Skocz do zawartości


Zaloguj się, aby obserwować  
Quidam

''Ewka'' - fragmenty

Polecane posty

Quidam

''Ewka'' to mini powieść, którą pisałem w przedziale luty - maj 2016, dodając w późniejszym czasie poprawki, oraz kilka scen istotnych dla całej treści. Książeczka ukazała się ukradkiem i w małym nakładzie pod koniec listopada 2017. Ze swojej strony mogę nieskromnie dodać, że ''Ewka'' została nominowana do Nagrody Książki Roku Miasta Warszawy. Nie wygrała, no ale... ;)

 

Będę starał się sukcesywnie dodawać w tym temacie kolejne, ciekawsze fragmenty. Oczywiście jeśli te pierwsze zostaną w miarę ciepło przyjęte :)

 

Tytułowa Ewka nie jest główną bohaterką tej książeczki, ale dla Doktora Szczypiora jest w centrum wszystkiego. Czasem przechodzi niepostrzeżona, cicho i na palcach, ale Jej obecność jest tutaj dojmująca i... po prostu czuć Jej ducha nad tekstem. Tak przynajmniej chciałbym.

 

 

Fragment 1

 

„A jednak nawet takiemu socjopacie jak mnie potrzebna jest ta ohydna kupa mięsa, żyłek, nerwów, krwi, kości i uczuć wyższych w postaci drugiego człowieka. Tymczasem moja niby-żona, niby- córka, niby-rodzina i inne równie niby-istoty człekokształtne i niby- sprawy, które jakimś cudem mnie tu trzymają, a kiedyś puszczą”.

 

Najmilsza dla Szczypiora w tym mieście była Chantal. Chantal właściwie nosiła inne imię, ale Szczypior bał się zapytać o jej prawdziwe. A więc pozostawała Chantal. Była ona piękną, niską, promienną kelnerką z długimi, kruczoczarnymi włosami. Pracowała w restauracji „Violette”, gdzie Szczypior po pracy udawał się na bliskie spotkanie z kawą. Chantal zazwyczaj podawała Szczypiorowi kubek z kawą. Tylko z jej ręki smakowała kawa. Szczypior stwierdził, że nawet jeśli Chantal dosypałaby trucizny do kawy, on i tak wypiłby ją z namaszczeniem. Całą zawartość. Nazywa się to obsesja. Obsesja na punkcie Chantal.

 

Pewnego dnia w mieście ujrzał ją, kiedy przeglądał na słupie ogłoszeniowym premiery kinowe (nic ciekawego nie grają!). Ujrzał ją w czarnym płaszczu, dumną ze swej kobiecości, pewną, szlachetną. Niczym nie przypominała drobnej, skromnej kelnerki z „Violette”.

 

Wtedy na błysk, mrugnięcie chwili spotkały się ich pary oczu. Chantal poznała go. Wydawało się Szczypiorowi, że poznanie sprawia Chantal ogromną przyjemność. I gdyby jego dusza i on sam był młodszy o lat dwadzieścia, znów nosił dżinsy, długie włosy, a jego brzuch nie był tak wydęty od nadmiaru jedzenia i stresu — mógłby powiedzieć Chantal wszystko.

 

Tymczasem żona, córka, praca, niebieski samochód, kredyt, dom. Szczypior oglądał oczyma wyobraźni złotą Chantal odlatującą z nieopierzonym wróblem.

 

 

 

Edytowano przez Quidam
  • Lubię to! 2
  • Super 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


pablo

Witam , gratulacje z okazji napisania książki :) Możesz śmiało pisać dalej,  powiesć pomału wciąga czytelnika 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Czekam na ciąg dalszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Quidam

Fragment 2

 

Kolejna kartka z kalendarza zdarta. Tak oto rozpoczynał się każdy dzień, w środku lub na końcu życia.

 

Na początku poranna toaleta. Szczypior zmył z siebie pot senny i brud. Rytualne oczyszczenie. Później rytuał śniadania. Wspólnego (psia mać!) posiłku. Bułka z masłem i żona z papilotami na głowie. Bułka mogłaby zostać, ale żona…

 

Szczypior nigdy nie odważył się powiedzieć żonie całej prawdy. Nigdy nie wyjawił przed nią tego, co naprawdę czuł. Wiedział doskonale, że to skończyłoby się rozwodem. Rozwód mógłby stanowić jakieś wyjście, lecz Szczypior był już za stary na chodzenie po sądach, rozprawy, oskarżenia, podziały majątków, podziały win, intencji dobrych i złych. Nie chciał.

