' cześć 1 ( ANKIETA )
Puszkin44 dodał temat w Rozmowy w toku
Bardzo proszę o udział w Ankiecie . Nie mogę się zdecydować na jedną spośród kilku dziewcząt . Na razie ze wszystkimi jestem na etapie wstępnej znajomości . Z żadną nie podpisałem jeszcze ,, aktu erekcyjnego '' . -
Chcę zakupić ekogroszek dla siebie i teściowej, ale ciągle mnie wylogowuje lub znika mi towar z koszyka. Nie raz tego samego dnia jeszcze mam w koszyku lub w zamówieniu, a w przypadku kolejnej sesji mi to znika Do tego te przestoje strony. Nie da się odświeżyć, bo wiecznie występuje błąd 419 lub to Zmiany urządzeń i przeglądarek nic nie dają :((( Tracę nadzieję, że uda mi się zakupić. Ktoś z tego forum miał szczęście w tej loterii?
-
Witam i od razu proszę o radę... Czy to ze mną coś jest nie tak, czepiam się? Czy może mam trochę racji? A mianowicie... Jesteśmy małżeństwem ponad dwa lata więc jeszcze młodym. Mąż jest starszy ode mnie o 7 lat ale nie w tym problem. Problem jest w jego zachowaniu... Mam wrażenie że co bym nie zrobiła , nie powiedziała to i tak będzie źle... Obecnie nie pracuje bo straciłam pracę przez koronawirusa. Więc siedzę w domu i się nim zajmuje... Mąż pracuje "przy drodze" (Budowa obwodnicy) i zazwyczaj wraca koło 18... Ostatnio się ostro pokłóciliśmy. Zaczęło się od tego że mąż wrócił po pracy, że względu na to że nie miałam nastroju uprzedziłam go że nie mam humoru i że szybko się denerwuje więc żeby starał się uniknąć spornych sytuacji (ma czasem dziwne odzywki, tak bardzo wkurzajace). Szykowalismy się do wyjazdu do rodziców na wies więc poszedł się kąpać a ja w tym czasie wyprowadziłam psa... Potem ja się poszłam ogarnąć, założyłam długa ...enke i umalowałam. Zrobiłam sobie zdjęcie by mieć na pamiątkę(rzadko chodzę w ...enkach). Mój mąż oczywiście skomentował że komu to będę wysylac itp. Pomyślałam może zazdrosny o mnie... Ale wprost powiedziałam ze zrobiłam zdjęcie dla siebie, ani nie mam zamiaru nigdzie go udostępniać ani nic, a nawet jeśli jakbym chciała to bym wstawiła na fb i nic złego by się nie stało. Mąż na to to wstaw a ja ci komentarz wystawie "w tym ciuchu wyglądasz dużo lepiej niż nago". Zrobiło mi się przykro ale nic nie powiedziałam bo nie chciałam kłótni zaczynać... W drodze na wies widzieliśmy wesele. Mówię do niego o patrz wesele.. A on mi na to " Największa głupota jaką można zrobić ". Nie skomentowałam choć łzy już mi napływają do oczu. Doskonale wie że mi zależy na kościelnym ślubie (mamy cywilny). Następnie zaczął się czepiać psa. Zdenerwowalam się i krzyknęłam żeby zostawił psa w spokoju bo mu nic nie robi a on do mnie że on nie życzy sobie by pies mu skakał po drzwiach w jego samochodzie ( wystawiał głowę przez okno, przypięty był). Uświadomiłam męża że samochód jest nasz bo poszło z moich pieniędzy jak i jego, on dał tysiaka więcej co oczywiście mi wspomniał. Więc powiedziałam mu że skoro idzie tym rozumowanie to auto jest mojego taty bo to on najwięcej w niego włożył. Prawda jest taka że mąż ani razu nie tankował, za opony ani za nic nie płaci tylko dupe wozi bo nawet prawka nie ma... Ale tego mu nie wypominam. W aucie sprzątam ja, opłaty i wszystkie przeglądy są na mojej głowie. Nic nie mówię. Ok niech będzie i tak. Cały weekend się do siebie nie odzywalismy. Oczywiście mąż powiedział swojej mamie ze kłótnia była o psa i że to ja zaczęłam.. Trudno. Wróciliśmy do domu, cały wieczór się nie odzywalismy, więc