Skocz do zawartości


Zaloguj się, aby obserwować  
mareus

Wielki Piątek kiedy wypada?

Polecane posty

mareus

W pytaniu Wielki Piątek kiedy wypada nie chodzi mi o to, że kiedy w tym roku, bo to już wiem. Zaznaczam dla dowcipnisiów. Chodzi o to, że co roku Wielkanoc, Wielki Piątek, Triduum paschalne, niedziela palmowa, Boże Ciało... mnóstwo świąt lata po kalendarzu i nigdy nie wiesz, kiedy wypadną. A przecież Jezus umarł i zmartwychwstał w jakiś konkretny weekend, a nie że raz w marcu, raz w kwietniu. Co to więc za pomysł, że w każdym roku obchodzimy to inaczej. I nawet nie da się przewidzieć, kiedy! Jaki w tym sens? Nie lepiej ustalić, że Wielki Piątek wypada wtedy a wtedy, a Wielkanoc dwa dni później? Jak się w tym połapać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Krzysiek1
2 godziny temu, mareus napisał:

W pytaniu Wielki Piątek kiedy wypada nie chodzi mi o to, że kiedy w tym roku, bo to już wiem. Zaznaczam dla dowcipnisiów. Chodzi o to, że co roku Wielkanoc, Wielki Piątek, Triduum paschalne, niedziela palmowa, Boże Ciało... mnóstwo świąt lata po kalendarzu i nigdy nie wiesz, kiedy wypadną. A przecież Jezus umarł i zmartwychwstał w jakiś konkretny weekend, a nie że raz w marcu, raz w kwietniu. Co to więc za pomysł, że w każdym roku obchodzimy to inaczej. I nawet nie da się przewidzieć, kiedy! Jaki w tym sens? Nie lepiej ustalić, że Wielki Piątek wypada wtedy a wtedy, a Wielkanoc dwa dni później? Jak się w tym połapać?

Strona główna » Blogi Naukowe » Jak wyznaczyć datę Wielkanocy

Jak wyznaczyć datę Wielkanocy

09.03.2015

Wielkanoc przypadająca w 2015 roku w dniu 5 kwietnia, jest świętem ruchomym, a jej datę obecnie oblicza się na podstawie prostego wzoru. Określenie daty Wielkanocy narzuca również daty kolejnych ruchomych świąt, a więc Wniebowstąpienia, Zielonych Świątek czy Bożego Ciała, które przypadają odpowiednio 39, 49 i 60 dni po Wielkanocy. Warto jednak przypomnieć, że określenie sposobu wyznaczania dat Wielkanocy było niezwykle trudnym problemem dla wczesnych chrześcijan i na przestrzeni wieków problem ten był źródłem wielu kontrowersji i nieporozumień, a także tematem ożywionych dyskusji.

Opierając się na źródłach biblijnych, które niestety nie podawały daty Zmartwychwstania, wiadomo było, że ukrzyżowanie Jezusa miało miejsce w piątek, natomiast Zmartwychwstanie w niedzielę po żydowskim święcie Paschy. Pascha przypada zawsze 15 dnia miesiąca Nisan, pierwszego miesiąca żydowskiego kalendarza religijnego. Takie określenie momentu ukrzyżowania i Zmartwychwstania opierało się o zasady kalendarza księżycowo-słonecznego. Rozbieżności wynikające z różnic pomiędzy kalendarzami: księżycowo-słonecznym - żydowskim, a słonecznym - juliańskim dodatkowo zwielokrotniały trudności w wyznaczaniu daty Wielkanocy.

Problem datowania Świąt Wielkanocnych, wraz z wieloma innymi dotyczącymi zasad funkcjonowania kościoła chrześcijańskiego, postanowił rozwiązać cesarz Konstantyn. W tym celu w roku 325 zwołany został sobór w Nicei. Jedno z postanowień soboru nicejskiego dotyczyło ustalenia sposobu wyznaczenia daty Wielkanocy. Ponieważ sposób ten bazuje na znajomości daty równonocy wiosennej, więc koniecznością było w miarę precyzyjne określenie tego momentu. Wówczas jako początek wiosny kalendarzowej przyjęto datę 21 marca, gdyż właśnie w tym dniu w roku 325 przypadał początek wiosny astronomicznej. Ustalono też zasadę, że Wielkanoc będzie obchodzona w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni Księżyca.

