Skocz do zawartości


Janko Krynicki

Zapiski z podróży.

Polecane posty

Janko Krynicki

Bardzo często spędzam urlop na południu i południowym wschodzie Polski. Tereny położone w pasie od Krynicy Zdroju do Rymanowa Zdroju nie tylko przyciągają wędrowca pięknem krajobrazu  ,ale także drewnianymi cerkwiami , kościołami, wsiami które przestały istnieć -a jedynym świadectwem ,że mieszkali tu ludzie są stare grusze,śliwy i jabłonie. Tyle lat minęło od kiedy prawowici właściciele musieli opuścić swoje domy ,natomiast drzewa uparcie  dalej rodzą owoce w cichej nadziei ,że ktoś podejdzie i zerwie owoc spracowaną ,szorstką dłonią i chwaląc Pana Boga pożywi się nim. W powietrzu gęstym od zapachu ziemi, lasu który rośnie opodal, zarośli nadrzecznych ,oraz polnego traktu ,który też pachnie kurzem wznoszonym przez utrudzone nogi wędrowca - unoszą się szepty modlitw, rozmów codziennych, płacz małych dzieci ,które z gołymi stópkami siedziały na przyzbie prosząc mamy o jedzenie. Te odgłosy już na zawsze będą krążyć nad dolinami i nizinami ,po pustych cerkwiskach, czy też starych, zarośniętych cmentarzach, gdzie w wysokiej trawie, w różnych przedziwnych pozach nagrobne krzyże kłaniają się nisko łemkowskiej ziemi ***CDN może nastąpi.

Edytowano przez admin
Na życzenie autora temat "Wilsznia" połączono z "Zapiski z podróży".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Janko Krynicki

Idę ścieżką ledwie widoczną wśród wysokiej trawy , w oddali majaczą zabudowania jakiejś małej wioseczki .Podchodzę bliżej i doznaję wielkiego rozczarowania ,to co wydawało mi się sadybami ludzkimi przy bliskim kontakcie okazało się ruinami domu i kilku budynków gospodarskich. Przez bramkę której drewniana furta rozpadła się ze starości wchodzę na podwórzec. Słońce zachodzi ciskając na ziemię ostatnie snopy ciepłego pomarańczowego blasku . W  tym blasku krążą dziesiątki małych owadów ciesząc się swym krótkim życiem . Siadam pod ścianą drewnianej chałupy, opierając się o ścianę której ciepło przenika przez kurtkę do moich pleców. Rozsądek podpowiada mi aby iść dalej, by przed nadejściem zmroku znależć miejsce na nocny odpoczynek . Na wprost mojej twarzy -przy resztkach drewnianego ogrodzenia- widzę resztki domowego dobytku : stary zardzewiały, na niebiesko emaliowany dzbanek , wanienka z ocynkowanej blachy- której dno dawno się rozpadło, i gliniane skorupy jakiegoś naczynia ,z którego już dawno wyparowały domowe aromaty.***CDN może

 

Ociężale wstaję ,z trudem prostując zdrętwiałe nogi. Wchodzę do wnętrza domu przez pustkę którą kiedyś była zapełniona drzwiami. Wnętrze opanowały pokrzywy, kłujące osty ,w  rogu ruiny krzak dzikiego bzu zaprasza by skosztować jego owoców -które jak krople krwi w gronach zastygłe proszą aby wziąć je do ust. Zapada półmrok, nadchodzi noc. Słyszę jak nocne życie wypiera to dzienne , jakiś duży ptak przeleciał obok i ciężko opadł w koronę rosnącej niedaleko lipy. Poczułem się trocho nieswojo, jakbym otworzył grobowiec lub wrota do jakiejś mrocznej tajemnicy ***CDN może nastąpi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Janko Krynicki

Wybaczcie styl . Nie sprawdzam edycji, ponieważ kiedy piszę ,to piszę zawsze z gorącą głową . Janko.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
la primavera

Pisz.

Dobrze się czyta. 

Gdybyś nie określił miejsca pomyślalabym, że to opis czarnobylskiego krajobrazu- te opuszczone domy, przerdzewiałe wanny, przyroda która zajmuje każdą pustkę...

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Janko Krynicki

Te ziemie dotknęła katastrofa pn. Akcja Wisła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lala z nieba
16 godzin temu, Janko Bzykant napisał:

Nie sprawdzam edycji

 

Nie sprawdzaj, pisz, pisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Pisz. Bardzo dobrze to trafia  do wyobraźni. Dość wyraźny rysunek tego co widziałeś. Lubię takie opisy.

Byłem w tamtych stronach w czasie moich letnich wypraw i faktycznie trafiałem na bardzo piękne miejsca. Często z niewiadomych powodów wyludnione.  No i ta wszech obecna bieda i niezrozumiała dla przybysza z ,,innego świata,, religijność Zabobonów też nie brakuje. Mam gdzieś w archiwum trochę fotografii z tamtych stron muszę poszukać. 

