Skocz do zawartości


Zaloguj się, aby obserwować  
Dionizy

Szczęściara

Polecane posty

Dionizy

Pamiętam tą chwilę gdy siedzieliśmy bardzo blisko siebie. Piliśmy kawę rozmawialiśmy i pokonując zaciekawienie uciekaliśmy oczami gdzieś  w dal chyba by…popatrzeć na swoje dotychczasowe życie. Wsłuchany w Twoją opowieść albo trafniejsze będzie określenie ,, pretensja do życia,, skojarzyła mi się z opowiadaniem które kiedyś napisałem wcielając się w kobietę. ,, Szczęściarę,,

Kolejny dzień jak co dzień.
Łazienka. Szybki zimny prysznic. Bardzo lubię tą chłodną kąpiel o poranku. Potem suszenie włosów i modelowanie. Naj dłużej schodzi mi zawsze na makijażu. Te wszystkie podkłady pudry kremy tusze. Nigdy nie mogę tego wszystkiego przyspieszyć. Potrzebny jest czas. Jutro muszę wstać wcześniej by znowu nie było pośpiechu a teraz gdy w naszym pensjonacie są goście z Mazowsza to musze jakoś wyglądać atrakcyjnie.
Czy ja jestem atrakcyjną kobietą?
Chyba tak. Mimo ze skończyłam niedawno czterdzieści lat na mojej twarzy jeszcze nie ma ani jednej zmarszczki. Sylwetkę też mam jeszcze bardzo młodą i na pośladkach i udach ani śladu cellulitisu, ale to już zasługa codziennej godziny w siodle. Lubię hippikę szczególnie teraz gdy Andrzej kupił mi tą pół krwistą arabkę na rocznicę naszego ślubu.
Surma. Ładne imię dla klaczy. Jest bardzo dobrze ułożona i posłuszna chociaż jak każda kobieta ma też czasem swoje fochy. Nie pozwalam nikomu jej dosiadać. Jest tylko moja.
Andrzej mój mąż teraz jest już lekko podtatusiały, ale kiedyś zaraz po naszym poznaniu?
Wysoki, szczupły z bujną fryzurą i te jego oczy błękitne aż do nieprzyzwoitości. Byłam zazdrosna o każde spojrzenie kierowane w jego stronę przez inne kobiety. Śmiał się wtedy ze mnie. Przytulając patrzył w moje oczy i mówił:
-Przecież wiesz że tylko Ciebie kocham i wszystko inne się nie liczy.
Ja też go bardzo kochałam wtedy i kocham do dziś. Pamiętam naszą pierwszą wspólną noc jeszcze sporo przed ślubem. Nie mogliśmy nasycić się sobą. Wycałował mnie caluśką. Począwszy od czubka głowy aż po ostatni paluszek moich stóp. Nie ominął ani jednego miejsca chociaż wstydliwie odpychałam jego twarz od mojej muszelki to i tak rozpalając moje uda i brzuch dotarł do celu. Nie wiedziałam jak ukryć swoje zawstydzenie gdy wytrysnął ze mnie gorący strumień mocząc pościel. Oboje byliśmy wtedy jeszcze......Hmm....jak to nazwać?  To był nasz pierwszy raz w życiu. Niby wiedzieliśmy jak to wszystko ma się odbywać ale...... Często tą noc wspominaliśmy kiedyś. Teraz już coraz rzadziej
Strasznie nie lubię robić zakupów. To znaczy takie prywatne uwielbiam ale te dla naszego pensjonatu są koszmarem. Męczy mnie ciągłe wypisywanie faktur, kwitków, rachunków i tej całej masy niepotrzebnych nikomu papierzysk. Dobrze że wszystkie sprawy załatwia Andrzej. Ja robię to tylko niekiedy gdy on musi gdzieś pilnie wyjechać lub ma jakieś  inne ważne sprawy na głowie. A ma ich faktycznie sporo. Jest jednocześnie zaopatrzeniowcem konserwatorem, ogrodnikiem, stajennym i głównym ekonomistą tego całego przedsięwzięcia.
Ostatnio z powodu  mocno napiętego grafika nie zawsze znajduje czas dla naszych dzieci.
Nie ma czas by je przytulić pograć w piłkę. A ja zostaję całkiem gdzieś tam z boku.
Kiedyś chętnie chodził ze mną na spacery do leśnego żródełka, a potem dalej do małej zapory. Stoją tam  ławki zrobione z pni drzew. Nie są one przecięte na połowice ale w całym ogromnym pniu wyciosane są zagłębienia by wygodnie można było usiąść. Niektóre są podwójne dla zakochanych w których siadywaliśmy my.
Przytulał mnie bardzo czule jednocześnie gładząc drugą ręką moje włosy, policzki, ramiona. Pocałunki wcale nie były rzadkością. Nie rozmawialiśmy prawie wcale nie chcąc zakłócać harmonii odgłosów lasu. Szczególnie piękne było późne lato. Gdzie nie gdzie już widać było złocące się liście w koronach buków i jaworów w jaskrawym świetle zachodzącego słońca. A całe to misterium dopełniała durowa symfonia wieczornego ptactwa. Teraz nie jestem nawet pewna czy te ławki jeszcze tam stoją
Nieraz zastanawiam się czy on mnie jeszcze kocha A może to wszystko jest już tylko przyzwyczajenie. Jakiś taki stan rzeczy który uznany jest za obowiązkowy bez zbędnych sentymentów i rozczulania.
Kolację zrobiliśmy dziś na werandzie. Nasi goście zawsze to bardzo lubią. Palący się gril i Andrzej ubrany w ten dziwaczny strój kucharza. Wesoły, kokieteryjny,. obsługuje gości zabawiając ich rozmową. Pomagam mu jak umiem wydaje się że docenia to. Uśmiecha się do mnie czasem przelotnie przytula, jakieś muśnięcie ust. Widzę uśmiechnięte życzliwie oczy naszych letników, ale  mimo wszystko nie mogę się oprzeć wrażeniu że coś robię nie tak. Z  ukrytych głośników cichutko rozlega się muzyka ,,Genesis”
Zaraz po ślubie tańczyliśmy do tej muzyki bardzo często. Nie koniecznie w lokalu. Czasem tak po prostu  w naszym pokoju czy sypialni, a wtedy finał tańców był zawsze taki sam.
Szalony sex, pełen perwersji i wyuzdania przeplatany głośnymi okrzykami i odgłosami klapsów wymierzanych mi w pośladki powodujących u mnie bardzo mocny orgazm i głośne wykrzykiwanie czasem dość nieprzyzwoitych słów. Jak ja kochałam te tańce wieczorne i te klapsy. Na samo wspomnienie przechodzą mnie ciarki i czuje że w majtkach pojawia się kisiel.

