Skocz do zawartości


Zaloguj się, aby obserwować  
Martin

Samotny wśród ludzi

Polecane posty

Frau
7 minut temu, Maybe napisał:

 Miejscowy to w porządku gość, czytałam już go na innym forum. Łatwo się mówi weź się w garść, co tam samotność, każdy jest itp., ale nie jestesmy w jego butach. Każdy kiedyś może odczuwał samotność, ale myślę, że u Miejscowego to głębszy problem. Oczywiscie bez użalania się nad nim, ale patrząc z głębokim zrozumieniem. Jednak naprawdę wierzę, że kiedyś znajdzie na swojej drodze bliskiego człowieka. 

 

 

Dlatego powtórzę raz jeszcze. Trzeba zaakceptować ten stan. Polubić i dopiero wtedy ruszyć na salony. 

Nie oglądać się wstecz, ani za ludźmi, którzy wydają się być szczęśliwymi. To może być gra pozorów.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Arkina
17 minut temu, Żebrak napisał:

Czyżby? To sprowadza się do jednego, do braku więzi emocjonalnej z ludźmi. A ten brak leży w nim a nie w ludziach. Gdybyś mu nieba przychylił to on zareaguje w jeden sposób: o ja nieszczęśliwy!?

 Gdy jest głębszy problem i ciągnie się od dzieciństwa warto pokusić się o specjalistyczna pomoc. Na forach nie wyleczy swoich problemów...mozna wesprzeć, wskazać drogę ale to on musi działać. Bez działania nie ma nic. 

Jezeli nie ma w nim szeczscia to może być tak też, że przy innej osobie też go nie zazna bo szczęście należy najpierw znaleźć w sobie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadowolony
Miejscowy
43 minuty temu, Maybe napisał:

@Miejscowy  Wiem że jesteś bardzo dobrym człowiekiem, cokolwiek byś nie pisał. Po prostu to widać, czuć, można wyczytać z twoich literek. Tak po prostu. Widać, że pokrzywdzonym przez życie. I dlatego pamiętaj, że zawsze będę po twojej stronie.

Nie zawsze życie jest łatwe, nie każdy ma równy start....staraj się patrzeć na to, co pozytywne. Zobacz ile szczęścia miałeś, że masz tą ciocię. Wiem, że chciałbyś choć trochę więcej....samotność a prawdziwe osamotnienie to ogromna różnica. Niektórzy tego nie rozumieją. Ja ci życzę, żebyś spotkał na swojej drodze choć jedną przychylną osobę i wierzę, że tak kiedyś  będzie, bo nie chce myśleć, że świat może być tak niesprawiedliwy.

 

Wiem, że to nie załatwia sprawy, ale może znajdź sobie jakieś zajęcie w wolnych chwilach, idź pobiegaj, moze spróbuj fotografować, możesz nawet telefonem....chodzi o to, żeby robić coś, co sprawia Ci przyjemność,  żebyś czuł satysfakcję.  Wiem, że to nie zastąpi drugiego człowieka, ale być może będzie takim substytutem. Człowiek w trudnych chwilach musi się jakoś ratować.

 

I nie polecam for dla samotnych,  bo ci ludzie ciągną w dół,  często to bardzo źli ludzie, pełni zgorzknienia i jadu....ale jak tam chcesz...

Ale ja sobie zawsze radziłem i nigdy nie narzekałem. 

Nigdy też się nie poddawałem, choć i byłem kiedyś w depresji, męczyły mnie ( tak jak i teraz, ale radzę sobie ), natręctwa myślowe, które są bardzo uciążliwe i męczące. 

Ale dużo ludzi młodych ma takie problemy, więc nie tylko ja mam takie problemy. 

 

Ja zawsze biorę pod uwagę też podobne problemy innych ludzi, którzy nawet mogą mieć gorzej niż ja i też muszą funkcjonować w życiu codziennym. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
2 minuty temu, Arkina napisał:

 Gdy jest głębszy problem i ciągnie się od dzieciństwa warto pokusić się o specjalistyczna pomoc. Na forach nie wyleczy swoich problemów...mozna wesprzeć, wskazać drogę ale to on musi działać. Bez działania nie ma nic. 