Zgodnie z przedstawioną definicją Wielkanoc można świętować najwcześniej 22 marca, będzie tak w przypadku gdy pełnia Księżyca wypadnie w sobotę 21 marca, a najpóźniej zaś 25 kwietnia jeśli pierwsza wiosenna pełnia Księżyca nastąpi 18 kwietnia. Jeżeli ten dzień wypadnie w niedzielę wówczas zgodnie z ustaloną zasadą Wielkanoc przypada w następną niedzielę czyli 25 kwietnia. Przedstawiony sposób wyznaczenia daty Wielkanocy, nawiązujący bezpośrednio do wydarzeń biblijnych, jest ściśle skorelowany ze zjawiskami astronomicznymi, a konkretnie z datą równonocy wiosennej oraz z cyklicznym przebiegiem faz Księżyca.

Zasada ta wymaga pewnego uściślenia. Wymieniona wiosenna pełnia Księżyca odnosi się nie do astronomicznej pełni, która występuje wtedy gdy długości ekliptyczne Słońca i Księżyca różnią się o 180 stopni i Księżyc znajduje się po przeciwnej stronie Ziemi aniżeli Słońce. Odnosi się ona do paschalnej pełni Księżyca rozumianej jako moment czasu, w którym wiek Księżyca liczy 15 dni. Jak wiadomo, w miejscowościach o różnych długościach geograficznych wskazania zegarów różnią się. Na określonych obszarach kuli ziemskiej bieg życia jest regulowany wskazaniami zegarów czasów strefowych. Aby dzień Wielkanocy był identyczny dla wszystkich punktów kuli ziemskiej, bez względu na długość geograficzną, na soborze nicejskim ustalono, który południk przekracza Księżyc w momencie osiągnięcia wieku piętnastu dni. Konwencję tę zmieniano kilkakrotnie. Na podstawie decyzji papieża Klemensa XI przyjęto ostatecznie, że moment interesującej nas pełni Księżyca odnosi się do jego przejścia przez południk, który przechodzi przez rzymski kościół „S. Maria degli Angeli”. W ten sposób zapewnia się, że data Wielkanocy jest wspólna dla całej kuli ziemskiej. Jak ustalić tę datę? Jednostki, które jesteśmy zmuszeni przyjąć dla uporządkowania cywilnej rachuby czasu dyktuje nam przyroda. Doba, miesiąc i rok mają swoje wzorce na sferze niebieskiej. Są to więc wzorce naturalne, ale niestety niewspółmierne i dlatego bardzo kłopotliwe.

Wyznaczenie daty Wielkanocy nie było sprawa prostą, ponieważ wiązało się zarówno z zagadnieniem wyznaczenia momentu równonocy wiosennej jak i z ustaleniem dat występowania określonych faz Księżyca. To w praktyce oznaczało powiązanie rachuby czasu prowadzonej według cyklu słonecznego (kalendarza słonecznego) z cyklem księżycowym.

Wyznaczenie dokładnego momentu równonocy wiosennej jest związane z kalendarzową rachubą lat. W obowiązującym od roku 45 p.n.e. kalendarzu juliańskim długość roku jest o 0.0078 doby dłuższa od roku zwrotnikowego (rok zwrotnikowy to odstęp czasu pomiędzy dwoma kolejnymi przejściami Słońca przez punkt równonocy wiosennej, jego długość wynosi 365.2422 dni) i to powoduje, że co 128 lat moment równonocy wiosennej cofa się o jeden dzień (tzw. dryft momentu równonocy). Występujący dryft daty równonocy spowodował jej przesunięcie z dnia 25 marca (w roku 45 p.n.e.) na dzień 21 marca w czasie soboru nicejskiego (dokładniej różnica ta wynosiła prawie 4 dni, stąd czasem źródła podają nie datę 21, a 20 marca).