położyłam się wcześniej niż on. Rano jak zawsze przed wyjściem mnie obudził ale takim tonem jakbym niewiadomo co mu zrobiła. Do pracy wyszedł zupełnie bez słowa i bez buzi (zawsze daje jak wychodzi). Cały dzień się nie odzywał (dzwonił na przerwie zawsze a dziś cisza) dopiero jak przyszła burza zadzwonił by po niego przyjechać. Pojechałam, przywiozłam, dałam obiad, spytałam jak w pracy. Widać że nie miał zamiaru rozmawiać więc siedziałam cicho. Zdrzemnęłam się godzinkę wstałam, i wypaliłam że myślałam że będzie na tyle miły że wyprowadzi psa... I się zaczęło że on to pracuje a ja nie i że on musi odpoczywać i mieć święty spokój. Powiedziałam tylko że nawet jak ja pracowałam to wszystko musiałam w domu robić. Obiad zakupy psa wyprowadzać 3 razy dziennie a on nawet głupich śmieci nie wyniesie jak jest pełny kosz... Oczywiście bo on pracuje... Ja też pracowałam. Wracałam po 17, robiłam obiad, pranie, sprzątanie zmywanie. A on siedział na kanapie i oglądał tv albo grał w gry. Powiedziałam ze od kiedy pracuje to już nic zupełnie w domu nie zrobi. Powiedzial ze jak tak to żebym sobie zmienila faceta. Powiedziałam mu że w takim razie jak mu nie pasuje to może się pakowac i wracać do mamusi bo mieszkanie jest mojego taty a ja tu jestem zameldowana a on nie. To mi powiedział żebym sama się wyniosła. Powiedziałam ze chyba nie myślisz że zostawiłabym cię w mieszkaniu taty... To mi powiedział że skoro tak to on już ani grosza nie dolozy do tego mieszkania ani nic. To mu powiedziałam ze skoro tu mieszka to chyba oczywiste ze się płaci i dokłada. Żeby nie ciągnąć kłótni wzięłam psa i wyszłam. Na odchodne mi powiedział tylko żebym sobie klucz wzięła bo może mi drzwi zamknąć i nie wejdę. Powiedziałam ze nie może bo ja mogę zadzwonić na policję i do taty. I wyszłam. Wróciłam. Chciałam załagodzić sytuację i mowie ze nie chciałam się z nim dziś kłócić i ja tylko grzecznie powiedziałam ze myślałam że wyjdzie z psem a to on zaczął się unosic. Powiedział mi tylko że jutro idzie ostatni dzień do pracy a w środę się wyprowadza i czeka aż go spłacę (kuchenka, pralka były za jego pieniądze zarobione za granicą kiedy jeszcze nie byłyśmy razem). Prawda jest taka że na czułości od męża nie mam co liczyć prócz buziaka gdy wychodzi do pracy, każda próba przytulenia się kończy się odrzuceniem z jego strony, wszystko mu przeszkadza bo on musi mieć cisze i spokój po pracy... Kiedyś tak nie było, a dokładnie to w narzeczenstwie. Wtedy przychodził po pracy, nieraz psa wyprowadził, coś się razem ugotowalo, spacery, całusy, wyjścia ze znajomymi. A teraz po tym jak zmienił pracę i zmieniliśmy adres zamieszkania to mam wrażenie że żyjemy jak obce osoby w jednym mieszkaniu.... Czy to naprawdę ja zaczynam te kłótnie, czy mam za duże wymagania, że chciałabym jakiejś rozmowy z nim, przytulenia, czasem gdy źle się czuje by wyszedł z psem? On zamiast wrócić zaraz po pracy do domu zawsze jeszcze z godzinę stoi z kolegami, piją piwo, gadają.. A mnie odrzuca, nie zauważa? Naprawdę mam wrażenie że koniec nadchodzi wielkimi krokami bo każda próba rozmowy kończy się tym że on pracuje i on musi odpocząć. Ale nie zwraca uwagi na to że czy ja pracowałam czy teraz siedzę w domu to naprawdę robię wszystko. Przychodzi ma posprzatane, obiad gorący podany pod nos... Czy ja jestem zła żona? Czy naprawdę on musi mieć taki święty spokój że nawet nie okaże mi odrobiny zainteresowania?