Jezeli nie ma w nim szeczscia to może być tak też, że przy innej osobie też go nie zazna bo szczęście należy najpierw znaleźć w sobie. 

Dokładnie. Z tego co pisze wynika, że zamknął się w dzieciństwie i ...nie potrafi otworzyć. Fora to ostatnie miejsce, w którym szukałabym pomocy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arkina
16 minut temu, Frau napisał:

Nie oglądać się wstecz, ani za ludźmi, którzy wydają się być szczęśliwymi. To może być gra pozorów.

 

Latwo powiedzieć...nie oglądaj się wstecz trudniej zrobić. Pewne problemy należy przepracować i wyciągnąć z nich wnioski. Grę pozorów mogą uprawiać ludzie którzy brykają się z wielkimi problemami ale walczą jednocześnie próbując normalnie żyć... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
9 minut temu, Frau napisał:

Dlatego powtórzę raz jeszcze. Trzeba zaakceptować ten stan. Polubić i dopiero wtedy ruszyć na salony. 

Nie oglądać się wstecz, ani za ludźmi, którzy wydają się być szczęśliwymi. To może być gra pozorów.

 

Tak, od przeszłości trzeba się odciąć, ale jest to ciężkie, jeśli się tego nie przepracuje, samemu lub z psychologiem. Nie wybaczy też pewnych rzeczy, rodzico, rodzinie, znajomym, przyjaciołom. 

I nie szukac od razu przyjaciela, bo po pierwsze przyjaźnie zdarzają się niezwykle rzadko, po drugie buduje się je latami.

Po prostu, jeśli się spotka kogoś, to traktować jak znajomego, nie oczekiwać zbyt wiele. Często zbyt duże oczekiwania prowadzą nas na manowce i doznajemy rozczarowań, a pozniej odtrącamy takiego człowieka, niekiedy niepotrzebnie, bo przecież nikt nie jest ideałem. 

Pamiętam kiedyś odczuwałam dotkliwie samotność (mimo rodziny, mimo przyjaciol), radość mi dawały przypadkowe kontakty z ludźmi, rozmowy o niczym, ich życzliwość.  W takich momentach myślę, że szukamy substytutów i to również ważne, aby nie popaść w depresję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
Przed chwilą, Miejscowy napisał:

Ale ja sobie zawsze radziłem i nigdy nie narzekałem. 

Nigdy też się nie poddawałem, choć i byłem kiedyś w depresji, męczyły mnie ( tak jak i teraz, ale radzę sobie ), natręctwa myślowe, które są bardzo uciążliwe i męczące. 

Ale dużo ludzi młodych ma takie problemy, więc nie tylko ja mam takie problemy. 

 

Ja zawsze biorę pod uwagę też podobne problemy innych ludzi, którzy nawet mogą mieć gorzej niż ja i też muszą funkcjonować w życiu codziennym. 

Pisz o sobie a nie innych. To ich problem a nie Twój. "Inni" nie łagodzą Twoich problemów. Alkoholik też się tłumaczy w ten sposób: inni też piją; każdy pije. To ich poniekąd ma usprawiedliwić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
3 minuty temu, Arkina napisał:

Latwo powiedzieć...nie oglądaj się wstecz trudniej zrobić. Pewne problemy należy przepracować i wyciągnąć z nich wnioski. Grę pozorów mogą uprawiać ludzie którzy brykają się z wielkimi problemami ale walczą jednocześnie próbując normalnie żyć... 

Biednemu człowiekowi wstyd się przyznać do biedy, będzie ją kamuflował. Za to bogaty ma najwięcej do powiedzenia jaki to on nie jest biedny. Zrzućmy się na niego po stówie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
7 minut temu, Miejscowy napisał:

Ale ja sobie zawsze radziłem i nigdy nie narzekałem. 

