Skocz do zawartości


syn fubu

Kupie/wezmę Relanium i podobne

Polecane posty



Alma

Ciągnie Cię do eksperymentów, Syn Fubu?

Kurka wodna, uważaj na się, znaczy: nie przeginaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
syn fubu

Może ktoś ma i nie używa. Nie mam ochoty stać teraz w kolejkach do lekarza. Proszę pisać jak tak.

Edytowano przez syn fubu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alma

U mnię w apteczce na takie wyjątkowe łokoliczności przyrody występywa nerwosolek. Bez recepty jest.

Może zanim sięgniesz po takie ekstrema jak relanium, warto sprawdzić lżejsze wersje.?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alma

Moja macierz dawno temu łykała relaniumy, chyba 'dwójki' i 'piątki'.

Łosobiście zwojów by mi było szkoda na to.

Mój pierwszy psiak po operacji dostał hydroksyzynę, po drugiej oxezepan.

I na wyliczeniu nazw moja wiedza raczej kończy siem. ?

 

A po nerwosolek zdarzyło misiem kilkakrotnie w ekstremalnych sytuacjone sięgnąć.

Odradzam natomiast neospazminkę. Tyż bez recepty. No chyba, że chcesz się wypłakać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
syn fubu

Wyobraź sobie pełną michę gruboziarnistej kaszy.

To jakby podsumować ile malutkich hydroxyzyn już zjadłem.

A gdzie inne... ani nie zmąci to geniuszu ani nie ochłodzi.

Edytowano przez syn fubu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alma

...albo: 'ma kto żołądek na zbyciu? może być kapkę używany.'

 

A tak na serio, Syn Fubu, każde działanie skutkuje.

Wiem, że truiz i nudziarstwo, niemniej czasem wartałoby zastanowić siem...chyba, że masz pełną premedytacjum zużywania jedynego ciała, jakie dostałeś do dyspozycji. ?

Edytowano przez Alma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Layne

"Żyj szybko, umrzyj młodo, pozostaw po sobie ładne zwłoki". 

Tusipect też był niezły, tyle, że już na receptę. Zawsze w okresie sesji studenckich półki pustoszały ÷)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
syn fubu

Najwidoczniej mam gorsze samopoczucie od was... ?

1nST.gif

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alma

No nie wiem.

Wniosek nie do końca zasadny, chociaż zapewne logiczny w niejednym mikroświecie ego.

Reasumując: tak se to tłumacz, Syn Fubu. ?

 

Słyszałam o tussipekcie, ale nie mam pojęcia, w czym rzecz, Layne. Lubiłam syropek pini, tyle że tak zwyczajnie - bez podtekstów. ?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
syn fubu

Alma, w ogóle zależy ci na jakimkolwiek odczuwaniu czegoś bardziej subtelnego a "zaaplikowanego"? Czy tylko przechodzisz okres abstynencji, a może od zawsze nią byłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alma

Nie, nie zawszeć byłam abstynentką.

Najdłużej alko - kole 2 latek, jako siedemnastka porzuciłam samozwańczo i skutecznie. Inne, powiedzmy, eksperymenty znacznie krócej, choć niektóre dużo bardziej ryzykowne niż promile...dawno to było.

Łobecnie, na ten przykład, odbywam sobie inicjujące szamańskie podróże...piechotką, w niezwykłych okolicznościach przyrody. Wiąże się to z ekstremalnym wysiłkiem fizycznym. Wolę przekraczać granice percepcji bez stymulantów.

houk

 

...i po houku: medytując na oddechu, można dojść bardzo daleko/wgłębnie. Wiem z autopsji. I ciało nie płaci za to, a wręcz naprzeciwko. ?

Myślę, że wyczerpująco, Syn Fubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Layne
18 godzin temu, Alma napisał:

Słyszałam o tussipekcie, ale nie mam pojęcia, w czym rzecz, Layne. 