Po wieczornej  wizycie w łazience położyłam się w łóżku. Niedługo potem zjawił się w nim też mój ukochany. Tak. Ukochany. Ja przecież ciągle go bardzo kocham. Przegląda chwilę w świetle lampki nocnej jakieś czasopisma. Nie pada ani jedno słowo.
Przytulam się do niego bardzo mocno. Przez dłuższą chwilę wcale nie reaguje. Potem odkłada
Gazetę i bez żadnych większych wstępów układa się między moimi nogami. Ani jednego słowa. Ani jednego pocałunku. Patrzę na moje stopy poruszające się rytmicznie na tle błękitnego sufitu.
Dlaczego tak to właśnie się odbywa?  Bez emocji, bez podniecenia.  W mojej głowie przemykają wspomnienia dawnych uniesień erotycznych.
Czuję że chyba już skończył a ja nawet go nie zdążyłam przytulić w tej chwili jego ekstazy.
Próbuję to teraz nadrobić. Przytulam go czule ale chyba jest bardzo zmęczony bo prawie od razu usypia. Patrzę na jego spokojny sen głaszcząc jego piersi i nie mogę powstrzymać łez.
Dlaczego tak się z nami stało?

Rano otwieram bramę by wyjechać samochodem. Przechodzi sąsiad i głośno mówi:
-Pięknie dziś wyglądasz sąsiadeczko, zresztą jak zwykle. Autko umyte aż lśni. Widziałem jak twój mąż go wczoraj szorował. Dobrego masz męża. Inne mogą pozazdrościć.
-Tak. Pewnie zazdroszczą bo ja jestem szczęściara.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Zuzia

No rzeczywiście - szczęściara..... echhh.....

Będzie cd.?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Chcesz Zizi?

Jeśli tak to napiszę ciąg dalszy.