 

Teraz do stołu dosiadła się szminkowa córka, Emilia. Odbicie lustrzane matki. Tylko papilotów jej brakuje. Ale na wszystko przyjdzie jeszcze czas.

 

— Pięknie wyglądasz, córeczko!

— No… — oczy jej wbite w ekran smartfona, który na co dzień wciągał ją i zabierał w smart-świat, a on już nie wiedział jak wyciągnąć ją ze smart-świata i jak z nią rozmawiać i czy w ogóle potrafi ona rozmawiać, mówić, czy zna jakikolwiek język poza swoim »smart językiem«.

 

Nigdy nie odważył się powiedzieć córce, że nie podobają mu się jej oceny i zachowanie. Nigdy nie odważył się powiedzieć córce, że nienawidzi, kiedy o czwartej nad ranem wraca pijana, albo kiedy w ogóle nie wraca na noc. Nigdy nie odważył się powiedzieć córce, że nie pochwala palenia w domu i tego, że zmienia chłopaków średnio co dwa tygodnie. Doskonale zdawał sobie sprawę, że popychał tym samym córkę na dno, może jeszcze bardziej niż na dno popychało ją towarzystwo, w którym tkwiła i z którego nie potrafiła się uwolnić. Szczypior mógłby być może coś na to zaradzić, lecz…

 

Kobiecy głos z radia oznajmił, że marzec może być wyjątkowo zimny i nie ma póki co oczekiwać rychłego przyjścia wiosny. Oto rozpoczynał się kolejny dzień ze środka lub końca życia.

„A gdyby tak dzisiaj zrobić coś zupełnie inaczej?”.

— Ojciec, daj dwie stówy na leginsy!

— Nie.

— Co?

— Szczypiorrr! — krzyczy żona — co Ty gadasz wogóle?!

— Gadam, że nie. Po prostu, po krzywo, po przekątnej, nie. Nie zgadzam się. Jestem ojcem. A wiecie, kto to jest ojciec? Na pewno ojciec to nie jest dojna krowa, którą się doi z pieniędzy!

— Ale wszystkie dziewczyny z mojej klasy noszą leginsy. Elka, Helka, Andżela, Mariolka…

— I leginsy, te głupie gacie, które i tak wyrzucisz po tygodniu są aktualnie Twoim środkiem wszechświata, Twoim pragnieniem, pożądaniem…

— Matka — powiedz coś ojcu.

— Szczypiorrr…

— Zamknąć się! — pierwszy raz podczas rodzinnego śniadania to on opieprzał, a nie był opieprzany — to teraz ja wam coś powiem. Nigdy żadna z was nie przychodziła do mnie, nie pytała „Co u Ciebie?”, „Jak się czujesz?”, „Czy w pracy wszystko dobrze?”. Tylko ZAWSZE chodziło o dojenie. Szczypior, daj na nową kieckę (chociaż i tak w szafie nie ma już miejsca na nowe szmaty). Szczypior daj na kosmetyki (jakby mogły Ci w czymś jeszcze pomóc). Szczypior, daj na kino, bo wychodzę wieczorem z chłopakiem (którego najdalej za dwa tygodnie rzucę, bo nie pasowaliśmy do siebie). Ciągle tylko DAJ! DAJ! DAJ! To teraz ja was o coś poproszę. DAJCIE MI WSZYSCY ŚWIĘTY SPOKÓJ!

 

Tym oto radosnym akcentem Szczypior zakończył to nadzwyczajne, przełomowe w jego życiu śniadanie. Jakże jedno śniadanie może odmienić człowieka! Kulący się przed żoną i córką Pantofel, zmienił się nagle w Króla Szczypiora I Niepokornego. Wygrana bitwa. Nie wojna.

 

— Jeszcze raz taki numer, Ty skurwysynu, to spotkamy się u adwokata! — czule pożegnała Szczypiora jego żona, kiedy ten właśnie wychodził z domu do pracy.