Po większych ilościach były efekty ÷)

16 godzin temu, Alma napisał:

Łobecnie, na ten przykład, odbywam sobie inicjujące szamańskie podróże...piechotką, w niezwykłych okolicznościach przyrody. Wiąże się to z ekstremalnym wysiłkiem fizycznym. Wolę przekraczać granice percepcji bez stymulantów.

houk

Również przeszedłem na jasną stronę mocy. Lubię takie wędrowki, szczególnie z psem u boku. Las, górka, park. Zacząłem cieszyć się trzeźwością i doceniać jej aspekty. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alma

Nie wiem, czy się już zorientowałeś, Layne, ale ja to taka więcej harcerka jestem, ewentualnie siostra miłosierdzia/siłaczka. ? Nie ciągło se mła na ciemną stronę mocy, jeno czułam powołanie do ratowania zagubionych baranów. I w takich łokolicznościach zaistniały różniste eksperymenta poznawcze.

Słówko wyjaśnienia o 'paraszamańskich progach'.

Podam przykłady: całodniowy marsz w upale powyżej 30 stopni, z małymi racjami wody, żarcia albo i bez żarcia, wielogodzinny marsz w -20 stopniowym mrozie, na głodniaka itp., itede.

Taki hard-korek zmusza organizm do solidnego czerpania z rezerw, a umysł do skupienia na chwilce łobecnej. Bardzo dobitnie zmusza. ?

 

Wędrówki z piesem - popieram, obustronnie pożyteczne. ??

 

 

 

Edytowano przez Alma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Layne

Wow. Niezły pomysł z tymi "paraszamańskimi..." @Alma. Na pewno mocne doświadczenie. Można się bardzo w siebie zagłębić, sprawdzić granice... Ciekawe. Zdarzyła mi się taka wędrówka, ale to bardziej z głupoty. W zimie w półbutach w góry do ukrytej chatki, która okazała się zamknięta, więc trzeba było wracać.  Też bez żarełka i barrrrdzo zimno. 

Podziwiam takie rozwojowe aktywności.

Jest pewien pozytywny element przejścia z ciemnej strony. Trzeźwość cieszy bardzo i się ją docenia, bo jest czymś świeżym, wnosi nowe do życia i można obserwować zachodzące powoli zmiany. Wiadomo, że po czasie powszednieje i staje się po prostu zajebistym aspektem egzystencji ÷)

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alma

Pomysł zaadoptowałam sobie po przeczytaniu o indiańskich inicjacjach plemiennych dla dwunastolatków.

Wypuszczali chłopca samego na pustynię i miał sobie wodę znaleźć...wyniuchać czy jakoś tak ?.

Do tego dołożyłam medytację w marszu i ruskie metody zdrowotnych głodówek, tylko tam jest dużo płynów i codziennie sporo kilosów i opieka lekarska.

Jeśli kiedyś fundniesz sobie dłuższy marsz, nawet bez ekstremalnych łokoliczności przyrody, i w trakcie zsynchronizujesz choć trochę oddech z rytmem kroków, to sam zobaczysz, Layne. ?

Wielu współczesnych miszczuniów poleca medytację w marszu, bo to bardziej współgra z kolosalną ilością bodźców w naszym świecie.

 

Sprawny umysł - ważny element egzystencji...no i tego, ekhem, ekhem, sprawna wątroba, żołądek? ?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Layne
9 minut temu, Alma napisał:

Sprawny umysł - ważny element egzystencji...no i tego, ekhem, ekhem, sprawna wątroba, żołądek?

he.  :} żarty się Ciebie trzymają, harcereczko ;]

Jak wygląda medytacja w marszu (tylko nie wklejaj linków do artykułów - opowiedz;)?

Idziesz i skupiasz się na oddechu, kroku, otoczeniu? Synchronizujesz się?

Dużo wędrowałem, będąc na wakacjach w tamtym roku. Lasy i góry. Świetnie się czułem. Jedne z moich lepszych wakacji. Do tego dużo czasu spędziłem samemu.

2 godziny temu, Alma napisał:

ewentualnie siostra miłosierdzia/siłaczka

a z tym to trzeba uważać, bo się można ostro przejechać :s

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alma

Nawet nie miałabym linka?

Jest taki człek, Thich Nhat Hanh (wiem, brzmi gorzej niż stół z powyłamywanymi...). Napisał 'Cud uważności', 'Każdy krok niesie pokój' i wiele innych, ale te dwie mom. Z tej drugiej zacytowam:

'...spacerujemy sobie powoli...

Medytacja w marszu służy odczuwaniu przyjemności chodzenia.

Nie dojścia, lecz właśnie chodzenia.

Celem jej jest bycie w tej chwili, świadomość oddechu i marszu, przyjemność płynąca z każdego postawionego kroku.

(...)

Pędząc bez tchu przed siebie, stopami odciskamy na Ziemi smutek i niepokój.

Musimy nauczyć się chodzić tak, by nasze stopy zostawiały odciski pogody i spokoju.

Każde dziecko potrafi tak chodzić, więc i my możemy się tego nauczyć...

(...)

W czasie spacerów medytacyjnych poruszamy się nieco wolniej niż zwykle i koordynujemy oddech z krokiem, stawiając, powiedzmy, 3 kroki na każdym wdechu i 3 kroki na każdym wydechu. Możemy powtarzać: wdech, wydech, wdech, wydech.

Słowo wdech pomaga nam wyodrębnić wdech.

(...)

Jeśli Twoje płuca domagają się nie trzech, a czterech kroków - ustąp, proszę, i daj im te cztery kroki.

Wdech i wydech wcale nie muszą mieć równej długości...

Jeśli idąc czujesz się szczęśliwy, spokojny i wesoły, to znaczy, że praktykujesz właściwie.'

 

Musiałam zacytować, bo nie uwierzyłbyś, jak prosta jest instrukcja.?

Inni doradzają suchy trening w swoim pokoju... nie wiem, wolę Thich'owe podejście.

Jak jeszcze masz w czymś niejasność, Layne, pytaj śmiało.

 

...a o przejażdżkach może inną razą ?

 

Swoją drogą, Layne, śmisznie wychodzi: w temacie o buddyzmie mnóstwo bzdur, a tu, zamiast o relanium...?

 

Edytowano przez Alma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Layne
W dniu 11.01.2019 o 21:36, Alma napisał:

bo nie uwierzyłbyś, jak prosta jest instrukcja.

Zazwyczaj ludzie komplikują sobie życie, zapominając, że proste rozwiązania są najczęściej najlepsze. Chyba Gates powiedział, że mając do wyboru zatrudnić kogoś pracowitego lub leniwego, weźmie tego drugiego, bo wymyśli on drogę na skróty, wykombinuje jak zrobić coś prościej. Z doświadczenia wiem jednak, że wykonywanie rzeczy skomplikowanych bardziej imponuje ludzikom, a jak coś jest uproszczone, słyszysz: "aaaaa, to tylko tak..." 

Co do kroków i skupienia na oddechu. To na pewno pomaga być tu i teraz, nie błądzić gdzieś myślami,  rozpamiętywać. No i piszesz, że to droga do szczęścia... 

Na razie pogoda nie ta i nie chce się wychylać nosa na dwór. Kiedy wiosna przyjdzie, taki spacer musi być orzeźwiający. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alma

Dopowiem ciut.

Na początku, gdy idę, w ogóle nie liczem kroków, skupiam się na oddechu, a kroki, ich rytm po mału 'wkradają się' w percepcję.

Lubiem liczyć oddechy: jeden na wdechu, jeden na wydechu, dwa na wdechu, dwa na wydechu i tak do dziesięciu lub też zwykłe mówienie w myślach: wdech, wydech, wdech, wydech... Kiedy dopływam do rytmu w oddechu, przy okazjum w krokach tyż już jest porządek.

Myślaki nie znikają przez długi czas, Layne, i niezupełnie o ich zniknięcie chodzi, nie na początkowych etapach...tzn. są patenty na to, ale i w tym wolę podejście Thich'a.

Odnotowujesz myśl, bez zaangażowania. Możesz podobnie podejść nawet do emocjonalnych węzłów, np. zauważasz, że są w Tobie jakieś gniewne gniewy, stwierdzasz, że jest w Tobie gniew i...wciąż oddychasz.

Chyba w marszu prościej o wypłukanie nadmiaru emocjonalnego niż w pasywnym 'siad'. ?

 

Thich'owa praktyka sprowadza siem do:

oddychaj-żyjesz + zwolnij, bądź uważny, ile się da + pogodny uśmiech, wewnątrz i ciut na zewnątrz. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Layne

Probowałem dzisiaj chwilę w drodze do pracy. Przy proporcji 1 krok - wdech, 1 krok - wydech sapałem jak po przebiegniętym maratonie :]

Chodzi o to żeby dojść do dziesięciu, czy zatrzymać sie np. na 3 kroki - wdech, najlepiej mi się szło w takim układzie. 

@syn fubu, nie mam tabsów. Nawet na przeziębienie nic za bardzo. Rutinoscorbin i jakieś piguły na sen, ale to mi potrzebne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alma

Widzę, że kapinę Cię zaraziłam, Layne ? ...to i wypada sprostować nieporozumienie: łobecnie liczę oddechy, bez synchronizowania z krokiem, sam rytm oddechu zgrywa misiem z krokami.

Początkowo liczyłam, ile kroków wypada mi na jeden w miarę głęboki, spokojny oddech i, o ile dobrze pamiętam, to były u mnie 3 lub 4 kroki na jeden 'głębszy' (?).

Jeśli na jeden oddech dasz 1 krok, to wyjdzie Ci cóś w rodzaju rebirthingu, czyli szybko-miarowa 'posapka' ku ponownym narodzinom. Zdecydowanie nie polecam czynić tego samozdzielnie. A bez żartów: znacznie za szybko. Może być 2, 3, 4 kroki na oddech, ale na pewno nie jeden na jeden.

Gdy marszuję nieraz na długim i tjudnym dystansie, preferuję początkowe skupienie na samym oddechu i na intencji, ku czemu aktualny spacerek ma zmierzać, jakie strefy życia kcę sobie poobglądać w swojej łepetynie w trakcie chodzenia.

 

Z tego, co nieraz piszesz o sobie, Layne, o swoich emocjach, wnioskuję, luźno rzecz jasna, że technika pt.: 'siad i łoddychaj' niekoniecznie jest dla Cię na ten moment naturalna. Przy gonitwach myślaków łatwiej chiba aktywniejszą medytacjum na początek zarzucić, czyli w marszu na przykład lub w wolniutkim spacerku na piknym łonie natury, lub w jakiejś wersji gimnastycznej, typu taj czi. ?

 

Istotne jest, by zacząć, jak to mówi jeden z miszczuniów, których cenię i którym ufam: 'to jest coś, co musisz powołać do życia'. Tak mówi o ścieżce ku samodoskonaleniu (nie kcę tu epatować słówkiem 'osiewiecenie' ?), samo myślenie nie wystarczy, trza wykonywać jakieś akty wolicjonalne, a związane z konkretami.

Oddech jest tym, co nawet sam Budda uznawał za kluczową praktykę...według palijskich tekstów, najstarszych z najstarszych pism buddyjskich, Budda wielokrotnie wskazywał, że sama medytacja na oddechu jest wystarczającą techniką prowadzącą do bram nirwanki.

Edytowano przez Alma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.