Początek wiosny astronomicznej to moment, w którym Słońce w swej pozornej rocznej wędrówce po ekliptyce przekracza równik niebieski i z półkuli południowej przenosi się na półkulę północną. Następuje to w momencie równonocy wiosennej, czyli w chwili przejścia Słońca przez punkt Barana. Na ogół przyjmuje się, że jest to 21 marca. W rzeczywistości bywa inaczej. I tak na przykład od roku 2015 do roku 2043 równonoc wiosenna przypada każdorazowo 20 marca. A w roku 2044, o dziwo!, będzie to już 19 marca. Aby przedstawić trudności związane z wyliczeniem dokładnych dat wiosennych pełni Księżyca przypomnijmy, że odstęp czasu między kolejnymi pełniami czyli tak zwany miesiąc synodyczny, trwa 29 dni, 12 godzin, 44 minuty i prawie 3 sekundy.

Od najdawniejszych czasów ustalenie dat kolejnych Świąt Wielkanocnych było ogromnym wyzwaniem. Spowodowane to było głównie trudnościami w znalezieniu korelacji między długością miesiąca synodycznego i roku zwrotnikowego. W obliczeniach przodowali uczeni aleksandryjscy, którzy w celu wyznaczenia dat faz Księżyca posługiwali się 19-letnim cyklem Metona. Oznacza on okres czasu, po którym fazy Księżyca przypadają na te same dni miesiąca roku. Z cyklu Metona można było wyznaczyć długość miesiąca synodycznego.

Jedne z pierwszych tablic zawierające przewidywane daty świat wielkanocnych (tak zwane tabele paschalne) obejmowały lata od 380 do 480 i opracowane zostały przez aleksandryjskiego biskupa Teofila. Kolejne tablice autorstwa biskupa Cyryla podawały daty Wielkanocy dla lat od 437 do 531.

Dla kościoła rzymskiego decydujące były obliczenia wykonane przez opata scytyjskiego Dionizjusza Exiguusa (ok 470-544). Skonstruowane przez niego tabele obejmowały 95 kolejnych dat Wielkanocy i w tej kwestii pozwoliły zachodowi na uniezależnienie się od wyników uczonych kościoła wschodniego.

Pisząc na temat historii datowania Wielkanocy nie można pominąć benedyktyna z klasztoru Jarrow Bede Czcigodnego (672(3)-735), który w dziele „De temporum ratione” zawarł między innymi tablice dat Wielkanocy dla lat 532-1063. W swoich obliczeniach po raz pierwszy do tego celu wykorzystał 532-letni cykl, tzw. cykl paschalny Wiktoriusza z Akwitarii. Co ciekawe, Beda w 730 roku - wykorzystując zegar słoneczny - wyznaczył momenty równonocy. Wynik jego obserwacji w sposób jednoznaczny pokazał, że równonoc nie wypada w dniach wskazanych w kanonach Kościoła. Potwierdzenie wyników swoich obserwacji uzyskał w roku następnym wykazując, że równonoc wiosenna przesunęła się w stosunku do daty wybranej przez Kościół zachodni, tzn. daty 25 marca, o ponad 6 dni. Rozbieżności wykazane przez benedyktyńskiego uczonego były wynikiem zapomnianego już w średniowieczu dryftu równonocy.

Wraz z upływem czasu oraz doskonaleniem metod obserwacji, na rozbieżności pomiędzy datą równonocy przyjętą przez Kościół, a jej rzeczywistym astronomicznym momentem, wskazywała coraz większa liczba uczonych. Aby rozwiązać ten problem konieczne było przeprowadzenie reformy kalendarza juliańskiego. Doszło do tego dopiero w 1582 roku za pontyfikatu papieża Grzegorza XIII. W wyniku reformy uzyskano zrównanie dat początku wiosny astronomicznej i kalendarzowej poprzez opuszczenie zbędnych dni, w 1582 roku dzień 4 października oznaczono datą 15 października tego samego roku.

Obecnie datę Wielkanocy oblicza się według algorytmu podanego przez Carla Friedricha Gaussa (1777-1855):

(22 + d + e) marca = (d + e - 9) kwietnia.

Wartości liczbowe parametrów d i e otrzymuje się w wyniku następujących działań:
n – liczba oznaczająca dany rok,
a - reszta z dzielenia n przez 19,
b - reszta z dzielenia n przez 4,
c - reszta z dzielenia n przez 7.
Wartości parametrów d i e niezbędnych do wyznaczenia daty Wielkanocy otrzymujemy z relacji:
d – reszta z podzielanie liczby (19*a + k) przez 30,
e - reszta z podzielenia liczby (2*b + 4*c + 6*d + l) przez 7.
Do obliczeń potrzebne są jeszcze liczby k oraz l, które dla kalendarza gregoriańskiego możemy odczytać z tablic.

W roku 2015 pierwsza wiosenna pełnia Księżyca wypada w sobotę 4 kwietnia, a Wielkanoc w najbliższą niedzielę po wiosennej pełni, czyli 5 kwietnia. Wykorzystując przedstawiony powyżej wzór Gaussa obliczymy datę Wielkanocy dla roku 2015, wynik powinien być identyczny:

n = 2015, a = 1, b = 3, c = 6, k = 24, l = 5, co daje d = 13 oraz e = 1 i umożliwia obliczenie daty Wielkanocy: 22 + 13 + 1 = 36 marca = (13 + 1 - 9) kwietnia, a więc otrzymujemy datę 5 kwietnia.

Źródła:
1. S. Wierzbiński – Astronomia matematyczna
2. D.E. Duncan – Historia kalendarza

 

http://przystaneknauka.us.edu.pl/blogi-naukowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

Zaloguj się, aby obserwować  





  • Statystyki forum

    • Tematów
      9 540
    • Postów
      253 175
  • Statystyki użytkowników

    • Użytkowników
      830
    • Najwięcej dostępnych
      8 477

    Igormdg
    Najnowszy użytkownik
    Igormdg
    Dołączył
  • Nowe Posty

    • Miejscowy
      No to dziękuję, że się z tym zgadzasz. 
    • Miejscowy
      Uwierz mi, że nawet faceci, którzy mają gorszą sytuację życiową ( a uważam, że jest wielu takich facetów ), są zaradni.  Pomimo że mają pewne trudności, na co dzień, że mają problemy ( nie ma nigdzie ludzi bez problemów, bo każdy ma problemy: większe, mniejsze ), to potrafią sobie radzić.  Dobra sytuacja materialna, dobry samochód i wygodne mieszkanie to nie zawsze musi być ważne.  Można żyć skromniej, nawet biedniej, ale żyć wartościowo.    I teraz pytanie jest takie, co Twoim zdaniem jest lepsze:  czy facet, który ma wygodne życie, bardzo dobry i drogi samochód i kasy, nie wiadomo ile, ale też ma paskudny charakter, złe cechy, które w jego życiu przeważają?  Czy też facet, który ma skromne życie, posiada niewiele, ale akceptuję to i jemu to wystarczy i ma dobry, fajny charakter, wartości?  Czy da się na dłuższą metę żyć z człowiekiem, który posiada dużo, ale ma taki charakter, taką osobowość, że nie da się na dłużej z kimś takim żyć?  Owszem, jeżeli: facet i kobieta mają tak samo paskudny charakter.  Są tak samo egoistami i mają inne, negatywne cechy w sobie, to mogą się ze sobą tym... , dobrać, ale...  To też różnie bywa...  W takim, partnerskim związku lub małżeństwie tacy ludzie bedą dbali najczęściej tylko o siebie, będąc razem.  Mogą się wzajemnie okłamywać, oszukiwać i źle traktować, bo mają taki charakter.  Nie bardzo wierzę, że ludzie o złych cechach, nie okazujący prawie żadnych uczuć i wartości, będą w stanie ze sobą długo być...  To jest może i dobre, ale do pewnego momentu.  Wartości dobre zawsze się liczą, bo na tym się "buduję" relacje i partnerstwo bliskie. 
    • Astafakasta
      Jeśli chodzi o miłość to tylko zaradność się liczy, czyli to, czy facet potrafi zbajerować kobietę, a nie o posiadany majątek. Trzeba próbować z kobietami by wiedzieć co na nie działa. Ja np. mam grupę inwalidzką, jestem na detencji, a obecnie na brak kobiet nie narzekam, mimo że tu oddział męski. Jestem spokojniutki jak mysz pod miotłą i to też kobietom się podoba, że na nie się nie ślinię. Nie w każdym wieku jesteśmy dojrzali na miłość i niekiedy uwiklania zyciowe nie pozwalają być sobą, więc te kompleksy mogą być przeszkodą w szybkim odnalezieniu partnerki jak i pewnie partnera w świecie, gdzie wszystko musi być na już. Nie wiem jaki był ten facet z reportażu, ale czy to wypadek zadecydował o odejściu partnerki? Moze tak, moze nie.
    • Vitalinka
      z tym powyżej  i z tym:     się zgodzę🙂
    • Vitalinka
      Co do pieniędzy - nigdy nie pomyślałam, że można by pisać o nich w temacie o miłości. Pieniądze są ważne, bardzo ważne, ale ich posiadanie nie zapewni miłości, ani ich brak jej nie wykluczy. Może ewentualnie na nią wpływać ten ich brak w różny negatywny sposób, ale może też ją umacniać. Pieniądze są tylko środkiem więc pojęcie "miłość do pieniędzy" jakoś mi zgrzyta. Fajnie mieć ich dużo, są potrzebne, ale...miłość to zupełnie inny temat🙂
    • Vitalinka
      Przyjaciół zapewne mają😉
    • Miejscowy
      Są różne sytuacje życiowe i czasami to los decyduje za ludzi, a wtedy człowiek ma mało do gadania.  Tak było na przykład w moim przypadku i musiałem sobie radzić.  Zaradność jest ważna i ja sobie radzę, jak wielu innych ludzi i jestem też niezależny, ale są też takie sytuację, kiedy ludzie dorośli są chorzy, niepełnosprawni, mają różne schorzenia i tacy ludzie nie mogą być: pozostawieni sami sobie.  Oni potrzebują jakiejś pomocy innych ludzi.  Są sytuacje, niezależne od niektórych ludzi i jeżeli to los chciał inaczej, wtedy to nie jest wina ludzi.  Mówi się, że: "każdy jest kowalem swojego losu" i to prawda, ale nie tak do końca.  Jeżeli los za kogoś decyduję, w niektórych sytuacjach, to ktoś taki ma niewiele do gadania.  Poza tym życie i sytuacja zawsze może się zmienić, i to: z dnia na dzień.  Dziś, ktoś ma dobrobyt, powodzi się komuś dobrze, ale jutro to się zmienia na gorsze.  To może zmienić: wypadek, choroba i inne, różne rzeczy.  I są sytuacje takie, gdzie na przykład, jak facetowi powodzi się dobrze ( nawet gdzieś o tym jakiś reportaż obejrzałem ), to wtedy ma u boku kobietę, żonę, bo są pieniądze, ładne, wygodne mieszkanie, dobry samochód ( rzeczy materialne przyciągają często ).  A kiedy to sie zmienia na gorsze, bo los sprawia albo jakieś, inne rzeczy sprawiają, że facet to traci, ulega wypadkowi, traci dobrą pracę i wtedy już nie jest w zainteresowaniu kobiety, żony.    Był taki reportaż kiedyś w telewizji, gdzie było małżeństwo i mieszkali w jakimś mieście i On miał dobrą pracę. Miał bardzo dobre zarobki. Mieszkali w dużym, wygodnym mieszkaniu. Mieli chyba dwa albo trzy samochody.  Nie wiem czy Ona pracowała, czy nie pracowała...  W każdym razie On uległ jakiemuś wypadkowi chyba na motorze i stał się przez to niepełnosprawny ruchowo.  Stracił pracę, bo nie był w stanie pracować w takiej sytuacji, a musiał korzystać z rehabilitacji ( miał jakieś złamania, czy coś... ) i wtedy jakość życia u niego i u jego żony się bardzo pogorszyła.  No i jej to przestało się podobać i wtedy pokazała, jaka Ona naprawdę była...  Zostawiła go i się z nim rozwiodła, o ile pamiętam i zabrała ze sobą ich dziecko... , chyba...  On został sam i nikt się nim nie przejmował.  Była jego żona nawet go potem nie odwiedzała ( prawdopodobnie poszła sobie do innego... ).    I to są przykłady tego, że jak się komuś: fajnie powodzi, są pieniądze, jest dobry samochód, ktoś sprawny fizycznie wtedy jest w zainteresowaniu nie tylko u kobiet, ale i w rodzinie, wśród znajomych.  Jak ktoś to traci ( i to nie ze swojej winy. Ponieważ, ze swojej winy to inna sytuacja ), wtedy już nie jest dla kogoś interesujący, ważny...  Bo w większości sytuacji ludzie od innych ludzi oczekują wszystkiego, co najlepsze: dobra praca za dobre pieniądze. Dobry samochód i najlepiej bardzo drogi. Ładny apartament, z ładnym wyposażeniem.  To wtedy przyciąga, szczególnie kobiety.  I tutaj nawet też nie chodzi o to, że każda kobieta jest materialistką, bo są kobiety, które może nie są... , aż tak zmaterializowane... , ale oczekują jednak wygodnego, dobrego życia, u boku faceta.  I wiadomo, że takie kobiety ( a jest coraz więcej już kobiet takich ) nie pójdą do biednych facetów, którzy mają skromne życie i posiadają mało.  One się tym bardzo często nie zadowolą.  One pójdą do facetów, którzy mają lepszą i bardzo dobrą pozycję życiową.  I wtedy nie ma za bardzo znaczenia dla większości takich kobiet, jacy są to faceci: łysi, grubi, stare dziadki...  Ważne, że mają wygodne życie i kasę.  Chociaż, nie w każdym przypadku tak jest, bo dla niektórych kobiet jednak wszystko się liczy: bardzo dobra sytuacja materialna. Dobra pozycja. Przystojność i tak dalej.  One oczekują wszystkiego, co najlepsze u facetów.  Ale w niektórych sytuacjach, a nawet często tak nie jest.  Wielu facetów nie ma wygodnego, dobrego życia, a pracują za minimalną pensję ( jeżeli mają jakąś robotę ).  Nie mają żadnego samochodu, a jak mają, to jakiś samochód starszego typu.  I czy to jest u każdego, takiego gościa wina, że ma taką, nie inną sytuację?    A jeszcze coś o: miłości.    Prawdziwa, szczera miłość jest na: dobre i na złe.  W trudnych i dobrych sytuacjach.  Niezależnie od sytuacji życiowej, bo liczy się człowiek, jego wartości i to, kim jest i jaki jest.  A miłość: fałszywa, sztuczna, udawana... , jest tylko wtedy, kiedy się dobrze powodzi i jest fajnie.    I taka jest prawda. 