— Być może spotkamy się szybciej niż myślisz. Oby, oby…

 

Po tak udanym śniadaniu, Szczypior postanowił kontynuować swój misterny plan zrobienia czegoś inaczej. Przez lata odkładał pieniądze. Nie wiedział na co, po co, nie wiedział nawet ile pieniędzy znajduje się w jego tajemniczej skrytce. Zazwyczaj ludzie odkładają na nowy samochód, lodówkę, pralkę, telewizor, studia dla dziecka, lecz Szczypior nie miał tak wielkich ambicji. Prawdę mówiąc nie miał wcale planów na przyszłość, bo widział ją jako wielką czarną plamę, a pieniądze, które przez lata ukrywał skrzętnie i o istnieniu których tylko on wiedział po prostu były. Były tylko jego i mógł zrobić z nimi co chciał. Właśnie ta świadomość posiadania czegoś jedynie dla siebie i do własnej dyspozycji, sprawiała, że było mu trochę lżej na duchu. Ostatnio jednak zaczął myśleć o tym nieco inaczej.

 

„Pieniędzy trzeba się pozbyć. Wydać jednego dnia, wyrzucić albo wręczyć komuś naprawdę potrzebującemu. Biedakowi, pijakowi, nieuleczalnie chorej sierocie, byleby się pozbyć.”

 

Tak więc tego ranka, schodząc do piwnicy, dzierżył w dłoni młotek. W piwnicy na ścianie wisiał obrazek, przedstawiający dziewczynę w bieli. Szczypior zdjął go i za pomocą młotka uderzył mocno w puste już miejsce. Z łatwością przyszło mu wydrążenie dziury, przez którą niepewnie zajrzał, a oczom jego ukazało się czarne plastikowe pudełko z podobizną marynarza na wieku.

 

Chwila napięcia. Może Szczypiorowa dobrała się do pudełka i on niczego już tam nie znajdzie? Zrozumiał jednak, że te obawy są absurdalne, gdyż jego żona owszem potrafi grać na nerwach, ale nie jest na tyle inteligentna aby czytać w jego myślach. Otworzył wieko i wtedy odetchnął z ulgą.

 

— Przynajmniej coś raz dobrze zrobiłeś w życiu! — przyznał z satysfakcją.

 

W garażu na Szczypiora czekał kredytowy, niebieski samochód. Nienawidził go. Najchętniej pojechałby do pracy autobusem, bo nie ma dla niego znaczenia, czy tkwi w korku jadąc samochodem, czy autobusem. Ale przecież kto to widział czterdziestoparoletniego faceta, który nie ma samochodu? Szczypior nigdy nie chciał mieć samochodu. Nigdy nie chciał mieć żony, Jolanty. W dodatku zamiast chłopcem (tak wymarzony przez Szczypiora) Opatrzność obdarzyła go córką. Równie wredną i brzydką, jak jej matka. Tak naprawdę Szczypior do wszystkiego został zmuszony.

— Wiesz czego najbardziej żałuję?

— Czego?

— Tego, że kiedy miałem jeszcze wybór i mogłem decydować o swoim życiu, wolałem bać się rodziców, otoczenia, zwinąć się w kłębek i powiedzieć światu „Dobrze — możesz teraz zrobić ze mną, co zechcesz!”.

— Zawsze można wszystko zmienić…

— Wiesz, w pewnym momencie swojego życia nie można nic zmienić. Kiedy masz dwadzieścia lat, jedno niepowodzenie jest niczym. Możesz to brać, jako wyzwanie, płot, który można przeskoczyć. Nadal jednak masz wszystko przed sobą. Walczysz. Dziesięć lat później takie niepowodzenie staje się dużo większym problemem i trudniej sobie z nim poradzić. Jednak walczysz nadal. Dziesięć lat później, ten problem przybiera tak wielkich rozmiarów, że z płotu urasta do muru, którego nie sposób pokonać…

— Ale o co Ci tak naprawdę chodzi? Przecież Ty masz wszystko, co normalny człowiek chciałby mieć. Nie rozumiem.

No właśnie.

 

Szczypior stanął oko w oko z niebieską machiną. W pewnym momencie zrozumiał, że nic nie wie. Nie ma pomysłu. Pustka.

 

— Co mam teraz robić?

— Żyć, Kochany… — szepcze znajomy głos. I znika.

— Zawsze musisz odchodzić tak nagle?

 

Lecz w tym momencie uświadomił sobie, że odchodzenie Ewy jest tylko i wyłącznie jego winą. Że to on zabił Ewę. I jeszcze bardziej nienawidził siebie, papilocianej żony, szminkowej córki i niebieskiego automobilu.

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pablo

No i super opowiadanie , chyba przeczytamy całą Twoją książkę :) Ciekawe jak poradzi sobie bohater opowiadania dalej ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Quidam

Nie poradzi :( Właśnie taki urok moich opowiadań, książeczek i bajek. Bohaterowie sobie nie radzą, bo autor-łajdak wrzuca im zbyt dużo na ich słabe barki.

Fragment 3

 

„Szczypior we mnie siada każdego dnia na ławce w parku i czeka i myśli i czeka i ma nadzieję bez nadziei, że przyjdziesz kiedyś i usiądziesz obok. Moja łza, którą upuszczam z bezkresnego worka żalu, będzie oznaką pamięci i hołdem dla Ciebie. Abym nigdy nie zapomniał, że kiedyś naprawdę byłem. Bo jakże inaczej można być jak nie przez kogoś? Jak nie przez Ciebie?”.

 

Pierwsze wspomnienie to jedna, najdłuższa noc w mieszkaniu Ewy. Byli wtedy młodzi, wystraszeni, niewinni. Półnaga Ewa czytała wiersze Szczypiora. Mleczna, aksamitna, życiopełna. Czerń i biel mieszały się w niej. Kawa z mlekiem. Miód zalał cały świat.

 

Szczypior był młodym pacyfistą o długich włosach i poszarpanych dżinsach. Taka była wtedy moda. Teraz młodzi chodzą w spodniach przypominających rajtuzy (rurki?). Brak im ekspresji, twardości uczuć. A przecież Ewa i on mieli to wszystko. Gdzie wszystko ucieka?

 

— Ta kocha, która wyciąga dłoń — czytała Ewa — Tę kochasz, której wszystko wybaczysz.

— Miłość.

— Co to jest miłość? — zapytały malinowe, prowokujące usta Ewy.

— Miłość jest wtedy, kiedy nie kuleje się przy drugiej osobie.

— Piękne Twoje wiersze — Ewa przewracała kartki niebieskiego, wierszowego zeszytu z zachwytem — Jeśli chcesz, mogę być Twoją pierwszą muzą. Chcesz?

— Pierwszą i ostatnią.

 

Pocałunek. Ewa powiedziała:

 

— Czasem myślę o przyszłości. Co nas czeka jutro… za rok… za parę lat.

— Będzie tak, jak teraz!

— Mogę Cię o coś zapytać?

— Tak.

— Nigdy nie kupujesz mi kwiatów. Oczywiście, nie bierz tego, jako zarzutu. Po prostu, jestem ciekawa… nie lubisz ich?

— To nie jest tak, że nie lubię. One po prostu źle mi się kojarzą. Może to głupie, ale być może kwiaty powinniśmy dawać tylko zmarłym, na pogrzebie…

— Dosyć! — Ewka zasłoniła jego usta ciepłą dłonią — Nie chcę słyszeć nic o śmierci i pogrzebach. Sprawię, że przy mnie pokochasz kwiaty!

 

Pocałunek.

 

— A za parę lat… Chcesz mieć dzieci?

— Chłopca. Będzie tak piękny, jak Ty i uzdolniony, jak ja.

— A więc chłopiec… mały domek, najlepiej na wsi, z dala od cywilizacji… mały ogródek z warzywkami, owocami i kwiatami, małe łóżko dla naszego intymnego świata… i nasza wielka miłość!

 

Ewa miała głos marzący. Była jednym wielkim marzeniem. Pocałunek.

 

— Szczypior, do kurwy nędzy! — Doktor Wójcik wybudził go skutecznie z mlecznego snu — Na jakim Ty świecie żyjesz?

— Na złym świecie.