Nigdy też się nie poddawałem, choć i byłem kiedyś w depresji, męczyły mnie ( tak jak i teraz, ale radzę sobie ), natręctwa myślowe, które są bardzo uciążliwe i męczące. 

Ale dużo ludzi młodych ma takie problemy, więc nie tylko ja mam takie problemy. 

 

Ja zawsze biorę pod uwagę też podobne problemy innych ludzi, którzy nawet mogą mieć gorzej niż ja i też muszą funkcjonować w życiu codziennym. 

Leczysz te natręctwa? To ważne. 

Może ze swoim lekarzem porozmawiałbyś o jakiejś terapii grupowej lub zajęciowej? Takie rzeczy też są na NFZ. To też kontakt z ludźmi.

Edytowano przez Maybe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadowolony
Miejscowy
4 minuty temu, Żebrak napisał:

Dokładnie. Z tego co pisze wynika, że zamknął się w dzieciństwie i ...nie potrafi otworzyć. Fora to ostatnie miejsce, w którym szukałabym pomocy?

Nie, to nie o to chodzi, przyjacielu. 

Ja się nie zamknąłem na nic. Miałem różne problemy, ale zawsze starałem się być optymistą i nigdy się nie poddawałem. 

Załamać się, czy poddać się, to jest najprostsza sprawa. 

 

Wielu ludzi miało niedobre dzieciństwo i pochodziło z niedobrych domów, ale trzeba sobie z tym radzić, bo każdy ma los we własnych rękach. 

Oczywiście, czasami "los" bywa silniejszy od ludzi i trudno z tym wygrać, ale poddawać się też nie można. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
Przed chwilą, Miejscowy napisał:

Nie, to nie o to chodzi, przyjacielu. 

Ja się nie zamknąłem na nic. Miałem różne problemy, ale zawsze starałem się być optymistą i nigdy się nie poddawałem. 

Załamać się, czy poddać się, to jest najprostsza sprawa. 

 

Wielu ludzi miało niedobre dzieciństwo i pochodziło z niedobrych domów, ale trzeba sobie z tym radzić, bo każdy ma los we własnych rękach. 

Oczywiście, czasami "los" bywa silniejszy od ludzi i trudno z tym wygrać, ale poddawać się też nie można. 

Nie jestem śledczym, przestań ściemniać. Przeczytaj coś wyżej pisał o sobie. Zaczynasz kota odwracać do góry ogonem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
4 minuty temu, Maybe napisał:

Leczysz te natręctwa? To ważne. 

Może ze swoim lekarzem porozmawiałbyś o jakiejś terapii grupowej lub zajęciowej? Takie rzeczy też są na NFZ. To też kontakt z ludźmi.

Najprostsze rozwiązania są najtrudniejszymi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadowolony
Miejscowy
2 minuty temu, Maybe napisał:

Leczysz te natręctwa? To ważne. 

Może ze swoim lekarzem porozmawiałbyś o jakiejś terapii grupowej lub zajęciowej? Takie rzeczy też są na NFZ. To też kontakt z ludźmi.

Tak, leczę się z tego, oczywiście. 

Miałem wizyty w Poradni Zdrowia Psychicznego, w innym, powiatowym mieście i miałem przepisywane na to leki. 

Teraz, od prawie roku mam przerwę od leków, bo nie można się faszerować lekami cały czas, ale ja staram się leczyć z natręctw. 

No ale prawda jest taka, że to jest silniejsze ode mnie, od mojej woli i prawie każdy z tym sobie nie może poradzić, bo takie schorzenia, które siedzą w psychice, są silniejsze. 

 

To tak się odczuwa. 

 

Leki do końca nie pomogą, nawet przyjmując je przez całe życie. Doraźnie trochę dają ulgę psychiczną, ale to też różnie się odczuwa, bo zależy to od stanu psychicznego. 

Przynajmniej u mnie tak jest i tak to odczuwam. 