-
Z góry proszę o wybaczenie, że zawracam głowę, ale potrzebuję obiektywnej opinii. Zwolniłam sie z pracy, na początku stycznia. Szef mnie szantazował, ze mam zostać jeszcze 2 miesiące, bo nie dostanę świadectwa. Jako, że chciałam odejść od razu, bez wypowiedzenia, powiedziałam szefowi, że powodem jest nie płacenie w terminie wypłat - czasami opóźnienia były 10, albo 16 dniowe. Szef wpadł w szał(mimo, ze zgodziłam się na wypowiedzenie za porozumieniem stron bez okresu wypowiedzenia), początkowo dobrze sobie radziłam emocjonalnie, nie dałam się wciągnąć w poczucie winy. Ale, wysylał mi smsy, cytuję - że postąpiłam po świńsku. Dzwonił do mnie, żeby na mnie krzyczeć, albo mnie wyzywać, więc się rozłączyłam i już więcej nie odbierałam telefonu. Wtedy pisał do mnie, że jestem taka i owaka, że jestem nie fair, że postępuję źle. Jego sekretarka ostatnio dzwoniła, żebym podpisała papiery potwierdzające odbiór wypłaty za grudzień, której jeszcze nie dostałam. Odmówiłam, powiedziałam, że podpiszę, jak otrzymam pieniądze. No i szef znowu do mnie pisze smsy z wykrzyknikami, że ma mnie dość, żebym przyszła podpisać te papiery. Ja mu na to spokojnie, że podpiszę jak dostanę wypłatę, że mogę nawet dzisiaj, a on na to, że dziś nie ma pieniędzy, więc ja na to, że przyjdę jak będą. Generalnie jestem dość odporna na negatywizm ludzi, ale muszę przyznać, że tym razem, z tym człowiekiem czuję się wyczerpana emocjonalnie, wystraszona. Dziś płakałam ze strachu. No i dałam się trochę wpędzić w poczucie winy, czuję się jakoś odpowiedzialna za rozpętanie tej wojenki, choć nie wydaje mi się żebym była nie fair, nawet poszłam mu na rękę i nie złożyłam wypowiedzenia z jego winy. Do sedna sprawy. Muszę przyznać, że się tego człowieka teraz boję. No i boję się tam iść po pieniądze i podpisywać papiery. Czy ja sobie coś wkręcam, że on mnie może zaatakować fizycznie? Emocjonalnie, to na pewno...:( Czy rozsądnie byłoby zabrać ze sobą osobę do wsparcia? Czy lepiej iść samej żeby sobie nie myślał, że się go boję?
-
Cześć, Mam poważne problemy z moją 16 letnią córką i zwracam się do Was matek o wparcie w rozwiązaniu trudnego problemu. Po rozwodzie nas rodziców córka wpadła w trudny okres, buntu, zagubienia, opuściła się w nauce, zaczęła opuszczać szkołę, arogancja do mnie mamy i do swojej siostry. W momencie gdy zwróciłam się o pomoc do jej taty, dał jej wsparcie, ale takie,że nastawił ją przeciwko mnie do tego stopnia,że już nic nie mogłam od niej wymagać, wszystko napotykało na totalne olewactwo. Z tatą zawarli sojusz i sprawa trafiła do sądu o zmianę szkoły a tym samym zmianę miejsca zamieszkania w odległości ponad 300 km. Pod wpływem ojca córka powoli traciła do mnie szacunek, dziś nie odbiera telefonów i nie przyjeżdża do domu już od pół roku. Biegła psycholog zdiagnozowała alienację rodzicielską i syndrom Gardnera, czyli podporządkowanie się ojcu. Na dniach ma być kolejna sprawa w sądzie, proszę doradźcie jak mogę odzyskać córkę. Jakie rozwiązania mogę zaproponować w sądzie? Wiem że zamieszkanie ze mną na tym etapie jet niemożliwe, ale muszę ją uwolnić od wpływów ojca, który całkowicie zniszczył relacje córki ze mną jak i z jej siostrą. Wiem,że potrzebna jest tu terapia, żeby zrozumiała pewne wartości, ale terapia i zamieszkiwanie z ojcem chyba raczej się wykluczają. Bardzo Was proszę o pomoc, macie jakieś swoje życiowe doświadczenia.
- 8 odpowiedzi
-
- problemy
- nastoletnią
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
Co na trawienie? Jakie naturalne sposoby macie na problemy trawienne?
-
Mój brat ma taki problem. Wszystko było zapisane na żonę. Ich małżeństwa już prawie nie ma. Jego aktualna jeszcze żona już zapowiedziała że nie ma co liczyć na cokolwiek czego dorobili się przez 7 lat wspólnego małżeństwa. Czy rzeczywiście mogą być problemy z podziałem majątku? Znajdzie się tutaj ktoś kto był w podobnej sytuacji?
- 2 odpowiedzi
-
- rozwód
- podział majątku
-
(i 3 więcej)
Tagi: