Skocz do zawartości


Zaloguj się, aby obserwować  
Martin

Samotny wśród ludzi

Polecane posty

Frau
7 minut temu, Maybe napisał:

 Miejscowy to w porządku gość, czytałam już go na innym forum. Łatwo się mówi weź się w garść, co tam samotność, każdy jest itp., ale nie jestesmy w jego butach. Każdy kiedyś może odczuwał samotność, ale myślę, że u Miejscowego to głębszy problem. Oczywiscie bez użalania się nad nim, ale patrząc z głębokim zrozumieniem. Jednak naprawdę wierzę, że kiedyś znajdzie na swojej drodze bliskiego człowieka. 

 

 

Dlatego powtórzę raz jeszcze. Trzeba zaakceptować ten stan. Polubić i dopiero wtedy ruszyć na salony. 

Nie oglądać się wstecz, ani za ludźmi, którzy wydają się być szczęśliwymi. To może być gra pozorów.

 

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Arkina
17 minut temu, Żebrak napisał:

Czyżby? To sprowadza się do jednego, do braku więzi emocjonalnej z ludźmi. A ten brak leży w nim a nie w ludziach. Gdybyś mu nieba przychylił to on zareaguje w jeden sposób: o ja nieszczęśliwy!?

 Gdy jest głębszy problem i ciągnie się od dzieciństwa warto pokusić się o specjalistyczna pomoc. Na forach nie wyleczy swoich problemów...mozna wesprzeć, wskazać drogę ale to on musi działać. Bez działania nie ma nic. 

Jezeli nie ma w nim szeczscia to może być tak też, że przy innej osobie też go nie zazna bo szczęście należy najpierw znaleźć w sobie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadowolony
Miejscowy
43 minuty temu, Maybe napisał:

@Miejscowy  Wiem że jesteś bardzo dobrym człowiekiem, cokolwiek byś nie pisał. Po prostu to widać, czuć, można wyczytać z twoich literek. Tak po prostu. Widać, że pokrzywdzonym przez życie. I dlatego pamiętaj, że zawsze będę po twojej stronie.

Nie zawsze życie jest łatwe, nie każdy ma równy start....staraj się patrzeć na to, co pozytywne. Zobacz ile szczęścia miałeś, że masz tą ciocię. Wiem, że chciałbyś choć trochę więcej....samotność a prawdziwe osamotnienie to ogromna różnica. Niektórzy tego nie rozumieją. Ja ci życzę, żebyś spotkał na swojej drodze choć jedną przychylną osobę i wierzę, że tak kiedyś  będzie, bo nie chce myśleć, że świat może być tak niesprawiedliwy.

 

Wiem, że to nie załatwia sprawy, ale może znajdź sobie jakieś zajęcie w wolnych chwilach, idź pobiegaj, moze spróbuj fotografować, możesz nawet telefonem....chodzi o to, żeby robić coś, co sprawia Ci przyjemność,  żebyś czuł satysfakcję.  Wiem, że to nie zastąpi drugiego człowieka, ale być może będzie takim substytutem. Człowiek w trudnych chwilach musi się jakoś ratować.

 

I nie polecam for dla samotnych,  bo ci ludzie ciągną w dół,  często to bardzo źli ludzie, pełni zgorzknienia i jadu....ale jak tam chcesz...

Ale ja sobie zawsze radziłem i nigdy nie narzekałem. 

Nigdy też się nie poddawałem, choć i byłem kiedyś w depresji, męczyły mnie ( tak jak i teraz, ale radzę sobie ), natręctwa myślowe, które są bardzo uciążliwe i męczące. 

Ale dużo ludzi młodych ma takie problemy, więc nie tylko ja mam takie problemy. 

 

Ja zawsze biorę pod uwagę też podobne problemy innych ludzi, którzy nawet mogą mieć gorzej niż ja i też muszą funkcjonować w życiu codziennym. 

  • Lubię to! 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
2 minuty temu, Arkina napisał:

 Gdy jest głębszy problem i ciągnie się od dzieciństwa warto pokusić się o specjalistyczna pomoc. Na forach nie wyleczy swoich problemów...mozna wesprzeć, wskazać drogę ale to on musi działać. Bez działania nie ma nic. 

Jezeli nie ma w nim szeczscia to może być tak też, że przy innej osobie też go nie zazna bo szczęście należy najpierw znaleźć w sobie. 

Dokładnie. Z tego co pisze wynika, że zamknął się w dzieciństwie i ...nie potrafi otworzyć. Fora to ostatnie miejsce, w którym szukałabym pomocy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arkina
16 minut temu, Frau napisał:

Nie oglądać się wstecz, ani za ludźmi, którzy wydają się być szczęśliwymi. To może być gra pozorów.

 

Latwo powiedzieć...nie oglądaj się wstecz trudniej zrobić. Pewne problemy należy przepracować i wyciągnąć z nich wnioski. Grę pozorów mogą uprawiać ludzie którzy brykają się z wielkimi problemami ale walczą jednocześnie próbując normalnie żyć... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
9 minut temu, Frau napisał:

Dlatego powtórzę raz jeszcze. Trzeba zaakceptować ten stan. Polubić i dopiero wtedy ruszyć na salony. 

Nie oglądać się wstecz, ani za ludźmi, którzy wydają się być szczęśliwymi. To może być gra pozorów.

 

Tak, od przeszłości trzeba się odciąć, ale jest to ciężkie, jeśli się tego nie przepracuje, samemu lub z psychologiem. Nie wybaczy też pewnych rzeczy, rodzico, rodzinie, znajomym, przyjaciołom. 

I nie szukac od razu przyjaciela, bo po pierwsze przyjaźnie zdarzają się niezwykle rzadko, po drugie buduje się je latami.

Po prostu, jeśli się spotka kogoś, to traktować jak znajomego, nie oczekiwać zbyt wiele. Często zbyt duże oczekiwania prowadzą nas na manowce i doznajemy rozczarowań, a pozniej odtrącamy takiego człowieka, niekiedy niepotrzebnie, bo przecież nikt nie jest ideałem. 

Pamiętam kiedyś odczuwałam dotkliwie samotność (mimo rodziny, mimo przyjaciol), radość mi dawały przypadkowe kontakty z ludźmi, rozmowy o niczym, ich życzliwość.  W takich momentach myślę, że szukamy substytutów i to również ważne, aby nie popaść w depresję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
Przed chwilą, Miejscowy napisał:

Ale ja sobie zawsze radziłem i nigdy nie narzekałem. 

Nigdy też się nie poddawałem, choć i byłem kiedyś w depresji, męczyły mnie ( tak jak i teraz, ale radzę sobie ), natręctwa myślowe, które są bardzo uciążliwe i męczące. 

Ale dużo ludzi młodych ma takie problemy, więc nie tylko ja mam takie problemy. 

 

Ja zawsze biorę pod uwagę też podobne problemy innych ludzi, którzy nawet mogą mieć gorzej niż ja i też muszą funkcjonować w życiu codziennym. 

Pisz o sobie a nie innych. To ich problem a nie Twój. "Inni" nie łagodzą Twoich problemów. Alkoholik też się tłumaczy w ten sposób: inni też piją; każdy pije. To ich poniekąd ma usprawiedliwić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
3 minuty temu, Arkina napisał:

Latwo powiedzieć...nie oglądaj się wstecz trudniej zrobić. Pewne problemy należy przepracować i wyciągnąć z nich wnioski. Grę pozorów mogą uprawiać ludzie którzy brykają się z wielkimi problemami ale walczą jednocześnie próbując normalnie żyć... 

Biednemu człowiekowi wstyd się przyznać do biedy, będzie ją kamuflował. Za to bogaty ma najwięcej do powiedzenia jaki to on nie jest biedny. Zrzućmy się na niego po stówie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
7 minut temu, Miejscowy napisał:

Ale ja sobie zawsze radziłem i nigdy nie narzekałem. 

Nigdy też się nie poddawałem, choć i byłem kiedyś w depresji, męczyły mnie ( tak jak i teraz, ale radzę sobie ), natręctwa myślowe, które są bardzo uciążliwe i męczące. 

Ale dużo ludzi młodych ma takie problemy, więc nie tylko ja mam takie problemy. 

 

Ja zawsze biorę pod uwagę też podobne problemy innych ludzi, którzy nawet mogą mieć gorzej niż ja i też muszą funkcjonować w życiu codziennym. 

Leczysz te natręctwa? To ważne. 

Może ze swoim lekarzem porozmawiałbyś o jakiejś terapii grupowej lub zajęciowej? Takie rzeczy też są na NFZ. To też kontakt z ludźmi.

Edytowano przez Maybe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadowolony
Miejscowy
4 minuty temu, Żebrak napisał:

Dokładnie. Z tego co pisze wynika, że zamknął się w dzieciństwie i ...nie potrafi otworzyć. Fora to ostatnie miejsce, w którym szukałabym pomocy?

Nie, to nie o to chodzi, przyjacielu. 

Ja się nie zamknąłem na nic. Miałem różne problemy, ale zawsze starałem się być optymistą i nigdy się nie poddawałem. 

Załamać się, czy poddać się, to jest najprostsza sprawa. 

 

Wielu ludzi miało niedobre dzieciństwo i pochodziło z niedobrych domów, ale trzeba sobie z tym radzić, bo każdy ma los we własnych rękach. 

Oczywiście, czasami "los" bywa silniejszy od ludzi i trudno z tym wygrać, ale poddawać się też nie można. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
Przed chwilą, Miejscowy napisał:

Nie, to nie o to chodzi, przyjacielu. 

Ja się nie zamknąłem na nic. Miałem różne problemy, ale zawsze starałem się być optymistą i nigdy się nie poddawałem. 

Załamać się, czy poddać się, to jest najprostsza sprawa. 

 

Wielu ludzi miało niedobre dzieciństwo i pochodziło z niedobrych domów, ale trzeba sobie z tym radzić, bo każdy ma los we własnych rękach. 

Oczywiście, czasami "los" bywa silniejszy od ludzi i trudno z tym wygrać, ale poddawać się też nie można. 

Nie jestem śledczym, przestań ściemniać. Przeczytaj coś wyżej pisał o sobie. Zaczynasz kota odwracać do góry ogonem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
4 minuty temu, Maybe napisał:

Leczysz te natręctwa? To ważne. 

Może ze swoim lekarzem porozmawiałbyś o jakiejś terapii grupowej lub zajęciowej? Takie rzeczy też są na NFZ. To też kontakt z ludźmi.

Najprostsze rozwiązania są najtrudniejszymi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak

@Miejscowy , masz u mnie plusa. Wzbudziłeś zainteresowanie na forum. To mamy już za sobą. Nie brnijmy w to dalej??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadowolony
Miejscowy
2 minuty temu, Maybe napisał:

Leczysz te natręctwa? To ważne. 

Może ze swoim lekarzem porozmawiałbyś o jakiejś terapii grupowej lub zajęciowej? Takie rzeczy też są na NFZ. To też kontakt z ludźmi.

Tak, leczę się z tego, oczywiście. 

Miałem wizyty w Poradni Zdrowia Psychicznego, w innym, powiatowym mieście i miałem przepisywane na to leki. 

Teraz, od prawie roku mam przerwę od leków, bo nie można się faszerować lekami cały czas, ale ja staram się leczyć z natręctw. 

No ale prawda jest taka, że to jest silniejsze ode mnie, od mojej woli i prawie każdy z tym sobie nie może poradzić, bo takie schorzenia, które siedzą w psychice, są silniejsze. 

 

To tak się odczuwa. 

 

Leki do końca nie pomogą, nawet przyjmując je przez całe życie. Doraźnie trochę dają ulgę psychiczną, ale to też różnie się odczuwa, bo zależy to od stanu psychicznego. 

Przynajmniej u mnie tak jest i tak to odczuwam. 

 

Nie ma "cudownych leków" na żadną chorobę. 

 

Natomiast, terapia w grupie to jest dobra rzecz, ale ja sobie jeszcze jakoś z tym radzę. 

 

Ale nie ma stu procentowej pewności, że i taka terapia by całkiem pomogła. 

Znając moją psychikę, to raczej z tym kiepsko by było... 

A ja już brałem udział w zajęciach integracyjnych, z grupą ludzi, na różnych wyjazdach i tam były rozmowy z psychologami, były zajęcia, ale bywało tak, że czułem się nawet gorzej, niż lepiej psychicznie, biorąc udział w takich zajęciach. 

 

Ostateczność, to: szpital psychiatryczny, ale to juz musiałby być taki stan bardzo poważny, bez chęci do życia i z depresją również. 

Ja już depresji na szczęście nie mam, ponieważ się z tego już wyleczyłem. Mam chęci do życia, nie widzę świata w "czarnych barwach", a natręctwa myślowe, to jest trochę inne schorzenie. 

 

To się różni od depresji. 

 

Przynajmniej moim zdaniem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frau
1 minutę temu, Arkina napisał:

Latwo powiedzieć...nie oglądaj się wstecz trudniej zrobić. Pewne problemy należy przepracować i wyciągnąć z nich wnioski. Grę pozorów mogą uprawiać ludzie którzy brykają się z wielkimi problemami ale walczą jednocześnie próbując normalnie żyć... 

Jasne. Uwielbiamy w dzisiejszych czasach nazwać każdy stan naszej psychiki.

Namnożyło się psychoterapeutów i kogoś trzeba do nich wysłać. 

Dziecko, które jest ciekawe świata, wszędobylskie i energiczne, ślą do lekarza, bo na 100% ma ADHD ? 

 

Nie cierpię smucić, ale powiem to. Kilka godzin temu prawie się "wysypałam" w innym temacie. 

Mowa o moim ojcu. 

Nigdy nas nie uderzył. Nie wykazywał agresji, ale też nigdy nie przytulił, nie zapytał jak minął dzień. Nawet życzeń urodzinowych nie składał. 

Nie chodziliśmy obdarci, każdego roku na koloniach, wycieczkach, które często sam organizował. 

Był jednak "zimny".

Ja im się urodziłam jakaś inna niż moje rodzeństwo. Do granic możliwości wrażliwa, z ogromnym pokładem miłości, której też oczekiwałam. 

W wieku kilkunastu lat, coś sama sobie obiecałam. 

Dotrzymałam słowa. 

W sumie złożyłam dwie obietnice i udało się, bo tak chciałam ja! 

  • Super 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadowolony
Miejscowy
8 minut temu, Żebrak napisał:

Nie jestem śledczym, przestań ściemniać. Przeczytaj coś wyżej pisał o sobie. Zaczynasz kota odwracać do góry ogonem.

Ja Ciebie na siłę nie będę przekonywał i nie zarzucaj mi tutaj bzdur. 

 

Jak nie chcesz, to mi wierzyć nie musisz i to jest Twoja sprawa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadowolony
Miejscowy
1 godzinę temu, Żebrak napisał:

Czujesz się czy jesteś? Co jeszcze czujesz? Czujesz, że świat jest Ci coś winien? Nie jest. Za to Ty znalazłeś winnych. Ojciec, matka, dalsza rodzina. Lubisz się nad sobą użalać? Pławić w nieszczęściu? Nie musisz odpowiadać. Szukasz przyjaciela czy kogoś kto weźmie Cię za rękę i poprowadzi przez życie? Będzie decydował za Ciebie, a w razie niepowodzeń dołączysz go do grona swoich wrogów? Samotność jest cząstką nas chociaż jesteśmy stadni. Każdy terapeuta powie Ci, że człowiek potrzebuje azylu, swojej samotni, gdzie będzie tylko on i jego myśli. To teren zakazany dla innych. Asertywność to nie umiejętność mówienia "nie", ale bronienie swojej niezależności. Doskonale to robisz na tematach politycznych, zrób i w życiu. Przestań udawać ofiary bo rozwalisz system. Powodzenia.

No i co mam Tobie na to odpowiedzieć? Ja się do tych bzdur Twoich nie będę odnosił, bo szkoda mi na to energii. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
4 minuty temu, Miejscowy napisał:

Ja Ciebie na siłę nie będę przekonywał i nie zarzucaj mi tutaj bzdur. 

 

Jak nie chcesz, to mi wierzyć nie musisz i to jest Twoja sprawa. 

Po co ta agresja i wycofanie? Na terapii też tak reagowałeś?

Edytowano przez Żebrak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arkina
11 minut temu, Miejscowy napisał:

Załamać się, czy poddać się, to jest najprostsza sprawa. 

 

Nie...to nie kwestia czy się tego chce czy nie i nie jest proste. Czasem ludzie są bardzo długo silni i pewne rzeczy są nad ich wytrzymałość psychiczną i robi się problem... 

Poddać oznacza dla mnie skończyć własne życie bo cierpienie jest zbyt duże. To wielka odwaga...zadna słabość. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
2 minuty temu, Miejscowy napisał:

No i co mam Tobie na to odpowiedzieć? Ja się do tych bzdur Twoich nie będę odnosił, bo szkoda mi na to energii. 

Dokładnie reagujesz tak jak to sobie wyobrażałem. Jeżeli coś nie idzie po Twojej myśli nazywasz to bzdurą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arkina
15 minut temu, Żebrak napisał:

Nie jestem śledczym, przestań ściemniać. Przeczytaj coś wyżej pisał o sobie. Zaczynasz kota odwracać do góry ogonem.

A może on mówi o czymś innym a ty tego nie pojmujesz do końca? A może on do końca nie dostrzega w sobie problemów i nie wynika to że złej woli? 

 

  • Przykro mi 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebrak
Przed chwilą, Arkina napisał:

A może on mówi o czymś innym a ty tego nie pojmujesz do końca? A może on do końca nie dostrzega w sobie problemów i nie wynika to że złej woli? 

 

Bardzo dokładnie zna swoją sytuację. Z terapii zrezygnował, bo? Za ciasno się robiło? Bo głupi psychologowie? On z założenia wszystko wie lepiej.

  • Przykro mi 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadowolony
Miejscowy
20 minut temu, Żebrak napisał:

Pisz o sobie a nie innych. To ich problem a nie Twój. "Inni" nie łagodzą Twoich problemów. Alkoholik też się tłumaczy w ten sposób: inni też piją; każdy pije. To ich poniekąd ma usprawiedliwić?

Bo każdy człowiek ma życie w swoich rękach i nikt za nikogo nie odpowiada. 

Bywa tak, że los jest złośliwy i nie chce dobrze dla ludzi, ale poddać się nie można. 

 

Alkoholicy, narkomani wybierają taką drogę i to jest wybór tych ludzi. 

 

Jakby nie chcieli, to by się nie uzależnili. 

 

No ale to też łatwo powiedzieć, bo jak spojrzy się na to z boku i szerzej, to ludzie na ogół są istotami słabymi i łatwo ulegają różnym pokusom i uzależnieniom. 

Własna wola jest za słaba często wobec różnych pokus, uzależnień. Mało kto potrafi być naprawdę wytrwały i nie ulec pokusom ( szczególnie złym pokusom ) i uzależnieniom. 

 

Musi być naprawdę, silna i mocna wola, ale i silny charakter u człowieka, z którym też trzeba się urodzić. 

Bo ludzie się różni rodzą, z różnymi charakterami. 

 

To nie jest takie proste, jak się wydaje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadowolony
Miejscowy
4 minuty temu, Żebrak napisał:

Po co ta agresja i wycofanie? Na terapii też tak reagowałeś?

To nie jest żadna agresja i to Ty tak to pewnie widzisz... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
1 minutę temu, Miejscowy napisał:

Tak, leczę się z tego, oczywiście. 

Miałem wizyty w Poradni Zdrowia Psychicznego, w innym, powiatowym mieście i miałem przepisywane na to leki. 

Teraz, od prawie roku mam przerwę od leków, bo nie można się faszerować lekami cały czas, ale ja staram się leczyć z natręctw. 

No ale prawda jest taka, że to jest silniejsze ode mnie, od mojej woli i prawie każdy z tym sobie nie może poradzić, bo takie schorzenia, które siedzą w psychice, są silniejsze. 

 

To tak się odczuwa. 

 

Leki do końca nie pomogą, nawet przyjmując je przez całe życie. Doraźnie trochę dają ulgę psychiczną, ale to też różnie się odczuwa, bo zależy to od stanu psychicznego. 

Przynajmniej u mnie tak jest i tak to odczuwam. 

 

Nie ma "cudownych leków" na żadną chorobę. 

 

Natomiast, terapia w grupie to jest dobra rzecz, ale ja sobie jeszcze jakoś z tym radzę. 

 

Ale nie ma stu procentowej pewności, że i taka terapia by całkiem pomogła. 

Znając moją psychikę, to raczej z tym kiepsko by było... 

A ja już brałem udział w zajęciach integracyjnych, z grupą ludzi, na różnych wyjazdach i tam były rozmowy z psychologami, były zajęcia, ale bywało tak, że czułem się nawet gorzej, niż lepiej psychicznie, biorąc udział w takich zajęciach. 

 

Ostateczność, to: szpital psychiatryczny, ale to juz musiałby być taki stan bardzo poważny, bez chęci do życia i z depresją również. 

Ja już depresji na szczęście nie mam, ponieważ się z tego już wyleczyłem. Mam chęci do życia, nie widzę świata w "czarnych barwach", a natręctwa myślowe, to jest trochę inne schorzenie. 

 

To się różni od depresji. 

 

Przynajmniej moim zdaniem. 

Rozumiem. Leki to nie wszystko. Trzeba tez próbować samemu zmieniać sposób myślenia i pracować nad sobą. 

A dlaczego czułeś się źle na zajęciach grupowych....Nie musisz odpowiadać tu ale sam sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

Zaloguj się, aby obserwować  





Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...