    • Vitalinka
      O! To też bardzo trafna wypowiedź w kontekście miłości😄    
    • Vitalinka
      No dobra przyznam, że jak to przeczytałam to najpierw się smiałam😄 Jednak uważajcie, ok?
    • Nafto Chłopiec
      Oj tam, dobrze będzie 😉
    • Astafakasta
      Skąd je bierzecie?
    • Astafakasta
      Facet musi wykazywać się niezależnością, jeśli chce być w posiadaniu kobiety i tu nic do tego nie mają wielkości posiadania pieniędzy. Bo facet, który jest silny i niezależny zdobędzie pieniądze, to co jest potrzebne do przetrwania... Żeby zdobyć kobietę trzeba wiedzieć, kiedy ją odpuścić, na tym polega niezależność. Facet kocha, jednocześnie nie wikła się w uczucie, kobieta jest zaproszona do jego świata, a nie jest jego światem. Tak myślą dojrzali mężczyźni.  Jeśli zaś chodzi o rządzę posiadania to może są dwa rodzaje ludzi i tu się to raczej nie wyróżnia, czy kobiety mniej, a faceci więcej pragną. Są raczej różne umiejętności i to zależne od typu prowadzenia się. Bo można chcieć mieć dużo, ale przy tym umieć oszczędzać i odkładać albo pożądać pieniędzy i ciągle je np. przepijać, przegrywać itp.  Człowiek, kiedy czegoś naprawdę pragnie zrobi wszystko, zeby to zdobyć. Musi tylko ustalić priorytety. Droga wtedy do obfitości we wszystkim jest wtedy otwarta. Kiedy człowiek się w czymś zatraca, wtedy ta rownowaga zostaje zaburzona i brakuje energii na resztę w ciągu dnia. Jednak może wyjść z tego coś dobrego dla przyszłego pokolenia potomków - chociaż to mogą być pobożne życzenia, ale Biblia też donosi o trzecim pokoleniu, w którym miałaby się objawić dobroć Boga, gdyby człowiek zdecydował się od Niego w jakiś sposób, kiedyś odejść. Uważam, że od życia dostajemy różne predyspozycje, kiedy się rodzimy i w czasie życia, a niekiedy jest to za mało, żeby przetrwać lub pech... Tak nastepuje naturalna selekcja. Kobieta też raczej nie będzie rozmawiać z kimś kto jest na innym poziomie mentalnym. Tu potrzebny jest jakiś wabik. Coś co przyciągnie jej uwagę i mężczyzna może mieć tego świadomość. Nie muszą być to pieniądze, ale już zaradność tak. Zaradność nie tylko wiąże się z posiadaniem pieniędzy.
    • Gość w kość
      a ja...  
    • Miejscowy
      Pewnie, że: miłość do rzeczy materialnych nie jest może zła... , bo każdy wybiera sobie co chce.  Są ludzie, którzy bardziej kochają: pieniądze, materializm jak zwierzęta i innych ludzi i to sprawa takich ludzi, ale...  Ale jeżeli chodzi o: relacje, między ludzkie, związki, małżeństwa i prawdziwą miłość, to naprawdę nie idzie to często ze sobą w parze.  Czyli, jeżeli kobieta, która jest: materialistką ( a uważam, że kobiet takich nie brakuję na świecie ) i widzi tylko same pieniądze, wygodne życie i to stawia sobie na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest dla takiej osoby mniej ważne albo w ogóle nie jest ważne.  I facet, który będzie z taką kobietą, a który ma dobre serce i ma dobry charakter, może być wykorzystywany i nie szanowany przez taką kobietę.  Bo najczęściej kobiety ( ale i faceci również ) nie mają dobrych, ludzkich uczuć dla drugiej osoby.  To są osoby: zimne jak... , lód... , obojętne na drugą osobę, a jedyna miłość, jaką mają w sobie, to... kasa, materializm i dobrobyt.  I tutaj nie ma nic wspólnego z prawdziwą, szczerą miłością.  