 

Nie ma "cudownych leków" na żadną chorobę. 

 

Natomiast, terapia w grupie to jest dobra rzecz, ale ja sobie jeszcze jakoś z tym radzę. 

 

Ale nie ma stu procentowej pewności, że i taka terapia by całkiem pomogła. 

Znając moją psychikę, to raczej z tym kiepsko by było... 

A ja już brałem udział w zajęciach integracyjnych, z grupą ludzi, na różnych wyjazdach i tam były rozmowy z psychologami, były zajęcia, ale bywało tak, że czułem się nawet gorzej, niż lepiej psychicznie, biorąc udział w takich zajęciach. 

 

Ostateczność, to: szpital psychiatryczny, ale to juz musiałby być taki stan bardzo poważny, bez chęci do życia i z depresją również. 

Ja już depresji na szczęście nie mam, ponieważ się z tego już wyleczyłem. Mam chęci do życia, nie widzę świata w "czarnych barwach", a natręctwa myślowe, to jest trochę inne schorzenie. 

 

To się różni od depresji. 

 

Przynajmniej moim zdaniem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frau
1 minutę temu, Arkina napisał:

Latwo powiedzieć...nie oglądaj się wstecz trudniej zrobić. Pewne problemy należy przepracować i wyciągnąć z nich wnioski. Grę pozorów mogą uprawiać ludzie którzy brykają się z wielkimi problemami ale walczą jednocześnie próbując normalnie żyć... 

Jasne. Uwielbiamy w dzisiejszych czasach nazwać każdy stan naszej psychiki.

Namnożyło się psychoterapeutów i kogoś trzeba do nich wysłać. 

Dziecko, które jest ciekawe świata, wszędobylskie i energiczne, ślą do lekarza, bo na 100% ma ADHD ? 

 

Nie cierpię smucić, ale powiem to. Kilka godzin temu prawie się "wysypałam" w innym temacie. 

Mowa o moim ojcu. 

Nigdy nas nie uderzył. Nie wykazywał agresji, ale też nigdy nie przytulił, nie zapytał jak minął dzień. Nawet życzeń urodzinowych nie składał. 

Nie chodziliśmy obdarci, każdego roku na koloniach, wycieczkach, które często sam organizował. 

Był jednak "zimny".

Ja im się urodziłam jakaś inna niż moje rodzeństwo. Do granic możliwości wrażliwa, z ogromnym pokładem miłości, której też oczekiwałam. 

W wieku kilkunastu lat, coś sama sobie obiecałam. 

Dotrzymałam słowa. 

W sumie złożyłam dwie obietnice i udało się, bo tak chciałam ja! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadowolony
Miejscowy
8 minut temu, Żebrak napisał:

Nie jestem śledczym, przestań ściemniać. Przeczytaj coś wyżej pisał o sobie. Zaczynasz kota odwracać do góry ogonem.

Ja Ciebie na siłę nie będę przekonywał i nie zarzucaj mi tutaj bzdur. 

 

Jak nie chcesz, to mi wierzyć nie musisz i to jest Twoja sprawa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadowolony
Miejscowy
1 godzinę temu, Żebrak napisał:

Czujesz się czy jesteś? Co jeszcze czujesz? Czujesz, że świat jest Ci coś winien? Nie jest. Za to Ty znalazłeś winnych. Ojciec, matka, dalsza rodzina. Lubisz się nad sobą użalać? Pławić w nieszczęściu? Nie musisz odpowiadać. Szukasz przyjaciela czy kogoś kto weźmie Cię za rękę i poprowadzi przez życie? Będzie decydował za Ciebie, a w razie niepowodzeń dołączysz go do grona swoich wrogów? Samotność jest cząstką nas chociaż jesteśmy stadni. Każdy terapeuta powie Ci, że człowiek potrzebuje azylu, swojej samotni, gdzie będzie tylko on i jego myśli. To teren zakazany dla innych. Asertywność to nie umiejętność mówienia "nie", ale bronienie swojej niezależności. Doskonale to robisz na tematach politycznych, zrób i w życiu. Przestań udawać ofiary bo rozwalisz system. Powodzenia.

No i co mam Tobie na to odpowiedzieć? Ja się do tych bzdur Twoich nie będę odnosił, bo szkoda mi na to energii. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
4 minuty temu, Miejscowy napisał:

Ja Ciebie na siłę nie będę przekonywał i nie zarzucaj mi tutaj bzdur. 

 

Jak nie chcesz, to mi wierzyć nie musisz i to jest Twoja sprawa. 

Po co ta agresja i wycofanie? Na terapii też tak reagowałeś?

Edytowano przez Żebrak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arkina
11 minut temu, Miejscowy napisał:

Załamać się, czy poddać się, to jest najprostsza sprawa. 

 

Nie...to nie kwestia czy się tego chce czy nie i nie jest proste. Czasem ludzie są bardzo długo silni i pewne rzeczy są nad ich wytrzymałość psychiczną i robi się problem... 

Poddać oznacza dla mnie skończyć własne życie bo cierpienie jest zbyt duże. To wielka odwaga...zadna słabość. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
2 minuty temu, Miejscowy napisał:

No i co mam Tobie na to odpowiedzieć? Ja się do tych bzdur Twoich nie będę odnosił, bo szkoda mi na to energii. 

Dokładnie reagujesz tak jak to sobie wyobrażałem. Jeżeli coś nie idzie po Twojej myśli nazywasz to bzdurą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arkina
15 minut temu, Żebrak napisał:

Nie jestem śledczym, przestań ściemniać. Przeczytaj coś wyżej pisał o sobie. Zaczynasz kota odwracać do góry ogonem.

A może on mówi o czymś innym a ty tego nie pojmujesz do końca? A może on do końca nie dostrzega w sobie problemów i nie wynika to że złej woli? 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
Przed chwilą, Arkina napisał:

A może on mówi o czymś innym a ty tego nie pojmujesz do końca? A może on do końca nie dostrzega w sobie problemów i nie wynika to że złej woli? 

 

Bardzo dokładnie zna swoją sytuację. Z terapii zrezygnował, bo? Za ciasno się robiło? Bo głupi psychologowie? On z założenia wszystko wie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadowolony
Miejscowy
20 minut temu, Żebrak napisał:

Pisz o sobie a nie innych. To ich problem a nie Twój. "Inni" nie łagodzą Twoich problemów. Alkoholik też się tłumaczy w ten sposób: inni też piją; każdy pije. To ich poniekąd ma usprawiedliwić?

Bo każdy człowiek ma życie w swoich rękach i nikt za nikogo nie odpowiada. 

Bywa tak, że los jest złośliwy i nie chce dobrze dla ludzi, ale poddać się nie można. 

 

Alkoholicy, narkomani wybierają taką drogę i to jest wybór tych ludzi. 

 

Jakby nie chcieli, to by się nie uzależnili. 

 

No ale to też łatwo powiedzieć, bo jak spojrzy się na to z boku i szerzej, to ludzie na ogół są istotami słabymi i łatwo ulegają różnym pokusom i uzależnieniom. 

Własna wola jest za słaba często wobec różnych pokus, uzależnień. Mało kto potrafi być naprawdę wytrwały i nie ulec pokusom ( szczególnie złym pokusom ) i uzależnieniom. 

 

Musi być naprawdę, silna i mocna wola, ale i silny charakter u człowieka, z którym też trzeba się urodzić. 

Bo ludzie się różni rodzą, z różnymi charakterami. 

 

To nie jest takie proste, jak się wydaje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadowolony
Miejscowy
4 minuty temu, Żebrak napisał:

Po co ta agresja i wycofanie? Na terapii też tak reagowałeś?

To nie jest żadna agresja i to Ty tak to pewnie widzisz... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
1 minutę temu, Miejscowy napisał:

Tak, leczę się z tego, oczywiście. 

Miałem wizyty w Poradni Zdrowia Psychicznego, w innym, powiatowym mieście i miałem przepisywane na to leki. 

Teraz, od prawie roku mam przerwę od leków, bo nie można się faszerować lekami cały czas, ale ja staram się leczyć z natręctw. 

No ale prawda jest taka, że to jest silniejsze ode mnie, od mojej woli i prawie każdy z tym sobie nie może poradzić, bo takie schorzenia, które siedzą w psychice, są silniejsze. 

 

To tak się odczuwa. 

 

Leki do końca nie pomogą, nawet przyjmując je przez całe życie. Doraźnie trochę dają ulgę psychiczną, ale to też różnie się odczuwa, bo zależy to od stanu psychicznego. 

Przynajmniej u mnie tak jest i tak to odczuwam. 

 

Nie ma "cudownych leków" na żadną chorobę. 

 

Natomiast, terapia w grupie to jest dobra rzecz, ale ja sobie jeszcze jakoś z tym radzę. 

 

Ale nie ma stu procentowej pewności, że i taka terapia by całkiem pomogła. 

Znając moją psychikę, to raczej z tym kiepsko by było... 

A ja już brałem udział w zajęciach integracyjnych, z grupą ludzi, na różnych wyjazdach i tam były rozmowy z psychologami, były zajęcia, ale bywało tak, że czułem się nawet gorzej, niż lepiej psychicznie, biorąc udział w takich zajęciach. 

 

Ostateczność, to: szpital psychiatryczny, ale to juz musiałby być taki stan bardzo poważny, bez chęci do życia i z depresją również. 

Ja już depresji na szczęście nie mam, ponieważ się z tego już wyleczyłem. Mam chęci do życia, nie widzę świata w "czarnych barwach", a natręctwa myślowe, to jest trochę inne schorzenie. 

 

To się różni od depresji. 

 

Przynajmniej moim zdaniem. 

Rozumiem. Leki to nie wszystko. Trzeba tez próbować samemu zmieniać sposób myślenia i pracować nad sobą. 

A dlaczego czułeś się źle na zajęciach grupowych....Nie musisz odpowiadać tu ale sam sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