— Słuchaj — powiedział Wójcik — Gówno mnie obchodzi, co dzieje się z Twoją głową, ale jest taka sytuacja, że Malinowska odgryzła sobie język…

— A cóż mnie to obchodzi? To mój język?

— Ty jesteś totalnie popierdolony! Wiesz co, to Ciebie trzeba leczyć, a nie żebyś Ty jeszcze…

— Dopadł mnie kryzys — Szczypior spojrzał na Wójcika z dziecinną naiwnością, jakby ten był go w stanie zrozumieć.

— Chyba kryzys mózgu!

— To też… co z tą Malinowską?

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pablo

Nawet w książce Szczypiorowi chcą dowalić , jakby nie miał  dość swojego realnego życia :) Więc Ty się popraw Autorze  :)   

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Quidam

Ciekawe tylko, co jest gorsze; bohater, któremu dowala autor, czy autor, któremu dowala bohater? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pablo

Oboje sa  siebie warci ? … Może i tak :)

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Quidam

Fragment 4

 

Pani Kochlińska została skierowana do Szpitala im. Świętego Walentego zaraz po wielkim wybuchu. Jak w teorii Darwina.

 

— Muszę Pani przyznać, że ta historia z wybuchem jest przednia — Wójcik ekscytował się niepoprawnie. Kochlińska cała we łzach. Twarz jej przypominała obraz całego nieszczęścia ludzkości.

— Co to za wybuch?

— Kochlińska mieszkała na dziewiątym piętrze. Odkręciła gaz i…

— Rozumiem.

— Sąsiedzi z niższych pięter mówili, że odgłosy były takie, jakby cały blok się walił. Cud, że przeżyła. Jak widzisz, odłamki szkła trochę ją porysowały. No i cóż, skierowano ją na przymusowe leczenie tutaj.

— Powód?

— Jaki powód?

— Dlaczego odkręciła gaz?

— Miłość… same problemy przez tę miłość…

 

„Zazwyczaj mam do czynienia z samobójstwami popełnianymi przez ludzi, dla innych, czy z myślą o innych ludziach. Nie jestem w stanie do końca tego zrozumieć. Jeśli się przeżyło taką próbę, to co jest potem? Potem jest tylko wegetacja uczuć. Strach przed wchodzeniem w kolejne związki emocjonalne. Bo można znowu zostać zranionym. A ile można tak umierać dla miłości? Raz? Dwa razy? Do trzech razy sztuka? Dlatego wydaje się, jakby te połamane serca stawały się niewolnikami swoich byłych katów emocjonalnych. Są już ich własnością. Kaci odbierają ich żywcem światu. Nie można dostać się do ich serca, nawet najbardziej krętymi ścieżkami. Nie wpuszczą Cię do zamku, nawet jeśli udowodnisz im, że przybywasz w celach pokojowych. Nawet mrówka wzbudzić może podejrzenie”.

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pablo

Witaj Autorze ciekawie piszesz , już Ci nie będę przeszkadzał uwagami, poczekam na resztę opowieści :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Quidam

Fragment 5

 

— Może skoczymy po pracy na piwko? — zaproponował Wójcik — I tak nikt na nas nie czeka. Mamy trochę więcej czasu.

— Tylko nie piwo! — odpowiedział Szczypior — Po piwie pieprzy mi się wzrok i mam odruchy wymiotne.

— Dziwny z Ciebie chłop. Prawie jak nie-chłop.

— Diagnoza: Antyczłowiek.

— Antyżycie Antyczłowieka!

 

Z pokoju 240 rozlegają się odgłosy propagandowych pieśni rosyjskich:

Miasto nad Newą, Miasto chwały Naszej bojowej
Słuchaj Leningradzie
O Tobie śpiewać będą Narody

Pieśń moją serdeczną!

— Pan Józek!

— Przeniósł się do czasów Lenina i Stalina?

— Coś tak jakby. Przeniósł się i tam pozostał. Wciąż wierzy, że Stalin żyje i zwojuje cały świat.

 

Pan Józek ubrany był w mundur obwieszony żelastwem a na głowie miał czapkę generalską z czerwoną gwiazdą. Oglądał w tej chwili film „Żołnierz zwycięstwa”.