Czekam na ten Ciąg Dalszy który powinien wkrótce pojawić się jakby wyskoczył z zanadrza albo zza opłotków. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Janko Krynicki

Jak to zwykle bywa wczesną jesienią  nagle mocniej powiał wiat . Korony drzew ożyły nagle, spadające liście przemówiły cichym szelestem, jeden z nich musnął delikatnie moją twarz sprawiając,że wybudziłem się z głębokiego zamyślenia. Zmierzch zapadał kiedy dotarłem do drogi która prowadziła do Krempnej. Idąc poboczem nawet nie zauważyłem kiedy obok mnie zatrzymał się stary zdezelowany Opel. Dokąd pan idzie? na Krempną? siadaj pan, podwiozę! - usłyszałem przez uchylone okno. Otworzyłem tylne drzwi i wrzuciłem mój wielki plecak na tylne siedzenie. Dziękuję panu - powiedziałem do kierowcy który okazał się w podeszłym wieku nieogolonym mężczyzną w mocno zniszczonej czapce której daszek pokrywała gruba warstwa patyny tłustego brudu. Skąd pan idzie? Idę od Olchowca przez Wilsznię- odpowiedziałem . Popatrzał na mnie uważnie , twarz mu się zmieniła, wydał mi się jeszcze starszy. Czego tam pan szukał? Przecież tam już dawno temu ludzie się wyprowadzili? - zapytał. Szukam ludzi którym należy się pamięć tych co żyją . Odwrócił wzrok od mojej twarzy. Mieszkałem w Wilszni -powiedział- mieliśmy małe gospodarstwo, ciężko panie było na roli, co posialiśmy to dziki i sarny zniszczyły. Tato i mama harowali n nas rodzeństwa była trójka. Ja i dwie młodsze siostry. Kochaliśmy się wszyscy bardzo, kiedy jedno zachorowało to reszta smutna po obejściu chodziła. I tak żyliśmy panie życiem ludzi biednych lecz szczęśliwych. Pewnego roku Tato zachorował ,leżał przez dziesięć miesięcy w domu, przy piecu w kącie kuchni . Zmarł a my z mamą ciągnęliśmy ciężki wóz życia razem. Potem mama zmarła a my założyliśmy swoje rodziny. Nieraz idę tam popatrzeć aby wspomnienia ruszyć, bo ich ciężko z głowy wygnać . Stoję i patrzę w kąt gdzie umierał tato i widzę ,jak w tym miejscu rośnie krzak... Pięknego bzu- dokończyłem za niego. Zatrzymał samochód i zapłakał ocierając oczy, rękawem kurtki. Jesteśmy na miejscu proszę pana - cicho wykrztusił. Niech Pan Bóg da panu zdrowie - powiedziałem. W oknach domu w którym miałem spędzić noc paliło się jaskrawe światło które swym natarczywym blaskiem burzyło spokój cichej nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Janko Krynicki

Lipiec tamtego roku był bardzo upalny i suchy. Burze przechodziły na Beskidem Niskim bardzo gwałtowne , ulewne deszcze zamieniały małe potoki w rwące rzeki, a wiatr łamał stuletnie jodły jak zapałki. Pomimo kapryśnej pogody jaka często bywa  - to lipiec właśnie, jest moim ulubionym letnim miesiącem. Wtedy kwitną wiekowe lipy ,roznosząc mocny aromat kwiecia, a pracowite pszczoły zamieniają pyłek na płynne złoto ,które kradną im bartnicy. Powietrze nad asfaltową wstęgą szosy drgało jakby w konwulsjach , upał odbierał oddech spowalniając marsz. Po lewej stronie szosy, na wzgórzu które łagodnie wznosiło się nad okolicą ,zobaczyłem cerkiew, do której wiodła gruntowa droga .Nią przez kilkaset lat przybywali do świątyni wierni na nabożeństwa. Mam taką osobliwą cechę charakteru ,że rzeczy na pozór błahe, drobne, -zdawałoby się bez znaczenia- budzą mój cichy zachwyt . Ta droga właśnie , zwykła , której pas pomiędzy koleinami zasiedliła rachityczna trawa z małymi rumiankami -wydała mi się piękniejszym traktem niż szwajcarska autostrada. Przez bramę zwieńczoną gontowym daszkiem wszedłem na teren świątynny, Po lewej stronie cerkwi kamienne lapidarium  wyciągało swe ramiona ku niebu. Nazwiska zmarłych pisane cyrylicą oraz daty dawno straciły swą ostrość ,przypominając żywym ,że nawet kamień nie jest wieczny . Rozgrzane ściany cerkwi i aromat kwitnących lip podziałały na moje zmysły tak mocno,że zapragnąłem spocząć w cieniu i oddać się przyjemności jaki niesie zasłużony odpoczynek po trudach marszu ***CDN nastąpi***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Janko Krynicki