  • Statystyki forum

    • Tematów
      9 653
    • Postów
      258 909
  • Statystyki użytkowników

    • Użytkowników
      921
    • Najwięcej dostępnych
      13 845

    mowibus
    Najnowszy użytkownik
    mowibus
    Dołączył
  • Nowe Posty

    • astro_908
      Jakie miejsce wspominacie jako najbardziej malownicze spośród wszystkich Waszych podróży?
    • Dana
    • Miły gość
      Listonosz 
    • Gregor
      Cjalis 
    • Miły gość
      Aranżacja 
    • Miły gość
      😜
    • la primavera
      ,,Dobry ogrodnik "  Dobry ogrodnik nawet nie byl taki zły.  Całkiem na plus historia  pewnego nawróconego  przestępcy, który hoduje kwiaty niczym Leon zawodowiec. Ale Jean Reno z tym swoim badylem w doniczce nie ma startu do ogrodów którymi opiekuje sie Joel Edgerton. Słuchamy jego opowieści o kwiatach, kiedy kwitną  co lubią,  jak je pielęgnować i ..kupuje nas tym. Chce się siedzieć i słuchać takich historii. On sam jest tajemniczy,  z lekka ponury,  ale uprzejmy, wydaje sie byc dobrym człowiekiem,  choć  pod koszulą skrywa swą przeszłość.   I wtedy pojawia  się Maya, która zaburza ten poukładany świat. I zaczyna się dziać,  ale ponieważ to nie jest film dynamiczny, pełny akcji, zatem wszystko  dzieje się powoli, jak w ogrodzie, gdzie trzeba najpierw zasiac nasionko a potem czekać aż wykiełkuje, podrośnie i zakwitnie .
    • zielona_mara
      * Możesz sobie ćwiczyć rysowanie poszczególnych części ciała... a jak jest mniej czasu to szybki szkic 15 min z zachowaniem kierunków... za pomocą linii pomocniczych wyznaczasz kierunki, długości i na nich budujesz swoją postać bez uwzględniania szczegółów Rysowanie brył, obserwacja z zaznaczeniem światłocienia też spoko... : )  
    • zielona_mara
      Studium postaci wcale nie jest taki łatwe... Tak jak koleżanka napisała potrafisz oddać charakter postaci, a to już ciut wyższy level... jedynie nad anatomia można troszkę popracować... kości, mięśnie by były bardziej jak trójwymiarowa rzeźba. : ) Ale rysunki spoko... pracuj dalej bo warto. Powodzenia!
    • Argen
      A ja polecam „Misja Specjalna” na RMF on. Ciekawe audycje o różnych historiach na świecie.
    • Astafakasta
      Dziekuję. „Kropla drąży skałę''. Nie uwazam, ze to jest to, co moge osiagnac, ale rysunek to ciagle zmaganie z samym soba dla mnie. Z moja niechecia, oporem i brakiem cierpliwosci, lecz gorsze w zyciu jest pozostanie z niczym w beznadziei i narzekanie na swoj los, a od narzekania mi sie nie poprawi i nikt za mnie tego nie zrobi. Mam czas, wiec poswiecam te godzinke dziennie by cos takiego jak rysunek zrobic. Czasem robie kilka dni przerwy i znow wracam. Od poczatku to nie bylo takie jak na tych dwoch ostatnich rysunkach. Cwicze juz bardzo dlugo, bo kilka lat co najmniej. Na poczatku byly to bazgroly, z ktorych i ja sie zalamywalem, bo najgorsze w tym wszystkim jest to, ze zeby widziec postep, trzeba jak w moim przypadku kilka lat cierpliwej pracy. Dzien po dniu sie tego nie zauwazy i to bylo frustrujace, lecz ciagle w glowie frustrowalo mnie tez, ze nie umiem rysowac, ze zostane z niczym. Dzis tez mam obawy, ze nadal bym czegos nie narysowal, lecz robie to juz troche lepiej. Widoczny postep dokonal sie, gdy pracowalem nad rysunkiem niemalze codziennie przez rok i po roku ten postep bylo rzeczywiscie widac. Nadal jednak twierdze, ze niewiele sie nauczylem, lecz sa juz dla mnie czasem rzeczy latwiejsze do narysowania. Tak z pelniejsza premedytacja to rysuje okolo czterech lat, bo wczesniej tez cos tam potrafilem z od czasu do czasu rysowania narysowac czy namalowac, bo pierwsze tworzenie wzielo sie z projektowania liter do graffiti, to byla fajna zajawka, ale w tym juz wszystko osiagnalem co bylo mozna. Pociaga mnie realizm, bo to wymagajace. Juz nie cwiczy sie dwa lata jak w przypadku liter do graffiti, ale cwiczy sie cierpliwosc, niezlomnosc. To bardzo trudne niekiedy, bo jednoczesnie pojawiaja sie ambiwalentne uczucia zniechecenia i checi np., lecz cos trzeba robic i moze lepiej czasem odpoczac nawet dluzej niz miec skolatane nerwy, ze cos sie robi beznadziejnie. Pozdrawiam!
    • przewrotna
      Często mi się zdarza, że oglądam film, który inni widzieli 10 razy 20 lat temu 🤣 Nie jestem kinomanem i serio nie pamiętam kiedy jakiś film fabularny obejrzałam. 
    • Gość w kość
      no, 🤔
    • Gość w kość
      no, nie wiem😬    
    • Gość w kość
      😁 nie będę dociekać🤫        
    • la primavera
      ,,Sny o pociągach " Joel Edgerton w roli Roberta Grainiera- drawala, którego życie wzięło się niewiado skąd, doświadczyło  ciezką pracą, zaprowadzilo  do miłości,przeczołgalo przez ból straty i samotności. W przepięknych krajobrazach toczy się cale jego życie, wraz z nim widzimy jak zmienia się świat,czyniąc bezużytecznymi dotychczasowe osiągnięcia. To bardzo wolny  spokojny film. Taki majestatyczny,  poetycki, prawie jak u Malicka.. ale jak wiadomo,,prawie " robi duża różnicę. W ,,Ukrytym życiu " duch narratora unosił się nad kłosami zboża, coś dopowiadał, przykrywał jak ciepła pierzyną w zimną noc, a tu  drażnił,  mówił za dużo i za bardzo gornolotnie.  Mówił wszystko.  Jakby reżyser Clint Bentley uznał, że widz jest zbyt głupi by zrozumieć a Edgerton za słaby by to wiarygodnie zagrać.  Tymczasem zagrał wyśmienicie, zmęczoną, starzejąca się twarzą, bólem ale i radością,  szczęściem i tą siłą którą daje miłość i poczucie bycia kochanym do tworzenia rodziny i zbudowania domu. Czas jest tu też bohaterem, ukazuje zmiany i dostosowanie się do nich. Gdy jeden z drwali ginie,przebijają do drzewa jego buty.   Wracamy do nich po latach, by zobaczyć jak drzewo wzięło je w posiadanie, tworząc na nich nowe życie   Jednak by to się dokonało, wydaje mi się  że  czas musiałby być dłuższy  niż ten  filmowy, Rozumiem, że to prawo filmu, ale akurat takich miejsc w których widać jak działa  natura i potrafi np złamać żelazo szukam i czasem znajduję - perły sprzed wielu lat.    
    • Gość w kość
      nie znałem albo zapomniałem, ... bo to z płyty,  która wyszła odrobinę później, i kiedyś nie przypadła mi do gustu,   może warto sprawdzić, jak wypadłaby teraz🤔   w każdym razie... zima przyszła🤷‍♂️  
    • Nomada
      Niezwykły grzyb- Soplówka jeżowata.   ''Soplówka jeżowata (Lion’s Mane, Hericium erinaceus, zwana też Lwią Grzywą) to grzyb o licznych właściwościach, wspierający funkcjonowanie układu trawiennego. Regularnie stosowany może korzystnie wpływać na stan błon śluzowych żołądka i jelit. Ceniony na całym świecie za swoje wsparcie w prawidłowej przemianie materii oraz pracę jelit, wspomaga również zachowanie równowagi mikroflory jelitowej . Mikrobiota pełni kluczową rolę w trawieniu, wytwarzaniu witamin i aminokwasów, metabolizmie, budowaniu odporności oraz w procesach poznawczych, takich jak pamięć i koncentracja . Ten wyjątkowy grzyb, szeroko badany naukowo, wspiera układ immunologiczny, neurologiczny oraz pracę mózgu. Pomaga również zachować równowagę psychiczną . Hericenony i erinacyny obecne w Soplówce stymulują czynnik wzrostu nerwów (NGF), co wspiera rozwój oraz ochronę neuronów . Takie właściwości są szczególnie ważne dla zdrowia mózgu, pamięci i koncentracji. Grzyb ten zawiera także melatoninę, która reguluje rytm dobowy i wspiera zdrowy sen .''   Dodam jeszcze tylko, że jest już hodowany i przetwarzany w Polsce. Ekstrakty z certyfikatami o udokumentowanym składzie. Nie będę tu podawała firmy, na yt i fb już są widoczni. ; )