 

— Panie Józku — powiedział Szczypior — Nie chciałbym być niemiły, ale komunizm skończył się w 89”.

— Naprawdę? — Wójcik uśmiechnął się z ironią.

— Zamknij się, imperialistyczny gnoju! — w oczach Józka zapłonął gniew — Jak towarzysz Stalin wygra wojnę, to postawimy was wszystkich przed sądem i ześlemy do gułagów na roboty. Zdrajcy, szuje!

— To cudownie! Miłego dnia, Towarzyszu Józefie!

 

Chory z pokoju 326 był szamanem. Leżał na brzuchu, nieruchomo, mrugając co chwilę i krzycząc „Mania przebiła moje lustra na wylot!”.

 

— Antropolodzy uważają, że szamani byli pierwszymi kapłanami. Uzdrawiali chorych, brali na siebie grzechy świata. Ponoć pierwszy szaman wymyślił seks. Nazwał go, tym, który doprowadza do szaleństwa.

— A więc wszyscy, którzy uprawiają seks są świrami — stwierdził Szczypior.

 

Wójcik uważnie obejrzał plecy szamana.

 

— Co robisz?

— Eksplozja — stwierdza — Dokonała się eksplozja.

— Jak to?

— Szamani posiadają w sobie ukryte, niezliczone pokłady energii. Często szamani nie wiedzą, że nimi są. Otóż u szamana energia budzi się w nerkach, wzrasta, przechodzi przez kręgosłup, aby eksplodować w głowie. Ta energia może nawet przebić na wylot czaszkę…

— Mania przebiła moje lustra na wylot!

— Szamani muszą uważać, bo przy eksplozji może nastąpić oczyszczenie albo…

— Można dostać pierdolca — dokończył Szczypior.

— No i niestety. Pan Szaman dostał pierdolca.

— Neuroza? — zapytał Szczypior.

— A co to takiego?

— Wszczepienie elektrody szczęścia powoduje nieodwracalne zmiany w mózgu.

— Tak… a czy pojmujesz, co znaczy zabić samego siebie?

— Może kiedyś spróbuję…

 

Wójcik odszedł, ale Szczypior usiadł naprzeciw Szamana i przyglądał się mu przez dłuższy czas. Obserwował niespokojne ruchy szaleńca.

 

— Co Ty, Szczypior, zakochałeś się? — niecierpliwy głos Wójcika wybił go z ciągu myśli — Chcesz zostać szamanem?

 

Szczypior pochylił się nad szaleńcem. Odczuł, że jest on mu chyba najbliższy ze wszystkich ludzi na świecie.

 

— A czy Ty… mógłbyś mnie uzdrowić? Mógłbyś wziąć na siebie grzechy mojego świata? A może uczynisz mnie swym uczniem?

— Mania przebiła moje lustra na wylot! — odpowiedział szaman.

— Naprawdę, szczęśliwy człowiek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyczerpany
Cooliberek

Witaj :)

Dzisiaj dopiero odkryłam Cię na forum i bardzo mi się podoba co piszesz :)

Gratulacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Quidam

Dziękuję Ci. Mam nadzieję, że kolejne ''przygody'' Doktora Szczypiora, chociaż smutne, przypadną Ci do gustu. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyczerpany
Cooliberek

Napewno , bardzo lubię taką fabułę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
la primavera

Panie Poeto Pisarzu Literacie

Nie godzi się rozbudzić ciekawość czytelnika, pokazać mu kilka ciekawych fragmentów, pozwolić wczuć się w postać i porzucić go.

Rozumiem, że natura Poety delikatna, że nadwrażliwość niezbędna, że ucho wyczulone na najmniejszą krytykę, ale czymże byłaby najlepsza nawet powieść bez czytelnika, czymże najpiękniejszy wiersz bez pochylonej nad nim wzruszonej duszy czlowieczej? 

Przewietrz głowę, zatęsknij za drugim człowiekiem, za chęcią podzielenia się swoim widzeniem świata i opowiadaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pablo

Witam poeto i ja też czekam na dalszy ciąg opowieści , kto by tam się przejmował, czyimś gadaniem :) Powieść  ciekawa więc proszę o następne odcinki :) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

Zaloguj się, aby obserwować  





Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...