Usiadłem w cieniu drzewa , oparty o pień pięknej monumentalnej istoty usnąłem snem sprawiedliwego. Przez delikatną tkaninę snu usłyszałem,że ktoś mówi do mnie. Zrazu cichutko przemawia, cierpliwie powtarzając - " Synku otwórz oczy, otwórz...". Półprzytomny ze snu z trudem podniosłem ciężkie powieki. Słońce zmieniło swoje położenie i teraz świeciło mi prawie prosto w twarz . Przede mną stała w odległości trzech metrów stara kobieta ubrana w czarną chustę i sukienkę . Rysy twarzy nie były zbyt widoczne, bo słońce swą tarczę umieściło za jej plecami . Widziałem tylko jej oczy, jak dwa czarne węgielki i kilka kosmyków siwych włosów które chustka nie zdołała ogarnąć. Krzywdę sobie zrobisz synku - powiedziała- słońce daje zdrowie ale potrafi też i skrzywdzić. Podniosłem się i usiadłem w cieniu ,bo skóra twarzy piekła mnie jakbym sparzył ją wrzątkiem. Przez ta krótką chwilkę straciłem z oczu kobietę, kiedy podniosłem wzrok - już jej przy mnie nie było. Gdzie się mogła podziać ? To przecież jest niemożliwe aby w tak krótkim czasie wyparować jak poranna kropla rosy w ognisku. Rozglądając się wokół zauważyłem w odległości około dwudziestu metrów za drewnianym ogrodzeniem cerkwi  pszczelą pasiekę przy której krzątał się pszczelarz. On także mnie zauważył . Podszedł do ogrodzenia i zapytał czy mam ochotę skosztować trochę miodu. Bardzo podziękowałem za poczęstunek . Miód był w smaku wspaniały, bardzo słodki, pachnący . Proszę pana przed chwilką rozmawiałem ze starszą kobietą , nie widział pan gdzie się podziała? - zapytałem. Nikogo tutaj nie było- odpowiedział- obserwuję pana chwilkę. widziałem jak pan usiadł pod lipą i chyba usnął. Po godzinie pomyślałem,że podejdę i zapytam czy wszystko w porządku - powiedział dziwnie mi się przyglądając. Wie pan...-zamilkł na chwilę. Tutaj dzieję się dziwne rzeczy- kontynuował- podobno w lipcową niedzielę 1915 roku pewna kobieta zmarła pod tą lipą właśnie kiedy się dowiedziała, że w bitwie  poległ jej jedyny syn. Podobno od tego czasu jej duch nawiedza to miejsce. ***CDN***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Janko Krynicki

Jadąc drogą do Sękowej zatrzymujemy się w Smerekowcu na małym przycmentarnym parkingu . Prawą stronę zajmuje cmentarz parafialny, którego szachownicę nowych grobów zdobią bukiety sztucznych kwiatów. Kwiaty z plastiku nie więdną ,nie trzeba ich podlewać , są praktyczne. W zabieganym świecie coraz mniej mamy czasu dla żywych -a co dopiero dla zmarłych. W głębi , za kwaterą nowych grobów stoją w zadumie  wiekowe łemkowskie pomniki nagrobne  .Wyglądają jak starzy ludzie, którzy wyblakłymi oczyma spoglądają w swoją przeszłość . Po lewej stronie ,okolonym pięknym kamiennym ażurowym murem  wojenny cmentarz ramionami drewnianych krzyży prosi o modlitwę za tych, co pod nimi znależli wieczne odpoczywanie. Małą furtą wchodzę na na uświęconą śmiercią ziemię. W takich chwilach zawsze ogarnia mnie szczególny rodzaj smutku, który sprawia, że odczuwam fizyczny ból. Patrzę na emaliowane okrągłe tabliczki, na których zapisano imiona i nazwiska. Naprzeciwko mnie spoczywają  Jaroslaus Cisar, Josef Franz Dymaćek .Obok nich krzyż żołnierza  zdobi szarfa w węgierskich barwach narodowych -oraz mały wieniec zakrywający  Jego nazwisko Na imię węgierski  chłopiec miał Szandor. Oczyma wyobrazni widzę, jak w ostatnich sekundach  życia kule przebijają  serca, a usta ostatkiem sił wołają o pomoc -" Mamo, mamusiu, mateńko moja, żono moja, ukochana moja". Widzę  oczy które gasną ,bezwładne ciała osuwają się na  matkę ziemię . Umierali daleko od ojczystych stron, razem z ich sercami umierały serca ich matek, żon , sióstr i braci. Czuję jak dwie ciepłe łzy spływają po mojej twarzy, odwracam głowę, aby żona nie zauważyła mojego wzruszenia. Słyszę Jej głos-" Klaudiusz, Oni są szczęśliwi, już nie tęsknią, najbliżsi połączyli się z nimi w Niebie". Odjeżdżamy .W lusterkach samochodu widzę jak zachodzące słońce swym pomarańczowym blaskiem składa hołd młodemu życiu które zgasło nim zakwitło na dobre.

Edytowano przez Janko Bzykant

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Janko Krynicki

Olchowiec, to niewielka senna wieś, przez którą swe czyste wody toczy potok Wilsznia. Kamienny mostek spina brzegi potoku i każe drodze prowadzić wiernych do małej cerkiewki leżącej opodal. W powietrzu wyczuwało się delikatny zapach trawy i ziół, kwiatów i garbników drzew rosnących nad potokiem. W korycie potoku błękitne ważki tańczyły walca, a białe motyle w chaotycznym locie cieszyły się życiem. Usiadłem na niskim murku w cieniu które rosnące drzewo mi ofiarowało do odpoczynku. Promienie słoneczne próbowały przez gęste listowie drzewa dotknąć mojej ogorzałej twarzy. Przez zamknięte powieki oczu wyczuwałem ich delikatne muśnięcie, to gęsta zasłona liści przegrywała walkę z wiatrem. Usłyszałem delikatne stąpania, kroki ledwie wyczuwalne ***Cdn***

Obróciłem twarz w kierunku z którego mnie dochodziły i podniosłem powieki. Kilkanaście metrów ode mnie, powolnym, drobnym krokiem szła zgarbiona babuleńka. W prawej dłoni trzymała laskę, na której opierała swoje zmęczone życiem ciało. Kiedy podeszła dostatecznie blisko, wstałem i pozdrowiłem Ją w języku mojej Mamy. Była bardzo zaskoczona tym spotkaniem, chyba mnie nie zauważyła na tym murku. " Aaa dzień dobry, dzień dobry - odpowiedziała - nie zauważyłam pana, w cieniu pan odpoczywa a słońce oślepia moje stare oczy. Pan z daleka? - zapytała. I z bliska i z daleka - odpowiedziałem -mieszkam na Dolnym Śląsku, drugi dom mam w Krynicy, tam urodziła się moja Mama i tam została pochowana. Każdego roku muszę odwiedzić te strony które były małą ojczyzną Łemków, narodu, w którego sercach i umysłach od zawsze gościła miłość do ludzi i wiara w Pana Boga. Proszę, niech pani usiądzie przy mnie w cieniu, odpocznie trochę - poprosiłem i zrobiłem jej miejsce obok siebie ***Cdn***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Janko Krynicki

Od kiedy tutaj pani mieszka?- zapytałem. Od zawsze-odpowiedziała. Było nas sześcioro rodzeństwa- zaczęła swoja opowieść- trzy siostry i trzech braci. Tatuś był bardzo pracowitym człowiekiem, tutaj zawsze ziemi brakowało ,a ta która była, niewiele rodziła . Tato karczował tarniny , odwadniał bagniste młaki aby pod uprawę więcej ziemi było, aby choć troszkę więcej chleba pole urodziło. Mieliśmy konia,dwie krowy, sześć owiec i stadko kur -więc biedy wielkiej nie cierpieliśmy, ale o dostatku nie mogło być mowy. Na polu rosły ziemniaki, kapusta -którą szatkowaliśmy aby następnie zakisić w dużej beczce. Kapusty starczyło na całą zimę i wiosnę ,ziemniaki przechowywaliśmy w kopcu blisko naszej chyży. W okna naszego domu zaglądały jabłonie papierówki, śliwki węgierki i grusze którymi objadaliśmy się do syta.Tato nie był dobrym ogrodnikiem, w zasadzie nikt z nas -Rusnaków- nie znał się na uprawie owoców. Z utęsknieniem czekaliśmy na święta Bożego Narodzenia, wtedy w izbie pojawiało się jodłowe drzewko pachnące lasem . Razem z Mamą wieszaliśmy na choince orzechy w złotych papierkach, jabłka, ciasteczka piernikowe, długie jak sople lizaki i łańcuchy z kolorowej bibułki. Najpiękniejsze były bombki - kruche jak opłatek, niewiele ich było , lśniły wśród igiełek jak zorza poranna. Na szczycie drzewka Tato wieszał dużą srebrną gwiazdę. Mama tydzień przed świętami piekła ciasta : sernik i makowiec oraz pączki z różanym nadzieniem. W komorze wisiały szynki , kiełbasa i wędzona słonina a także sznury czosnku które jak warkocze młodej kobiety zwisały spod powały. Na półce stały słoje z marynowanymi prawdziwkami i butelki z sokiem który Mama wyciskała ze świeżych leśnych malin.***Cdn***

Zimy w tamtych latach zawsze były srogie, śnieżne i długie. Po opadach śniegu świat wyglądał bajkowo, śnieżne czapy nosiły na sobie drzewa, domy, nawet słupki w płotach pomiędzy którymi stały sztachety także miały puchowe kołderki. Z dachów  chyż od południowej strony zwisały długie grube sople które strącaliśmy aby je lizać. Mama na nas krzyczała ,że jeże od nich będziemy mieć w gardłach, słusznie obawiała się,że możemy zachorować.Zima dla dzieci była czasem odpoczynku i zabawy, skończyło się wypasanie bydła i owiec, pole pokrywała biel świeżej miękkiej sanny. Sanki Tato zrobił dla nas własnymi rękoma, z grabowego drzewa wykonał płozy, z dębowych desek siedzisko . Cudny to był pojazd który nas zwoził z góry z wielką prędkością, nasz radosny śmiech niósł się zaśnieżonymi szczytami gór i gasł w odległych dolinach wypełnionych małymi chatkami, z których kominów sączyły się białe nitki dymu. Kiedy noc brała w posiadanie pola ,lasy i góry  zmęczeni i pokryci zimowym puchem wracaliśmy do naszego domu.W sieniach otrzepywaliśmy nasze odzienie  ze śniegu i wchodziliśmy do izby, gdzie w wielkim glinianym piecu paliły się drewniane szczapy . Mama dawała nam po kubku gorącego mleka i grubej kromce chleba z masłem, jakże nam to jedzenie smakowało! Tak żyliśmy do wojny, która przyjechała do nas na niemieckich i słowackich ciężarówkach i motocyklach . ***Cdn***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Janko Krynicki

Nadeszły ciężkie wojenne lata, musieliśmy oddawać kontrybucję gdyby nie las który ne skąpił nam swoich skarbów to ciężko byłoby przeżyć. Pewnego upalnego dnia pod naszą chyżę podjechała niemiecka ciężarówka i motocykl z dwoma żołnierzami. Niemcy podeszli do studni i zaczerpnęli wiadrem czystej zimnej wody. Jeden z nich ,wysoki blondyn o bardzo niebieskich oczach pokiwał palcem bym do niego podeszła. Przerażona skryłam się za matczyną spódnicą, moje serduszko jak oszalałe biło ze strachu. Niemiec łagodnym głosem coś powiedział do Mamy, podeszliśmy do żołnierza a on wyjął ze skórzanej jasnobrązowej torby tabliczkę prawdziwej czekolady. Odwinął złotko ułamał kawałek i wyciągnął w moim kierunku mocno opaloną dłoń. Ośmielona podniosłam na niego wzrok. Na jego jasnopłowych włosach zatknięte były duże motocyklowe okulary a spod nich na mnie patrzyły duże oczy dobrego człowieka który znalazł się w obcym kraju i nie miał ochoty nikogo pozbawiać życia. Żołnierz pogłaskał mnie po głowie swoją ogorzałą od słońca ręką, nagle schylił się i podniósł mnie jak podnosi się z ziemi małe gołębie piórko tak wysoko,że góry stały się pagórkami a wyniosłe jodły małymi drzewkami***Cdn***

Pamiętam zapach jego munduru, dobrych papierosów i kwiatów które okazały się wodą kolońską. Kiedy odjeżdżali On odwrócił głowę i delikatnym jak skrzydła motyla ruchem dłoni pomachał nam na pożegnanie. Minęły dwa miesiące, pewnego pochmurnego dnia wybraliśmy się na targ do miasteczka. Nagle pod posterunek granatowej policji zajechał odkryty niemiecki  pojazd i kilka motocykli. Niemcy byli bardzo poruszeni krzyczeli " banditen,banditen!  Jeden z nich był ranny w nogę , dwaj inni pomagali mu wejść do budynku. Trzech innych Niemców wynosili z paki pojazdu nosze. Na noszach leżał On. Nie żył . Jego piękne niebieskie oczy były półotwarte , z bladych ust sączyła się stróżka krwi . Zapłakałam głośno i żałośnie. Muszę już iść proszę pana - powiedziała staruszka i ciężko podniosła się z kamiennego siedziska. Byłem zdruzgotany jej opowieścią, patrzyłem jak powoli oddala się w stronę wsi, niosąc na zmęczonych nogach osiemdziesiąt kilka lat swojego niełatwego życia.***Ciągu dalszego nie będzie***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lala z nieba
18 godzin temu, Janko Bzykant napisał:

***Ciągu dalszego nie będzie***

Rozumiem, jednak żałuję.

Bardzo Ci dziękuję Janku, za oderwanie od szarej rzeczywistości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oszołomiony
omam
W dniu 9.10.2018 o 14:23, Janko Bzykant napisał:

***Ciągu dalszego nie będzie***

dlaczego?

muszę przyznać, że naprawdę dobrze się czyta napisane przez Ciebie słowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Janko Krynicki
Godzinę temu, aliada napisał:

Poruszające, piękne. 

Cieszę się, że tu trafiłam przypadkiem.

Dzięki.

Dzięki wsparciu jednej wspaniałej kobiety z tego forum podjąłem decyzję o wydaniu zbioru opowiadań pt. "Zapiski z podróży ". Myślę,że na przełomie lipca/sierpnia przyszłego roku książka będzie gotowa. Ile tych zapisków będzie? Sądzę,że sto lub jedno więcej. Z funduszy własnych sfinansuję druk , Mam takie marzenie, aby pierwszy nakład był do kupienia w księgarni w Krynicy - Zdroju. Wszystkim, którzy raczyli przeczytać zapiski i zadali sobie trud napisania komentarza- bardzo dziękuję. Mam nadzieję,że będę żył na tyle długo, by zrealizować jeszcze kilka moich marzeń. Dziękuję raz jeszcze Wam wszystkim. Janko.

14 minut temu, omam napisał:

dlaczego?

muszę przyznać, że naprawdę dobrze się czyta napisane przez Ciebie słowa

Dlatego,że nie chcę aby owocami mojej pracy karmić sroki.

Edytowano przez Janko Bzykant

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oszołomiony
omam
24 minuty temu, Janko Bzykant napisał:

Dlatego,że nie chcę aby owocami mojej pracy karmić sroki.

zostawisz mnie teraz głodną...

Rozumiem i popieram!!

Daj znać, gdy Twoje działo będzie już dostępne...powodzenia :)

Edytowano przez omam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Janko Krynicki
23 minuty temu, omam napisał:

zostawisz mnie teraz głodną...

Rozumiem i popieram!!

Daj znać, gdy Twoje działo będzie już dostępne...powodzenia :)

Mam świadomość tego,że gdybym pisał dalej to moją pracę wystarczyłoby tylko skopiować i w jakiś sposób wykorzystać. W jaki ? Powiedzmy,że w dowolny. Ta część " zapisków" którą tu udostępniłem jest najmniej udaną próbą stworzenia czegokolwiek od  epickiego opisania rzeczywistości po grę mojej wyobrazni i snów w których żyłem naprawdę. Miejsc, które odwiedziłem jest bez liku, w niektóre wracam wielokrotnie jak Ashawer  Żyd Wieczny Tułacz. Mam wrażenie ,że którą drogą bym nie podążał, to i tak wszystkie zaprowadzą  mnie na moje ukochane Podkarpacie i  w południowo- wschodni rejon Małopolski. Jeszcze raz dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzia

Chętnie przeczytam, bo to co piszesz ma w sobie to coś co sprawia, że czuje się chęć czytania dalej i zaglądania czy może autor jeszcze coś dopisał :)  Szkoda by było gdybyś poprzestał na tym, bo jak już Ci pisałam masz niezwykłą zdolność przenoszenia czytelnika w miejsca które opisujesz.

Ciekawy z Ciebie człowiek, masz wielką wyobraźnię i dobrze piszesz. Powiem szczerze, że trochę  kłóci mi się to z Twoim szorstkim, podwórkowo ulicznym stylem wymowy w innych wątkach czy też na czatboxie. Ale ok, jesteś sobą :P 

Czekam co jeszcze spłodzisz Janko ;) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jacenty

Janko.To mam Ci po raz który powtarzać..? Genialne ale wiesz ,że za mało jest..seksu i przemocy :D i się nie sprzeda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Janko Krynicki

Wczoraj powstały kolejne dwa opowiadania. Dzisiaj zacznę pisać następne. Prezentowane powyżej są poprawione, bardziej rozbudowane, myślę że w obecnej formie mogą już być wydane. Każdą opowieść otwierać będzie fotografia okolicy bądź miejsca w którym toczy się opowieść. Okładka będzie piękna, bardzo smutna w odbiorze, tak jak smutne będą wszystkie zapiski z podróży. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.






  • Statystyki użytkowników

    • Użytkowników
      812
    • Najwięcej dostępnych
      8 477

    kerouack
    Najnowszy użytkownik
    kerouack
    Dołączył
  • Nowe Posty

    • Monika
      Muzyka łagodzi obyczaje i jest świetną terapią, a nawet przywraca serce do właściwego rytmu (fakt naukowy🙂). Lecz nie taka pierwsza lepsza muzyka, musi ona spełniać jeden warunek: być odpowiednio dobrana... i tu powinniśmy słuchać swojej intuicji, czyli wybrać muzykę tworzoną i komponowaną przez ulubionych wykonawców. Trzeba tez pamiętać o wybraniu utworu pasującego do aktualnego nastroju🙂 Dzisiaj jest u mnie tak słonecznie, pięknie i coraz bardziej zielono, pachnąco, wszystko wraca do życia...i wszystko zmierza ku dobremu... dlatego dziś musi być obowiązkowo Shakira🤗 i tylko i wyłącznie ta jedna piosenka💘:        Jestem dziś szczęśliwa😊🌺🌿🌸☘️🌷☘️🏵️ cudownego dnia🙃💗💞💮              
    • Monika
      kolejnej zbrodni *DOKONANEJ wobec lub przez małoletnich.
    • Monika
      Patyczak, pomogę Ci.. (chcąc odwrócić temat w przystani troszkę od polityki). Ty musisz napisać jakie są Twoje intencje wobec tej czarnobiałej pani nie posiadającej twarzy😉, bo wiesz... jak znalazłeś kryształowy pantofelek i chcesz tylko przymierzyć, to będzie inny odzew niż wtedy gdy poszukujesz tej kobiety w celu np. zamordowania jej😜😉 Ja mam swój typ i jest to Pani z nickiem:           Brakuje tylko słuchawek i jak wspomniała Nomada kolorów, ale być może to właśnie jej szukasz🙂 Mam nadzieję, że nie wtopiłam tej Bogu ducha winnej😉 dziewczyny. Niech Bóg ma Ją w swojej opiece i czuwa nad Twoimi wobec niej intencjami😄😉.
    • Monika
      Chciałam podnieść ten temat, bo choć dotyczy emigrantów, to jakoś tak zboczył na temat przemocy wśród młodzieży i ogólnie tego co dzieje się z młodymi ludźmi w naszym kraju, Podnoszę, bo jestem zaszokowana wczorajszymi wydarzeniami na wyższej uczelni, a raczej w kompleksie akademickim, gdzie jeden ze studentów zaatakował pracownicę kampusu siekierą i pozbawił ją życia oraz poważnie ranił mężczyznę, który próbował stanąć w jej obronie. W tym temacie zamieszczałam filmiki na temat tego jak ważne jest wychowywanie dzieci od najmłodszych lat, jak często spychamy temat dzieciństwa, które jest najkrótszym, a jednocześnie najważniejszym okresem w życiu człowieka. Okresem, który kształtuje i rzutuje na całe późniejsze życie. Jak te wczesne lata są istotne i jakże często przez nas dorosłych lekceważone. Może warto byłoby rozdzielić te tematy na: emigrantów i na tę drugą część, w którą temat poniosło😉 czyli tę dotyczącą kondycji psychicznej dzisiejszych młodych ludzi. Jestem przerażona ilością takich incydentów, jak ten wymieniony powyżej. Praktycznie nie ma dnia, by wchodząc na portale informacyjne nie można było przeczytać o kolejnej tragedii z udziałem młodego człowieka w kryzysie psychicznym, a raczej psychotycznym i jego niewinnych, a często przypadkowych ofiar. Życzę sobie abyśmy w końcu jako społeczeństwo zaczęli brać odpowiedzialność za wychowywanie naszych dzieci, za wpajanie im od małego odpowiednich wartości, uwrażliwianie na krzywdę czy to ludzi czy zwierząt. Żebyśmy nie podsycali nienawiści do innych warstw społecznych, innych przekonań, a przede wszystkim nie zrzucali tej odpowiedzialności za wychowanie na szkoły (które służą nauczaniu, a mogą jedynie wspierać i rozwijać wartości wyniesione z domów, nie zaś wychowywać nasze dzieci od podstaw), na rówieśników czy internet (to już kompletna porażka). Zawsze uważałam, że chcąc zmienić sytuację w naszym kraju, chcąc móc spokojnie w przyszłości wyjść na spacer, bez obawy, że jakieś zaniedbane w przeszłości dziecko zaatakuje nas na ulicy, musimy myśleć o tym co inwestujemy w najmłodszych. Przeraża mnie, że prócz nagłaśniania problemów wśród rodziców, czyli pierwszej i najważniejszej linii w wychowaniu przyszłych dorosłych fakt, że ze względu na likwidacje państwowych przedszkoli oraz brak chętnych do pracy z dziećmi, brak odpowiednio wykwalifikowanej kadry (  a to jest skutek siania nienawiści do nauczycieli przez resztę społeczeństwa, czego świadkiem jesteśmy praktycznie przy każdej okazji, jak epidemia covid czy ich prośby o podwyżki lub dodatkowe szkolenia) próbuje się wprowadzić możliwość nauczania w przedszkolach dla osób z ostatnich roków pedagogiki wczesnoszkolnej, czyli jeszcze studentów. Te problemy są lekceważone od bardzo dawna, a o skutkach  tego, w moim mniemaniu, możemy dziś czytać na pierwszych stronach gazet przy okazji kolejnej zbrodni wobec lub przez małoletnich. I nie jestem w stanie uwierzyć w to, że tak było zawsze, że problem przemocy wobec dzieci i przemocy wśród młodzieży nie nasilił się w ostatnich czasach. Kondycja młodzieży (dane na temat samobójstw i chorób psychicznych) mówią same za siebie i z roku na rok rosną. I nie zawyżenie kar, ale profilaktyka, uświadamianie dorosłych na potrzeby rozwojowe dzieci  byłaby moim zdaniem odpowiednim podejściem do zmiany tej sytuacji. Jakie są Wasze opinie na temat coraz bardziej rosnącego braku bezpieczeństwa na polskich ulicach i to w biały dzień, gdzie przypadkową ofiarą może stać się każdy z nas, bądź ktoś z naszej rodziny czy przyjaciół.  