    • Nomada
      Tak, już jestem duża. Zatem wołam, chociaż pewności nie mam, który z Was odezwie się tym razem. @Dionizy na ryneczku w Cieplicach, można narozrabiać. 😁
    • Nomada
      To prawda, Mikkelsen ma kamienny wyraz twarzy gdy gra ale wystarczy że lekko uniesie brew do góry i już nic nie musi mówić 😂. Dziękuję za polecajkę  @La primavera, chętnie obejrzę.
    • Argen
      Ciężko powiedzieć... co było moją pierwszą grą. Chyba Mario albo Duck Hunt na NES'ie (popularnie zwany Pegasus).
    • KapitanJackSparrow
      Zaraz wywiało, jesteś dużą dziewczynką więc zapewne zauważyłaś, że ja zawsze chętnie z tobą słowo zamienię. Zatem wołaj 😛
    • la primavera
      Robi wrażenie, robi. W końcu to Mikkelsen. Nawet jakby stracha na wroble zagrał,  który cały film stoi na polu bez słowa to zrobiłby to tak, że warto  byłoby zobaczyć.    ,,Mads Mikkelsen. Diabeł wcielony" To dokument o Mikkelsenie  z którego  nie dowiedziałam się niczego  czego bym juz nie wiedziała oprócz tego,  że cały czas źle wymawiałam  jego imię 🙃  Ale nazwisko dobrze🙂     Norymberga  z 2025r Film opowiada o norymberdzkim procesie zbrodniarzy niemieckich, gdy podczas przygotowań do niego poproszono o pomoc amerykańskiego psychiatrę, aby spróbował dotrzeć do ich skąpanych złem umysłów. I być może znaleźć jakiś gen zła, który możnaby przypisać niemieckiemu narodowi. To tak gornolotnie i naukowo, bo w praktyce chodziło o to, aby dotrzeć zwłaszcza do Goringa, jako najwyższego rangą wśród reszty i pomoc w złamaniu go, by w trakcie procesu przyznał się do winy.    Połowa filmu trochę taka jakby za lekka, fragmentami nawet siląca się na jakiś żart który nijak nie pasował do powagi historii o której miał.opowiedziec film. Psychiatra Kelly- w tej roli Malek, bez tej lekarskiej poważnej aury, nic nie wiemy o jego karierze, zapewne musiał to być ktoś dobry w swoim zawodzie ale zabrakło przedstawienia postaci ( chyba że ja to gdzieś przeoczyłam). Gdy staje naprzeciwko Göringa- w tej roli Russell Crowe, który zagrał te rolę wybitnie- wydaje się taki mały i nijaki. Z czasem to się zmienia bo Kelly podczas spotkan rysuje bardzo wiarygodnie psychologiczny portret Goeringa.  Zatem nie jest to tylko niepowazny, niespelniony iluzjonista.   Dochodzimy do drugiej części filmu,  duzo lepszej,  bardziej mrocznej, poważnej.  Zaczyna  się proces i ... coż...przekaz pewnych sytuacji zawsze będzie rażący choćby ile lat minęło i ile przeczytało się książek. Odbiór wizualny jest zawsze mocniejszy. Można o czyms słyszeć,  wiedzieć,  czytać. Ale kiedy to się zobaczy to brakuje slow To chwila jak z filmu Idź i patrz.   Polecam, choćby dla samego Russella Crowe.   
    • Nomada
      Bo wiesz Kapitanie, ja już i tak za dużo gadam ze sobą i do siebie ; ) A tu wszystkich gdzieś wywiało😜
    • Nomada
      Diagnoza, widmo śmierci zmieniło moje myślenie nie tylko o mnie samej.   W jakich kwestiach związanych z życiem jesteś nieugięta\ty ?                                        
  • Najnowsze Tematy

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...