Tak się dzieje że ludzie gonią za złudnym bogactwem z zaniedbują to co jest największym skarbem. Głównie myślę tu o dzieciach ale nie tylko. Gdyby trochę pozmieniać płcie jest to w jakimś stopniu też moja historia . Czy jest realny ciąg dalszy? Tak!!!! Chyba że dotrze do głów że nie ma połówek tago samego jabłka czy pomarańczy,że każdy jest oddzielnym owocem ze swoim smakiem i zapachem. Że trzeba na co dzień o niego dbać i zabiegać  bo moze się zdarzyć ze ktos inny podniesie, przytuli, zaopiekuje się.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzia

No tak, masz rację

Trzeba wspólnie dorzucać drewienek do domowego ogniska, by nie przygasło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

Zaloguj się, aby obserwować  





  • Statystyki forum

    • Tematów
      9 532
    • Postów
      251 472
  • Statystyki użytkowników

    • Użytkowników
      818
    • Najwięcej dostępnych
      8 477

    Nadine
    Najnowszy użytkownik
    Nadine
    Dołączył
  • Nowe Posty

    • Antypatyk
    • Antypatyk
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      Powiem więcej: pomaganie nie wyklucza innego pomagania. Natomiast dziwny jest SPRZECIW wobec pomagania. Uniemożliwianie. W tym akurat przypadku szczególnie dziwne, bo przecież chodzi o coś ważnego dla chrześcijan.
    • Vitalinka
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      A to się jakoś wyklucza? Jeśli ktoś chce zorganizować pomoc dla polskich dzieci w domach dziecka, szpitalach itp. musi dojść do wniosku, że pomoc obcym ludziom na granicy to jest uniemożliwienie pomagania polskim dzieciom? Czy to może jest kwestia owego sławnego "NAJPIERW"? Nierzadko ludzie oburzają się na różnych wolontariuszy działających w obszarze, który dla tych ludzi wydaje się mniej istotny, niż to, co akurat dla nich jest ważne lub ważniejsze. I można usłyszeć: "Najpierw trzeba pomóc polskim xxx, a dopiero później można pomagać jakimś yyy".  Czyli coś na zasadzie - niech tam na granicy poczekają aż pomożemy wszystkim polskim potrzebującym dzieciom. Ale przyznaję, że słusznie zauważasz problem. Problem dzieci w domach dziecka, problem niepełnosprawnych, problem dzieci z zaburzeniami, które powinny być leczone a są kierowane do domów dziecka, które nie są przystosowane do leczenia. Jest to problem, którym państwo jak najbardziej powinno się zająć.
    • Vitalinka
      Ja też nie, ale była w domu dziecka, w szpitalach, w placówkach mających wspierać (z założenia) dzieci, znam ludzi tam pracujących, znam rodziny, znam statystyki i to jest dla mnie problem realny, którym zgodnie z moim sumieniem i wiarą trzeba się zająć. Tak jak przełożę ślimaczka, którego spotkam na chodniku na trawkę, zamiast filozofować o ślimaczku, który jest gdzieś daleko i słyszałam o nim w tv i nawet nie wiem jak NAPRAWDĘ z nim jest.
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      Na granicy? Nie byłem. 
    • Vitalinka
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      A to państwo chce pomagać? Przez pushbacki, ogrodzenia z concertiny (drut żyletkowy)? Ściganie wolontariuszy z zupą i ubraniami dla migrujących?  Zresztą... nie ja pisałem Ewangelię. Ani też dla państwa Ewangelia nie jest prawem. Jest za to jakimś drogowskazem dla wiernych. Chyba.
    • Vitalinka
      Racja, dlatego Kościół cały czas trąbi o naszych polskich dzieciach, które są chyba najbardziej znienawidzone przez Państwo, nie ma na domy dziecka, na leczenie, na hospicja (by umierały blisko rodziców - to jest tragedia), na pomoc psychiatryczną, codziennie jakieś dziecko popełnia samobójstwo, znów dziewczynka rzuciła się pod pociąg. Uchodźcy ok, ale jak państwo, które nie umie zadbać o potrzeby najmniejszych i najniewinniejszych chce pomagać jeszcze komuś z zewnątrz?
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      To "fejkowy" mem krążący po facebooku. Marcin V został wybrany na papieża w roku 1417. I uznawał istnienie kościoła w Polsce (mianował abpa Mikołaja Trąbę prymasem Polski). 
    • Vitalinka
      fiu,fiu trochę lepiej😉
    • Nafto Chłopiec
      Za dwa tygodnie lecę, a potem dopiero jakoś we wrześniu i w urodziny. Ale pomysłów już brak 😅