    • Monika
      Oj nie bądź już taki delikatniusi😄😉
    • Nafto Chłopiec
      Wszystko pokręciłaś, aż oczy krwawią 😴
    • Monika
    • Monika
      😄😘😉    
    • Moniqaa
      hmm... znalazłam coś interesującego w naszym temacie:      https://www.youtube.com/shorts/ESgjuj3vkF8     napis z tłumaczeniem po polsku... jak dla mnie strzał w dziesiątkę   
    • KapitanJackSparrow
      Łejeny kiedyś Komorowski był grillowany że w Japonii na jakiś stołek stanął na którym się tam siada, gdzie pewnie 99,9999% Polaków nigdy o takim stołku nie słyszało i takie to było ważne a teraz lewe mieszkanie nieważne.  Byle ważniak wjedzie kiedyś do pałacu Karola z walizką i załatwi co będzie chciał bo jak ktoś ma tak poukładane w głowie to mu się już nie zmienia w tym wieku. 😴
    • Nafto Chłopiec
      Nie on pierwszy i nie ostatni. Natomiast jak widzę że najwięcej do powiedzenia mają ci wszyscy polityczni złodzieje którzy się na krzywdzie Polaków dorobili majątku, to nóż się w kieszeni otwiera. Każdy z nich ma po kilka, kilkanaście mieszkań będąc w wieku 40-50 lat. Pytam jakim cudem? 
    • Nafto Chłopiec
      Matko Bosko 🙆
    • Monika
      No i Wy to tu uprawiacie nadal ani o meczu, ani o Shakirze nawet😉   O o o!
    • Pieprzna
      Mam nadzieję, że przez ten tydzień co został do wyborów, uda się wrócić na główne tory kampanijne zajmując się programami kandydatów zamiast otumaniać ludzi kurzem z teczek służb specjalnych. 
    • Aco
      Bo tak działają politycy. Wpuszcza się w obieg "aferę" dla odwrócenia uwagi, a za plecami robi się nas w ch
    • Pieprzna
      Tego nie możesz być pewien. Ja dzisiaj oddałam swój udział w spadku siostrze za darmo. Ona zapisze w testamencie mojemu synowi. Jestem dobra dla siostry czy cwana? Może 2w1.
    • Pieprzna
      Łejeny, co za różnica czy drzwi w drzwi czy dzielnica. Znali się przez matkę pewnie.  No ja mam nadzieję, że ludzie otrzeźwieją i przestaną się zajmować bzdurnymi prowokacjami. Słyszę, że jakiś port zbożowy zamykamy a ziarno z Ukrainy poleci bez ograniczeń. Ale o tym się nie mówi głośno bo lepiej grillować kandydata na prezydenta.
    • Aco
      To nie była litość tylko chęć zysku Pieprzna.
    • Aco
      Dla mnie to teraz dopiero śmierdzi. Gdyby był czysty to by tak nie zrobił bo niby w jakim celu? 
    • Aco
      Co robiła Gronkiewicz-Waltz to wszyscy wiedzą. Mentzen wykorzystał system.
    • KapitanJackSparrow
      Yyy ja już nie chcę się kłócić tym bardziej że cię trochę lubię  Ale ten sąsiad to nie był tak blisko jak myślisz bo nawet z innej ulicy to mieszkanie ale zostawmy to już zamiatają pod dywan i możemy zająć się Polską.  
    • Pieprzna
      No nie bądź naiwny. Już dzisiaj się biorą za Mentzena, że 2 milionów podatku nie zapłacił. Śmierdzi tuskowymi służbami na kilometr przy aferze mieszkaniowej. Nagle wszyscy zapomnieli o Gronkiewicz i aferach w Warszawie a teraz Dupiarz opchnął całą komunalną kamienicę. I wszystko jest cacy tylko ten Nawrocki co dziadowi zachlanemu pomógł jest krętaczem.
    • KapitanJackSparrow
      No i po aferze  Nawrocki zdecydował się przekazać mieszkanie w celach charytatywnych dla fundacji która rozumiem że rozumie Nawrockiego jak mu pomóc żeby nie stracił, tu się da potem tu się odda i po sprawie,  możemy iść zbierać ziółka @Nomada-ko a można wiedzieć co tam teraz zbierasz ? Mniszka ?
    • Pieprzna
      Dziadek był sąsiadem, nie trzeba go było szukać.   Bo chlał mając w dupie żonę i dwójkę malutkich dzieci. Alimenty nie płacone.   Było chyba 12 tys. do gminy za lokal i koło 8 na długi.   Testament jest już nieważny skoro rzeczone mieszkanie sprzedał. W testamencie oddałby za darmo, za sprzedaż była kasa.   Kawalerska melina w tamtych czasach była warta tyle ile wpisano w umowie.   Państwo interesowało się tym panem przez chyba kilkanaście lat, w tym samym czasie co Nawrocki. Mops wniósł do sądu o przeniesienie do DPS. Bo kto się nim miał zajmować skoro już jest w kiepskim stanie? Ciekawym jest, że miał wsparcie podwójne a ponoć żył biednie. Przechlał? Jak czytam historię tego gostka to ci powiem, że mi by się nie chciało nad nim litować. 
    • Pieprzna
      A konfa zatopiła Błaszczaka.
  • Najnowsze Tematy

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...