Zaloguj się, aby obserwować  





  • Statystyki forum

    • Tematów
      9 533
    • Postów
      251 831
  • Statystyki użytkowników

    • Użytkowników
      818
    • Najwięcej dostępnych
      8 477

    Nadine
    Najnowszy użytkownik
    Nadine
    Dołączył
  • Nowe Posty

    • Wikusia
    • KapitanJackSparrow
      No nareszcie, może przestanie łazić za mną i wyzywać jak patol
    • KapitanJackSparrow
      Wygląda na to że nieźle odleciałaś
    • Antypatyk
    • Vitalinka
      Ja go nie znam Aco, nie rozumiem tez jego ciągłego dopiekania mi i jakiejś z tego radości. Staram się ze wszystkimi rozmawiać normalnie, jak napiszę coś źle przeprosić. Z nim nie udaje się - czy żartem, czy ignorowaniem, będzie jak pisał Patyk - odejdę z forum, a Kapitan jak pisał kiedyś będzie szukał innych "głupich ameb" do masakrowania (jego słowa) czy walki... Ja nie lubię takich wojenek, życie jest na to zbyt ciężkie i krótkie, by jeszcze wykłócać się z kimś w internecie.
    • Vitalinka
      Może gdyby najpierw byli migranci, a potem uchodźcy stosunek byłby odwrotny... nie wiem... Jest też kwestia kultury, religii wychowani, o czym wspomniał Aco...choć to tez nie powinno być miarą jaką dzielimy ludzi na lepszych i gorszych. Dlatego chciałabym byśmy mieli mądry rząd, który podejmowałby mądre decyzje by nasze państwo było bezpieczne, a takie decyzje zostawię mądrzejszym od siebie...
    • Vitalinka
      nie zrobiłby się, bo chyba powyższym postem wyjaśniłam Ci te "uznanie". Nie jechali atakować obcy kraj, tylko bronić swój, już zaatakowany...czy to nie różnica? To nie ma nic wspólnego z zemstą... Zemsta jest złem, Wojna jest złem. Obrona jest po prostu czasem...konieczna, czy tego chcesz czy nie. Z tym się na pewno zgodzisz.
    • Vitalinka
      Tak to pochwała, ale oni nie pojechali walczyć (dla mnie wojna też jest bezsensowna i zła) oni pojechali BRONIĆ przede wszystkim tych do wyjechać nie mogli : ludzi starszych, schorowanych, swoich domostw, ziemi. To jest straszne, ale podziwiam ich odwagę.
    • Aco
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      I tak trochę dla porównania: Natomiast liczebność Polonii (osób przyznających się do polskich korzeni, włączając w to potomków dawnych migrantów, czyli osoby urodzone poza Polską) szacowana jest na około 20 milionów.
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      Masz rację. Generalizowanie i uśrednianie może powodować błędny opis sytuacji. To prawda - Polska przyjęła bardzo dużo uchodźców z Ukrainy. W znacznym stopniu to nawet nie jako państwo, ale właśnie Naród. Ludzie przyjmowali ich do swoich mieszkań. Z drugiej strony można odnieść wrażenie, że jest wyraźna różnica w stosunku do różnych grup migrantów i uchodźców. Duża tolerancja wobec tych z Ukrainy, wyraźnie mniejsza wobec tych z innym - nomen omen - kolorem... skóry. Jednak chyba rzeczywiście masz rację, że trochę przesadziłem w opisach. Bo nawet Ty - po pierwszym Twoim poście dotyczącym migrantów i uchodźców, jaki przeczytałem, wydałaś mi się osobą nastawioną do nich raczej niechętnie. A pozory mogą mylić.  Trochę mniej rozumiem Twoją pochwałę tych, którzy pojechali walczyć. Bo to była pochwała, prawda? Jakieś uznanie. A to przecież wojna jest jakimś absurdem. Czystym złem. I w żadnym wypadku powodem do chluby. Nie powinno być tak, że rozumiemy pęd do walki/zemsty bardziej, niż chęć uniknięcia walki. No ale to jakby wątek na inny temat... można o tym więcej pisać, ale zrobiłby się trochę "offtop". Wracając do kwestii uchodźców i migrantów i stosunku do nich wśród nas. W narodzie. Niedawno na komunikatorze zobaczyłem powiadomienie, że pojawiła się w tym komunikatorze osoba z moich kontaktów. Kobieta, z którą kilka lat temu krótko rozmawiałem na temat współpracy w temacie praw zwierząt. Teraz zobaczyłem ikonkę z jej fotografią i nakładką o treści "Chcemy być bezpieczne- kobiety Konfederacji". Pierwszy raz się z tą akcją spotkałem i sprawdziłem, co to jest. Okazuje się, że chodzi o sprzeciw