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      Żyjemy w ciekawych czasach. I naprawdę można "rozgryźć" priorytety wielkich graczy politycznych na podstawie ich reakcji na wyzwania. W przypadku Kościoła temat stosunku do migrantów jest szczególnie dobitny. Bo jest to kwestia, która wg świętych pism będzie kluczowa na Sądzie Ostatecznym. A jak wiadomo, dzisiaj Kościół w Polsce, jeśli coś mówi o potrzebie pomocy migrantom na naszej granicy, to jakby szeptem, półgębkiem. Przykrywając ten temat czymś bardziej rezonującym i wywołującym emocje. Na przykład stosunkiem do aborcji. 
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      Spróbuję więc trochę wyjaśnić swój pogląd. Czy Ty, Moniko, nie czynisz zła dlatego, że jest ono zakazane przez prawo świeckie (państwowe), czy dlatego, że powstrzymuje Cię przed tym sumienie? Domyślam się, że ze względu na sumienie. Prawo Boże opiera się na relacji Stwórcy z człowiekiem. A ta relacja przejawia się w sumieniu, swoistym "głosie inspirowanym przez Boga". Chyba wszyscy chrześcijanie zgadzają się z poglądem, że zło istnieje na świecie dlatego, że pochodzi od człowieka a Bóg zechciał obdarzyć tegoż człowieka wolną wolą i możliwością wyboru. Zatem dążenie do zastąpienia sumienia posłuszeństwem prawu świeckiemu oznacza... odejście od Prawa Bożego na rzecz uznania wyższości zakazu (pilnowanego przez aparat państwa). I przenosi środek ciężkości z nauczania (ewangelizacji) - czyli zadania kapłanów, na posłuszeństwo prawu, na politykę. To Ty, Moniko, pokręciłaś. Żadne media nie nawołują do wyboru zła. Jeśli nawołują, to do wyboru tego, co same uznają za dobre lub do przeciwstawienia się "większemu złu", czemuś, co będzie bardziej niekorzystne dla państwa. To kwestia polityki. Uprawianej przez polityków, dziennikarzy i również przez Kościół. Trzeba wiedzieć, ze Kościół jest dość sprawnym politycznym graczem. Gdy na świece dominował ustrój oparty na władzy monarchy - Kościół potępiał rodzący się ustrój demokratyczny. By następnie zmienić diametralnie swój stosunek do demokracji, gdy monarchie upadły i gdy stanął w obliczu układania stosunków z demokratycznymi rządami. Wtedy okazało się, że demokracja to w zasadzie idea ściśle ewangeliczna i oddająca sens nauki Kościoła o wolności człowieka. Podobnie było z traktowaniem kobiet w Kościele. Bardzo długo kobiety były uważane za osoby, których godność nie mogła być równa godności mężczyzn. Jednak w obliczu nasilających się ruchów emancypacyjnych Kościół przedstawił swoją wizję emancypacji, w której odrzucił swoją dawną tezę o naturalnej nierówności między mężczyzną a kobietą. Kościół nie jest niezmienny, umiejętnie dostosowuje się do nowych uwarunkowań. Weźmy choćby kwestię najważniejszą z punktu widzenia Kościoła. Trzy pierwsze przykazania Dekalogu. Naruszone przecież przez postulat zapewnienia wolności wyznania w państwie, wolności do praktyk religijnych dowolnego wyznania, braku przymusu przynależności do jakiegoś kościoła czy religii. W czasach, gdy idea wolności wyznania dopiero była promowana jako standard w funkcjonowaniu społeczeństw, papieże zdecydowanie byli przeciw. Tak samo, jak zmienił Kościół swoje stanowisko w powyższych sprawach, najprawdopodobniej zmieni też w głośnej ostatnio kwestii aborcji. Zwłaszcza, że sam nie ma jednolitej wykładni tego, od kiedy płód staje się osobą. Kwestia aborcji jest dzisiaj w Polsce (chociaż nie tylko w Polsce) ważnym tematem politycznym. Warto jednak przypomnieć dokonania niektórych świętych, którzy dokonywali "cudu aborcji" w przypadku zhańbionych zakonnic, warto przypomnieć rozważania Tomasza z Akwinu i Augustyna, wg których dusza potrzebowała czasu, by wejść w ciało człowieka.  Tu ciekawe podsumowanie: https://www.onet.pl/styl-zycia/kobietaxl/kosciol-a-aborcja-rozne-stanowiska-na-przestrzeni-wiekow/6wym843,30bc1058    
    • Vitalinka
      Kłamstwo boli bardziej niż zdrada, Zawsze.
    • Aco
      Nad Bałtyk albo w góry
    • Vitalinka
      Dlaczego mi tutaj wyświetla się ciągle ta reklama? I co to jest?
    • Vitalinka
    • Vitalinka
      udawana radość okrutnego kapitana       miłość
    • Vitalinka
      jakość
    • Monika
    • Monika
      byle znów nie do Hiszpanii!
    • Pieprzna
      Czyżbyś wszędzie już był? 😄
    • Monika
      Jest Dzień Dziecka Słonko, to będą opóźnienia nie martw się.
  • Najnowsze Tematy

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...