Jasne, "miłość" do drugiej osoby może być udawana... , ale to nie jest szczere.  Ja byłem w takiej sytuacji, kiedy znałem pewną kobietę i o tym już wspomniałem wcześniej.  Każdy może, w słowach wypowiadać słowo "ja Ciebie bardzo kocham", ale czy ktoś to udowodni, że naprawdę i szczerze kocha?  Za "słowami" powinny iść także czyny.  Słowa bez czynów.  Obietnice bez pokrycia są nic nie warte.  To jest: puste gadanie...    Wracając do: miłości do materializmu, to raczej rzadko się zdarza, żeby ktoś, kto na pierwszym miejscu stawia sobie: pieniądze, jak największe, materializm, kochał jednocześnie człowieka, szczerze...  To nie idzie najczęściej ze sobą w parze.  Zarówno kobiety, jak i faceci ( ale myślę, że częściej kobiety ), jeżeli mają w mentalności, w myślach: dobrobyt, jak najlepszy i pieniądze, to jest to jedyna do tego miłość.  Już nie mówiąc o tym, że takie osoby są zdolne ( to też wynika z charakteru złego ) do złych rzeczy, nawet dopuszczając się przestępstwa dla kasy, dla korzyści własnej.  Są na przykład kobiety, które potrafią: kłamać, zachowywać się różnie ( kobiety, moim zdaniem często też kłamią i wcale nie są lepsze od facetów, którzy też kłamią ) dla uzyskania własnej korzyści, materialnej.  Bo za: "materializmem", w parze ( raczej często ) idzie też: rządzą, pieniądza... Olbrzymia chęć posiadania, ile się tylko da, nawet kosztem innych ludzi.  To nie jest nic dobrego u takich ludzi. 
    • Astafakasta
      Nie uważam by miłość do pieniędzy była jakkolwiek zła, jeśli ma się ich dużo żyje się w obfitości, co jest raczej przeciwieństwem skąpstwa i zazdrości. Miłość do pieniądza może być zamiłowaniem do pracy, co jest dobre. Jak można mieć pieniądze, skoro nie polubiło się zajęcia i nienawidzi pieniędzy. Pieniądze raczej nie mogą być dla mnie obojętne, bo żyję z nimi w konflikcie, ale pracuję nad tym by ich mieć przynajmniej wystarczająco. Co do ludzi, to niekiedy jest potrzebna twarda miłość np. w uzaleznieniach. Wszystko zależy od przypadku, więc nie wybiegał bym tak daleko w generalizacje niemalże ideologiczne. 
    • Miejscowy
      Tak naprawdę są dwa rodzaje miłości: miłość pierwsza to jest do człowieka, jako do: człowieka, płynąca ze szczerości, z dobroci i bezinteresowności.  Ale druga miłość jest fałszywa, czyli do: pieniędzy, do materializmu.  Jeżeli ( najczęściej dotyczy to kobiet ) ktoś jest materialistą/materialistką i jest nastawiony tylko na kasę, na rzeczy materialne, to taki ktoś zawsze, do śmierci będzie kochał materializm.  I takie osoby, kobiety nie mają żadnych uczuć do drugiej osoby. A nawet nie mają dobrych uczuć do samych siebie ( chociaż w niektórych przypadkach tak ).  To są osoby, które na pierwszym miejscu i to przez całe życie swoje ( tak jest najczęściej ) stawiają: kasę, dobrobyt i materializm, jak najlepszy.  Mają miłość, ale nie do: człowieka, a do kasy i rzeczy materialnych.    I wcale nie brakuję ludzi takich na świecie. 
    • Astafakasta
      Trzeba dużo wysiłku niekiedy, żeby dostąpić miłości.
    • Nomada
      Jeszcze miłość zrobi nas w bambuko ; )
    • Nomada
      Gdy czegoś nie wiem, robię wiele by się dowiedzieć.
    • Vitalinka
      Nie no co Ty, bez przesady... miłość jest dla każdego❤️
    • Astafakasta
      Nie ma miłości dla nieudaczników.
    • Astafakasta
      Nie wiem, muszą być bardzo zakompleksieni i nie mieć przyjaciół...
    • Vitalinka
      Uwielbiam ten teledysk❤️
    • Vitalinka
      ahahahahahahah😄 to jesteś jeden tu z nielicznych, w takim razie  😉  
    • Astafakasta
      No spoko, jeszcze Cię nie znienawidziłem. 
  • Najnowsze Tematy

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...