wobec przyjmowania "masy nielegalnych migrantów". Kobieta, o której wspominam, jest katoliczką i działaczką w chrześcijańskiej organizacji zajmującej się dążeniem do polepszenia sytuacji zwierząt w Polsce. (Ostatecznie nie doszło do współpracy, m.in. dlatego, że nie miała nadziei na to, że może się coś zmienić na lepsze... ale to też nieistotne). W każdym razie sprawiała wrażenie gorliwej chrześcijanki, a nie tylko deklaratywnej. Przez chwilę zastanawiałem się, o co może jej chodzić? Może o tę nielegalność? Bo jak może osoba kochająca Jezusa reagować odtrącaniem, gdy widzi tegoż Jezusa na naszej granicy? Ale przecież państwo ma w swoich kompetencjach możliwość zalegalizowania pobytu tych, którzy pomocy szukają, nawet jeśli nie w sposób podręcznikowy. Uznałem jednak, że nie chodzi jej o legalizację ich pobytu. Przy okazji sprawdziłem sondaż na ten temat. To chyba najświeższy: 
    • Vitalinka
      Cudnie! Miałam wybrane wiadomości, sygnatury i coś tam, ale nie posty teraz już go nareszcie nie widzę!!!! Mam nadzieję, że on mnie też. Daje jakieś aluzje o przebijaniu kobiet...psychopata,
    • Aco
      taka wierzba płacząca😁  
    • Vitalinka
      nie wiedźmy tylko głupcy co w nie wierzyli, to były mądre kobiety mające dużą wiedzę (min. zielarską i medyczną i ogólnie przyrodniczą). I od teraz Cię ignoruję, bo spokój był jak udawałam, że Cię nie ma, a Ty teraz wręcz zachwycony, że przynajmniej możesz się ze mną pokłócić, bo tak zostało Ci tylko obgadywanie.
    • Vitalinka
      żeby była jasność:   Miększy - stopień wyższy od przymiotnika miękki Część mowy: przymiotnik Typ stopniowania: stopniowanie regularne » stopień równy: miękki » stopień wyższy: bardziej miękki, miękkszy, miększy » stopień najwyższy: najbardziej miękki, najmiękkszy, najmiększy
    • Vitalinka
      miękki, miększy, najmiększy, przepraszam, mój błąd🙂   pewnie Tobie podobni...Niemoty co sobie poradzić nie mogli z kobietą, oskarżali ją o czary, albo bycie wampirem....Odpłyń już ode mnie, bo ja nie będę się z Tobą wykłócać. Jestem wstrętnym babskiem dla Ciebie i ok, super i nie zamierzam nawet w przepychankach dawać Ci swojej uwagi, dla Ciebie mogę być nawet najgorszą kobietą na Ziemi nie obchodzi mnie to, Twoja opinia i zdanie, boś prostak, prymityw i cham!
    • KapitanJackSparrow
      Ja też , chyba żeby jakiś proceder psychopaty
    • KapitanJackSparrow
      A wiedźmy i czarownice były na serio,  bo wilkołaków i wampirów nikt naprawdę nigdy nie widział , to tylko wytwór wyobraźni ludzkiej 
    • Aco
      Nie natknąłem się na takowe podania z dzisiejszyznych czasów. Typicznie takowe praktyki miały miejsce pewnikiem kilkaset lat temu nazad, podobnież jak spalenizowanie czarowniców na stosach.
    • Miły gość
      I są do dziś tak przebijakowywani😜🤣
    • Aco
      Wilkołakowie i wampirniacy tak byli przebijakowywani.
    • KapitanJackSparrow
      Tak tak czytelniku i czytelniczko bywa że uda się wam  tu przeczytać niezłe bzdury🤣 ale tak znam historie ze średniowiecza że wstrętne babska przebijano kołkiem osinowym do ziemi przez serce 😀
    • Vitalinka
      miększy, miększejszy?😐 bardziej miękki, w tej skali a w innej nie, zresztą nie ważne, bo chodzi o jego symbolikę. Twardy, majestatyczny (to nie to samo co monumentalny) mający pełno znaczeń i miejsca w ludowych podaniach....no i wiedźmy robiły miotły tylko jesionowe ponoć 🙂
    • Aco
      Absolutnie nie powinniśmy przyjmować, zwłaszcza innego wyznania, bo to zawsze rodzi dużo większe konflikty.
    • Vitalinka
      No widzisz...dlatego oni powinni walczyć u siebie, z tego wniosek. Lecz jak piszę, Ci co pracowali uczciwie i nie musieli - pojechali. Ludzie są wszędzie różni i nie można oceniać ich po nacji, płci (naprawdę się staram😉) wierze itd. Lecz piszemy tu o przyjęciu emigrantów i o tym czy Polska ma na to jeszcze kondycje, jak przepełniony szpital, w którym brak miejsc nawet na Polaków i ich dzieci...
  • Najnowsze Tematy

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...